Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: batou
2007-10-13, 13:19
Lem Stanislaw- Solaris
Autor Wiadomość
Kamila 
Dziejopis


Pomogła: 6 razy
Wiek: 37
Dołączyła: 09 Sie 2006
Posty: 3959
Wysłany: 2007-07-29, 22:50   Lem Stanislaw- Solaris

Tajemnicza planeta o jeszcze bardziej tajemniczym wpływie na ludzi... Próbująca nawiązać z ludźmi porozumienie....żywy ocean, który, można powiedziec, że daje ludziom coś od siebie- błogosławieństwo czy przekleństwo?

Glówny bohater zostaje nagle wezwany na pomoc przyjacielowi, przebywającemu na stacji badawczej w pobliżu planety która jest pokryta tajemniczym oceanem... Po przybyciu dowiaduje się, że na stacji dzieje się coś dziwnego, a stan psychiczny członków ekipy jest bardzo niepokojący... zachowują się dziwnie, jakby coś przed nim ukrywali.... Wkrotce Kris dowiaduje się, co, bowiem z nim też zaczynają dziać się dziwne rzeczy....

Kris zaczyna wątpić w to co widzi, gubi się w tym co jest prawdziwe a co nie... Początkowo traktuje wszystko jako złudzenia....Jest racjonalnym naukowcem, szukajacym wyjaśnienia....Jednakże w pewnym momencie emocje biorą w nim gorę, gdy "spotyka" dawno utracona miłość jego życia.... kobietę, ktora jakiś czas temu popełniła samobójstwo...

Pod względem fabuły "Solaris" wg mnie trochę przypominała kiepski "romans" ...Fantom, czy też sobowtór Harey, z czasem staje się dla Krisa ważny, bardzo ważny... Co prawda Lem daje odczuć, że Kris czuje róznice między prawdziwą i tą drugą Harey.... ale dla mnie to nie jest zbyt przekonujace.Bohater sprawia wrażenie, jakby do końca nie był zdecydowany co czuje, zresztą nie wiedział chyba nigdy... Poszukiwał spokoju, poczucia bezpieczeństwa, i to chociaż na moment mogł znależć przy boku drugiej Harey...Ale tylko na moment, i podstawy na którym to opierał, były kruche i złudne...
Muszę przyznać, że przez wiekszą część powieści odbierałam go jako czlowieka slabego, na swój sposob przegranego... nie wiem, czy słuszne. Ale na pewno był człowiekiem wypalonym i świadomym swego emocjonalnego wypalenia...

Lem po raz kolejny daje dowód na to, że był nie tylko genialnym pisarzem sf, ale - jak dla mnie przede wszystkjim- psycholpogiem i znawcą ludzkich charakterów, ktore po mistrzowsku umiał przedstawiać.

Na "zachętę" dorzucam maly cytat. Jakoś tak zapadl mi mocno w pamieć po lekturze....

Cytat:
Ale ja nie miałem domu. Ziemia? Myślałem o jej wielkich, zatłoczonych, huczących miastach, w których zgubię się, zatracę prawie tak, jak gdybym uczynił to, co chciałem zrobić drugiej czy trzeciej nocy - rzucić się w ocean, ciężko falujący w ciemności. Utonę w ludziach. Będę milkliwym i uważnym, a przez to cenionym towarzyszem, będę miał wielu znajomych, nawet przyjaciół, i kobiety, a może nawet jedną kobietę. Przez pewien czas będę sobie musiał zadawać przymus, aby uśmiechać się, kłaniać, wstawać, wykonywać tysiące drobnych czynności, z których składa się ziemskie życie, aż przestanę je czuć. Znajdę nowe zainteresowania, nowe zajęcia, ale nie oddam im się cały. Niczemu ani nikomu, już nigdy więcej. I być może, będę patrzał w nocy tam, gdzie na niebie ciemność pyłowej chmury jak czarna zasłona powstrzymuje blask dwóch słońc, pamiętając wszystko, nawet to, co myślę teraz, i wspomnę z pobłażliwym uśmiechem, w którym będzie odrobina żalu, ale i wyższości, moje szaleństwa i nadzieje.
 
 
Jelsky 
Bajarz
syn marnotrawny


Pomógł: 1 raz
Wiek: 41
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 1290
Skąd: W-wa
Wysłany: 2007-07-30, 13:13   

Ja nie zabrnąłem tak daleko w te psychoanalityczne wątki, bardziej ineresowała mnie sama planeta.
Lem wyznaczył ludziom granicę, której nigdy nie przekroczą - nie są nigdy w stanie wyjść po za samych siebie, po za kategorie jakimi myślą. Problem ludzkości leży w tym, że temu co nieznane nadają matematyczne schematy, korzytają z metod poznania nierozerwalnie złączonych z ludzkim sposobem pojmowania rzeczy. Umysł ludzki jest pułapką. To bariera, o którą kiedyś się rozbijemy. Dowodem tego jest biblioteka stacji - setki ksiąg, które niczego nie rozwiazują, właściwie są stertą makulatury. Solaris na zawsze pozostanie tajemnicą.
Naprawdę przypominało Ci to kiepski romans? :) Mnie wcale. Szkoda, że Lem szybko ucina tą atmosferę o której pisałaś. Stacja do pewnego momentu jest ponurym widmem... ''Solaris'' czytałem wieki temu i z utęskinieniem czekam na powtórkę. Zdecydowanie najlepsze s-f, jakie miałem przyjemność poznać.
 
 
batou 
Moderator


Pomógł: 55 razy
Wiek: 41
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 11315
Skąd: Tai chi
Wysłany: 2007-07-30, 17:41   

"Solaris" czytałem chyba z cztery razy i zawsze odkrywałem tę książkę na nowo.

Kamila napisał/a:
Pod względem fabuły "Solaris" wg mnie trochę przypominała kiepski "romans"

Wątku Krisa i Harey chyba nie określiłbym jako romansowego, a już z pewnością nie napisałbym, że to kiepski romans. Poza tym ich historia to wcale nie najważniejsza część książki. W centrum przez cały czas znajduje się sama planeta i ja myślę zawsze o "Solaris" pod kątem dwóch płaszczyzn. Pierwsza to, jak ją określił Jelsky, psychoanalityczna, a druga bardziej naukowa.

Kamila napisał/a:
Muszę przyznać, że przez wiekszą część powieści odbierałam go jako czlowieka slabego, na swój sposob przegranego... nie wiem, czy słuszne. Ale na pewno był człowiekiem wypalonym i świadomym swego emocjonalnego wypalenia...

Może nie przegranego, ale na pewno zagubionego. Moim zdaniem Lem genialnie przedstawił postać Krisa. Tym dla mnie różnią się genialni pisarze od tych bardzo dobrych. Wrzucają bohatera w jak najbardziej obcą dla niego rzeczywistość i opisują jego zachowanie. Oddanie prawdopodobnych reakcji Krisa na pojawienie się fantoma Harey to potworne wyzwanie i Lem po raz kolejny takiemu wyzwaniu podołał. Zachowania Krisa w sytuacji kompletnie abstrakcyjnej dla mnie osobiście były bardzo prawdopodobne i realne. Sam chyba wsadziłbym Harey do kapsuły i odesłał w kosmos...

Tyle psychoanalizy, a teraz pora na naukę.
Jelsky zauważa dokładnie tę samą prawidłowość w opisywanych przez Lema światach, którą ja widziałem odkąd zacząłem go czytać. Naukowcy, badacze kosmosu przedstawieni w jego książkach (chyba najlepiej jest to widoczne właśnie w "Solaris") stykają się z zjawiskami, które próbują badać stosując sprawdzone, ziemskie metody i tym samym wpadają w pułapkę. Książka jest wypełniona opisami badań i eksperymentów jakie przeprowadzają naukowcy badający ten żywy ocean i dla mnie te opisy były fascynujące. Nie mniej niż cała psychologiczna warstwa powieści. "Solaris" to chyba najmocniej pobudzająca wyobraźnie książka SF jaką w życiu czytałem.

Wielka literatura. Takie książki powinny znajdować się w kanonie lektur.
_________________
"Bo poza tym, że gubisz włoski to jesteś całkiem ślicznym facetem."

 
 
Kamila 
Dziejopis


Pomogła: 6 razy
Wiek: 37
Dołączyła: 09 Sie 2006
Posty: 3959
Wysłany: 2007-07-31, 10:14   

Widzę, ze swoja recenzją nadepnęłam komuś na odcisk trochę....
Mnie "Solaris" jakoś specjalnie nie urzekło... Wiem ze wątek Harey i Krisa nie był głównym wątkiem powieści, ale tak totalnie mi nie pasował, ze przesłonił samą planetę...

batou napisał/a:
Oddanie prawdopodobnych reakcji Krisa na pojawienie się fantoma Harey to potworne wyzwanie i Lem po raz kolejny takiemu wyzwaniu podołał. Zachowania Krisa w sytuacji kompletnie abstrakcyjnej dla mnie osobiście były bardzo prawdopodobne i realne. Sam chyba wsadziłbym Harey do kapsuły i odesłał w kosmos...


No to może mi wytłumaczysz. dlaczego on najpierw ją odesłał w kosmos, a potem, kiedy pojawiła się drugi raz, chciał, żeby z nim została? Dla mnie to totalnie bez sensu.... Pierwsza reakcja, ok ,jest nawet prawdopodobna, ale ta druga z nią nie współgra... Za drugim razem nie chciał pozwolić jej odejść...

To , na co zwracacie przede wszystkim uwagę, na ta płaszczyznę, określoną przez Adama "naukową" ... nie będę się wypowiadać w kwestii tego, na ile to jest powszechne u Lema, kiedy jestem w trakcie czytania zaledwie 3 jego książki, z wielu, które napisał, ale jak do tej pory w każdej, czytanej przeze mnie , bohaterowie szukali odpowiedzi na temat tego, co nie rozumieli, w matematycznych teoriach, w nauce....
_________________

 
 
batou 
Moderator


Pomógł: 55 razy
Wiek: 41
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 11315
Skąd: Tai chi
Wysłany: 2007-07-31, 10:37   

Kamila napisał/a:
Widzę, ze swoja recenzją nadepnęłam komuś na odcisk trochę....

Absolutnie nie :)
Kamila napisał/a:
No to może mi wytłumaczysz. dlaczego on najpierw ją odesłał w kosmos, a potem, kiedy pojawiła się drugi raz, chciał, żeby z nim została? Dla mnie to totalnie bez sensu.... Pierwsza reakcja, ok ,jest nawet prawdopodobna, ale ta druga z nią nie współgra... Za drugim razem nie chciał pozwolić jej odejść...

Ale ja nawet nie próbuję doszukiwać się w tym jego zachowaniu sensu. W takiej sytuacji, w jakiej się znalazł, nie sposób myśleć i zachowywać się racjonalnie i właśnie to jego zagubienie Lem oddał bardzo dobrze. Może nie odesłał jej po raz drugi, bo widział, że to niczego nie rozwiązuje i ona i tak wróci. Nie mógł pozwolić jej odejść.
Kamila napisał/a:
jak do tej pory w każdej, czytanej przeze mnie , bohaterowie szukali odpowiedzi na temat tego, co nie rozumieli, w matematycznych teoriach, w nauce....

I wpadali w pułapkę, bo niezrozumiałe starali się tłumaczyć i opisywać wg znanych sobie teorii i posługując się własną wiedzą, a nie zawsze sprawdza się to w obliczu zjawisk takich jak żywy ocean Solaris.
_________________
"Bo poza tym, że gubisz włoski to jesteś całkiem ślicznym facetem."

 
 
Kamila 
Dziejopis


Pomogła: 6 razy
Wiek: 37
Dołączyła: 09 Sie 2006
Posty: 3959
Wysłany: 2007-08-01, 15:33   

A ja probuję w tym znaleźć sens, chociażby ze wzgledu na swoją fascynację ludźmi i ich psychiką...To, ze Kris sam nie wie czego chce, to wiem, to widać. Raz robi tak, ze ją odsyła, za drugim razem, postanawia pozwolić jej zostać...I próbuję doszukać się motywu...Na pewno jej nie kochał. Albo była dla niego substytutem Harey- no ale przecież Lem dał do zrozumienia, że Kris dostrzega róznice między "pierwszą" a "drugą", albo chcial mieć kogoś, kogokolwiek, zeby zaspokoić towarzyszące mu poczucie pustki... Ta drugie przynajmniej by tłumaczyło, dlaczego rozważał, co by tu zrobić, by ona mogla z nim zostać na zawsze...


Cytat:
I wpadali w pułapkę, bo niezrozumiałe starali się tłumaczyć i opisywać wg znanych sobie teorii i posługując się własną wiedzą, a nie zawsze sprawdza się to w obliczu zjawisk takich jak żywy ocean Solaris.


Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości... Ale Lem nie tylko tutaj ukazuję, ze ludzkie, ziemskie prawdy mają się nijak do tych "kosmicznych', że nie wszystkie zjawiska da się zmierzyć naszymi miarami i naszym sposobem postrzegania rzeczywistości. Czesto ukazuje ograniczenia naszego sposobu myslenia i ludzkiej bezradności.
_________________

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group