Wysłany: 2016-08-10, 11:53 Weber Dawid, Linda Evans Multiversum
Zanim przestawiłem się głównie na military science fiction miałem okres pewnej fascynacji fantasy.
Dawno zaciekawiła mnie kwestia co jest lepsze – magia czy technologia? I czy jest prawdą powiedzenie technomagów, iż „nie da się odróżnić odpowiednio zaawansowanej techniki od magii”.
Próbę odpowiedzi na to pytanie podjął David Weber wraz Lindą Evans w Cyklu Multiversum.
Fabuła
Piekło rozpętało się przez pomyłkę. Zarówno Arkana jak i Sharona zbadały już dziesiątki wszechświatów, z których każdy był praktycznie kopią poprzedniego. Na żadnym z nich jednak nie natrafiły na inną ludzką cywilizację. Pewnego dnia jednak to się zmieniło – w chłodnym cieniu jesiennego lasu natrafiły na siebie dwie ekspedycje badawcze. Nie wiadomo kto otworzył ogień, ale obie strony poniosły ciężkie straty, i każda wini za to drugą. Teraz obie cywilizacje dążą do opanowania Wrót Piekieł, skupiska portali umożliwiających podróże między wszechświatami. Teraz obie strony płacą za ten świat krwią… i żadna nie zamierza ustąpić. Wsparte magią smoki i gryfy Arkany szykują się do stanięcia naprzeciw sharoniańskim karabinom, działom i moździerzom. Smoki transportowe staną do zawodów z lokomotywami. Jedynym co dowódcy obu stron wiedzą o nadciągającej zawierusze jest fakt, że takiej wojny nie toczyli jeszcze nigdy.
Magia kontra technika
Najciekawszym motywem tej serii jest konfrontacja dwóch gruntownie różnych od siebie cywilizacji.
Sharonanie opracowali technologię, która w przybliżeniu odpowiada poziomowi krajów uprzemysłowionych z początku 20 wieku, mają też psioniczne “Talenty”, które pozwalają danym jednostkom komunikować się mentalnie, oglądać wydarzenia dziejące się w dużej odległości, poznawać historię przedmiotów po prostu je trzymając w rękach, et cetera. Z kolei arkananie opanowali magię, którą stanowi u nich substytut zaawansowanej technologii – choć ich technologia jest w zasadzie na poziomie średniowiecza, posiadają oni nawet pseudo systemy komputerowe oparte na działaniu magii.
Brak zrozumienia
Wybuch całego konfliktu jest spowodowany, jak to często bywa, pomyłką i strachem przed nieznanym. Wystarczy niespodziewane spotkanie dwóch ludzi, z których jeden spanikuje, by wywołać lawinę. Lawinę, którą trudno zatrzymać, gdy po obu stronach są ludzie myślący bardziej o własnych korzyściach niż o porozumieniu.
Cywilizacjom tak różnym trudno też zrozumieć przeciwnika, Arkana jest przerażona obcością broni swoich przeciwników – broni, której zasady działania ich czarownicy nie potrafią ani zrozumieć, ani zduplikować. Ale Sharona jest równie przerażona “magicznością” broni i sił Arkany.
Polityka
Gdyby wojnę pozostawić żołnierzom, być może szybciej doszliby oni do porozumienia i wniosku, że walka ta właściwie nie ma sensu. Niestety po obu stronach mamy do czynienia z polityką i walką wewnętrznych stronnictw, z których każde próbuje coś ugrać na konflikcie.
Despota z Sharony widzi szansę na osłabienie szlachetnego monarchy, zaś mroczne, wyklęte bractwo Arkany chce odzyskać dawno utraconą świetność. Po obu stronach mamy więc spiski i politykę, która komplikuje sytuacje.
Archetypowe postacie
Tym, co najbardziej kuleje w Multiversum, są postacie; przy czym nie chodzi tyle o fakt, że są one słabo zarysowane, ale o zbytnią ich archetypowość. Mamy czerń i biel – o ile gnidy i szlachetne osoby są po stronach barykady, o tyle jeśli ktoś jest “dobry”, to ma charakter wprost idealny, jeśli jest „zły”, to do szpiku kości. Ta jednowymiarowość sprawia, że bohaterowie są przewidywalni i trochę nudni.
Epickie bitwy
Sam motyw konfrontacji dwóch tak różnych cywilizacji jest ciekawy, a w momencie gdy konfrontacja ta robi się stricte militarna i to na masową skalę – wtedy dopiero jest interesująco! W początkowych tomach cyklu mamy małe starcia graniczne, jednak w miarę rozwoju akcji bitwy nabierają tempa i rozmachu, i tak aż po regularne oblężenia ciężko bronionych fortów. Starcie magii z techniką jest ciekawie opisane, szczególnie gdy kogoś już wcześniej interesowało praktyczne sprawdzenie wyniku starcia czerwony smoka ogniowego z ciężkim karabinem maszynowym.
Dokończenie po latach
Bez wątpienia największą wadą serii był, do niedawna, cliffhanger kończący 2 tom – to w nim akcja ruszyła z kopyta, zaś wojna przestała być jednostronna. Na szczęście tym roku, po 9 latach od wydania 2 tomu, pojawił się tom 3 wraz z zapowiedzią kontynuacji serii. Być może nowa współautorka – Joelle Presby – wniesie nową jakość w uniwersum.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach