Pomogła: 6 razy Wiek: 37 Dołączyła: 09 Sie 2006 Posty: 3959
Wysłany: 2007-12-02, 15:03 Baudelaire Charles
Charles Baudelaire (ur. 9 kwietnia 1821 r. w Paryżu, zm. 31 sierpnia 1867 r.) - poeta i krytyk francuski, parnasista. Prekursor symbolizmu i dekadentyzmu, uznawany za jednego z najwybitniejszych i najbardziej wpływowych twórców literatury XIX wieku. Zaliczany do grona tzw. poetów przeklętych. Jego, epatująca śmiałą erotyką, brzydotą, obrazami zła i profanacji, twórczość wywoływała w swoim czasie sporo kontrowersji, a autora wielokrotnie oskarżano o obrazę moralności. Baudelaire często podejmował temat wina i haszyszu (które nazywał sztucznymi rajami), prostytucji, dewiacji, buntu przeciwko tradycji i religii oraz życia na marginesie społecznym.
Znany także z cenionych przekładów min. wierszy Edgara Allana Poego.
Dzieła:
* (1845) Salon 1845
* (1846) Salon 1846
* (1857) Kwiaty zła
* (1864) Paryski spleen. Poematy prozą
* (1866) Odpryski
Bibliografia z Wiki dodana przez batou
Był taki moment w moim życiorysie, że lekko zafascynowałam się twórczością tego pana... Chyba jedyny poeta, o którym mogę powiedzieć, że go nawet lubię i to niekoniecznie dlatego, że mam jakieś dziwne zapędy ...
Jego wiersze są dość mroczne, ale wprost genialnie oddają wszelkie zło; brzydotę, zgniliznę, niemoralność... wiersze z założenia powinny być "piękne" , zarówno w formie, jak i w treści... pisać o takich rzeczach, o których pisał Baudelaire i to jeszcze tak "poetycko"... dla mnie to troszkę niesamowite jest.
Fragment wiersza "Padlina" ( chyba jednego z bardziej znanych)
Cytat:
Przypomnij sobie, cośmy widzieli, jedyna,
W ten letni tak piękny poranek:
U zakrętu leżała plugawa padlina
Na scieżce żwirem zasianej.
Z nogami zadartymi lubieżnej kobiety,
Parując i siejąc trucizny,
Niedbała i cyniczna otwarła sekrety
Brzucha pełnego zgnilizny.
Słońce prażąc to ścierwo jarzyło się w górze,
Jakby rozłożyć pragnęło
I oddać wielokrotnie potężnej Naturze
Złączone z nią niegdyś dzieło.
Błękit oglądał szkielet przepysznej budowy,
Co w kwiat rozkwitał jaskrawy,
Smród zgnilizny tak mocno uderzał do głowy,
Żeś omal nie padła na trawy.
Brzęczała na tym zgniłym brzuchu much orkiestra
I z wnętrza larw czarne zastępy
Wypełzały ściekając z wolna jak ciecz gęsta
Na te rojące się strzępy.
_________________
Ostatnio zmieniony przez batou 2008-09-24, 08:52, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach