Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
King Stephen - Ostatni bastion Barta Dawesa
Autor Wiadomość
Sharin 
Wierszokleta
Kosmogonik


Wiek: 40
Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 450
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-04-14, 18:46   King Stephen - Ostatni bastion Barta Dawesa

Gdy słyszycie “Stephen King”, jakie jest wasze pierwsze skojarzenie? Mi momentalnie przed oczami pojawia się autor horrorów z czarodziejskim kapeluszem pomysłów oraz wiecznie żywym “stanem Maine”. Sięgając po dowolny tekst literacki sygnowany jego nazwiskiem zakładam, że będzie on z zasady przyprawiał o gęsią skórkę, wywoływał uczucie niepokoju, a przede wszystkim nadmiernie rozbudzał uśpioną wyobraźnię. Nie spodziewam się jednak, że ilekroć sięgnę po powieść – czy też opowiadanie – zostanę pogryziony, opętany, zarażony czy też zmiażdżony. Nie, nie spodziewam się tego i wam też nie radzę.

Stephen King niejednokrotnie udowadniał, że straszyć potrafi. Robi to z powodzeniem czy to się komuś podoba czy nie i w najbliższym czasie nie planuje przestać. Od blisko czterdziestu lat wypycha umysły czytelników całego świata obrazami zła kryjącego się pod najróżniejszymi postaciami, od wampirów gryzących po zachodzie słońca po dzieci przetrącające karki rówieśników kijem do bejsbola. Stephen King, autor z wieloletnim doświadczeniem, pisarz znakomicie odnajdujący się zarówno w klasycznej literaturze grozy jak i powieści obyczajowej.

Ostatni bastion Barta Dawesa zaliczyłbym właśnie do tej drugiej kategorii. Stephen King, tym razem ukrywający się pod pseudonimem „Richard Bachman”, prezentuje dramat człowieka, który z dnia na dzień stracił dorobek całego życia. Śliczną i oddaną żonę, pralnię, gdzie pracował przez dwadzieścia lat oraz dom rodzinny, miejsce będące pomostem łączącym go ze zmarłym synem. Ogarnięty rozpaczą, pałający nienawiścią do osób odpowiedzialnych za wywrócenie świata do góry nogami, Bart Dawes rozpoczyna samotną walkę w obronie dóbr.

Patrząc na głównego bohatera, a także na rzeczywistość go otaczającą niejednokrotnie odnosiłem wrażenie, że oto stoi przede mną człowiek-marionetka. Bezwładny golem pląsający w takt melodii szaleństwa. Od początku bowiem jesteśmy świadomi, że historia z jego udziałem nie może zakończyć się szczęśliwie. Ostatni bastion Barta Dawesa nazwałbym zapiskami opowiadającymi o istocie przypartej do muru, mającej świadomość nieuniknionej porażki, a mimo to – walczącej. Być może historią zwykłego szaleńca, schizofrenika nie mogącego pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby. Niezależnie jednak od naszej moralnej oceny głównego bohatera faktem pozostaje to, że jest on postacią tragiczną.

Stephen King przyzwyczaił do powieści wielowątkowych. Być może dlatego po przeczytaniu ostatniego zdania wspominanej książki czuję lekki niedosyt. Fabuła skupiona tylko i wyłącznie na jednej postaci może nudzić, co uważam za całkowicie naturalny stan rzeczy. Ile można czytać ciągle o tym samym? Poznajemy bohatera, wczuwamy się jego sytuację, zaczynamy rozumieć ból buzujący mu w skroniach. Jesteśmy świadkami jak postać zaczyna staczać się coraz bardziej ku – jakkolwiek banalnie to zabrzmi – przeznaczeniu. I nic więcej. Autor nie raczy nas żadnymi dodatkami. Ostatni bastion Barta Dawesa jest powieścią całkowicie podporządkowaną jednemu bohaterowi. Świat zewnętrzny został ograniczony do niezbędnego minimum. Postacie poboczne są pozbawione życia. Tekturowe figurki, których głównym zadaniem jest bycie „dopełniaczem” do szaleństwa ogarniającego Barta Dawesa.

Jeszcze jedna uwaga. W trakcie lektury nie sposób nie zadać sobie pytania: jak ja zachowałbym się na miejscu głównego bohatera? Czy siedziałbym bezczynnie i patrzył jak prawo „sprawiedliwości nasranej na papierze” doprowadza do unicestwienia mojego szczęścia? W telewizji bez przerwy słyszymy hasła głoszące wyższą konieczność społeczną czy dobro ogółu. Nie jestem pewien czy umiałbym pogodzić się z utratą wszystkiego co kocham, nawet w imię wyższych ideałów.

Podsumowując, Ostatni bastion Barta Dawesa to dość ciekawa historia człowieka stającego w obronie tego co w jego życiu uchodzi za najcenniejsze. Historia człowieka, który choć przyparty do muru nie składa broni. Wręcz przeciwnie.
_________________
Próżnia doskonała - new 01. 2014
 
 
 
Tifa Lockhart 
Dalekopis


Pomogła: 1 raz
Wiek: 30
Dołączyła: 16 Lip 2009
Posty: 666
Skąd: Augustowskie pola
Wysłany: 2011-06-15, 04:57   Re: King Stephen - Ostatni bastion Barta Dawesa

Sharin napisał/a:
Podsumowując, Ostatni bastion Barta Dawesa to dość ciekawa historia człowieka stającego w obronie tego co w jego życiu uchodzi za najcenniejsze. Historia człowieka, który choć przyparty do muru nie składa broni. Wręcz przeciwnie.

Przyznam, że zaimponował mi jego upór. Wiedział, że droga powstanie a i tak się nie poddał. Książka bardzo mi się podobała. Wciągająca, choć na początku miałam problem z tym kto wypowiada się w danym momencie.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group