Fakt, to moze offtop, ale nie jestem naiwny, po prostu cale zycie udawala mi sie walka z niesprawiedliwosciami w szkole i wiem, ze temu trzeba sie przeciwstawiac.
_________________ Niejeden woli sie nie jeba... zajeba... i miec.
Aktualnie oddaje się pracy więc bywam tu rzadziej
JEŚLI WAŻNA SPRAWA TO PROSZE O PW, BO PRZEGLĄDAM TYLKO "STAŁE" WĄTKI!
Ludzie!! Jest takie cos jak prawa ucznia!! Jak mogliscie dawac tak soba pomiatac!? Jak nauczyciel mowi, ze to kartkowka to pilnuje sie aby minelo 5min i pozniej mowi sie ze ma sie gonic bo to miala byc kartkowa a nie sprawdzian. A z tego co mi pani dyrektor na dywaniku tlumaczyla mozna miec w jeden dzien mozna miec 3 kartkowki, 1 sprawdzian i 1 prace klasowa.
Natomiast ponizanie, ze mogl sobie ktos pojsc do zawodowki jest dla mnie smieszne i takiemu nauczycielowi albo zwraca uwage sie osobiscie, albo zalatwia przez pedagoga badz dyrekcje.
Blagam was nie probojcie podwazac tego co wlasnie napisalem bo 3 lata robilem za rzecznika praw ucznia i niejednemu pomoglem trzymajac sie takich regol niekiedy upierdliwie lapiac za slowka, ale skoro nauczyciel jest swinia to nie mozna sobie pozwolic aby skakal nam po glowie.
Wracajac do tematu... czy wiekszosc ludzi jest w stanie przeczytac dwustu stronnicowa ksiazke na dlugiej przerwie, badz na okienku? Raczej watpie. Natomiast odrobic normalnej wielkosci (takie jak wiekszosc w programie) zadanie sie da.
A ja właśnie odważęsię podważyć to, co napisałeś.
Nikt mną nie pomiatał i nigdy nikomu na to nie pozwoliłam. Podobnie jak 31 osób z mojej klasy. Tak się dziwnie złożyło, że wszyscy z własnego wyboru wylądowaliśmy w najlepszej klasie najlepszego liceum w promieniu 100 km (i proszę mi tylko nie wytykać, że się chwalę, bo nie o to idzie). I każdy z nas nastawiony był na zapierdziel. I nikt mi po 5 minutach kończyc nie kazał, bo kartkówki są sprawdzianami niezapowiedzianymi. Jak była niezapowiedziana - trwała 5-10 minut. Klasówki zapowiedziane trwały godzinę (czasem dwie, jak dobrze poszło).l
Nikt mnie nie poniżał stwierdzeniem, że mogłam iść do zawodówki. Ton, jakim to było mówione nie był nastawiony na poniżanie kogokolwiek. po prostu każdy z nas miał świdomość, że jak nam nie pasuje to możemy się przenieść. A poza tym tu chodziło głównie o to, że trzeba się uczyć na kilka spr ze wszystkiego, a więc nawet z przedmiotów które nas nie interesowały. Tylko tu z kolei sami sobie mówiliśmy, e nazwa Liceum Ogólnokształcące jasno określa rodzaj szkoły do jakiej poszliśmy.
I mimo 1,5 czy 8 klasówek tygodniowo, żaden z moich nauczycieli nie był świnią. Żaden mnie nie poniżał. A już ostatnią rzecza która ktokolwiek z nas by zrobił - było latanie do dyrektora.
I mam nadzieję, że to tyle w tym temacie.
_________________ "Nic łatwiejszego niż zmienić kobietę przeciętną w wyjątkową. Wystarczy ją pokochać."
Sauvajon
8 klasowek tygodniowo jest przepisowo, mowilismy o sytuacji gdy zgodzimy sie na klika sprawdzianow dziennie, lub kartkowki bedace wiekszymi sprawdzianami bez zapowiedzi. Nie wiem tez w jaki sposob twoi nauczyciele, czy nauczyciele innych proponowali przeniesienie do zawodowki. Ja jednak twierdze, ze gdy nauczyciel stara sie nas tym podlamac to nie stety, ale nalezy mu sie za to kara. Po za tym dlaczego ostatnia rzecza bylo pojscie do dyrektora? Jak ktos nas skrzywdzi nalezy szukac sprawiedliwosci, a wiem, ze w szkolach wciaz ucza ludzie, ktorzy nie potrafia oceniac, wiec jezeli mamy uzasadnione podstawy twierdzic, ze zostalismy oszukani nalezy pojsc do dyrekcji jezeli nauczyciel uwaza swoje stanowisko za jedyne sluszne.
Pamietam kiedys taka sytuacje, gdy na biologi pupilek nauczycielki napisal brednie o smurfach w lesie a inni napisali odpowiedzi na pytania. On dostal 5 reszta od 1 do 3 nawet ludzie majacy bezblednie. Swini mu nikt nie podlozyl bo to bez sensu, ale myslicie, ze ktos odpuscil? No przeciez w ten sposob 90% uczniow daje furtke do pomiatania soba.
