Pomógł: 1 raz Wiek: 37 Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 1881 Skąd: Wawa
Wysłany: 2009-04-29, 11:46
To w sumie zależy od osoby, relacji w rodzinie. Bo urodzenie dziecka to pewnie wielkie szczęście i miło jest jak się ktoś z tobą razem raduje. Z drugiej strony są indywidua, które za tym nie przepadają.
Ale jeśli to tylko zwyczaj to durny strasznie. o.o
Pomogła: 9 razy Wiek: 61 Dołączyła: 25 Lut 2007 Posty: 12655 Skąd: z tej samej bajki
Wysłany: 2009-04-29, 12:13
ja wiem ze sie potwornie w szpitalu wsciekalam... jak czekali i nie wiedzieli jeszcze co sie urodzi to telefon sie urywal (a odbieralam z automatu na korytarzu wiec spacerowalam z lozka na korytarz do telefonu i z powrotem - komorek jeszcze nie bylo) a jak urodzilam to przez dwa dni pies z kulawa noga sie nie zainteresowal ... normalnie myslalam ze wymorduje jak wroce bo glodna bylam hehehe potem sie tlumaczyli ze nie chcieli przeszkadzac - tzn. ojciec dziecka caly szczesliwy pił, a moi rodzice uwazali ze ja leze i nie mozna mi przeszkadzac odwiedzinami ...
_________________ kot tez czlowiek tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2009-04-29, 12:44
hm..w szpitalu to malz i siostra mnie za reke trzymali ale ze nie udalo sie normalnie urodzic to przy cesarce tylko sister byla a malz na korytarzu...ale jak mnie tylko przeniesli na normalny oddzial z pozabiegowego to tez co chwila ktos wpadal by dziecko zobaczyc i mnie wysciskac, nawet kolezanki ktorych z rok na oczy nie widzialam - a mama z tata to z zupkami dla mnie i wszystkim czego sobie zyczylam ze sklepow byli ze 3 razy dziennie ...nie mowiac o kolezankach siostry- pracujacych w szpitalu, ktore mnie regularnie kontrolowaly i z wyrka wyganiały co pare godzin...
nadal nie pojmuje, a z tego co zrozumialam to mlodzi se teraz tak zycza tylko czemu?
Pomogła: 8 razy Wiek: 42 Dołączyła: 29 Sty 2007 Posty: 9908 Skąd: Jaworzno/Petawawa, ON
Wysłany: 2009-04-29, 20:00
ten temat ja już kiedyś poruszyłam - u mnie też był i jest taki zwyczaj, żeby młodym nie przeszkadzać, ale nie dotyczy to dziadków czy najbliższej rodziny. Ja tam uważam, że włażenie całej rodziny, przyjaciół i znajomych królika do szpitala, czy w dniu, kiedy dziecko jest dopiero przywiezione do domu, jest co najmniej głupotą. Już zapowiedzieliśmy z Luśkiem, że przynajmniej w pierwszych dwóch dniach, kiedy będziemy mieć dziecko, będzie wywieszona kartka, że nie ma odwiedzin . To chodzi zwłaszcza o tutejsze warunki, kiedy pierwsze dwa dni w domu, to właściwie pierwsze dwa dni życia dziecka, jako, że wypuszczają tutaj już po kilku godzinach po porodzie
ale trzymanie dziadków 2 tygodnie bez widzenia dziecka to już przesada
_________________ Nie wszystko złoto, co się świeci,
Nie każdy chłop z widłami to Posejdon.
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 24 Sty 2007 Posty: 6580
Wysłany: 2009-04-29, 20:18
madziaro napisał/a:
trzymanie dziadków 2 tygodnie bez widzenia dziecka
pytanie czy to mlodzi tak zazyczyli czy dziadkowie tak myślą bo słyszeli o tym zwyczaju? nie jest to jasno powiedziane owszem dziwne to tak czy siak bo dziadkowie to jednak rodzice mlodych rodziców i chyba nie sa byle-kimś
Pomogła: 8 razy Wiek: 42 Dołączyła: 29 Sty 2007 Posty: 9908 Skąd: Jaworzno/Petawawa, ON
Wysłany: 2009-04-29, 20:22
dokładnie, być może dziadkowie się po prostu z rodzicami nie dogadali i może być tak, że młodzi czekają teraz na odwiedziny swoich rodziców i nie mogą zrozumiec, dlaczego ci się nie interesują wnukiem
_________________ Nie wszystko złoto, co się świeci,
Nie każdy chłop z widłami to Posejdon.
Wiek: 51 Dołączył: 20 Sie 2007 Posty: 795 Skąd: stąd dotąd
Wysłany: 2009-05-01, 06:17
Mysleli, ze oni mysleli bo tamci słyszeli choc nie powiedzieli, ze by tak chcieli, ze taka moda, a szkoda...
A nie łaska ZAPYTAC kiedy mozna na 10 minut sie zjawic, nacieszyc, pstryknąc fotke (bez lampy ) i isc dumnie blado i radosnie ?
Moja córa sie ciut pospieszyła (5-10 dni) wiec mieszkanie nie było przystosowane jeszcze. Na szczeście z wizytą zjawiła sie Serena i pod nieobecnosc małżowiny postawilismy co trzeba, gdzie trzeba, złozyli łózeczko poprzestawiali szafy...
A małżowina wracając z porodówki (tesciowie - jej rodzice przywieźli - nie było przepros) zawadziła o swoich dziadków - zeby sie nacieszyli i dopiero potem do domy. 15 minut nie zbawiło a radosci dało wiele.
Pomogła: 8 razy Wiek: 42 Dołączyła: 29 Sty 2007 Posty: 9908 Skąd: Jaworzno/Petawawa, ON
Wysłany: 2009-05-01, 07:14
InterSix napisał/a:
A nie łaska ZAPYTAC kiedy mozna na 10 minut sie zjawic, nacieszyc, pstryknąc fotke (bez lampy ) i isc dumnie blado i radosnie ?
o to to to, zapytać i zjawić się na 10 - 15 minut , a nie np. zrobić imprezę, o której opowiadałam kiedyś tam, że mnie to zszokowało.
U dalszych znajomych teściowie zrobili imprezę dla wujków, ciotków, pociotków i znajomych jakieś 10 - 12 godzin po tym, jak dziecko się urodziło i chwilę po tym, jak zostało przywiezione do domu. I to była impreza taka do północy. Dodać do tego trzeba, że miało robione zdjęcia m.in. w czapce góralskiej ...
a może to ja tylko przewrażliwiona jestem
_________________ Nie wszystko złoto, co się świeci,
Nie każdy chłop z widłami to Posejdon.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach