Pustka straszna. Jak dzwonię do drzwi to czekam na alarmujące "bałałał!" i dźwięk pazurków, a to już tyle.
Rzuciłam hasło adopcji psa, mama się rozgderała. Ona jest lekko próżna, jakby to był Cavalier to inaczej by mówiła Wczoraj rodzice się ścięli - mama chciała wyrzucić Gizmosiowy koszyk, tata się wściekł, dla niego to za wcześnie. Na razie miski schowane, bo wszyscy wody dolewali
Póki co psa sobie będziemy wypożyczać od kuzynki, na spacery. Kiedyś wspominałam o "labku za 150 zł" co ma takie długie futro, że na oczy nic nie widzi- to o niego chodzi. Kaganek musi mieć bo mu sie czasem ktoś nie spodoba, poza tym fajna psina.
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 24 Sty 2007 Posty: 6580
Wysłany: 2018-08-01, 19:10
jak rudy został uspiony to jego miska stała jakis czas, ale w końcu trzeba było schowac. Teraz dostała drugie życie, bo miska czarnego pękła (mieli takie same).
angel napisał/a:
Wiem głupie to
moze głupie ale zrozumiałe Dex to Dex a Lusia to Lusia. każde kochane ale osobne. Ja po rudym nie mam pamiątki, co należało do Agi, nalezało też do rudego a potem czarnego (zakładając że przeżyło tyle czasu )
btw czarny ma najprawdopodobniej IBD - zapalenie jelita - choruje ale się jeszcze trzyma dzieki sterydom. poznałam trochę weterynarzy co jeden to gorszy od drugiego, ale w końcu trafił się jakiś konkretniejszy
angel, ja mam futro Charliego(poprzednik Gizmosia) w portfelu Zachowamy węzełek - Gizmo przyjechał z nim jako szczeniak i był to ukochany węzełek, lubił spać mając go w zębach. Zaprzestał gdy choroba postępowała.
Brakuje i boli, ale przeżywam to lżej niż śmierć Charliego. Pewnie dlatego, że tutaj od ponad roku wiedzieliśmy i się spodziewaliśmy i człowiek przez ten czas ryczał nie raz. Pewnie i tak go przeciągnęliśmy- marniał, kasłał, ale miał dobry humor... wet usypiając go ocenił, że byłaby to kwestia 2-3 dni. Trochę mi spokojniej na myśl, ze oszczędziliśmy mu tego.
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-08-02, 00:25
Fattyś - dopiero teraz weszłam i przeczytałam. Wspólczucie wielkie i wiem jak to jest - ale uwierz mi, że pustki nie wytrzymasz i zapełnisz. Jesli nie psem, to kotem, czy innym królikiem. Polecam popatrzenie na strony najbliższego schroniska - psy do adopcji. Zakochasz się na pewno w którymś i dasz mu szczęśliwy dom po traumie klatkowo-schroniskowej
Neferko, ja już patrzę i bym sobie wzięła, nawet mam 2 kundelki o fajnych charakterach upatrzone - ale rodzice nie chcą, a to u nich miałby mieszkać pies.
(Mimo tego, ze tak jak do tej pory było, zobowiązałabym się codziennie do nich przychodzić i psa na spacer brać, wszak daleko od nich nie mieszkam)
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-08-02, 22:19
No to musisz im przynieść szczeniaczka ze schroniska Jak zobaczą takie małe i jeszcze ze schroniska - to przecież nie wyrzucą. Chyba, że postanowili, że nie będą już mieli psów, bo dość mają wychodzenia, sprzątania... albo chcą teraz jeździć po świecie i nie będą mieć futrzaka i obowiązków z nim związanych? Może faktycznie w ogóle nie chcą już zwierzaków i sprzątania kudłów w domu? To są przecież pieski krótkowłose w schronisku
Oni są 65+, myślałam o dorosłym, spokojnym piesku. Nawet kobieta prowadząca DT mi dwa takie podsunęła, jeden nawet kotolubny- ale opór jest. Przez 3 tygodnie będą mieć zwierzaczka, bo przyjechała na wakacje kotka mojej siostry, a potem? Sie zobaczy.
Mój niemąż proponuje aby oddać im burasa Ale buras to typ kota który musi mieć innego kota, bo bedzie jeszcze bardziej upierdliwy niż jest A Stefka mogłaby być jedynaczką ale będzie sie aklimatyzować jakiś rok
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2018-08-03, 23:00
ene napisał/a:
Nefra a ty bys chciała zeby ktoś ci zostawił psa mając w nosie twoje zdanie?
Wściekłabym się ale rozczuliła nad szczeniaczkiem i na pewno nie pozwoliłabym, by oddano go do schroniska. Tyle, że ja mam już 4 koty, jedna zaraz umrze na raka, dwa zółwie i te zwierzaki bardzo cenią sobie swój teren jako bezpieczny.
Przy naszych wyjazdach - te 6 zwierzaków jakoś ogarniamy ze wsparciem rodziny.
Rodzice fattyśki stracili jedynego zwierzaka i powstała w tym miejscu pustka. Oni cierpią - ale takie małe puchate zapełniło by ją. Takie moje zdanie i moja rada. Zawsze po śmierci jedynego psa - ludzie mówią, że już więcej nie, wreszcie nie musimy się opiekować, wychodzić. Będziemy sobie wyjeżdżać... A potem nigdzie nie wyjeżdżają i w końcu kupują jakiegoś "rasowego" pieska z szemranej hodowli.
on kocha Stefcię ze wzajemnością A Buras przez swoje darcie u upierdliwość bywa bardzo nieznośny Jak mi zatwierdzą urlop to wreszcie może wyjadę za granicę, pierwszy raz w życiu. Obawiam się tylko, ze pod pieczą mojego chłopa
a)koty schudną ponad miarę
b)Bureł będzie siedział zamknięty w pokoju bo on naprawdę potrafi tym miaukoleniem doprowadzić człowieka do szału. To taki typ stalkera.
Na razie rodzice na 3 tygodnie mają kotkę mojej siostry, na wakacje przyjechała.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach