Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Ciekawe artykuły w necie
Autor Wiadomość
Nefra
Znikopis


Pomógł: 16 razy
Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 10914
Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2007-06-12, 17:01   Ciekawe artykuły w necie

http://www.gazetawyborcza.pl/1,81388,4203474.html

Cytat:
Była gwiazdą swingujących lat 60. Tańczyła w obcisłym trykocie, biust sterczał bezwstydnie, ludzie rozmawiali o tym w tramwaju. - Widziałeś wczoraj Mazurównę w telewizji? Ma talię osy! - Nic dziwnego, ponoć kazała sobie wyjąć trzy żebra!

Szokowało to, że zwisa zaczepiona nogą o szyję Gerarda Wilka, i to, że dziś jest rudą chłopczycą, jutro blond topielicą. Wszechmocny reżyser telewizyjnych show Janusz Rzeszewski traktował ją jak talizman i angażował raz za razem. 'Nie ma programu bez Mazurówny !' - powtarzał. Kiedy zupełnie nie pasował mu numer taneczny, wymyślił, że pohuśta się w kadrze na linie.


Świetny artukuł o świetnej kobiecie :D
Polecam :)
_________________
 
 
batou 
Moderator


Pomógł: 55 razy
Wiek: 41
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 11315
Skąd: Tai chi
Wysłany: 2007-06-12, 17:41   

Czytałem :) "Wysokie Obcasy" z Wyborczej to jedyne pismo dla kobiet po które warto sięgnąć ;) Niedawno był bardzo dobry artykuł o Ursuli Le Guin.
_________________
"Bo poza tym, że gubisz włoski to jesteś całkiem ślicznym facetem."

 
 
Nefra
Znikopis


Pomógł: 16 razy
Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 10914
Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2007-06-12, 17:42   

a jest może w necie? :>
_________________
 
 
batou 
Moderator


Pomógł: 55 razy
Wiek: 41
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 11315
Skąd: Tai chi
Wysłany: 2007-06-12, 17:47   

http://kobieta.gazeta.pl/...62,4141932.html
Jest :)
_________________
"Bo poza tym, że gubisz włoski to jesteś całkiem ślicznym facetem."

 
 
Nefra
Znikopis


Pomógł: 16 razy
Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 10914
Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2007-06-12, 18:01   

super :D dzięki :piwko:
_________________
 
 
batou 
Moderator


Pomógł: 55 razy
Wiek: 41
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 11315
Skąd: Tai chi
Wysłany: 2007-06-12, 18:09   

Proszę bardzo :) Wszystkich, którzy lubią fantasy zachęcam do przeczytania tego artykułu. Pokazuje genialnie skąd u Le Guin taka wyobraźnia i jakie były źródła powstania Ziemiomorza.
_________________
"Bo poza tym, że gubisz włoski to jesteś całkiem ślicznym facetem."

 
 
Nefra
Znikopis


Pomógł: 16 razy
Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 10914
Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2007-06-12, 21:56   

dlatego tak lubię jej ksiazki . Ona w zasadzie przeniosła całą wiedze antropologa kultury na grunt fantazy.
_________________
 
 
Kamila 
Dziejopis


Pomogła: 6 razy
Wiek: 37
Dołączyła: 09 Sie 2006
Posty: 3959
Wysłany: 2007-06-19, 20:18   

Fragment troszkę kontrowersyjnego artykułu z Newsweeka ;) skrót artykułu ze strony ;)

Cytat:
Seksmisja
Choć mężczyźni mają przeważnie męskie mózgi, a kobiety kobiece, nie jest to wcale żelazna reguła - mówią wyniki największego badania psychologicznego w historii z udziałem 450 tys. osób z całego świata.

Z jednej strony są naukowcy i klinicyści, którzy znajdują coraz więcej różnic między mózgami kobiet i mężczyzn. Z drugiej, paradoksalnie, feministki, które uparcie twierdzą, że takich różnic nie ma.

Gdyby feministki zechciały słuchać biologów, wiedziałyby, że różnice nie tylko istnieją, ale i to, że słabszą płcią są mężczyźni. Więcej chorują, krócej żyją, w dodatku są niepewni własnej męskości. Na wszystkich etapach swego rozwoju muszą intensywnie walczyć z kobiecym żywiołem, bo każdy powstający w łonie matki mózg jest najpierw kobiecy i dopiero starania męskich chromosomów mogą go popchnąć w stronę drugiej płci.

Badania funkcji genów, struktury mózgu i orientacji seksualnej prowadzą też do wniosku, że płeć nie jest monolitem. Zależnie od poziomu hormonów każdy z nas może mieć więcej lub mniej cech własnej płci genetycznej. Dlatego wielu psycholo-gów twierdzi, że w psychice każdego człowieka kobiecość i męskość przenikają się wzajemnie, tak że wszyscy mamy w sobie cechy jedne i drugie, tyle że w różnym nasileniu.

Występowanie cech męskich i kobiecych w tej samej osobie stało się jednym z tematów największego badania psychologicznego, jakie kiedykolwiek przeprowadzono. Wzięło w nim udział prawie pół miliona osób z około stu krajów świata. Projektu naukowego w takiej skali nigdy wcześniej nie zrealizowano. Dano mu nazwę Sex ID (identyfikacja seksualna).

Jego pomysł narodził się w 2005 roku w sekcji naukowej brytyjskiego koncernu medialnego BBC w związku z ogromnym zainteresowaniem, jakim cieszyła się dokumentalna seria telewizyjna zatytułowana "Secrets of Sexes" ("Sekrety płci").

Mózg jako narząd płciowy
Widzów tego programu fascynowały kwestie wpływu płci na strukturę mózgu oraz na zachowania seksualne mężczyzn i kobiet. Po zakończeniu serii sekcja naukowa BBC zwróciła się więc do naukowców z uniwersytetów brytyjskich, kanadyjskich, amerykańskich, australijskich i wielu innych z propozycją opracowania testów, których uczestnicy odpowiadaliby na pytania dotyczące ich płci, w tym zarówno orientacji seksualnej, jak i cech umysłu, takich jak wyobraźnia przestrzenna, zdolności matematyczne, skłonność do współodczuwania z innymi, intuicja, umiejętność myślenia systematyzującego itd. Testy opublikowano w internecie. W ich wypełnianiu w ciągu trzech miesięcy wzięło udział ponad 450 tysięcy osób z tak różnych kulturowo regionów, jak Wielka Brytania, Australia, Malezja, Indie, Europa Wschodnia czy Ameryka Południowa.
- Nie było nigdy badań psychologicznych o takiej skali. Opracowanie wyników zajmie nam z pewnością co najmniej kilka lat - tłumaczy dr Stian Reimers z Uniwersytetu College London, jeden z doradców całego projektu. Pierwsze wnioski opublikowało w kwietniu tego roku czasopismo "Archives of Sexual Behavior". Wynika z nich jednoznacznie, że choć mężczyźni mają w większości męskie mózgi, a kobiety kobiece, nie jest to wcale żelazna reguła. Po raz pierwszy dzięki ogromnej grupie respondentów udało się też oszacować proporcje: naukowcy z Uniwersytetu Cambridge wyliczyli, że aż 17 proc. genetycznych
mężczyzn otrzymało od natury kobiecy mózg, z kolei 17 proc. kobiet dysponuje
mózgiem męskim. Na ustaleniu takiego podziału zaważyły przede wszystkim ta-kie właściwości umysłu, jak skłonność do współczucia, uznana za cechę kobiecą, i zdolność do tworzenia abstrakcyjnych systemów informatycznych i technicznych, przypisywana mężczyznom.


http://www.newsweek.pl/wy...p?Artykul=19144
_________________

 
 
romek61 
Wierszokleta


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 27 Sty 2007
Posty: 592
Skąd: Wałcz
Wysłany: 2007-07-16, 17:23   

http://www.kto.org.pl/zap...-post-copyright - tutaj znajdziecie wypowiedź inną niż wszystkie na temat praw autorskich
_________________
mój spis na PW lub romek61@wp.pl
Denerwować się, to mścić się na swoim zdrowiu za cudzą głupotę
 
 
zuraw 
Dziejopis
#13


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 2163
Skąd: Toruń
Wysłany: 2007-08-04, 15:43   

Zanim wyrzucisz książkę, spróbuj ją naprawić
http://www.wiadomosci24.p...awic_36403.html


Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień -
http://portalwiedzy.onet....czasopisma.html
_________________
Własna niemoc jest tak niebezpieczna jak cudza przemoc.. Stanisław Jerzy Lec
 
 
 
Ania 
Znikopis


Pomogła: 8 razy
Wiek: 37
Dołączyła: 26 Sty 2007
Posty: 5061
Wysłany: 2007-08-04, 16:16   

zuraw napisał/a:
Zanim wyrzucisz książkę


:Oo: :/ zanim co zrobie??? takich rzeczy sie nie robi... można dać komuś, przekazać do biblioteki ale żeby tak....

Ale rady przydatne:)
_________________
Creation. That is why we are here.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 57
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2007-08-04, 16:55   

zuraw napisał/a:
Zanim wyrzucisz książkę, spróbuj ją naprawić
http://www.wiadomosci24.p...awic_36403.html


ponaprawiałem się sporo nie tylko klejąc, ale i zszywając na nowo oraz dorabiając okładki :) szczególnie pod koniec lat 80-tych, kiedy wydania bywały tak fatalne, że książki sypały się od razu.Jak po sklejeniu lub zszyciu kartki były cosik nierówne, zanosiłem do jakiejś drukarni, żeby mi przycięli ładnie na gilotynie... ale artykulik przydatny... wystarczy trochę cierpliwości i faktycznie można osiągnąć bardzo dobry efekt :)
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
tygryska 
Fotomajster
pregowana



Pomogła: 9 razy
Wiek: 61
Dołączyła: 25 Lut 2007
Posty: 12655
Skąd: z tej samej bajki
Wysłany: 2007-08-04, 16:57   

powiem szczerze ze nie wierze aby komus udalo sie naprawde rowno poskladac kartki ale zawsze mozna wlasnie dorwac gdzies gilotyne ;) tez sie nasklejalam - pamietam ze bardzo dobry do takich celow byl wlasnorecznie przygotowywany klej z kasztanow hihi
_________________
kot tez czlowiek tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
 
 
 
batou 
Moderator


Pomógł: 55 razy
Wiek: 41
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 11315
Skąd: Tai chi
Wysłany: 2007-08-05, 12:00   

piwko3 napisał/a:
szczególnie pod koniec lat 80-tych, kiedy wydania bywały tak fatalne, że książki sypały się od razu.

I tu masz rację niestety :/ Wiem jak wyglądają moje książki Lema wydane na początku lat 80-tych (np. "Powrót z gwiazd" czy "Solaris"), a jak wygląda "Fiasko" wydane ledwie kilka lat później :/
_________________
"Bo poza tym, że gubisz włoski to jesteś całkiem ślicznym facetem."

 
 
zuraw 
Dziejopis
#13


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 2163
Skąd: Toruń
Wysłany: 2007-08-23, 18:43   

spore ale warto. jak ktoś się interesuje :P

Cytat:
Patrioci w szalikach
Warto kibicować, warto utożsamiać się z jakimś klubem. Dlaczego? Dlatego, by związać się ze swoją małą ojczyzną. W czasach globalizacji, gdy przywiązanie do korzeni dla wielu przestaje być wartością, kibice z dumą podkreślają, skąd pochodzą. Kibica może zrozumieć tylko drugi kibic. Kibicowanie to nie tylko mecze, ale również sposób na życie. Jest fascynujące, że ludzie z różnych sfer utożsamiają się z danym klubem, miastem, regionem i jeżdżą na mecze z udziałem swoich zawodników, często narażając życie i zdrowie.

We wstępie swojej książki "Fani chuligani. Rzecz o polskich kibolach", która ukazała się w 2004 r., napisałem, że kibice są różni. Są wśród nich ludzie lubiący zadymy, są ultrasi (organizatorzy choreografii na trybunach, podgrzewający atmosferę) i wreszcie ci, którzy przychodzą na stadion dla samej gry. Ile osób na stadionie, tyle motywów pójścia na mecz. Dzięki meczom i całej otoczce im towarzyszącej można choćby na chwilę zapomnieć o pracy, wrednym szefie, codziennej szamotaninie czy kłopotach w domu.

Klub jest czymś wyjątkowym dla zagorzałych fanów. Przyciąga swoją magią, która bierze się z tradycji przekazywanych często z pokolenia na pokolenie, z legend traktujących o przygodach sprzed lat. Trudno to jednak opisać, to trzeba przeżyć. Przeciętnej osobie, nie interesującej się sportem, trudno zrozumieć kogoś, kto za własne pieniądze tłucze się po całej Polsce za swoim klubem. Dla kibica barwy czy herb klubowy stanowią świętość.

Fenomen kibicowania trafnie przedstawił Wojciech Wencel, poeta i krytyk literacki, a jednocześnie zagorzały kibic Arki Gdynia. W jednym z wywiadów powiedział: "kibicowanie to mit, który poznaje się w dzieciństwie i od którego później trudno się uwolnić. To mit wiążący ludzi, podobny do wspólnoty narodowej czy regionalnej, ale jeszcze silniejszy. Jest to pierwotne, ale szlachetne. Kibiców przedstawia się jako chuliganów, ale tak nie jest". Zgadzam się z Wojciechem Wenclem. W przypadku kibicowania mamy do czynienia z nieopisaną magią, z niezwykłą atmosferą - kto jeździł na mecze, ten wie, o czym myślę. Kto nie jeździł, niech żałuje.

Zamiast powielać stereotypowe opinie, należałoby też dostrzec wartości, jakie niesie za sobą kibicowanie - bezinteresowne i całkowite oddanie swemu klubowi. Socjolodzy mówią o futbolizacji społeczeństw, zwracają uwagę, że dla wielu ludzi kibicowanie jest niczym religia. Fanatycznych kibiców znajdziemy zarówno w Europie (w Anglii - kolebce chuligaństwa stadionowego, w Holandii, Polsce, we Włoszech czy w Grecji), ale także w Argentynie czy Brazylii. Właśnie w Brazylii po spektakularnych porażkach drużyny canarinhos gwałtownie wzrasta liczba samobójstw. Z kolei kibice-chuligani z Argentyny zaliczają się do najbardziej niebezpiecznych w świecie. W Polsce ten typ kibica zaczął się pojawiać na stadionach na początku lat 80.

W przypadku niektórych klubów zarówno w Polsce, jak i za granicą można dostrzec pewną prawidłowość. Są bowiem kluby, które zawsze miały wśród licznych rzesz sympatyków również i wielu takich, którzy wdawali się w utarczki z innymi kibicami. Wystarczy wymienić takie kluby, jak Wisła Kraków, ŁKS Łódź, Zagłębie Sosnowiec, Legię Warszawa, Śląsk Wrocław, Ruch Chorzów, Lechię Gdańsk czy Arkę Gdynia. Z kibicami tych klubów wiążą się początki chuligaństwa stadionowego w Polsce. Nieco później w chuligańskich ekscesach zaczęli uczestniczyć kibice innych klubów, m.in. Jagiellonii Białystok czy Lecha Poznań.

Stereotypowa opinia mówi, że młodymi chuliganami sterują starsi kibole. To nieprawda, bo zazwyczaj jest wprost przeciwnie. Im ktoś młodszy, tym bardziej radykalny w poglądach. Obecnie najbardziej brutalni są młodzi kibice, mający kilkanaście lat. Często wchodzą oni w konflikt z kibicowską starszyzną, nie chcąc się jej podporządkować. Natomiast starsi, którzy już wiele widzieli i przeżyli, raczej ochładzają atmosferę na trybunach.

Tego jednak media nie zauważają, bo wiadomo - agresja się lepiej sprzedaje. W gazetach dominuje postawa "niech się leją, a my to opiszemy". Przykładowo Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa, na czele którego stoi jeden z bardziej znanych kibiców w Polsce Andrzej Piórkowski "Bosman", robi naprawdę pożyteczne rzeczy. Organizuje wyjazdy na mecze, także dla kibiców niepełnosprawnych, uczestniczy w obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego, organizuje międzynarodowy turniej kibiców (przyjeżdżają nań co roku m.in. kibice holenderskiego Den Haag czy Juventusu, z którymi legioniści żyją w przyjaźni) czy też sprawia niespodzianki dzieciakom z domów dziecka, rozdając im klubowe gadżety bądź organizując spotkania z piłkarzami.

W Polsce o kibiców się nie dba, często traktuje się ich jak piąte koło u wozu. A przecież przy olbrzymiej korupcji środowiska piłkarskiego to właśnie kibice są najbardziej uczciwi. Oni kochają kluby bezinteresownie i wiernie trwają przy ukochanych barwach.

Myliłby się ten, kto uznałby, że dawniej kibicowskich zadym nie było. W PRL też dochodziło do stadionowych awantur, tyle że informacje o nich nie przedostawały się do mediów. Do jednej z największych doszło 9 maja 1980 r. w Częstochowie, gdzie mecz finałowy Pucharu Polski rozgrywały Lech i Legia. W dniu meczu Częstochowa stała się placem bitwy. W wyniku starć zginęła jedna osoba (według niektórych źródeł zabitych było więcej), a setki zostały ranne.

W czasach PRL kibicowanie było zupełnie inne - wielu młodych ludzi kontestowało system komunistyczny i się mu przeciwstawiało. Wiele meczów, szczególnie tych rozgrywanych w Gdańsku, przeradzało się w antykomunistyczne demonstracje. Mecz często był tam tylko pretekstem do pokazania swoich przekonań i wykrzyczenia: "a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści", czy "precz z komuną".

W tamtym okresie kibice gdańskiej Lechu często walczyli z zomowcami nie tylko podczas meczów, ale również w trakcie licznych demonstracji na ulicach Trójmiasta. Środowiska, które działały w podziemiu, wzajemnie się przenikały. Ludzie przychodzili na mecze Lechii, pod kościół św. Brygidy i pod stocznię. To właśnie były trzy gdańskie bastiony niepodległości. Zomowcy często wyżywali się na kibicach z Gdańska, m.in. urządzali im ścieżki zdrowia. Ale to nie było nic nadzwyczajnego, bo mundurowi zawsze traktowali kibiców Lechii wyjątkowo brutalnie.

Szczególnie dziś - warto kibicować, warto utożsamiać się z jakimś klubem. Dlaczego? Dlatego, by związać się ze swoją małą ojczyzną. Wszak kibic to prawie zawsze lokalny patriota, a czasem nawet lokalny szowinista. I bardzo dobrze, bo ten szowinizm może się z czasem wyciszyć, a miłość do klubu, a także do miasta i regionu pozostanie.

Bycie kibicem, fanem, fanatykiem, szalikowcem, kibolem - mniejsza o nazewnictwo - najczęściej wiąże się z uczuciem silnej przynależności do regionu, miasta. Jak w każdym obszarze - dla jednych jest to powierzchowne i niewiele znaczące, dla drugich istotne i mocne uczucie. I dla nich słowa "moje miasto" czy "mój klub" znaczą naprawdę bardzo wiele.

Oni często interesują się historią nie tylko swego klubu, ale także regionu, znają zarówno okoliczności sukcesów, jak i porażek, jakie odnosili zawodnicy ich klubu. Bo ten klub to właśnie oni - kibice, bo kluby bez kibiców to smutne i nikomu niepotrzebne twory. Przykładem choćby Amica Wronki, która była przedłużeniem struktur marketingowych producenta AGD. Producent ten niedawno usadowił się w Poznaniu, bo wie, że w Wielkopolsce ważny klub z ogromnymi tradycjami i tysiącami wiernych kibiców jest jeden - Lech.

W Warszawie, Łodzi, Krakowie, Zagłębiu Dąbrowskim czy na Górnym Śląsku jest podobnie. Spróbujmy sobie wyobrazić Legię Warszawa, ŁKS Łódź, Wisłę Kraków, Ruch Chorzów, Górnika Zabrze czy Zagłębie Sosnowiec bez ich fanów. Bez nich wiele z tych klubów pewnie już by nie istniało, nie przetrwałyby transformacji systemowej i wejścia w realia rynkowe. Bez kibiców klub może funkcjonować, ale trwa w letargu, cicho i bezbarwnie.

Natomiast klub mający oddanych kibiców, nawet gdy przechodzi kryzys i notuje beznadziejne wyniki - zawsze czuje ich wsparcie. Przejawia się ono na wiele sposobów, ale jest! I to ono właśnie decyduje o żywotności klubu.

Kibice Legii przed każdym meczem śpiewają "Sen o Warszawie" Czesława Niemena, uczestniczą w obchodach rocznic powstań narodowych i przekazują miłość do Legii i Warszawy młodszym rocznikom. Robią to, czym powinien też zająć się klub, bo władze Legii nie robią nic, by wychować sobie młode pokolenia kibiców. Wszystkim tym zajmują się fani - głównie za pośrednictwem Stowarzyszenia

Po awanturach w Wilnie władze klubu uderzyły w stowarzyszenie i zerwały z nim współpracę zamiast wspólnie zastanowić się, co zrobić, by nie dopuścić do podobnych incydentów w przyszłości. Stowarzyszenie nie organizowało wyjazdu do Wilna, mógł tam jechać każdy, a trudno winić członków stowarzyszenia za niedostateczne zabezpieczenie stadionu w Wilnie i naganne zachowanie gówniarzy w szalikach. Jednak teraz odpowiedzią ze strony władz klubu jest między innymi szykanowanie spokojnych kibiców za przewinienia typu odpalenie racy na stadionie. Widać, że władzom Legii - w przeciwieństwie np. do dbających o swych fanów władz Lecha Poznań - na kibicach zupełnie nie zależy.

Weźmy dumę regionu Zagłębia Dąbrowskiego - Zagłębie Sosnowiec; to prawdziwy ewenement. W 1993 r. ogłoszono upadłość i zlikwidowano klub. A kibice zostali, ba - na przekór przeciwnościom zaczęli tłumnie jeździć na mecze reprezentacji i spotkania zaprzyjaźnionej Legii, by wykrzyczeć: "było, jest i będzie - zawsze Zagłębie!". Gdyby w ogóle zatracili swą aktywność i nie interesowali się klubem, to możliwe, że paru pasjonatom z Leszkiem Baczyńskim na czele nie udałoby się go wskrzesić. Ale kibice się nie poddali, manifestowali przywiązanie do klubu i wykazywali, że ma on trwać i że na grę piłkarzy pod szyldem Zagłębia jest zapotrzebowanie.

Fani Legii każdego roku uczestniczą w obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego, składają wieńce i zapalają znicze, na które sami zbierają pieniądze. Z kolei kibice sosnowieckiego Zagłębia stale zaznaczają swą całkowitą odrębność od Górnego Śląska, a kibice chorzowskiego Ruchu popierają, jak Kazimierz Kutz, też kibic Ruchu, ideę autonomii Górnego Śląska.

Póki szowinizm kibiców nie przeradza się w fizyczne ataki na przeciwników, należy go chwalić, a nie ganić. Powody do wszczęcia awantury mogą dziś być różne. I nie są tu potrzebne animozje między klubami, miastami czy regionami. Natomiast lepiej, by młodzi ludzie ultrasowali na stadionach, tworząc choreografie niosące z sobą konkretne treści, niż nudzili się pod blokiem i patrzyli tylko, komu spuścić manto.

Obecnie kibicowanie jest inne niż przed laty. Spontaniczny doping zastąpiły wyreżyserowane choreografie, przypadkowe awantury - umawiane bójki. Kibice mają też swoje pisma, np. tygodnik "Nasza Legia", miesięcznik "To my kibice" oraz pismo "To my kibice plus".

W Anglii ceną za zapewnienie bezpieczeństwa był odpływ wielu oddanych kibiców ze stadionów. Odpływ nie tylko chuliganów, ale też wiernych fanów. Rozmawiałem ostatnio z przeszło 40-letnim kibicem londyńskiej Chelsea. Powiedział, że normalni kibice nie chodzą już na Stamford Bridge, bo 50 funtów za bilet to przesada. Fakt - wyeliminowano chuliganów, ale wylano przy okazji dziecko z kąpielą.

Zniszczono bowiem niepowtarzalną atmosferę, charakterystyczną dla meczów rozgrywanych dawniej przez piłkarzy "The Blues". Opinię tę potwierdza Danny Dyer, aktor, odtwórca głównej roli w kultowym już filmie "Football Factory", a prywatnie zagorzały kibic londyńskich Młotów, czyli West Hamu. Wprawdzie w "Football Factory" zagrał fanatycznego kibica Chelsea, ale mówi, że taką po prostu ma pracę. Zapytałem go, jak jest teraz na stadionie Chelsea.

- To już nie to samo, co przed laty - odparł. - Na Stamford Bridge nie ma już tej atmosfery co kiedyś. Wysokie ceny biletów oraz różnego rodzaju obostrzenia odstraszają wielu zagorzałych fanów. Pod względem atmosfery zdecydowanie lepiej jest na Upton Park, stadionie West Hamu. Nie czuć tam na razie aż takiej komercji. W ogóle dzisiejsze kibicowanie mocno różni się od tego, co było na trybunach angielskich stadionów w latach 80. czy na początku lat 90. Jest bezpiecznie, ale atmosfera siadła.

No cóż, teraz najbardziej oddani fani Chelsea oglądają mecze w londyńskich pubach. Siedzą, patrzą tępo w ekran i wspominają stare dobre czasy. Te, kiedy nie było Abramowicza i jego pieniędzy, a w drużynie większość stanowili Anglicy. Oby w Polsce nie doszło do sytuacji, w której puby staną się najlepszym miejscem na oglądanie meczów na żywo.

Kibicowanie do tej pory jakoś broniło się u nas przed komercjalizacją. Także dzięki temu, że przed 1989 r. miało głęboki podtekst polityczny. Teraz, kiedy mamy kapitalizm i wolny rynek, także i kibicowanie mocno się zmieniło. Jest jakby nieco płytsze, bo już niepoparte kontestacją systemu i zaangażowaniem w walkę o wolność i "Solidarność". Ma to zarówno dobre, jak i złe strony. Ale to już odrębny temat.

Jerzy Dudała – Gazeta Polska
doktor nauk humanistycznych, socjolog
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group