Cieśla od samego początku sprawia, że czytelnik angażuje się w snutą opowieść, a co ważniejsze jego zainteresowanie utrzymuje się aż do końca. Udało mu się stworzyć historię, która intryguje zagadką, kryjącą się za głównym wątkiem fabularnym. I nieprzypadkowo na wstępie wskazałem dwie filmowe produkcje, gdyż uważny czytelnik odnajdzie w tym komiksie nawiązania do nich. Efektem pracy autora, jest produkcja, która wciąga, a zarazem jest bardzo wyrazista i dość poważna w swojej wymowie.
Cytat:
A jak jest w warstwie rysunkowej? Cóż, graficznie jest to tytuł specyficzny. Już rzut oka na rysunki autora wystarczy, aby przekonać się, że Cieśla mocno inspiruje się japońską szkołą komiksu, że tworzy w stylistyce mangowej. I to niesie określone konsekwencje, tzn. nie każdemu taka stylistyka przypadnie do gustu.
Fabularnie tom pierwszy przynosi standardową narrację inicjacyjną o sile charakteru, odwadze, honorze, pokorze, wyrzeczeniu, ale też o zemście, która ma moc niszczenia całych armii. Nad tym wszystkim unosi się jeszcze duch romantycznej miłości i wolności, próbującej kwestionować hierarchię, tradycję i zastany porządek świata. I w tym aspekcie „Droga miecza” jest najciekawsza i dająca najwięcej nadziei na satysfakcjonujące rozwiniecie i zakończenie historii w dwóch kolejnych tomach. To także opowieść brutalna i krwawa. Dosadna w swoim okrucieństwie. Do czego przyczynia się w największym stopniu Federico Ferniani.
Liryczne, malarskie plansze przeplatają się tu ze stronicami tonącymi w morzu krwi. Piękno Kraju Kwitnącej Wiśni kontrastuje z brzydotą wojny, odciętymi kończynami, turlającymi się głowami i wypływającymi wnętrznościami.
3. "Scooby - Doo! i... zgadnij kto?” sezon pierwszy część 1 - opiniuje Ewelina Sikorska:
Cytat:
Koncepcja serii zakłada, że nie ma głównej osi fabularnej, tylko na jeden odcinek dostajemy konkretną zagadkę z gościnnym występem kogoś z zewnątrz (czasem to ktoś z popkultury, historii a czasem ktoś rzeczywisty jak Wanda Sykes). Co jest o tyle plusem, że nie trzeba włączać po kolei każdego odcinka, tylko można je oglądać w dowolnej kolejności.
Cytat:
Nie ukrywam, że amerykańska publiczność o wiele więcej radochy będzie mieć z tej produkcji, bo jak na razie w większości odcinków jako goście pojawiają się gwiazdy tamtejszego sportu i showbiznesu, które u nas zdecydowanie są mniej znane jak np. Wanda Sykes, duet iluzjonistów Penn&Teller, gwiazda NBA Chris Paul czy komik Ricky Gervais. Tym samym Amerykanie mogą oglądać swoich ulubieńców w zupełnie nowym wcieleniu. Nam pozostaje dobra fabuła, której nie brakuje w tej serii oraz kilka cameo postaci ze świata kreskówek Hanna-Barbera.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-10, 10:12
Dwa nowe artykuły od "Paradoksu" - dziękujemy bardzo :
1. "Miotacz śmierci" - recenzuje jako drugi Piotr Dymmel:
Cytat:
Clowes wybija z głowy fanom komiksów z zamaskowanymi bohaterami eskapistyczne ciągotki skrywające się w efektownych kadrach, niestworzonych historiach i naiwnej idei sprawiedliwości społecznej, którą ci bezbłędnie egzekwują. Wprowadza w to miejsce niepokój i świadomość, jak bardzo niebezpiecznym i dwuznacznym darem są nadludzkie moce, gdy zaczną być używane na mikroskalę.
Cytat:
Pod względem problematyki poruszanej przez "Miotacz śmierci” komiks Clowesa jest dziełem zupełnie poważnym, nie mniej poważnym niż wtedy, gdy Alan Moore zadaje pytanie o to, kto pilnuje Strażników.
Cytat:
W wymiarze wizualnym komiks jest arcyciekawą realizacją koncepcji Clowesa, którą artysta zaczął stosować od poprzedzającego „Miotacz śmierci” komiksu „Ice Heaven”. Z grubsza polega ona na decyzji, by w obrębie dłuższej narracji nie trzymać się kurczowo jednej, organizującej opowieść w całość strategii stylistycznej. W tym ujęciu każdy panel, każda strona, założony ciąg kadrów, to niejako odrębne wyzwanie graficzne motywowane charakterem treści, perspektywą opowiadającego czy perspektywą czytelnika.
2. "Coś zabija dzieciaki” #2 - opiniuje będąc drugim Miłosz Koziński:
Cytat:
Można by powiedzieć, że metaforyczna stopa zwrotu okazała się zadowalająca, choć nie oszałamiająca. Udzielone zaufanie zaprocentowało opowieścią zdecydowanie ciekawszą niż w poprzednim albumie, choć wciąż nierzucającą na kolana.
Cytat:
Mówiąc krótko - w warstwie fabularnej jest pod każdym względem lepiej i ciekawiej. Nie oznacza to, że jest wybitnie, ale widać w kolejnych rozdziałach nieustanną tendencję wzrostową, która pozwala się domyślać, że prędzej czy później opowieść wejdzie na naprawdę wysoki poziom.
Cytat:
A jak sprawa ma się z oprawą? Parafrazując znane polskie powiedzonko: jako tako, ale za to stabilnie. Ani skoku, ani dramatycznego obniżenia jakości strony wizualnej komiksu nie stwierdzono. To, co sprawdziło się ostatnim razem, zaimplementowano i tutaj, ale niestety istniejących błędów też nie naprawiono.
Cytat:
Rysownik i kolorysta wciąż prezentują solidny poziom szkiców utrzymany w relatywnie realistycznej konwencji, która bardzo dobrze nadaje się do zilustrowania opowieści grozy.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-12, 10:10
Dzisiaj takie trzy materiały, za które oczywiście dziękujemy :
1. "DMZ. Strefa zdemilitaryzowana” #4 - pisze jako drugi Miłosz Koziński:
Cytat:
Główny sensacyjno-polityczny wątek (zajmujący około pół recenzowanego albumu) uzupełniony został krótszymi opowieściami o bohaterach pobocznych, które zarówno uzupełniają wiedzę czytelnika o przedstawionych wydarzeniach, ukazując je z innej perspektywy, jak i służą przedstawieniu rozmaitych aspektów bratobójczej walki oraz społeczno-politycznego komentarza na ich temat. Dzięki takiej konstrukcji całość pracy Wooda daje nam dogłębny, niemalże intymny wgląd w tragedię wojny. Tym bardziej że właśnie ten tom, jak gdyby przeczuwając nadejście nieuchronnie tragicznego finału, jest niemalże zupełnie pozbawiony humoru - ton albumu czwartego jest wyjątkowo ponury i zaskakująco "trzeźwy", oferując zimne i obiektywne, niezabarwione sentymentami spojrzenie na problemy i tragedie wojny zarówno w mikro, jak i makro skali.
Cytat:
O tym, w jakim jednak zmierza kierunku, musicie przekonać się sami, sięgając po czwarty tom DMZ, gdyż zdradzenie tu zbyt wielu szczegółów zepsułoby przyjemność z lektury.
Przyjemności z lektury na pewno nie zepsuje za to oprawa - za szkice wątku głównego odpowiada współautor serii - Ricardo Burchielli, a za wątki poboczne plejada uzdolnionych artystów. Co do Burchielliego to udowodnił on już w poprzednich tomach, że potrafi wizji Wooda nadać pasującą do niej oprawę oddającą brutalne realia wojny, obfitą w szczegóły, a gdy zachodzi taka potrzeba, dynamizm. Na szczęście współtworzący recenzowany album rysownicy odpowiedzialni za zilustrowanie pobocznych historii również stanęli na wysokości zadania, a ich prace uzupełniają rysunki Ricardo Burchielliego i pomimo odrębnego i charakterystycznego stylu zaprezentowanego w ich szkicach doskonale wpasowują się w wykreowany obraz świata, nadając komiksowi wizualnej różnorodności.
2. "Flash Forward" - recenzuje będąc trzecim Przemysław Mazur:
Cytat:
Wprost rzecz ujmując, po niniejszej realizacji nie ma sensu spodziewać się przesadnie wysublimowanej fabuły. Mimo tego otrzymujemy standardowy dla przywołanego scenarzysty ciąg emocjonujących scen, a przy okazji jeszcze jeden (acz istotny) przełom wiodący ku kolejnej odsłonie zmagań metaludzi (do tego nie tylko z Ziemi-1) o utrzymanie spójności multiwersum.
Cytat:
Być może nie wszystkie decyzje scenarzysty wydadzą się zasadne, a w motywie interwencji Tempusa znać silne ślady inspiracji motywem znanym z klasycznych epizodów 48. i 49. serii "Fantastic Four vol.1" (zob. "Wielka Kolekcja Komiksów Marvela” t. 73).
Cytat:
Wymiar plastyczny niniejszego przedsięwzięcia naturalnie współgra z formułą fabuły zaproponowanej przez Lobdella. Pod tym względem trio Booth/Rapmund/Guerrero nie zawiodło, proponując z jednej strony jakość wzbudzającą skojarzenia z efektownymi produkcjami "mutanckimi” doby wczesnych lat 90. (czyli tzw. najlepszych czasów Lobdella), a zarazem odpowiednio dynamiczną i przez to adekwatną do oczekiwań znaczącej części współczesnych odbiorców tego typu produkcji.
Na początku kwietnia nakładem wydawnictwa Elemental ukaże się wznowienie Universal War One. Wydawca przygotował nie lada gratkę dla kolekcjonerów, a mianowicie etui na komiksy. Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółami zbliżającej publikacji.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-13, 17:12
Dwie nowości dzisiaj na podwieczorek - dzięki :
1. "Deadpool" #11: "Deadpool zabija Cable'a" - omawia jako drugi Piotr Żniwiarz:
Cytat:
W komiksach z Deadpoolem na próżno szukać jakieś logiki czy przejawów kreatywności. To zbędne elementy licujące z charakterem głównego bohatera. Pyskówki, cięte dialogi niekiedy ocierające się poziomem o rynsztok, sekwencje groźnych min, durnych chwytów, a nade wszystko hektolitry posoki, rozczłonkowanych ciał i dynamicznej, a zarazem chaotycznej akcji.
Cytat:
Pod tym względem również jedenasty tom nie zaskakuje. Raczej nie można tutaj oczekiwać historii wysokich lotów, a jedynie bezpardonową i brutalną rozrywkę, która ulatuje z pamięci parę chwil po lekturze. I w tym zakresie Deadpool sprawdza się znakomicie.
2. "Sukkub i jej ciężka praca w korpo" - pisze będąc drugim Jarosław Drożdżewski:
Cytat:
Erotyka często łączy się z uczuciami i miłością prawda? No tak jest też tym razem, gdyż recenzowana pozycja to z jednej strony pretekst do pokazywania roznegliżowanych dam, a z drugiej zawiązująca się ze strony na stronę komiksu relacja uczuciowa pomiędzy demonem a jej ofiarą. I nie obawiajcie się, że robię tu jakieś spoilery, jest to do przewidzenia od samego początku.
Cytat:
"Sukkub i jej ciężka praca w korpo” to z jednej strony bardzo lekka, humorystyczna i pikantna opowiastka dla młodzieńców i innych czytelników, którzy szukają w mandze po prostu dobrej zabawy, a z drugiej naprawdę mocna i dająca do myślenia historia o tym, jak wygląda zawodowe życie w Japonii. Gentsuki opowiada dość dokładnie i wiernie o tym, że japońscy salarymani są wyciskani przez pracodawców, jak cytryny. Pokazuję, z jakimi problemami się oni muszą mierzyć i jak de facto trudna jest to rola. Japończyk stworzył tym samym coś naprawdę wyjątkowego.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-15, 03:41
Jedenasty tydzień roku rozpoczynamy od dwóch materiałów od tego serwisu - dziękujemy :
1. Paweł Ciołkiewicz recenzuje tom drugi wydania zbiorczego "Władców chmielu":
Cytat:
Losy rodziny Steenfortów nadal fascynują. Perypetie przedstawicieli kolejnych pokoleń, ich uczucia i namiętności zostały przedstawione przez Jeana Van Hamme’a w taki sposób, że od lektury nie sposób się oderwać. A warto podkreślić, że lektura poszczególnych opowieści chwilami nie jest łatwa. Jest tu bowiem sporo prawniczo-ekonomicznego żargonu, opisane są mechanizmy funkcjonowania rynku, jest mowa o kupowaniu i sprzedawaniu akcji, udziałach większościowych, fuzjach, wrogich przejęciach i innych zagadnieniach, które - powiedzmy sobie szczerze - nie są dobrym materiałem na trzymającą w napięciu opowieść. Jean Van Hamme czuje się jednak w takich klimatach jak ryba w wodzie.
Cytat:
Drugi tom to również popis Francisa Vallèsa, rysownika mistrzowsko posługującego się techniką czystej kreski. Na jego rysunkach efektownie prezentują się zarówno górskie krajobrazy, jak i miejska architektura. Warto zaznaczyć, że Jean Van Hamme postawił przed nim niełatwe zadanie. Ukazanie na planszach zmian zachodzących w ciągu stu pięćdziesięciu lat to prawdziwe wyzwanie. Architektura, stroje, fryzury, samochody, krajobrazy - w każdym tomie tło zdarzeń wygląda inaczej. Już na pierwszy rzut okaz widać, że akcja poszczególnych albumów dzielą dziesięciolecia. Delikatna kolorystyka autorstwa Marie-Paule Alluard nadaje tym rysunkom odpowiedni klimat. Wszyscy miłośnicy klasycznej frankofońskiej kreski będą usatysfakcjonowani.
2. Dawid Śmigielski omawia album "Catwoman: W blasku księżyca":
Cytat:
Silna osobowość, którą w popkulturowym świecie jest Catwoman, może być bodźcem/autorytetem skłaniającym do działania dla prześladowanych dzieciaków lub zwrócić uwagę na rówieśników mogących borykać się z podobnym problemem.
Tylko że Myracle konstruuje swoją opowieść na fałszu i wyolbrzymieniu. Powiedzmy sobie szczerze. Raczej żadna dziewczyna nie jest tak urzekająco piękna niczym Selina Kyle w wykonaniu Goodharta, który podkreśla jej urodę na wielu kadrach (a jak wiemy, ładnym dziewczynom żyje się łatwiej, nawet jeżeli te twierdzą, że jest inaczej).
Cytat:
Trzeba za to uczciwie przyznać, że strona wizualna omawianego komiksu jest jego mocnym punktem. Goodhart rysuje bardzo staranie z dbałością o drugi i trzeci plan. Świat w jego pracach jest uporządkowany, postaci zindywidualizowane, ale tylko do określonych ról - piękność, przystojniak, luzak, brzydula itp., itd. Doskonale współgrają z jego rysunkami kolory Jeremy Lawsona, który paletę ograniczył do odcieni niebieskiego i delikatnego fioletu, co w połączeniu z dużą ilością czerni może skojarzyć się z estetyką tytułów znajdujących się poza nawiasem mainstreamu.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-16, 08:48
Dzisiaj także dwa omówienia, za które z uśmiechem dziękujemy :
1. Łukasz Kaszkowiak jako pierwszy pisze o zatytułowanej "Przyniesiona wiatrem" piątej części przygód "Druuny":
Cytat:
Podczas lektury cały czas towarzyszy nam wrażenie niechybnie nadchodzącego końca. Nawet bohaterka w przypływie samoświadomości zwraca się, niejako do czytelnika, że jest już zmęczona nieustanną gonitwą i chce wreszcie odpocząć. Nie tylko ona, albowiem cały świat jest bardzo zmęczony swoim istnieniem - rzeczywistość zaprzestała rozwoju, wręcz maleje, a przed bohaterami wyrastają niewidzialne ściany niczym w grze video.
Cytat:
Sama Druuna idzie dalej przed siebie z wiernym karłem u boku, zupełnie nie wiedząc, co począć dalej. Może Serpieri przemoże się i jeszcze coś narysuje. Wydaje mi się, że to jest właściwe zakończenie. Druuna nie może stanąć ani odejść ku zachodzącemu słońcu. Jej przeznaczeniem jest wieczna wędrówka i poczucie zawieszenia w niepewności. Sen się nie kończy, tylko nagle urywa.
2. Natomiast Marcin Waincetel jest czwartym, który dzieli się uwagami po lekturze zatytułowanego "Na dalekiej północy i inne historie z lat 1949-1950" jedenastego tomu "Kaczogrodu":
Cytat:
Żeby czytelnicy mogli się odnaleźć w fabule, wiele szczegółów uległo "znorwegizowaniu w przekładzie", a czasem nawet w warstwie graficznej” - dowiadujemy się z artykułu wstępnego.
Cytat:
Jest w tym urok, niesłabnący, który zawiera się w precyzyjnej, misternie skonstruowanej miksturze motywów.
Cytat:
Dowody znajdziemy nie tylko w historiach zaaranżowanych na dalekiej północy, ale również za sprawą "Tajemnicy starego zamczyska” czy kiedy poznamy losy "Zagubionych w Andach”.
Cytat:
A w całości znaleźć można również wdzięczne kalendarium, w którym wyjaśniono, kto jest kim w Kaczogrodzie.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-18, 10:58
Dziś następne dwa artykuły - prawda, że fajnie? - Dziękujemy :
1. "Conan - Miecz Barbarzyńcy" #2: "Conan hazardzista” - pisze jako pierwszy Przemysław Mazur:
Cytat:
Nie owijając przesadnie w przysłowiową bawełnę, w przypadku tegoż zbiorku mamy do czynienia z najbardziej udaną propozycją "conaniczną” zaserwowaną nam przez współczesnego Marvela (a przynajmniej spośród tych, które doczekały się polskiej edycji).
Cytat:
Walor czysto rozrywkowy współgra z poczuciem rozpoznawania może nie przesadnie ambitnych fabuł, ale z pewnością przemyślanych, a przy okazji prowadzonych z brawurą charakterystyczną dla nurtu płaszcza i szpady (bo tym w gruncie rzeczy jest wzbogacona o fantastykę heroic fantasy).
Cytat:
Uczestniczących w tej inicjatywie plastyków także wypada wychwalić. Przy czym cieszy zwłaszcza udział Alana Davisa, nieocenionego weterana komiksowego fachu (po więcej szczegółów wypada odesłać m.in. do takich realizacji jak "Amerykańska Liga Sprawiedliwości: Gwóźdź" oraz "Fantastyczna Czwórka: Koniec"). Raz bowiem jeszcze swoją giętką i precyzyjną kreską wyczarował on sugestywną i widowiskową zarazem przestrzeń przedstawioną, w której obok ponętnej niewiasty oraz górali łasych na mienie przejezdnych nie zabrakło także monster wywodzących się z zamierzchłych epok.
2. "Opowieści z hrabstwa Essex" - opiniuje będąc pierwszym Piotr Dymmel:
Cytat:
Oczywiście "Opowieści z hrabstwa Essex” od nawiązań do formuły amerykańskiego komiksu rozrywkowego (ściślej superbohaterskiego) nie uciekają, ale robią to w myśl głównego zamierzenia Jeffa Lemire’a, który serią tych czarno-białych historii rekonstruuje własne pochodzenie i tożsamość. Bo o ile ktoś lekturę "Opowieści...” ma dopiero przez sobą, musi wiedzieć, że omawiany komiks jest artystyczną próbą wyprawy autora w świat własnego dzieciństwa spędzonego na farmie w tytułowym hrabstwie Essex położonym w kanadyjskiej prowincji Ontario. Nie jest to jednak rekonstrukcja dosłownie autobiograficzna. Jeff Lemire w "Opowieściach...” mierzy się z zadaniem dużo ambitniejszym, mianowicie próbuje oddać w słowie i rysunku ducha minionego czasu.
Cytat:
Kapitalnie współgra z charakterem opowieści ekspresyjna, pozornie niechlujna kreska autora "Łasucha”, odważnie kładziona czerń i pewnego rodzaju nonszalancja w traktowaniu detalu, elementy składające się na niepodrabiany, autorski styl rysunków Lemire’a. Kanadyjski autor rysuje tylko to, co niezbędnie konieczne, by opowieść toczyła się do przodu, a warstwa wizualna nie zabierała miejsca treściom pozawerbalnym, takim jak emocje bohaterów (dynamika postaci w rysunku jest fenomenalna) czy atmosfera miejsca. Warto też zwrócić uwagę, jak znakomicie Lemire oddaje rysunkiem rytm (zazwyczaj nieśpieszny) opowieści oraz upływ czasu.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-19, 09:45
Natomiast w dniu dzisiejszym takie oto trzy nowości, za które rzecz pewna dziękujemy :
1. Marcin Andrys recenzuje wersję reżyserską "Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera":
Cytat:
Pomijając istotny fakt, jakim jest scenariusz filmu - można orzec, że Snyder znów postawił konsekwentnie na swój styl i każdy, kto lubi dokonania tego twórcy, na wersji reżyserskiej Ligi Sprawiedliwości będzie bawił się przednio. Malkontenci i przeciwnicy Snydera znajdą pole do kolejnych narzekań, co nie będzie przecież dziwić.