_________________ Niejeden woli sie nie jeba... zajeba... i miec.
Aktualnie oddaje się pracy więc bywam tu rzadziej
JEŚLI WAŻNA SPRAWA TO PROSZE O PW, BO PRZEGLĄDAM TYLKO "STAŁE" WĄTKI!
Nie sądzę, żeby osiem klasówek tygodniowo było przepisowo. u nas nie było bynajmniej. Bo jak podzielisz te 8 na 5 dni tygodnia szkolnego to wyjdzie na pewno nie jedna dziennie. A jak był "ciekawy" podział godzin to się miało 4 z ośmiu w jeden dzień. Inaczej się nie dało. Dlatego też zapewne nie protestował specjalnie.
Nikt propozycją przeniesienia się do zawodówki nas nie krzywdził. I nikt z nas ani myślał lecieć do dyrektora. Zwłaszcza, że dyrektor (swoją drogą niesamowity człowiek, o potężnym autorytecie) powiedziałby nam pewnei mniej więcej to samo.
A zasady panujące w szkołach są proste: Punkt pierwszy - nauczyciel mazawsze rację. Punkt drugi - jeśli nauczyciel nei ma racji, patrz punt pierwszy.
Sama miałam takich nie do ruszenia. I nawet dyrektor nie był w stanie nic z tym zrobić. Ani on, ani rodzice, ani kuratorium. Baba byla bezkarna, bo zatrudniona przez byłego dyrektora w zamian za ciepłą posadkę w urzędzie miasta. Polityka jednym slowem.
_________________ "Nic łatwiejszego niż zmienić kobietę przeciętną w wyjątkową. Wystarczy ją pokochać."
Sauvajon
Nie ma nauczycieli nie do ruszenia, nauczyciel nie ma zawsze racji, oraz dalo sie na pewno ustawic kartkowki tak aby nie bylo powyzej 3 dziennie, trzeba bylo tylko znalezc sposob.
_________________ Niejeden woli sie nie jeba... zajeba... i miec.
Aktualnie oddaje się pracy więc bywam tu rzadziej
JEŚLI WAŻNA SPRAWA TO PROSZE O PW, BO PRZEGLĄDAM TYLKO "STAŁE" WĄTKI!
może być jeszcze tak, że nauczyciel nie ma racji, Ty z nim powojujesz, a potem on Cię i tak kopnie w czuły punkt (myślisz że nie znajdzie pretekstu w stylu braku pracy domowej? albo nie zapyta w nieodpowiednim momencie?) ewentualnie dostaniesz od któregoś z zaprzyjaźnionych kolegów po fachu
albo wojujesz sam, bo reszta klasy ma sprawę w głębokim poważaniu, bo im tak wygodniej
_________________ Żyję. To jeszcze nie koniec walki. Walkę kończy śmierć, każda inna rzecz walkę jedynie przerywa. Nauczyli mnie tego w Kaer Morhen.
może być jeszcze tak, że nauczyciel nie ma racji, Ty z nim powojujesz, a potem on Cię i tak kopnie w czuły punkt (myślisz że nie znajdzie pretekstu w stylu braku pracy domowej? albo nie zapyta w nieodpowiednim momencie?) ewentualnie dostaniesz od któregoś z zaprzyjaźnionych kolegów po fachu
albo wojujesz sam, bo reszta klasy ma sprawę w głębokim poważaniu, bo im tak wygodniej
Morwen, sztuka jest to aby jak juz sie zacznie walczyc o swoje nie dac nauczycielowi pretekstu do postawienia sobie uwagi badz lacza. Czasem to wrecz okazja do nalapania dobrych ocen, bo nie moze przeciez pytac z tego czego nie przerobilismy i czego nie zadal do opracowania. Swoja droga wtedy nauczyciele tak sie denerwoja, ze zawsze powiedza lub zrobia cos nie takiego. Moja chemica np. powiedziala mi kiedys jak odpowiadalem, ze jestem chamski uczac sie tego wszystkiego. Nie musze chyba opowiadac co bylo gdy dowiedzieli sie o tym inni nauczyciele oraz dyrekcja. Dla takiego nauczyciela to kompromitacja na calej lini.
_________________ Niejeden woli sie nie jeba... zajeba... i miec.
Aktualnie oddaje się pracy więc bywam tu rzadziej
JEŚLI WAŻNA SPRAWA TO PROSZE O PW, BO PRZEGLĄDAM TYLKO "STAŁE" WĄTKI!
Nie przekonacie mnie... za duzo razy to przerzylem, i nie zmienie swojego zdania. Pytaniem jest co to za klasa, ktora nie pomoze koledze/kolezance? Za to nad wladzami sa inne wladze, ktore tylko czekaja aby komus udowodnic przymykanie oczu, aby poprawic ranking skutecznosci.
_________________ Niejeden woli sie nie jeba... zajeba... i miec.
Aktualnie oddaje się pracy więc bywam tu rzadziej
JEŚLI WAŻNA SPRAWA TO PROSZE O PW, BO PRZEGLĄDAM TYLKO "STAŁE" WĄTKI!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach