Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: batou
2008-04-21, 07:53
Batko Zbigniew "Z powrotem..."
Autor Wiadomość
wand_all 
Nieśmiałek


Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 30
Skąd: Landsberg a/ Warthe
Wysłany: 2008-03-27, 06:19   Batko Zbigniew "Z powrotem..."

Zbigniew Batko
Z powrotem czyli Fatalne skutki niewłaściwych lektur


Wydanie I – Państwowe Wydawnictwo „Iskry”, Warszawa 1985 r.
Wydanie II – Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1993 r.
Ilustracje Stasys Eidrigevičius
Stron ok. 190 (w zależności od wydania)

Wydanie (III) pirackie – tekst booka od jakiegoś czasu krąży po necie.
Niestety wersja e-book nie ma ilustracji. W tym wypadku jest to dużą stratą.

Z kim to się je - kilka słów o autorze:
Zbigniew Batko nie był znanym pisarzem. Nic dziwnego - napisał tylko dwie powieści: „Z powrotem” i „Oko”. Był za to znakomitym i uznanym tłumaczem. Jego nazwisko widnieje w polskich wydaniach wielu świetnych książek. To, między innymi, "Wybór Zofii" Williama Styrona, "Myszy i ludzie" Johna Steinbecka, "Kości Księżyca" Jonathana Carrolla, "Tajemniczy ogród" Frances Hodgson Burnett, "Wykłady o literaturze" Vladimira Nabokova, zbiór opowiadań "Psy szczekają" Trumana Capote'a, czy "Życie Pi" Yanna Martela. Przełożył też „Płeć wiśni” Jeanette Winterson, „Wrogów” Izaaka B. Singera", W krasie lilii" Johna Updike'a, i "Dublińczyków" Jamesa Joyce'a. To tylko największe „perełki” z jego dorobku translatorskiego. Łącznie z pod jego ręki wyszło około 50 przekładów. Oprócz tego był również świetnym scenarzystą.
Po 67 latach, czas i bogowie wyciągnęli po niego swe dłonie, a Parki przecięły nić życia. Zmarł 18 grudnia 2007. Szkoda.

Z powrotem przejdźmy sobie do „Z powrotem”.

Dramatis personae, czyli krótka prezentacja bohaterów uwikłanych w fabułę:
Oto Nieborak. Nieborak to królik. Mysi Królik. Właściwie… nie do końca królik. Na razie jednak jego królikowatość nie budzi większej wątpliwości. Królik zrobi interes życia i zakupi bańki. Mydlane. Poznajcie Konia. W przeciwieństwie do Królika, Koń jest pewny swojej końskości. Jego jedyny feler, to to, że bywa zielony. Dostanie przez to solidny wyrok. Za deprawację młodzieży. Zamieszka z nimi Kukółka. Nie jest ortem. Będzie uprawiać tradycyjny zawód kukułek - kukanie. Dołączy Pingwin. Prawie baron. Miłośnik formy, budyniu, wilgoci i muzyki klasycznej. Podważy dość powszechne przekonanie, że pingwiny to nieloty. W kompanii znajdzie się też miejsce dla Kowalskiego. Kowalski – dyplomowany krasnoludek „słusznego stosunkowo wzrostu”. Muzyk. Niekiedy bezdomny. Niebagatelną rolę odgrywa też Tereska – matka dwóch tuzinów dzieci, z której uchodzi powietrze. Kamila Ś. – ślimaka - możemy pominąć, bowiem nie przyspiesza on akcji.

Krajobraz literacki, kontekst sytuacyjny oraz detale poboczne i wątki rozmaite:
Jest dom. Dom chadza. Chadza własnymi drogami. Czasem odchodzi. Dom miał wcześniej innych mieszkańców, ale zostali eksmitowani za bajkowość, fikcyjność i anachroniczność. Ocaleli ci, którzy zamieszkują okoliczne lasy. Na przykład trudniący się robinhoodztwem Babcia Alicji i jego zbóje. Jest zegar ze szwagrem pracującym na akord. Klepsydra odmierzająca wieczność. Można powiedzieć, że dość ważny jest czas. Czas płynie. Płynie jak chce. Raz tam. Raz z powrotem. Jest kot. Kot robi za kukułkę. Zeżarł ją i teraz musi odpracować. Są pory roku. Nieco zakręcone. Najbardziej zima, której pomyliła się kolejność następstw. Przyszła po wiośnie. Przez to przyłapała gajowych na kąpieli w jeziorze. Wmarzli w lód. Niestety, będzie musiało tak pozostać. Aż do wiosny. Nie… Z przyczyn technicznych - do lata. Po zimie lato przyjdzie przecież szybciej niż wiosna. Gdzieś, pomiędzy tym wszystkim jest rzeka. Rzeka wspomnień? To ona miesza coś z czasem. Snuje swoje meandry. A może to strumień. W każdym razie płynie od ujścia do źródła.

Streszczał książki nie będę, bo jak tu streścić coś niestreszczalnego? Hmm... może jednak spróbuję…
Esencja omawianego tworu literackiego:
Kukółka kuka sobie a muzom. Królik odbywa podróż w czasie. Pingwin odbywa podróże w przestrzeni ko(s)micznej. Tereska jest, ale flaczeje. Kowalski pieści dźwiękiem ucho słonia. Koń raczej trzyma się ziemi.

Czy jest to wielka literatura?
Nie.
Czy warto po nią sięgnąć?
Tak
Zdecydowanie tak!
Albo nie…

Jeśli macie ochotę na szybką akcję, dużo krwi i sensacyjną fabułę – nie czytajcie tej książki!
Jeśli macie ochotę na wyciskający łzy i chwytający za serce romans – nie bierzcie się za nią!
Jeśli macie ochotę na poruszające wyobraźnię science-fiction, lub fantasy – nie ruszajcie jej!

Ale… (skądinąd niezłe piwo, mruknął sobie wand_all)

Jeśli macie ochotę wrócić do lektur młodości,
jeśli jest w Was chęć zabawy skojarzeniami,
jeśli chcecie odpocząć od „poważnej” literatury,
jeśli lubicie zabawy słowne, pur nonsens i sytuacyjne poczucie humoru,
jeśli wciąż macie w sobie miejsce, gdzie mieszka (ten rozczytany) kiedyś nastolat- (-ek)(-ka),
jeśli miejsce rozczytanego nastolatka zajął dalej rozczytany dorosły,
jeśli potraficie spojrzeć czasem na świat oczami dziecka…
Jeśli macie ochotę to zrobić - to znajdziecie w niej coś dla siebie.
Z powrotem zajrzycie w świat baśni i poznacie fatalne skutki niewłaściwych lektur. :)

Ostrzeżenie dla miłośników, ciszy i powagi:
Uwaga!!! Zawartość rzeczonej lektury może powodować wybuchy głośnego śmiechu.
Zalecane zapoznawanie się z treścią tej książki w pomieszczeniach dźwiękochłonnych.
Ostrzeżenie dla amatorów wersji elektronicznej:
Uwaga!!! Tekst wywołuje wzrost ryzyka niekontrolowanego oplucia monitora.
Zaleca się zgromadzenie wcześniej materiałów o dużym stopniu absorpcji wilgoci.

Propozycja dla tych, którzy zechcą zaryzykować lekturę:
Ofiarujcie sami sobie jakieś popołudnie z tą książką. Jak niegdyś, z innymi. Kiedyś, kiedy jeszcze czas nie galopował tak bardzo. A może jakiś wieczór... Tak jak robiliście to dawniej.
Rozsiądźcie się w fotelu, otwórzcie piwo, zapalcie papierosa, zaparzcie sobie kawę czy herbatę. Lub przygotujcie sobie coś innego. Może kieliszeczek brandy? To, co lubicie. Tak, jak lubicie. A potem otwórzcie pierwszą stronę „Z powrotem”. Dalej już wszystko potoczy się samo. Powędrujecie razem z Królikiem...

… z powrotem do krainy dziecięcych bohaterów, zielonych koni i krasnoludków. Domów chodzących w fioletowych skarpetkach. Słoni w składzie porcelany. Tam, gdzie wszystko, co nieprawdopodobne, jest możliwe. A to, co prawdopodobne i tak skręci na manowce. Roześmiejecie się nie raz. I przypomnicie sobie niejedną lekturę z dawnych lat. Jednak nie jest to książka dla dzieci. Spora część jej humoru, gier słownych i skojarzeniowych, byłaby nie do rozszyfrowania dla czytelnika zbyt młodego, lub bez zaplecza pewnej ilości przeczytanych książek w pamięci. To książka dla oczytanych dużych dzieci. By móc bawić się razem z autorem, potrzebne jest - choćby ogólne - rozeznanie w lekturach. Niekoniecznie w tych szkolnych. Raczej w klasyce 5-latka, 15-latka, 25-latka… I tak dalej… Autor często podpowiada, ale wymaga też od czytelnika nieco intelektualnego wysiłku i odkurzenia zakamarków pamięci. Przydaje się znajomość przysłów, kontekstu użycia idiomów czy bardziej znanych fragmentów literackich, które przeniknęły z literatury do języka mówionego w formie obiegowych powiedzonek, lub skrótów myślowych. Ogromnym atutem papierowego wydania, są przepiękne ilustracje Stasysa Eidrigevičiusa. Ich oglądanie sprawia równie wielką przyjemność jak czytanie „Z powrotem”.

Zamknęliście książkę i okazało się, że to była ostatnia strona?
Nie dziwcie się – autor doskonale wie, jak prowadzić fabułę i dialogi, aby osiągnąć taki efekt. Był scenarzystą „Siedmiomilowych trampek”, "Marcel wyrusza w świat" i wielu odcinków „Zaczarowanego ołówka”.
Tak czułem, że zamkniecie jak skończycie czytać. :)

Jeden z przyjaciół autora tak podsumował tą lekturę:
„Zbigniew Batko napisał „Z powrotem” dla Zbyszka Batko”.
(nie pamiętam już kto i gdzie to czytałem)
Coś, że tak powiem, w tym jest.
Lecz nie tylko dla Zbyszka.
Zbigniew Batko zadedykował swoją książkę „Byłym dzieciom…”.
Wszystkim nam.
Taką przynajmniej mam nadzieję.

Pozostał mi ostatni obowiązkowy element recenzji - ocena przedmiotu
Ocena w skali Richtera: wydanie tej książki nie spowodowało wstrząsów skorupy ziemskiej i nie wywoła ona wstrząsu w literaturze.
Ocena w skali Beauforta: brak zagrożenia sztormem, ale lektura potrafi przywołać wietrzyk nostalgii i poruszyć fale wspomnień.
Ocena w skali wand_alla: ma ona swoje miejsce w folderku i na półce, gdzie trzymam ulubione.
Ocena w skali Biblionetki: pozostawiam korzystającym z Biblionetki i lubiącym tą skalę.

PS.
Chciałem dorzucić jeszcze jakiś cytat, ale wtedy długość tego tekstu przekroczyłaby granice przyzwoitości.
_________________
gramatycznie rzecz biorąc dziewczynka ma inną końcówkę niż chłopiec
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group