Cytat:
Co mogło się nie spodobać Warnerowi i wymusiło dokonane na szybko zmiany nieskończonego jeszcze wówczas filmu? Snyder zapragnął bowiem pozostawić istotny ślad w kinie superbohaterskim, dostarczając obraz nakręcony z niezwykłym rozmachem i przepychem, wyjaśniający najistotniejsze tryby funkcjonowania uniwersum DC Comics, a przy tym mający cechy typowego komiksowego eventu.
Cytat:
Mówiąc krótko, oklepany scenariusz będący wizytówką kina trykociarskiego, który - rzecz jasna odpowiednio modyfikowany - jak udowodnili to bracia Russo - będzie stanowił eskapistyczną rozrywkę na najwyższym poziomie z jednoczesnym podkreśleniem kultu rozpoznawalnych bohaterów. Na tym etapie niestety Snyderowi zabrakło wystarczających umiejętności, by na tyle ożywić "swoich” herosów na ekranie, by nie byli oni tylko aktorami wypowiadającymi skrzętnie przygotowane role, ale wczuli się w swoje kreacje i przekonali do nich widza. A to również w tej wizji szwankuje najbardziej.
Szkoda, że historia mająca zadatki na naprawdę porządną teendramę została pozbawiona pazura. Co prawda elementy związane z wierzeniami VooDoo uatrakcyjniają komiks, ale to marne pocieszenie. Tak jak w przypadku "Catwoman”, tak i tutaj autorzy tworzą zbyt bezpieczny świat wewnętrzny i zewnętrzny. Zagrożenia z nim związane nie są w stanie wywołać w nas strachu, niepewności o losy bohaterki, przypomnieć o lękach dorastania. Wątek dotyczący utajnionych supermocy Raven, która jest empatką, również został potraktowany po macoszemu. Nie wnosi do komiksu ani dramaturgii, ani komizmu, choć przecież ma ku temu spore możliwości.
Cytat:
Na szczęście warstwa plastyczna rekompensuje braki fabularne. To bardzo ciekawe, że komiksy z tej linii rysowane są lepiej od współczesnego superbohaterskiego mainstreamu. Styl Gabriela Picolo jest prosty, schludny i oszczędny, ale w jego ilustracjach znajdziemy wiele emocji. Swoją kreską nawiązuje do komiksowych romansów wydawanych w latach 50. ubiegłego stulecia. Dziewczęta są tu piękne, a chłopcy przystojni. Doskonale radzi sobie z oddaniem miłosnych uniesień prezentując wiele klasycznych ujęć (trzymanie się za ręce, dłonie odgarniające włosy, palec głaszczący usta ukochanej, namiętne spojrzenia itp. itd.). Do tego świetnie wypada jego współpraca z kolorystą Davidem Calderonem, który nakłada na plansze Picolo delikatne akwarelowe barwy, wyostrzając co bardziej bogate w uczucia fragmenty opowieści.
3. "Dziewczyna do wynajęcia" #1-3 - a teraz Jarosław Drożdżewski:
Cytat:
Z perspektywy osoby, która przeczytała już trzy tomy tej serii, muszę zapewnić was na wstępie, że im dalej w las, tym zdecydowanie lepiej, ciekawiej, dynamiczniej i bardziej komicznie. Oczywiście powstrzymam się od spojlerów, abyście sami to wszystko odkryli, ale zdradzę tylko, że takiego nagromadzenia, zbiegów okoliczności, żartów sytuacyjnych, humoru i pikanterii już dawno nie widziałem. I co z tego, że część tych elementów może sprawiać wrażenie nieco przesadzonych (rzeczone zbiegi okoliczności), jak w całości wypada to tak genialnie? Będę powtarzał do znudzenia, że zabawa podczas lektury tej lekkiej historii jest niesamowita.
Cytat:
Siłą tej serii są też świetnie nakreślone postaci, które wywołują w nas często skrajne emocje. A że tych - bohaterów rzecz jasna - jest cała paleta, to naprawdę jest w czym wybierać.
Pomimo krótkiej objętości albumu - zaledwie trzy zeszyty - scenarzyście udało się brawurowo nakreślić rodzicielskie relacje i rodzące się wzajemne przywiązanie pomiędzy dziećmi a tymi, którzy przed armagedonem nieumarłych byli superzłoczyńcami. Oczywiście w postapo Taylora nie obeszło się bez zgonów, poświęceń i scen łamiących serca.
Cytat:
Poprzednim razem miałem pewne "ale” do oprawy graficznej. Przy spin-offie zażaleń brak. Za rysunki odpowiada nieznany wcześniej na rynku amerykańskim Karl Mostert. Artysta aktywny do tej pory wyłącznie na komiksowej scenie Południowej Afryki cechuje się niezwykle szczegółowym oddaniem mimiki rysowanych przez siebie postaci.
Lemire to autor kompletny, nie tylko scenarzysta. Karierę zbudował również na swoim oryginalnym rysunku, bardzo specyficznym, zwłaszcza jeśli chodzi o sposób przedstawiania postaci.
Cytat:
"Zagubione psy” w wydaniu broszurowym, na cieńszym papierze, na którym ociekające czernią plansze nie byłyby tak "ciężkie”, byłyby bliższe temu, czym są - przymiarkami autora szukającego jeszcze swojego stylu. Moim zdaniem zdecydowanie lepiej oddawałoby to brudnopisowy charakter tego tytułu.
Lecz kiedy już ochłoniemy i przywykniemy do niewyrobionej kreski Lemire'a, czeka nas naprawdę dojmująca historia pewnego człowieka kochającego nade wszystko swoją rodzinę, którą przyjdzie mu utracić w dramatycznych okolicznościach.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-22, 17:57
Także dzisiaj dwa artykuły - cieszymy się :
1. "KDP 64+" - recenzuje Jarosław Drożdżewski:
Cytat:
Przyznam bez bicia, że podchodziłem z pewną dozą niepewności do tej antologii. Czytuję Pixela od pewnego czasu regularnie i szortowe produkcje Śledzia nie były czymś, co mnie specjalnie przyciągały do lektury. Miałem pewne obawy, że ich nagromadzenie w tak dużej ilości (ponad 50) w jednym miejscu spowodują prędzej znużenie niż satysfakcję. Jednak szybko miało okazać się, jak bardzo się myliłem. Przekonałem się, że to, co dostaliśmy właśnie do rąk, jest rzeczą ze wszech miar wyborną.
Cytat:
Co ciekawe, choć "KDP 64+” nie jest komiksem biograficznym sensu stricto, to bardzo dużo zdradza o tym, kim jest autor, co przeżył, co lubi i przede wszystkim jak się w ciągu lat zmieniał. Ta naturalna ewolucja nadchodząca wraz z wiekiem jest bez trudu dostrzegalna właśnie w prezentowanej twórczości.
2. "Herkules Poirot”: "A.B.C.” - pisze będąc pierwszym Dawid Śmigielski:
Cytat:
Nie popisali się autorzy tego komiksu. Stworzyli historię pozbawioną polotu, napięcia, dreszczyku emocji, czegokolwiek, co sprawiłoby, że za tokiem akcji chciałoby się podążać, ale najzwyczajniej się nie chcę. Nie ma po co.
Cytat:
Również warstwa graficzna nie zachwyca, bo jak może, skoro cała mimika bohaterów przypomina serię wyciosanych w drewnie grymasów? Zbytnia teatralność gestów drażni swoją sztucznością.
Cytat:
"A.B.C.” jest najsłabszą z dotychczas wydanych adaptacji twórczości Agathy Christie. Przykład komiksu tworzonego na zamówienie, gdzie nie ma przestrzeni na twórcze pomysły.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-23, 09:19
W dniu dzisiejszym następne dwie recenzje - dziękujemy :
1. Marcin Andrys jako pierwszy pisze o zatytułowanym "Góry Czarne" 21 tomie przygód "Lucky Luke'a":
Cytat:
Już podróż pociągiem przynosi wiele niespodziewanych zwrotów akcji, a im dalej w las, a dokładnie bliżej miejsca docelowego podróży, tym więcej otrzymujemy kuriozalnych sytuacji, z których kwartet badaczy wychodzi cało, nieraz grając na nosie swojemu prześladowcy. Moc tej opowieści tkwi właśnie w przedstawieniu urozmaiconych charakterów naukowców, z których każdy na swój sposób się wyróżnia.
Cytat:
O twórcy "Asteriksa” można powiedzieć śmiało, że ma głowę pełną pomysłów. Co ważniejsze, jego dowcip trafia w samo sedno, nie powtarza się i bawi za każdym razem, jeśli nie śmieszną sytuacją to żartem słownym. Przez kolejne perypetie naukowców przebijamy się błyskawicznie, żałując, że kończą się one tak szybko.
2, Natomiast Przemysław Mazur jako szósty wypowiada się na temat drugiej części "Chrononautów":
Cytat:
W zestawieniu z debiutem obu panów tym razem mamy do czynienia z opowieścią prowadzoną równie żywiołowo, choć zarazem bez znamion braku panowania nad jej przebiegiem. Znowuż zatem nie brak humoru oraz gonitwy poprzez czas i przestrzeń.
Cytat:
Znać jednak nadal stylistyczną lekkość i wyczucie właściwego dozowaniu stosownej dla danej chwili nastrojowości, tj. jedną z najbardziej charakterystycznych cech stylistyki Millara. Dzięki temu (oraz jeszcze kilku innym czynnikom) obaj protagoniści zyskują na psychologicznej głębi, choć oczywiście priorytetem tej realizacji pozostaje jej funkcja nade wszystko rozrywkowa. Ponadto przestrzeń świata przedstawionego ulega znaczącemu poszerzeniu, co siłą rzeczy dobrze rokuje na ewentualność dalszego rozwoju tego projektu.
Cytat:
Jak to nierzadko w przypadku kontynuacji błyskotliwych hitów bywa, ogólny koncept nie oszałamia aż tak bardzo, jak przy okazji odsłony inicjującej. Cieszy jednak okoliczność, że Mark Millar zdecydował się powrócić do tego przedsięwzięcia, zwłaszcza że potencjał fabularny "Chrononuatów” także na etapie drugiego spotkania z bohaterami tej serii nie został wyczerpany.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-25, 09:49
Trzy nowości od "Paradoksu" - dziękujemy :
1. "Star Wars Komiks” 1/2021: "Nadzieja umiera" - omawia jako pierwszy Jedi Nadiru Radena:
Cytat:
Główny wątek komiksu zbudowany jest wokół wyścigu z czasem i gwiezdnych okrętów. Brzmi znajomo? Analogii do "Ostatniego Jedi” jest zresztą więcej, od pojedynczych kadrów będących jakby odbiciem scen z filmu, po całe sekwencje bitwy, wątki poboczne (konieczność wkradzenia się na pokład okrętu dowodzenia choćby) i ogólny klimat desperacji. I jakkolwiek uwielbiam Epizod VIII, tak tutaj wrażenie jest nieco lepsze - przy czym i tu, i tam ma się pewne wrażenie niewiarygodności sytuacji, w której gigantyczny okręt (tu "Executor”) z liczną eskortą straszliwie męczy się z wrogimi okrętami na tyle długo, by w międzyczasie nasi bohaterowie zrobili kilka dość skomplikowanych i czasochłonnych rzeczy. Jakkolwiek więc fabuła komiksu mi imponuje, ten element mógłby wypaść lepiej.
Cytat:
Wreszcie kreska Larrocy przypomina tą, z którą zaczynał swoją przygodę w odległej galaktyce. A że nigdy nie miał czego się wstydzić w tej materii - choć nie zawsze mu te twarze wychodzą, zgoda - tym bardziej nie rozumiem, czemu przez dobrych kilka tomów ulegał pokusie chodzenia na skróty. Zostawmy jednak ten temat. Rysunki są znakomite, szczególnie że artysta ma ogromny talent do okrętów i myśliwców.
2. "Daredevil. Nieustraszony!” #0 recenzuje będąc czwartym Przemysław Mazur:
Cytat:
Dawno, dawno temu, w zamierzchłych już latach 2003-2004, polski oddział Egmontu usiłował zagospodarować "osierocony” przez Fun Media! segment komiksu superbohaterskiego.
Cytat:
Ofensywa Egmontu ze wspomnianych lat 2003-2004 zakończyła się niestety niepowodzeniem, nie doczekując się spodziewanej przychylności ze strony ówczesnych czytelników. A szkoda, bo przy innej ewentualności była szansa na sukcesywną prezentację polskich edycji "Daredevil vol.2”. Skończyło się zatem na "Diable stróżu” (notabene ponownie zaprezentowanym w ramach "Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela” - t. 47). W tym roku niniejsza historia powraca raz jeszcze. Tym razem jednak w "towarzystwie”.
Cytat:
Stąd już choćby z tego względu fani perypetii Śmiałka (a w gruncie rzeczy sprawnie zrealizowanych komiksów w całej rozciągłości) nie powinni przegapiać tej pozycji.
Cytat:
Gwoli recenzenckiej powinności wypada wspomnieć także o pewnych niedostatkach formalnych polskiej edycji tego zbioru. Zresztą już na etapie czwartego albumu zbierającego prace Franka Millera znać było niewystarczające dopracowanie materiałów, które posłużyły jako źródło dla opublikowanej u nas wersji (m.in. pikselizacja dostrzegalna na niektórych planszach). Biorąc pod uwagę niemałą przecież cenę tych propozycji wydawniczych, podobna sytuacja nie powinna była mieć miejsca. Tymczasem także w niniejszym tomie cześć plansz sprawia wrażenie "rozmytych”, co może sugerować, że przy jego wydruku zastosowano tańsze i gorsze jakościowo materiały. Problematycznymi okazały się także sformułowania użytkowane niekiedy przez tłumacza, którego najwyraźniej poniosła "artystyczna” nadpobudliwość.
3. "Wystartowała Wielka Kolekcja Komiksów: Bohaterowie i Złoczyńcy" - z informacją spieszy Czesław Wyrwidąb:
Cytat:
Od dziś w dobrych salonikach prasowych dostępny jest pierwszy tom Wielkiej Kolekcji Komiksów: Bohaterowie i Złoczyńcy. W debiucie otrzymujemy tom Batmana zatytułowany Gotham to ja. Komiks ukazał się już raz w Polsce nakładem wydawnictwa Egmont pod tytułem Jestem Gotham. Album w kolekcji kosztuje 14,90 zł i jest to cena promocyjna. Za dwa tygodnie ukaże się drugi tom, a w nim Harley Quinn: Gorączka w mieście. Zobaczymy, czy tym razem test kolekcji się powiedzie.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-27, 13:09
W dniu dzisiejszym również trzy - dziękujemy :
1. Dawid Śmigielski jako drugi omawia album "Herkules Poirot - Rendez-vous ze śmiercią":
Cytat:
Najlepiej wypadła tu pani Boynton, zaborcza macocha dorosłego już rodzeństwa rozpaczliwie pragnącego, zerwać się ze smyczy, na której są trzymani przez całe swoje życie. Znakomicie spisał się w budowaniu kreacji jędzowatej bohaterki rysownik.
Cytat:
Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie do komiksu całostronicowych (prezentujących się bardzo elegancko) plansz z nazwami miejscowości, w jakich rozgrywają się wydarzenia. Tym sposobem opowieść podzielona została na rozdziały, co sprzyja w jej odbiorze.
2. Paweł Ciołkiewicz jest pierwszym, który pisze o tytule "Likwidator. Żołnierz klimatu":
Cytat:
Jest brutalnie, krwawo i bezkompromisowo. Likwidator znów staje do walki z tymi, którzy niszczą przyrodę i przyczyniają się do zmian klimatycznych. Metody tej batalii nie zmieniają się od lat, co musi budzić pewien rodzaj podziwu, ale niestety chwilami ta monotonia jest odrobinę nużąca. Konsekwencja jest wartością, ale chciałoby się jednak jakiejś odmiany.
Cytat:
Fani tego bohatera na pewno będą zadowoleni, natomiast ci, którzy oczekują od opowieści obrazkowych jakiejś różnorodności i subtelności, raczej nie mają w tym albumie czego szukać. Podczas lektury komiksu nasuwa się zresztą pytanie, czy możliwa jest tu jakaś zmiana konwencji - zarówno w sposobie ukazywania tej postaci, jak i konstruowania narracji.
Na stronie wydawnictwa Lost in Time rozpoczęła się przedsprzedaż dwóch komiksowych nowości zaplanowanych na 20 kwietnia. Wówczas ukażą się: Walizka, baśń osadzona w dystopicznym świecie, która z krótkiej animacji pt. La Valise rozrosła się do 100-stronicowego albumu, a także drugi tom Dzikiego Zachodu zatytułowany Dziki Bill, kontynuacja ciepło przyjętego westernu opowiadającego o losach Calamity Jane i Dzikiego Billa. Szczegóły publikacji poniżej.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-28, 15:27
Dziś "Paradoks" razy dwa - podziękowania :
1. "Largo Winch - wydanie zbiorcze" #8 - pisze Marcin Andrys:
Cytat:
Jean Van Hamme na wyczucie przy tworzeniu sensacyjnych opowieści nasączonych spiskami, licznymi knowaniami, kolejnymi kłodami rzucanymi pod nogi bohaterów. Całość jest kunsztownie obmyślona, autor Thorgala lawiruje z powodzeniem między gatunkami. Mamy więc wątek komediowy, sensacyjny, terrorystyczny i romansowy. W tym tyglu różnorodności Van Hamme nawet przez moment nie pozwala sobie na fałszywą nutę, a w drugiej części albumu napięcie stopniuje wręcz wzorowo. Nie sposób oderwać się od dynamicznej akcji. A to przecież nie koniec kłopotów Largo i jego przyjaciół. Zwłaszcza Saidy, która wyrasta po tej historii na niezwykle ciekawą osobowość, którą z pewnością zobaczymy w kolejnej odsłonie. Philippe Francq wciąż pozostaje w formie. Jego rysunki cechuje szczegółowość, wyrazistość, a na szczególną uwagę zasługują rozrysowane z pietyzmem lokacje. Widać, że twórca postawił sobie za punkt jak najdokładniejszego odwzorowania miejskiej architektury.
2. ""Rysowałem od zawsze" - wywiad z Markiem Sachmatą" - rozmawiał Przemysław Mazur:
Cytat:
Paradoks: Jak to się stało, że akurat komiks (do tego prawdopodobnie ze szczególnym uwzględnieniem konwencji superbohaterkiej) stał się dla Ciebie wart uwagi? Pamiętasz kiedy pierwszy raz zetknąłeś się z tym medium i jakie to był/były tytuł/tytuły?
Marek Sachmata: Komiksy chyba bardziej na mnie działały niż książki, a przynajmniej w latach, gdy człowiek zaczynał czytać. Później, dzięki komiksom zacząłem sięgać także po książki. Pierwszym komiksem, jaki pamiętam, był chyba "Doman";. Ale moja prawdziwa pasja zaczęła się w momencie, gdy zacząłem zbierać wydania zeszytowe TM-Semic. Pierwszy komiks od nich to był bodajże "G.I. Joe". Początki więc były mało superbohaterskie. Potem był "Batman" (komiksowa ekranizacja burtonowskiego "Nietoperza" - nr 1/1990) i jeszcze "Podwójne życie Pająka", "Transformer" oraz inne, które wpadły mi w tamtych czasach w ręce. Jednak największą miłością okazała się seria "X-Men";, którą zbierałem od numeru 4/1994 aż do ostatniego zeszytu (tj. numeru 7/1997). To były czasy szkoły podstawowej. Brakujące epizody uzupełniłem potem na konwencie w Łodzi. Wtedy też razem z kolegą rysowaliśmy nasze pierwsze komiksy superbohaterskie. O ile się nie rozpadły, leżakują one jeszcze gdzieś na strychu.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2021-03-29, 13:39
Piotr Żniwiarz pisze o albumie "Deadpool kontra Staruszek Logan":
Cytat:
Komiks, w którym nie sposób doszukać się sensu prezentowanej opowieści, trudno nazwać udanym czy nawet fajnym. Gdzieś w połowie lektury przestaje mieć znaczenie pędząca na złamanie karku akcja czy kolejne wymienianie zawoalowanych inwektyw między napakowanymi testosteronem bohaterami. Problemem jest również poszukiwana mutantka, gdyż postać Maddie w żaden sposób nie budzi ciekawości ani sympatii, a jedyny twist dotyczący jej mocy jest niewielkim zaskoczeniem niemogącym uratować już słabego komiksu.
Cytat:
W kwestii graficznej Mike Henderson nie wybił się ponad rzemieślniczą robotę, a niekiedy wydaje się, że facjaty postaci się nieco niewyraźnie czy rozmazane. Niemniej ilustracje nieco osładzają całkowicie położony scenariusz tego komiksu.
Humor "Deadpool kontra Staruszek Logan" w głównej mierze opiera się na kłótniach i docinkach.
Cytat:
Zaskakująco dużą rolę odgrywa tutaj akcja. Bardzo brutalna akcja. W Deadpool kontra Staruszek Logan krew leje się strumieniami, a zarówno Deadpool jak i Logan nie przebierają w środkach.
Cytat:
Przerysowana brutalność jest też źródłem kilku humorystycznych scen, za co należy się duży plusik dla Shalveya. Widać, że miał tutaj wolną rękę i nie musiał oglądać się na wymogi komiksów uniwersum.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach