Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-03-11, 20:51
ene napisał/a:
Ale dobra, kilka typowych imion to pewnie beda te: kicia, misia, kulka, kotka, ogonka, mała, bunia, pusia, drapka, mrówka, ciapka, łatka, plamka. możę jakies ludzkie - moja buraska zwala sie Aga
Agę to ja już mam, a ona ma na imię Agata- tylko wołamy na nią (czarną) Aga , Agata, Agutka, Jagódka, Jagoda, Jaga ")
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-03-11, 22:20
Dzisiejszy dzień - był dniem kocich wrażeń na 7plus, albo i wiecej
1. Nowa kota wyszła sobie przed dom pod moimi nogami, a ja, ani nikt inny nie zareagował negatywnie.
2. Pochodziłyśmy sobie na zewnątrz po ogrodzie z godzinę - (asekurowałam pierwszy spacer) tuż koło domu - bo bardzo dużo różnych zapachów było.
3. Wyszła też Agata - trochę na siebie posyczały(Agata) i poganiały się (Rysia)
4. Spokój - zwiedzanie ogrodu.
5. Idę do domku by odpocząć od wrażeń.
6. Znowu wyglądam , a tam siedzi (patrząc wielkimi oczami na Wiktorię) - Batman. (Dolna część kota - biała z czarnym grzbietem, oczy w czarnych, symetrycznych idealnie okularach )- oczy jasne - nie zielone
7. Kot (chyba kot, bo wydaje się tak czysty, miękki, niezbyt zapasiony jak kotka...) nie boi się nas i... nie jesteśmy agresywni, ale rozmawiamy z nim przyjaźnie- kot wchodzi sobie za naszą nową kotką do domu. Jest nią tak zafascynowany, że ma nas gdzieś i ryzykuje przechodząc obok naszych nóg i wchodząc do obcego mu domu. (wchodził 15-20 razy dziś)
8. Ostatnie wejście do przedpokoju i do kuchni - a na jego plecach siedzi nie żadna z moich kotek - siedzi inna - obca (nigdy jej nie widzialam), ale raczej baba. Siedzi sobie w moim przedpokoju nie dość, ze obcy kot już w kuchni, to za nim nastepny obcy kot . A ta moja nowa w natłoku wrażeń padła sobie w kuchni na krześle. Adoratora mając gdzieś. Moje dwie- nawarczały, nafukały na "odwal się" ale widząc moją pokojową postawę - odpuściły i poszły sobie spać
9. Nowa szylkretowa kota (nazywana dalej: Robin), robi scenę małżeńską Batmanowi, zdybawszy go na gorącym uczynku, gdy zafascynowany właził za nową laską do obcego ludzkiego domu.
Nie wiem, czy nie za wiele wrażeń , jak na pierwsze wyjście przed dom po schronisku, tym bardzej, że jest u nas miesiąc dopiero
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-03-13, 20:52
Nie! - Dalej szukam, tego jednego na które zareaguje. Na razie reaguje najbardziej na: "kiciunia", " Kotka", Kociczka", "ogonek" - ale jednak muszę do weta chyba. Niekiedy kładzie łapkę do przodu, jakby coś ją bolało
Gizmo wracajac do domu lubi posiedzieć przy ławce pod klatką, akurat sąsiadka siedziała, staruszka i mi zaczęła o swoich zwierzakach opowiadać. Mówiła, że w dzieciństwie miała kota, wielki, pręgowany żbikowaty - i pewnego dnia Dzikuś zniknął, jej tata powiedział jej, że zginął pod kołami samochodu(swoją drogą, wtedy było mało aut ). Jakiś czas później poszła się bawić do koleżanki, i ta zaproponowała jej, że pokaże gabinet jej taty - który był łowczym. Na ścianach wisiały spreparowane głowy zwierząt, wypchane ptaki, a na biurku skórka z Dzikusia Nogi się pod nią ugięły bo pewna była.
Na domiar złego okazało się, że jej ojciec POPROSIŁ owego łowczego o uśmiercenie kota, bo kot był wielki i się bał, że mu w nocy dzieci podusi...
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-04-06, 00:14
Cholerka... po takiej historyjce, aż prosi się puenta, że dziewczyna wróciła do domu i odstrzeliła tatusia. Tyle, że jego skóra akurat nie nadawałaby się chyba do gabinetu?
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-04-06, 00:21
Ja dziś miałam, gdy już było ciemno - piękny widok: otwieram drzwi i wychodzą razem wszystkie trzy - obniżone w stanie "łowy", ogony w dół, głowy na najwyższym czuwaniu - i tak wyszły jak jakiś wyścig na metę. Każda poszła w inną ścieżkę spod domu - rozeszły się wachlarzowato, a wyglądało to naprawdę jak scena z jakiegoś kiczowatego filmu Jakbym wypuściła jakieś wredne pantery na łów
Wczoraj szłam taką uliczką i w pewnym ogródku ujrzałam taką baraszkującą panterę.
Podchodzę bliżej i widzę, że ta baraszkująca pantera to sobie tak rozkosznie baraszkuje - z uduszonym kwiczołem Akurat patroszyła tylnymi łapami, skrzydełko pogryzając.
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 24 Sty 2007 Posty: 6580
Wysłany: 2018-04-06, 20:42
Historia Dzikusia jest smutna..
A ja w ogródku widziałam w trawie zdechła żabe, była gruba i leżała na plecach. Potem się okazało że jednak żyła, bo pisnęła gdy ją mój ojciec ruszył celem wyrzucenia. No i co by to wszystko miało znaczyć? Nie wyglądała na naruszoną, ale zupełnie się nie ruszała..
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-04-06, 21:51
ene napisał/a:
Historia Dzikusia jest smutna..
A ja w ogródku widziałam w trawie zdechła żabe, była gruba i leżała na plecach. Potem się okazało że jednak żyła, bo pisnęła gdy ją mój ojciec ruszył celem wyrzucenia. No i co by to wszystko miało znaczyć? Nie wyglądała na naruszoną, ale zupełnie się nie ruszała..
Ktoś ją nadmuchał (była gruba)? Ale poszła sobie, czy jednak zdechła? Dziwna ta historia, przez to, że leżała na plecach. Raczej, ktoś ją zaatakował i wywrócił, więc nadęła się w samoobronie. Tyle, że ten atakujący musiałby mieć duży nos (pies, lis, kot), by taką dużą żabę wywalić na grzbiet.
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 24 Sty 2007 Posty: 6580
Wysłany: 2018-04-07, 13:13
ojciec ją przerzucił przez płot więc dalsze losy nieznane - ja bym ją zostawiła w spokoju przynajmniej na dzień ale nie było mnie przy tym przerzucaniu. po naszym terenie łazi tylko kot (nasz lub sąsiada). Jak byłam to moj kot nie był nią zainteresowany - powąchał i tyle. Choć moze wcześniej ją kot męczył - tego nie wykluczę
grubość - myslalam że to zaba w ciąży czy coś, wg mnie raczej naturalnie gruba "tłusta" żaba niż nadmuchana kula. jak chcesz to mam jej zdjęcie bo wtedy łazilam z aparatem i cyknęłam sobie.
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-04-08, 03:55
Daj, spokój... nie będę oglądać fot umierającego zwierzaka
Ja dziś widziałam w moim rejonie dwa dorodne dziki i stado saren. I to wszystko razem! Aż samochód zatrzymałam i gapiliśmy się, bo nieczęsto na jednym planie tylu różnych aktorów
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-04-25, 01:11
Wczoraj rano patrząc sobie w kuchni przez okienko przy porannym (8 godzinka) śniadanku - widzę rudego lisa, który przez siatkę pięknie przełazi na mój teren. Popatrzył w karmniki, potem pooglądał słoniny wiszące na gruszce, potem zarejestrował wzrokowo mnie i synka plus sąsiadkę jak sie na niego gapimy i ... odszedł sobie dalej w mój ogród. A potem ja (by się chwasta pozbyć) - wyleciałam z dzikim wrzaskiem klaszcząc i udając strzały. Niekiedy zastanawiam się, kto jest mądrzejszy - człowiek, czy otaczająca go przyroda?
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-04-25, 01:18
Agata ma trzeci przyrost guza. Weci mówią, że długo nie pożyje. Żadna emota nie powie jak ja się teraz czuję. Wyznaczyłam zabieg na 8 maja... ale nie wiem, czy nie pokroję jej jutro. Im szybciej tym lepiej - zycie jej wydłużam, bo to chwaścisko z każdym dniem zapuszcza w niej dłuższe korzenie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach