Wysłany: 2008-10-29, 11:10 Roth Philip "Amerykańska sielanka"
Wczoraj późnym wieczorem (a właściwie to już dzisiaj ) skończyłam Amerykańską sielankę Rotha i stwierdzam, że trzeba naprawdę być mistrzem, żeby umieć na 200 stronach opisać jedną kolację (około 1/3 książki) i nie znużyć czytelnika. Jestem pod wielkim wrażeniem konstrukcji powieści, choć zdaję sobie sprawę, że dygresyjność może odstraszyć niektórych czytelników - scen (ujęć?) jest w sumie niewiele, a mnóstwa rzeczy dowiadujemy się nie z bezpośredniej obserwacji, tylko opowiadań bohaterów.
Co do samej treści to na początku bohaterem jest nowojorski pisarz pochodzenia żydowskiego, snujący opowieść o swoim dzieciństwie. Ale szybko przeradza się ona w opowieść o Seymourze "Szwedzie" Levowie, lokalnym sportowym bohaterze, człowieku idealnym. Szkolny idol, wzorowy syn i obywatel, mąż Miss New Jersey i dobrze prosperujący przedsiębiorca, który zawsze zachowuje się odpowiednio, nie wybucha, nie traci cierpliwości, nie ponosi porażek… Czy ktoś taki naprawdę może istnieć? A jeśli to tylko złudzenie? A co, jeśli ta nieskomplikowana twarz to maska, za którą kryje się dramat? Bo może w środku już nikogo nie ma…
Książkę najlepiej chyba podsumowuje takie zdanie:
Cytat:
Życie polega na rozumieniu ludzi opacznie, nie raz, i nie dwa, i nie sto, aż w końcu, po głębokim namyśle, znów zrozumiemy ich opacznie.
To tylko moje spisane na gorąco wrażenia. Chętnie poznam Waszą opinię na temat tej pozycji.
_________________ Uwaga na niewypały literackie. Ich autorzy niebezpieczni są jeszcze po latach. [S. J. Lec]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach