Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Rola Fabryki Słów w rozwoju polskiej fantastyki
Autor Wiadomość
Nieznany 
Dalekopis


Pomógł: 3 razy
Wiek: 49
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 912
Skąd: Nieznany Świat
Wysłany: 2008-06-25, 09:36   

Kamila napisał/a:
No i nad nimi nie trzeba "tyle" myśleć, co np nad Dukajem... Co niektórym ułatwia sprawę
Jak zwykle zgadzam się z Kamilą (wchodzi mi to w nawyk ;) ). Lekkie lektury nie są do przecenienia, gdy jedziemy pociągiem lub mamy ochotę na szybki slalom gigant przez krainę naszej fantazji. Zatem jest dla nich miejsce.

A żeby nie opierać się tylko na znanych nazwiskach, to wspomnę, że i debiutanci bywają różnej prowieniencji - obok lekkich tekstów wydającej już kolejną książkę Milenki Wójtowicz Wytwórnia Wyrazów daje przecież szansę takiemu na przykład Rafałowi W. Orkanowi... a ten (o ile się zdążyłem przekonać po "Zemście Jednorożca", bo "Miodu z moich żył" nie czytałem a inne opowiadania nie mieszczą się chyba w konwencji wydawanej obecnie debiutanckiej książki Dabliu) sięga po coś odmiennego od lekkich czytadeł, co sam nazwał "science fantasy". Hmm... FS, czy nie, to może być ciekawe. :) Więcej o twórczości Rafała jak zwykle można znaleźć u ZBoczków, gdzie i On sam grasuje. :P
_________________
"- Jesteś szczęśliwy z wygranej? - zapytałem. [...]
- To nie to zwycięstwo, co dawniej, panie. Dawniej, to się zwyciężało. Sto lat temu zwycięzcy pozwalano ściąć głowę pokonanego. Wtedy sztuka cieszyła się prawdziwym szacunkiem."
 
 
 
sirion 
Administrator

Pomógł: 7 razy
Wiek: 33
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 2736
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-06-25, 10:25   

MadMill napisał/a:

Murakami to bardziej realizm magiczny, a Dostojewski trochę mi tutaj też nie pasuje, chociaż Bułhakow z "Mistrze i Małgorzatą" owszem.


To z założenia miało nie pasować. Miał być to kontrast między książkami FS, a innymi, i to na co mamy ochotę po przeczytaniu jakiejś książki jest naprawdę bardzo subiektywne, więc nie dziwcie się mi. Bo ja po przeczytaniu 1-2 książek z FS nie mam przez jakiś czas ochoty na dalsze czytanie fantastyki. Czuję się nią przesycony.
_________________
mateuszdomanski at hotmail.com
 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-06-25, 15:24   

Cytat:
Tak, ci pisarze to nie fantastyka i nigdzie tak nie twierdziłem,

A czy ja twierdzę, że twierdziłeś? :> Chodzi mi o to, że w polskiej fantastyce (nie ukrywajmy, kreowanej głównie przez FS) brak pozycji porównywalnych, zaspakajających potrzebę obcowania z „literaturą wysoką”.

Cytat:
Idąc tropem Asi i Dukaja chyba w analogicznym przykładzie z HP - ludzie mogą nie sięgnąć po nic "wyższych lotów " ale po coś z tej samej półki, czyli coś z FS. I w tym przypadku, tak IMO będzie na pewno.

Nie sięgną. A nawet jeśli będą chcieli, to tego (w rodzimej fantastyce) nie znajdą, bo przede wszystkim szanse na wydanie czegoś ambitnego są zbyt nikłe! Oczywiście nie dotyczy to absolutnie wszystkich, ale właśnie tak zwanego „czytelnika niewyrobionego”. Jak ktoś wcześniej czytał Dostojewskiego, Cadigan, Cherryh – ten dalej po taką literaturę będzie sięgał. Ale jeśli nigdy takiego czegoś nie znał, to po nasiąknięciu prostotą (poprawnością) – to faktycznie zdania złożone mogą stanowić dla niego problem.

Cytat:
napisał to tak jakby polska fantastyka była zawieszona w próżni i odizolowana od wszystkiego co się dzieje na świecie.

