Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
VanderMeer Jeff - Podziemia Veniss
Autor Wiadomość
Sharin 
Wierszokleta
Kosmogonik


Wiek: 40
Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 450
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-07-28, 22:23   VanderMeer Jeff - Podziemia Veniss

Jeff VanderMeer Podziemia Veniss

"Pozwólcie, że opowiem wam o mieście"* a dokładnie o jego, niezwykłościach. Do 20 lipca 2009 roku były dla mnie jedną, wielką tajemnicą. Nie czytałem Miasta szaleńców i świętych ani opowiadań i Podziemia Veniss stanowiły mój chrzest bojowy odnośnie twórczość pana VanderMeera. Nie zawiodłem się. Powieść, wchodząca w skład serii Uczta Wyobraźni, okazała się literackim rarytasem.

Jeff VanderMeer w podsumowaniu książki – Veniss zdemaskowanie. Prekursorzy i objawienia – zdradza, że wykreowany przez niego świat powstawał w bólach i zwątpieniu. Rozterki towarzyszące pisaniu książki dotyczyły głównie jej punktów przełomowych. Momentów mających uwypuklić, jak najsilniej podkreślić, podsumować istotę świata widzianego oczyma pisarza oraz bohaterów w nim funkcjonujących. Autor wspomina opowiadania, opowiastki stanowiące niejako zalążek uniwersum Podziemi... Początek czegoś, co być może nigdy nie powstałoby gdyby nie katedra w Yorku, impuls, którego skutki można podziwiać w niniejszej książce. "Poczułem, jak jeżą mi się włoski na rękach, przeszedł mnie dreszcz. Kolumny przypominające snopy powiązanych ze sobą rur wydały mi się czymś zupełnie obcym, czymś nie z tego świata. Nigdy przedtem czegoś takiego nie widziałem. Czułem przebiegające mi po skórze ciarki. Coś zaczęło we mnie rosnąć, dojrzewać".** Podobnych wrażeń można doznać pochłaniając Podziemia... kartka po kartce. VanderMeer już po kilku wersach udowodnia, że drzemie w nim niezauważalny do tej pory potencjał pisarki. To, co zaserwował w historii, o Veniss sprawiło, że z niecierpliwością będę wyczekiwał kolejnych jego dokonań.



Podziemia Veniss zszokowały mnie urzekającym klimatem. Niecodzienne mam przyjemność czytać książki wprowadzające oprócz nastroju mroku, koszmarności wydarzeń, elementy chociażby romantyczne. Ale o tym za chwilę. Zatrzymajmy się przy atmosferze powieści. Jeff VanderMeer przekonał mnie, że nauka operowaniem słowem nigdy nie ma końca. Że ostateczna granica literackiej doskonałości nie istnieje. Autor Podziemi... zaskoczył właśnie takim podejściem, uwidoczniającym niemalże w każdym zdaniu o Veniss. Nie spoczywa na laurach, nie poprzestaje na zaciekawieniu czytelnika kilkoma dziwnymi, frazeologicznymi zwrotami, ale brnie coraz głębiej. Stara się w iście malarskim stylu przybliżyć odbiorcy to, czego sam doświadcza. Zagłębiając się we wspomnianą historię, w opisy miasta nasunęło mi się porównanie twórczości pana VanderMeera z Philipem Dickiem. Zapoznając się z osiągnięciami tego wielkiego, amerykańskiego pisarza nie dało się nie zauważyć jego specyficznego języka, charakteryzującego się nie tylko filozoficznymi porównaniami i abstrakcyjnymi opisami świata bohaterów, ale także stylem zawierającym ciekawe przemyślenia odnośnie przyszłości rodzaju ludzkiego, jego wiary i przeznaczenia. Każdy, kto słyszał o narkotycznych wizjach Dicka z pewnością nie będzie dziwił się akurat taką a nie inną tematyką jego książek. Mają specyficzny klimat, choć niekoniecznie musi on odpowiadać wszystkim czytelnikom. Wracając do Podziemi... Jeff VanderMeer kreacją psychodelicznego miasta, przedstawieniem losów postaci na wzór koszmaru poszerzającego się stale o kolejne poziomy rzeczywistości, zaciekawił mnie. Przypominam: niecodziennie mam przyjemność czytać tak pięknie dopracowane książki pod względem panującej w nich atmosfery. Jeżeli dodamy do tego widoczne zafascynowanie pisarza dokonaniami Hieronima Boscha uzyskamy iście oryginalną mieszankę literacką.

Odnośnie romantyzmu. Historia uczucia Shadracha do Nicoli urzeka. Może jestem starym, sentymentalnym głupcem, ale według mnie miłość, będąca czynnikiem sprawczym wszystkich wydarzeń w powieści jest opisania perfekcyjnie. Tragizm losów dwojga młodych, przywiązanych do siebie ludzi zawsze zniewalał, ale VanderMeer stworzył prawdziwie emocjonalną powieść. Z drugiej strony motyw ratowania ukochanej z rąk Złego należy do zbioru tych z napisem „oklepane”. Pojawia się w większości książek fantasy i w wybranych pozycjach o charakterze science fiction. Jeff VanderMeer nie przejmuje się jednak oryginalnością fabuły. Mam wrażenie, że postawił na coś zupełnie innego. Trafnie nazwał to zjawisko Tymoteusz Wronka, „żonglerka gatunkowa”. Trudno się z nim nie zgodzić. Autor Podziemi... zawarł w nich całą, różnorodną fantastykę i nie tylko. Nie od dziś wiadomo, że łączenie stylów jest w modzie. Jeżeli wystarczająco silnie przejrzelibyśmy się konstrukcji niniejszej ksiązki doszukalibyśmy się nawet zapożyczeń z powieści gothic story. Podejrzewam, że Jeff VanderMeer sam nie spodziewał się stworzyć takiej literackiej hybrydy. Wszak działał pod wpływem impulsu. Chwała dla katedry w Yorku.

Podziemia Veniss choć nie są powieścią „długą” to jednak bardzo rozbudowaną. Nie odczujemy braku kolejnej, wielkiej epopei. Nie będziemy żałować, że Jeff VanderMeer ograniczył powieść do 175 stron.* Wystarczyły one na wykreowanie Veniss, zdegenerowanego miasta przyszłości, bohaterów obleczonych wielką gamą emocji. Co więcej, autor Podziemi... nie zapomniał zmusić odbiorcę do przemyśleń odnośnie granic ludzkich możliwości, świata zdeformowanego przez źle funkcjonujący aparat władzy i wiele, wiele innych tematów. Po raz kolejny potwierdza się, że nie zawsze ilość przekłada się na jakość.

Na zakończenie chciałbym zatrzymać się przy niedopowiedzeniach, które w moim mniemaniu źle wpłynęły na fabułę powieści. Choć nie jest to regułą to jednak wysoko cenię książki zawierające elementy tajemnicy, zagadki. Mówiąc kolokwialnie lubię, gdy pisarz nie mówi wszystkiego, wprost ale krąży wokół danego zagadnienia coraz bardziej odsłaniając kolejne, interesujące aspekty. Jeff VanderMeer, genialnie tworzący senne, koszmarne wizje świata przyszłości nie wprawia w nastrój tajemniczości. Otwarcie przyznaje, że rasa ludzka jest taka a nie inna. Można wyczytać to już z pierwszych akapitów Podziemi Veniss. Degeneracja jest wręcz sztandarowym hasłem niniejszej powieści. W książce niedopowiedzenia praktycznie nie występują i to jest ich największa wada. Poczynając od części poświęconej Nicoli, przyszłość bohaterów staje się do przewidzenia. Także to, że żywe dzieła Quina będą prawdopodobnie czymś w rodzaju zwierzaków z wyspy doktora Moreau. Jeżeli dodamy do tego wielką krucjatę Shadrach to powieść przestaje mieć praktycznie inne zalety niż te związane z klimatem i nieprzeciętnym stylem pisarskim. Oceniając Podziemia... wyłącznie przez pryzmat fabuły, rozwiązań w niej zawartych i wyobrażeń postaci, dochodzę do wniosku, że książka jest kolejną historią fantasy.

Na szczęście nie ocenia się książek wyłącznie pod jednym tylko kątem. Stanowi, bowiem ona organizm złożony, wielobarwny. Dobrego pisarza poznajemy między innymi po tym, że umie sprawić, aby jasne aspekty dzieła literackiego przesłoniły jego ciemną stronę.


