Ostatni raz Przygody Robin Hooda (1938) - właśnie te stare z niesamowicie intensywnymi kolorami (technikolor się kłania) - oglądałem kilkanaście lat temu.
Czwarta lub piąta klasa podstawówki, dokładnie nie pamiętam. Co to było wówczas za widowisko!
Siłą rzeczy film zestarzał się i nie robi dzisiaj już takiego wrażenia. Bark w nim widowiskowości, fabuła jest przewidywalna, żeby nie powiedzieć infantylna.
Niemniej, film jako odskocznia od rzeczywistości i powrót do okresu dzieciństwa sprawdza się doskonale
"Kogel mogel" - ilekroć jest w TV to oglądam i za każdym razem dziko rechocę.... A że już mam opracowane swoje ulubione momenty nieraz już zaczyna rechotać przed
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach