czasami przy źle dobranym poziomie głosu słychać trzaski nie wytrzymujących głośników...
Przyznam, że mi się nie zdarzyło. Czasami film był za głośny, ale dźwięk zawsze pierwsza klasa. No i ja jestem z tych, którzy filmy oglądają ogłuszająco głośno Jak ja film oglądam, to cała rodzina wie i większość sąsiadów
Ja wolę kameralnie. Tzn. na ekranie kinowym ma to swój urok, ale ostatnio to mnie dżaźnią śmichy chichy szelest popkornu itp. Bo proste pytanie idzie się do kina czy na film?
Pomogła: 9 razy Wiek: 61 Dołączyła: 25 Lut 2007 Posty: 12655 Skąd: z tej samej bajki
Wysłany: 2008-08-23, 17:47
andy zalezy kto i zalezy w jakim jest wieku i zalezy jaki to film
pamietam jak bylam w kinie (tez w rzeczonym baltyku w lodzi) na obcym 8 pasarzeze nostromo to cisza byla taka ze normalnie jakby komus spadl wlos z glowy to byloby slychac wiec duzo serio zalezy od filmu
_________________ kot tez czlowiek tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
Jak pisałam - są filmy, na które do kina pójdę, ale są to "duże" rzeczy. Na komedię nie poszłabym za nic w świecie, bo komedia nie potrzebuje aż takiej siły wyrazu. Ale jakiś film wojenny, a w szczególności film, przy montażu którego zadbano o widza ("John Rambo" - scena za sceną, dźwięk ogłuszający, pędzisz, pędzisz, pędzisz!) - pójdę. W związku z tym nie chadzam na filmy szczególnie popularne i wybieram poranne seanse (taniej!). Nie pamiętam, bym była kiedyś na filmie, gdzie sala była pełna... sporo ludzi było na 300, ale na tym filmie nikt ani pisnął, nawet grupka lachonów (swoją drogą wyszły wstrząśnięte, w jak najbardziej pozytywnym sensie). Nieprzyjemnie było na "Domu Latających Sztyletów' gdzie grupka bachorów (wiek gimnazjalny) przylazła bo myśleli, ze to będzie jakaś nawalanka i non stop rzucali wulgarnymi komentarzami Za to na jakimś anime jeden gość do drugiego - tylko wiesz, cicho, bo na takie filmy przychodzą fanatycy i miałam takie niejasne wrażenie, ze było to po moim głośnym komentarzu, co zrobię, jak mi ktoś będzie przeszkadzał [ale cicho byli]...
Najgorsze tak naprawdę jest żarcie [i ceny ==' ] Nie tak dawno temu rozwinięcie cukierka było postrzegane jako wyjątkowo hałaśliwe zachowanie, a teraz to sobie cały obiad potrafią przynieść i mlaskać, szeleścić, chrupać [kino Rialto reklamuje się "Rialto: kino bez popcornu!"]
Ludzie komentujący film... wku***ają, aczkolwiek pamiętam, że na "Aniołach Apokalipsy" moje i kumpel komentarze powitane zostały z entuzjazmem... ale to był tak genialny film (od momentu, gdy w linii Maginota pod klapą na środku korytarza kryło się tajne przejście, gdzie nikt nie zajrzał przez ostatnie 60 lat )
Kiedyś wolałam kino, bo zresztą nie mam od paru lat telewizora w domu, a film w komputerze to masakra. Aż do czasu, gdy moja koleżanka bogato wyszła za mąż za faceta, który ma sklep ze sprzętem JBL i ma kino w domu. Robimy sobie raz w tygodniu z kumpelami babskie oglądanie filmów, duży ekran, głośniki gdzieś w ścianach dookoła. Nie miałam wcześniej pojęcia, że tak można i co to naprawdę znaczy mieć kino domowe. Powiem tak, mocno uzależnia
nie jeśli monitor wiekszy i podłączony amplituner + kolumny.
Kino lubię, tylko ludzie potrafią zniszczyć odbiór filmu. Chrupanie, siorbanie, telefony, czasem smród piwa (czegoś podobnego do piwa gwoli ścisłości). Dlatego czasami chodziłem o późnej porze lub wczesnej, wtedy często jest 10 osób albo jeszcze mniej i robi sie przyjemnie.
Samemu jest troche nie bardzo, więc rzadko chodzę i częściej oglądam na kompie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach