Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: jacek
2007-10-27, 09:26
Martin George R. R., "Pieśń lodu i ognia": Jon Sno
Autor Wiadomość
hugin 
Bajarz


Pomógł: 6 razy
Wiek: 42
Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 1229
Skąd: sierpc
Wysłany: 2007-03-14, 15:56   Martin George R. R., "Pieśń lodu i ognia": Jon Sno

Jon Snow. Bękart. Lord dowódca Czarnej Straży…
Przeczytałem ostatnio jeszcze raz całą sagę i zacząłem się zastanawiać, co właściwie o nim wiemy?
Ma ok. 15-16 lat, jest bękartem Eddard’a Starka (ale do tego może jeszcze wrócimy) z woli Starych Bogów i zaprzysiężonych braci (zwłaszcza Samwell’a Tarly Zabójcy) wybrany na Lorda dowódcę Czarnej Straży.
Wracając do jego pochodzenia Eddard Stark przywiózł go z południa i oddał żonie na wychowanie nic nie mówiąc o kobiecie która urodziła mu bękarta.

„Catelyn coraz częściej słyszała strzępy rozmów służących, które powtarzały opowieści swoich mężów, żołnierzy. Padło imię ser Arthura Dayne’a, zwanego Mieczem Poranka, najokrutniejszego z siedmiu rycerzy straży króla Aerysa. Opowiadano, że ich młody lord pokonał rycerza w pojedynku. Opowiadali też, jak potem Ned zawiózł miecz ser Arthura do jego młodej i pięknej siostry, która czekała w zamku zwanym Starfall, położonym na brzegu Morza Letniego. Lady Ashara Dayne, wysoka i jasnowłosa, o przenikliwych fioletowych oczach. Dwa tygodnie Catelyn zbierała się na odwagę, aż wreszcie którejś nocy, kiedy leżeli w łóżku, spojrzała mężowi prosto w oczy i poprosiła, żeby wyznał jej prawdę.
Był to jeden jedyny raz, kiedy przestraszyła się Neda. - Nigdy nie pytaj mnie o Jona - odpowiedział jej wtedy lodowatym głosem. - Niech ci wystarczy, że w jego żyłach płynie moja krew. Dowiem się, od kogo usłyszałaś to imię, moja pani. - Obiecała mu, że więcej nie będzie pytać. Od tamtego dnia plotki ustały i nikt więcej nie wymówił w Winterfell imienia Ashary Dayne.”

Ten fragment czytałem kilka razy … czytałem i zastanawiałem się nad jego znaczeniem „w jego żyłach płynie moja krew” Moja krew? Krew Eddard’a Starka, czy krew Starków?
Możliwe że jestem szaleńcem ale wydaje misie ze chodzi tu krew Starków, a konkretnie o krew Lyanny Stark i Rhaegar’a Targaryen’a.
W „Grze o tron” znalazłem fragmenty które enigmatycznie mogą to potwierdzać:

„Robert miał ją poślubić, lecz książę Rhaegar porwał ją i zgwałcił”

„Ned Stark dotrzymywał obietnic. Przypomniał sobie obietnice, które złożył Lyannie, zanim umarła, i cenę, jaką zapłacił za ich dotrzymanie.”


Dlaczego Eddard Stark zataił pochodzenie Jona? Do głowy przychodzi mi tylko jeden powód

„Robert nienawidził Targaryenów do szaleństwa. Pamiętał, co obaj powiedzieli w porywie złości, kiedy Tywin Lannister w dowód lojalności złożył przed Robertem ciała żony i dzieci Rhaegara. Ned nazwał jego czyn morderstwem, Robert powiedział, że to wojna. Kiedy Ned próbował mu tłumaczyć, że książę i księżniczka byli jeszcze małymi dziećmi, świeżo koronowany król odpowiedział mu: - Nie widzę tutaj żadnych dzieci, a jedynie smocze nasienie. - Tej burzy nie potrafił uciszyć nawet Jon Arryn. Eddard Stark odjechał tamtego dnia ogarnięty wściekłością, żeby samemu wziąć udział w ostatnich bitwach wojny na południu.”

Eddard Stark chciał chronić syna siostry, i to jest prawdopodobnie obietnica, którą złożył jej, gdy umierała. Podejrzewam ze jej śmierć wywołały komplikacje przy porodzie

„Znowu śnił o trzech rycerzach w białych płaszczach, o zburzonej dawno wieży i Lyannie w łożu zalanym krwią.”

„Obiecaj mi, mówiła, płacząc w pokoju przesyconym zapachem krwi i róż. Obiecaj mi, Ned. Gorączka pozbawiła ją sił, dlatego mówiła ledwo słyszalnym szeptem, lecz kiedy obiecał spełnić jej prośbę, strach z oczu jego siostry ustąpił. Ned pamiętał, jak się wtedy uśmiechnęła, jak mocno ścisnęła mu dłoń, zanim wypuściła nić życia - z jej dłoni wysypały się płatki róży, czarne i martwe.”


Prawde o pochodzeniu Jona zna tylko jedna osoba Howland Reed stary przyjaciela Eddard’a Starka z Strażnicy nad Szarą Wodą, u którego ukrywa się teraz Rickon Stark.

„Odnaleziono go uczepionego jej ciała, milczącego i pogrążonego w smutku. Howland Reed, mały wyspiarz, rozłączył ich dłonie, lecz tego Ned już nie pamiętał.”

Mam nadzieje ze sprawa jego rodziców wyjaśni się w następnych tomach.
Zapraszam wszystkich do dyskusji, mam nadzieje, że ktoś znajdzie dowody potwierdzające moje podejrzenia lub spróbuje je obalić.

Pozdrawiam wszystkich

hugin_munin@wp.pl


PS: Kto pieczętował się krukami?
Ostatnio zmieniony przez Ania 2007-10-27, 21:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Alucard 
Krótkopis


Wiek: 40
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 102
Skąd: Gdańśk
Wysłany: 2007-04-16, 09:48   

ja niestety próbuje przebrnac od jakiegos czasu przez drugi tom..choc rozporszyła mnie inna ksiazka i dopiero teraz wróce do Martina..nie pamietam kto dokładnie sie krókami pieczetuje ale cos mi tak swita to ze chyba (wybacz za chaotyczna wypowiedz teraz:P) Ci z zamku ktory Lady Stark mijała jak szła z pomoca Robowi i co mosiała przyzec ze wyda go za maz za corke władcy tego zamku..pamietam ze był stary i złosliwy ale nazwisk Ci nie podam..to juz skleroza starcza :)
jak doczytam wiecej to postaram sie poszukac co z Jonem Snowem :)
 
 
Lord_NeReVaR 
Nieśmiałek
Analfabeta


Wiek: 34
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 22
Skąd: C:/Windows/System
Wysłany: 2007-04-18, 22:30   

Ach... czytam już 4 tom tej wspaniałej opowieści jak na razie tom 4 uważam za najlepszy jedynym minusem książek jest to że są za krótkie ^^Kończę tom 4 a później zabieram sie za 5i6 bo niestety więcej nie znalazłem :/
_________________


 
 
 
mormont
Brudnopis

Dołączył: 05 Lip 2007
Posty: 3
Wysłany: 2007-07-05, 12:14   

Na następnr tomy trzeba jeszcze poczekać o ile Martin nie daj Bóg nie zemrze przed zaończeniem.
A odnośnie kwestii Jona Snowa, razem ze znjomymi omawialiśmy kiedyś ten temat przez dłuższy czas i doszliśmy do takich samych wniosków. Innej możliwości dla honorowego Eda po prostu nie ma.
A co powiecie o pomyśle na zakończenie "Pieśni lodu i ognia" jakim byłoby pożenienie Jona Snow z matką smoków Daenerys i tym samym powrót do wspominanej już tradycji zawierania związków pomiędzy smokami?
 
 
Kipol 
Nieśmiałek

Wiek: 84
Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 26
Skąd: Mała Sycylia
Wysłany: 2007-07-25, 21:02   

Trudno coś powiedzieć,bo po "Uczcie dla wron" pozostał mi niesmak...nie przepadam za książkami pisanymi przez grupę autorów,a w Uczcie tak widoczna jest różnica poziomów i stylu,że aż niektórych rozdziałów nie chce się czytać...
_________________
Chcesz znać historię?Nie korzystaj z angielskojęzycznych źródeł...
 
 
derbullaw 
Bajarz


Wiek: 111
Dołączył: 24 Lip 2007
Posty: 1463
Skąd: Pępek Wszechświata
Wysłany: 2007-07-25, 21:32   

Po raz kolejny okazało się, że jak mnie wciągnie historia, to nie widzę podstawowych faktów i powiązań.

To jest właściwie najsensowniejsze rozwiązanie (z rodzicami Jona)
.
Wiecie Jon wydaje się właściwie jedynym bohaterem, który jest dla Martina "święty" i o niego mógłbym sie założyć, tzn o to, że przeżyje :) .
_________________
Kiedy w życiu jest źle
Gdy wszystko wk... Cię
Jeśli ochoty wciąż brak
Przebrzydły osrał Cię ptak

Na jedno przyszła pora
Wezwij Inkwizytora!
 
 
 
sirion 
Administrator

Pomógł: 7 razy
Wiek: 33
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 2736
Skąd: Łódź
Wysłany: 2009-11-10, 21:57   

derbullaw napisał/a:
Wiecie Jon wydaje się właściwie jedynym bohaterem, który jest dla Martina "święty" i o niego mógłbym sie założyć, tzn o to, że przeżyje .


I właśnie za to martina nie lubię - zaczynam myśleć o bohaterze, że to ten główny, a tu bach - ukatrupiony (no, może prawie ukatrupiony odnośnie niektórych) :-P . Fabuła wciągająca niezwykle, czekam na jeszcze.
_________________
mateuszdomanski at hotmail.com
 
 
geralt 
Gryzipiórek


Dołączył: 28 Cze 2010
Posty: 261
Wysłany: 2011-05-08, 10:11   

George Martin, "Pieśń lodu i ognia" - lepsze od wiedźmińskiej sagi :-D Dla mnie numer 1 nie tylko w fantasy, ale w światowej literaturze w ogóle - ta powieść miażdży wszystko - niesamowicie rozległa pod względem kreacji świata, nieprzewidywalna, szokująca, pełna humoru i pobudzająca do wszystkich możliwych emocji, a przy tym dająca do myślenia - czysta poezja spisana w paru dobrych tysiącach stron prozy, choć powstały dopiero 4 z planowanych 7 części :-) Z pierszego tomu na HBO leci serial Gra o tron. Też świetny, choć zaznaczam, że prawdziwa jazda zaczyna się od Starcia królów ;)
 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2011-05-08, 10:16   

Przeczytałam pierwszy tom... Jako czytadło jest ok - szybko się czyta, na tyle, ze człowiek niespecjalnie zwraca uwagę na wszelkiej maści bzdury, które czają się na każdym kroku. Wątki polityczne jednak żenująco słabe. Gospodarki: brak. Konfliktów religijnych: brak. A do tego to wszystko jest przewidywalne. Ciekawy wątek to wątek Daeneris i Drogo, ale Martin ukręca mu łeb przy samej dupie, no i watek Aryi: wątek jak z powieści dla młodzieży. Ach, no i jest też Tyrion, chyba jedyna ciekawa postać. Na plaży można poczytać, ale też bez specjalnego parcia.
_________________
Silva hevsum
 
 
 
geralt 
Gryzipiórek


Dołączył: 28 Cze 2010
Posty: 261
Wysłany: 2011-05-08, 10:32   

Hadrianka napisał/a:
Wątki polityczne jednak żenująco słabe. Gospodarki: brak. Konfliktów religijnych: brak. A do tego to wszystko jest przewidywalne.

Chyba czytaliśmy inną książkę ;) Zresztą mówię, że pierwszy tom jest bardzo dobrym wprowadzeniem w baaardzo rozległy świat. Myślę, że Starcie królów i Nawałnica mieczy powinny spełnić Twoje oczekiwania w kontekście obecnych zastrzeżeń. Mnie osobiście żadna książka nie zszokowała tak, jak ostatni wspomniany wyżej tom. Ten świat trzeba dobrze poznać. Tyrion dopiero po czasie się naprawdę rozkręca. Daenerys również. I oczywiście akcja za murem... Ja lubię Aryę. Taka to powieść, że pokazuje świat widziany oczami różnych postaci.

PS. Jeśli ta powieść (jako całość, nie tylko jeden tom) jest przewidywalna, to jestem ogromnie ciekawy jakiegoś przykładu nieprzewidywalnej ;)
 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2011-05-08, 10:39   

Jakoś mnie nie ciągnie, przyznam szczerze ;) No ale kto wie, nie zamykam Martinowi drogi, na kryzys czytelniczy to jest dobre, bo czyta się świetnie. Ja tam jestem rozpuszczona "Fortecami" Cherryh ;] (A Sapka nie trawię :P Przy czym jednak chyba była u niego sensowniejsza polityka niż u Martina, niespecjalnie pamiętam Wieśmińską sagę.)
_________________
Silva hevsum
 
 
 
Nefra
Znikopis


Pomógł: 16 razy
Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 10914
Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2011-05-10, 00:32   

Hadrianka napisał/a:

wszelkiej maści bzdury, które czają się na każdym kroku.
Wątki polityczne jednak żenująco słabe.
Gospodarki: brak.
Konfliktów religijnych: brak.
A do tego to wszystko jest przewidywalne.