* Jeff VanderMeer Podziemia Veniss; Wydawnictwo MAG, Warszawa 2009
** Jeff VanderMeer Veniss zdemaskowanie. Prekursorzy i objawienia, w: Podziemia Veniss, Warszawa 2009, s.189.
_________________
Próżnia doskonała - new 01. 2014
 
 
 
batou 
Moderator


Pomógł: 55 razy
Wiek: 41
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 11315
Skąd: Tai chi
Wysłany: 2009-08-19, 20:46   

Skończyłem przed chwilą. Apetyty rozbudzone Miastem szaleńców i świętych zostały zaspokojone, a powieść jest świetna. Potwornie sugestywny sposób pisania serwuje nam VanderMeer. Na dodatek ta plastyczność opisów dotyczy świata rodem z Dantego i Boscha ubranego w Sci-Fi, więc wrażliwi raczej powinni sobie ją odpuścić, bo bywa ostro. Na tym tle żywi bohaterowie i wątek miłosny - niezłe wymieszanie konwencji, ale spójne i wciągające.
Sharin w zasadzie wypunktował większość plusów powieści. Ja tylko dodam, że tak ściśle warsztatowo to jest naprawdę coś godnego uznania. Starczy wspomnieć o zmianach narracji i stylu opowiadania historii z perspektywy trojga głównych bohaterów. Wyszło to pisarzowi świetnie.
Bardzo podobało mnie się posłowie do tej książki. Jedno z lepszych jakie czytałem. Pisarz wyjaśnia genezę pomysłu na całą historię i zajmująco przedstawia proces jej tworzenia. W tym wydaniu MAGa dodana jest jeszcze nowela Wojna Balzaka, której akcja dzieje się po wydarzeniach przedstawionych w powieści. To też jest bardzo dobry, przepełniony emocjami tekst. Tych krótszych tekstów osadzonych w Veniss jest z tego co wiem jeszcze kilka. Z przyjemnością też bym je poczytał.

Ja jakoś nie mogę uciec od porównywania VanderMeera z Mievillem. Tak było przy poprzedniej książce i tak jest też teraz. Nadal twierdzę, że Mieville pisze jeszcze lepiej, ale te dwie, wydane u nas, powieści, osadzone w dwóch różnych światach tak samo ugruntowały we mnie pozytywną opinię na temat twórczości VanderMeera i dodaję go śmiało do grupy pisarzy, których kupuję w ciemno.
_________________
"Bo poza tym, że gubisz włoski to jesteś całkiem ślicznym facetem."

 
 
Nefra
Znikopis


Pomógł: 16 razy
Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 10914
Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2009-08-24, 23:20   

batou napisał/a:
plastyczność opisów dotyczy świata rodem z Dantego i Boscha .


to by mnie rozentuzjazmowalo (trudne slowo :P ) ale bardziej na obrazie- bo jakos boje sie - z opisu ze to moga byc wieki srednie w oczach tego... yy... co "pachnidlo" napisal :bag:
_________________
Ostatnio zmieniony przez Nefra 2009-08-31, 09:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
MadMill 
Bajarz
Bucek


Pomógł: 1 raz
Wiek: 37
Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 1881
Skąd: Wawa
Wysłany: 2009-08-25, 09:37   

batou napisał/a:
Ja jakoś nie mogę uciec od porównywania VanderMeera z Mievillem.

Eee... różnią się jednak jeśli chodzi o opisy swoich miast. VanderMeer jest bardziej... psychodeliczny? W jego dziełach jest więcej stanów ponarkotycznych, schizofrenicznych czy istnych szaleńców. Mieville za to przemyca w swoich utworach własne poglądy polityczne, czego u VanderMeera nie spotkałem.
Sharin napisał/a:
Nie czytałem Miasta szaleńców i świętych ani opowiadań
Troszkę dziwnie to zdanie wygląda, bo Miasto szaleńców i świętych to zbiór... tekstów autora, w tym także opowiadań. ;)
_________________
 
 
 
Sharin 
Wierszokleta
Kosmogonik


Wiek: 40
Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 450
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-08-29, 21:42   

MadMill napisał/a:
Troszkę dziwnie to zdanie wygląda, bo Miasto szaleńców i świętych to zbiór... tekstów autora, w tym także opowiadań. ;)


Każdego dnia człowiek dowiaduje się czegoś nowego. Dzięki :)
W najbliższym czasie postaram się nadrobić zaległości ;)
_________________
Próżnia doskonała - new 01. 2014
 
 
 
Dora 
Znikopis


Pomogła: 7 razy
Wiek: 31
Dołączyła: 14 Sie 2007
Posty: 5405
Skąd: Katowice
Wysłany: 2010-08-20, 11:00   

Przed chwilą skończyłam. Hm, "Miasto szaleńców i świętych" to to nie jest. Fakt, że ciężko te dwie powieści porównywać, bo są po prostu różne. "Miasto szaleńców i świętych" jest inne. Oryginalne. "Podziemia Veniss" to w sumie zwykła powieść sci-fi/fantasy. VanderMeer prezentuje nam świat przyszłości, który może zdecydowanie przerazić, bo faktycznie, jak napisał Batou, są to sceny z Dantego i Boscha. Dodając to, jak autor potrafi opisywać, bywa to momentami obrzydliwe - ale przecież o to chyba chodziło.
Cudna jest manipulacja stylem narracji, podobała mi się narracja w drugiej osobie :) Świetna kreacja bohaterów. Tajemniczy Quin kojarzył mi się cały czas z Kurtzem z "Jądra ciemności"

Sharin napisał/a:
Na zakończenie chciałbym zatrzymać się przy niedopowiedzeniach, które w moim mniemaniu źle wpłynęły na fabułę powieści. Choć nie jest to regułą to jednak wysoko cenię książki zawierające elementy tajemnicy, zagadki. Mówiąc kolokwialnie lubię, gdy pisarz nie mówi wszystkiego, wprost ale krąży wokół danego zagadnienia coraz bardziej odsłaniając kolejne, interesujące aspekty. Jeff VanderMeer, genialnie tworzący senne, koszmarne wizje świata przyszłości nie wprawia w nastrój tajemniczości.

A dla mnie właśnie postać Quina jest taką zagadką, o której nie wiemy za wiele podczas czytania powieści. Dopiero w Posłowiu dowiadujemy się czegoś więcej, ale dla mnie nadal pozostał tajemniczą postacią. Ugruntowała to wrażenie nowela "Wojna Balzaka", w której Quin nie występuje... ale zaprezentowany jest przerażający efekt jego działań.

5,5/6 i chcę więcej VanderMeera w tym stylu :)
_________________
:dora:
 
 
Nefra
Znikopis


Pomógł: 16 razy
Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 10914
Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2010-08-21, 23:31   

Dzieki temu ze Dorcia miala w sakwie- przeczytalam...
na poczatku tak z musu- bo jak dorcia cos ma, a ja mam na to kilka dni to trzeba skorzystac... ;)
Mus trwal troche, w koncu wciagnelo.
Bo chłam wciaga.
Zadna to literatura - czytadło płaskie i bezsensowne, jedno z tysięcy, co pokazuja "INNE SWIaTY" . Tylko ze brak w tym tej innosci. :bezsilny:
Surykatka przetworzona na istote i ten tlum poczwarek stworzonych dla zszokowania czytelnika- to juz nie jest szok...
Moze za duzo juz przeczytalam w zyciu ale to dle mnie zadna nowosc... potworki, stworki, robociki, jeziorka(Morza),ktore sa zywe albO "INNE"
To juz bylo tyle razy, ze
juz zawodzi i nudzi... :(

Brak czynnika ludzkiego- brak pychologii troche a moze i psychiki- bohater jest dupkiem i tyle a jego historia jest naciagana... tak ze budzi smiech po prostu :-P

Nieraz sie zastanawiam, czytajac piękne recki na forum, czy ludzie wlepiajacy je nie maja czasem za to placone????

Ja kiedys dostawalam ksiazki za piekne recki, ale nigdy nie napisalam nic w necie niezgodnego z wlasnym odbiorem. Zreszta nie tailam swego czasu ze mam jakis tam kontakt z wydawnoctwem...ale teraz sie coraz bardziej zastanawiam (oczywiscie nie palę do forumowiczow) czy czesc recenzjii pochlebnych do danej ksiazki - ktore to recenzje sa w necie- nie jest z palca wyssana :bag:
_________________
 
 
Dora 
Znikopis


Pomogła: 7 razy
Wiek: 31
Dołączyła: 14 Sie 2007
Posty: 5405
Skąd: Katowice
Wysłany: 2010-08-22, 12:58   

Nefra napisał/a:
brak pychologii troche a moze i psychiki- bohater jest dupkiem i tyle

Skoro uznajesz, że jest dupkiem, to znaczy, że trochę w tym psychologii i psychiki jest, bo na jakiejś podstawie tą teorię opierasz :-P I którego bohatera masz na myśli, Nicolasa, czy Shadracha? Stawiam na pierwszego, a on jest blisko pokazany w sumie tylko na pierwszych 20 stronach w taki sposób, że raczej czytelnik nie ma go polubić

Nefra napisał/a:
Zadna to literatura - czytadło płaskie i bezsensowne, jedno z tysięcy, co pokazuja "INNE SWIaTY" . Tylko ze brak w tym tej innosci. :bezsilny:
Surykatka przetworzona na istote i ten tlum poczwarek stworzonych dla zszokowania czytelnika- to juz nie jest szok...
Moze za duzo juz przeczytalam w zyciu ale to dle mnie zadna nowosc... potworki, stworki, robociki, jeziorka(Morza),ktore sa zywe albO "INNE"
To juz bylo tyle razy, ze
juz zawodzi i nudzi... :(

Nikt tutaj chyba nie wspomniał, że to jest powieść oryginalna, bo oczywiście, że nie jest ;) Sama zresztą napisałam, że narzucało mi się skojarzenie z "Jądrem ciemności" Conrada, głównie przez postać Quina, ale jak się głębiej zastanowić, to i przez mroczną, przerażającą atmosferę. Ale... jakoś mi to nie przeszkadzało. Może przez to, że VanderMeer potrafi mnie zauroczyć tym, JAK pisze. Jak opisuje, jak kreuje bohaterów (tutaj choćby przez sposób narracji), jak tworzy klimat... bo robi to mistrzowsko. I, na przykład, czytając fragment w narracji Nicolasa faktycznie można odnieść wrażenie, że to okropny dupek - bo tak miało być ;) A już Nicola wzbudza wielką sympatię. Jest taka... prawdziwa. Shadrach natomiast prezentuje sobą typowego romantycznego kochanka, który mimo długiego czasu rozstania cierpi i kocha i zrobi dla ukochanej wszystko... no oklepane, owszem. Ale czy to naprawdę przeszkadza, żeby mieć z tej książki dobrą zabawę? Moim zdaniem nie. :) Wolę to, z mistrzowsko i plastycznie opisanym Veniss, niż biegające z mieczami elfy, bo to dopiero jest wtórne :P
_________________
:dora:
 
 
ene 
Znikopis
eee.. ne!


Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 24 Sty 2007
Posty: 6580
Wysłany: 2010-08-22, 14:12   

jeszcze raz sprawdza sie zasada ze gusta oczekiwania i ludzie sa różni ;)

mam wrazenie ze tu pada usprawiedliwianie sie ze chlam wciagnal... jak chłam to po co czytac? :)

ja w zyciu nie doczytam ksiazki która mnie nudzi albo idzie opornie z różnych powodów :)

Nefra napisał/a:
jak dorcia cos ma, a ja mam na to kilka dni to trzeba skorzystac... ;)
trzeba?? nic na siłę :)


ok ide se bo tak nie na temat sie wtrynilam (jak zawsze ;-) )
_________________
...
 
 
Tina 
Grafoman


Dołączyła: 31 Lip 2010
Posty: 81
Skąd: Andrychów
Wysłany: 2010-08-22, 21:03   

Czytałam "Podziemia...", ale w sumie nie mam żadnego zdania na temat tej książki. Jak "Miasto..." mnie zachwyciło i zafascynowało, tak obok "Podziemia..." przeszłam zupełnie obojętnie. Nie wiem czy to spowodowane jest złym nastawieniem czy po prostu nie podchodzi mi taka literatura.
Ale od czasu do czasu przychodzi mi na myśl ponowne przeczytanie tego, bo kilka scen było bardzo sugestywnych. Choć najpierw wypadałoby wreszcie skończyć "Miasto...".
_________________
Przypadkowe spotkania są w życiu bardzo ważne.
 
 
 
Nefra
Znikopis


Pomógł: 16 razy
Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 10914
Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2010-08-22, 21:18   

Faktycznie- dobre słowo: "obojetnie".
I mialam na mysli tego dupkowatego bohatera, ktory udaje zakochanego, a jest tak mdły i aseksualny, ze ma sie ochote odlozyc te knige...
dlaczego nie odkladam, dlaczego "musze", dlaczego korzystam (z Dorci dostawy) i jakby z przymusem czytam???
Bo jestem uzalezniona od papieru i tyle :P :P :P


I nigdy tego nie kryłam ;) :bezsilny: rotfl
_________________
 
 
ene 
Znikopis
eee.. ne!


Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 24 Sty 2007
Posty: 6580
Wysłany: 2010-08-22, 21:20   

papier toaletowy tańszy i mozna sie zajac rozwijaniem oraz zwijaniem :D
_________________
...
 
 
Dora 
Znikopis


Pomogła: 7 razy
Wiek: 31
Dołączyła: 14 Sie 2007
Posty: 5405
Skąd: Katowice
Wysłany: 2010-08-22, 21:32   

Nefra napisał/a:
I mialam na mysli tego dupkowatego bohatera, ktory udaje zakochanego, a jest tak mdły i aseksualny, ze ma sie ochote odlozyc te knige...

Hm, Shadrach mnie się wydał podobny do Wertera, Gustawa, czy innego romantycznego kochanka - czyli mdły jak oni wszyscy, ale niekoniecznie aseksualny, nie tak dupowaty, jak oni. Nie miałam przez niego ochoty odłożyć książki ;) (a przez Wertera owszem, oj owszem... :P )
_________________
:dora:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group