Asiek, podziwiam za krótkie i schematyczne rozpracowanie schematu rotfl
I to wcale nie ironia- dokladnie tak sie powinno - trzeżwym okiem patrzec na stworzoną fikcję literacką- i tu nadal Ursula le g... jest niepokonana.
_________________
 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2011-05-10, 10:27   

Znajoma czyta i jest tak wstrząśnięta, ze aż zaczęła notatki robić ;) Jak opracuje i wrzuci w trzewia internetu to podrzucę linka. Generalnie Nefi - to się dobrze czyta, śmiechu jest co niemiara jak autor kolejne stepowe lemury prezentuje i inne takie tam kwiatki (facet wspinający się na sosnę moim idolem), bardzo dobre na kryzys czytelniczy. Ale żeby to była dobra książka to się nie zgodzę za nic w świecie. Jak na razie Dobre Fantasy = "Fortece" Cherryh albo "Paladyn" tejże autorki (paladynem w tytule proszę się nie przejmować, do teraz nie wiem skąd on się wziął w okolicy stylizowanej na Chiny dynastii Tang, gdzie nie było żadnego rycerza przez całe 400 stron).
_________________
Silva hevsum
 
 
 
geralt 
Gryzipiórek


Dołączył: 28 Cze 2010
Posty: 261
Wysłany: 2011-05-10, 23:22   

Nefra napisał/a:
Hadrianka napisał/a:

wszelkiej maści bzdury, które czają się na każdym kroku.
Wątki polityczne jednak żenująco słabe.
Gospodarki: brak.
Konfliktów religijnych: brak.
A do tego to wszystko jest przewidywalne.

Asiek, podziwiam za krótkie i schematyczne rozpracowanie schematu rotfl
I to wcale nie ironia- dokladnie tak sie powinno - trzeżwym okiem patrzec na stworzoną fikcję literacką- i tu nadal Ursula le g... jest niepokonana.

Ja nie rozumiem kryteriów oceny książki. Już pomijając, że wnioski są moim zdaniem nietrafione, bo wszystkie wyżej wymienione przez Hadriankę składniki, poza wszelkiej maści bzdurami :P występują w powieści i to w złożonej formie - może o gospodarce nie ma wiele, ale wystarczająco, jak na taką powieść. Z ekonomii wystarczą mi pozycje naukowe :mrgreen: I absolutnie to nie jest przewidywalna książka - ona może się taką wydawać. Ale jeśli myślisz Hadrianko, że wiesz np. kto doprowadził do śmierci Arryna, albo kto wynajął zbira, żeby zamordował Brana, jesteś w błędzie - tam nic nie jest pewne, nie ma wszystkowiedzącego narratora i nie ma jednej prawdy :) Ja ją tak naprawdę doceniłem dopiero w drugim tomie - pierwszy mnie po prostu zachęcił do kontynuacji.

W każdym razie, jak rozumiem, "dobra książka" ma się opierać na wątkach politycznych i wojnach religijnych, tak? I to ma być takie oryginalne i genialne? Owszem, może być, sama "Pieśń..." też się na tym opiera, ale ona sięga głębiej. Dla mnie dobra książka powinna być połączeniem gatunków - być jednocześnie świetnym kryminałem, romansem, komedią, dramatem. Powinna cechować się złożonym światem i wieloma niebanalnymi postaciami. Powinna działać na wyobraźnię. Powinna być pełna tajemnic, nieoczekiwanych zwrotów akcji i dobrej filozofii. Powinna mocno oddziaływać na emocje i przekazywać jakieś wartości, niekoniecznie banalnie podane na tacy. I przede wszystkim - powinna być realistyczna. I "Pieśń lodu i ognia" spełnia wszystkie te warunki. Bo realizm się z fantastyką wcale nie kłóci. Telenowele nie są realistyczne. Świat Martina (Sapkowskiego zresztą też) jest prawdziwy do bólu. Nie ma idealnych bohaterów bez skazy, a nawet najgorsze łotry nie są pozbawione dobrych cech. Do tego sposób narracji jest świetny i daje możliwość zobaczenia tego samego świata oczami wielu bardzo różnych postaci - z tej układanki powstaje coś, co dla mnie jest wielkie.

PS. Zresztą nie jestem osamotniony - wystarczy popatrzeć jakie nagrody otrzymywały kolejne tomy i generalnie jak były przyjmowane. Ta powieść robi furorę i akurat w jej przypadku w pełni zasłużenie.
 
 
joe alex 
Dalekopis


Pomógł: 5 razy
Wiek: 33
Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 931
Wysłany: 2011-05-10, 23:42   

geralt wrzuć spojlery w
:
o właśnie tu :P


Co do Pieśni. Bardziej przychylam się na stronę geralta. Te 4 tomy bardzo mi się spodobały. Polityki, ekonomii i religii to nie ma u Canavan Trudi. U Martina ten świat jest całkiem nieźle rozbudowany. Problem jest tylko taki, że czytałem to łaadnych pare lat temu i więcej się nie wypowiem bo nie pamiętam :bag:
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group