A nie jest? Według mnie jest. Choćby przez wzgląd na to, że jest to twórczość czysto komercyjna, a więc pisana pod czytelnika. A czytelnik o (nowej) zachodniej fantastyce ma pojęcie nawet nie teoretyczne – wydaje się mało co, drogo i bez reklamy. FS ma przemiał straszny, wszędzie tego pełno, jako osoba korzystająca z bibliotek powiem tyle – w nowościach to się właśnie FS znajdzie najwyżej. O McLeodach i innych takich, to ja od batou usłyszałam miesiąc-dwa temu.
Nikt tego, co wydaje FS z zachodem nie porównuje, nikt nie ani takich chęci, ani ambicji, wytworzył się tu zamknięty światek.
Do tego, jak zrozumiałam zachodni autorzy (McLeod i inni, nie znam żadnego z nich bardziej niż z nazwiska) tworzą literaturę ambitną (pod jakimkolwiek względem, choćby rozbudowanej kreacji świata) – „szkoła FS” nigdy ambitna nie była i nie będzie, jak tu wszyscy zaznaczają – czytadła i już. Ale ich czytadłowość nie wynika z niedociągnięć – to premedytacja! Ci autorzy nie mają ambicji (nie piszę tu o rodzynkach, wszędzie się tacy znajdą), to nie jest „socjologiczna s-f”, z której komuś wyszła „sieka z ufokami w tle”. To jest sieka i tyle (nie w sensie dosłownym oczywiście). Dla tych ludzi, a także dla rzesz czytelników – tak właśnie powinna wyglądać fantastyka. Dlatego moim zdaniem nie powinno się porównywać… No i to o czym pisze Dukaj, to wyprzedzanie… „szkoła FS” bliższa jest już rosyjskiemu „urban fantasy” (choćby Patrolom, choć jest od nich uboższa). Tu naprawdę można zauważyć „szkołę”, powieści poszczególnych autorów (Ćwieka i Wójtowicz chociażby) nie różnią się właściwie niczym. Ot taka wariacja na temat rzeczywistość + bonus. Trochę gagów, wyśmiewania stereotypów, słonko świeci i już.
_________________
Silva hevsum
 
 
 
tygryska 
Fotomajster
pregowana



Pomogła: 9 razy
Wiek: 61
Dołączyła: 25 Lut 2007
Posty: 12655
Skąd: z tej samej bajki
Wysłany: 2008-06-25, 15:49   

Hadrianka napisał/a:
Jak ktoś wcześniej czytał Dostojewskiego, Cadigan, Cherryh – ten dalej po taką literaturę będzie sięgał. Ale jeśli nigdy takiego czegoś nie znał, to po nasiąknięciu prostotą (poprawnością) – to faktycznie zdania złożone mogą stanowić dla niego problem.


bez przesady asiu... ja czytuje cherrych ale rownie chetnie siegam po milene wojtowicz.. czy bialolecka (dostojewskiego tez czytalam ;) )
_________________
kot tez czlowiek tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
 
 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-06-25, 16:36   

Tysiu - mnie chodzi o sytuację odwrotną, przecież Wójtowicz, to nie była pierwsza książka fantastyczna, jaką przeczytałaś. "Zbrodnię i karę" znam na pamięć, ale mi to nie przeszkadza sięgnąć po jakieś czytadło (sporo mam Fabryki na półce). Ale w sytuacji odwrotnej, jak się tylko Ćwieka, Wójtowicz czyta, to po książki o innym opisie na okładce się nie sięga. Oczywiście, nie jest to prawda objawiona i nie wszystkich dotyczy, ale to nie matematyka, tutaj wyjątki potwierdzają regułę.
_________________
Silva hevsum
 
 
 
batou 
Moderator


Pomógł: 55 razy
Wiek: 41
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 11315
Skąd: Tai chi
Wysłany: 2008-06-25, 20:27   

Hadrianka napisał/a:
Cytat:
napisał to tak jakby polska fantastyka była zawieszona w próżni i odizolowana od wszystkiego co się dzieje na świecie.

A nie jest? Według mnie jest. Choćby przez wzgląd na to, że jest to twórczość czysto komercyjna, a więc pisana pod czytelnika. A czytelnik o (nowej) zachodniej fantastyce ma pojęcie nawet nie teoretyczne – wydaje się mało co, drogo i bez reklamy.

Ale ja nie miałem na myśli czytelników. Dukaj pisze o pisarzach i to ich chwali za wyprzedzanie głównych nurtów zagranicznej fantastyki. W to nie wierzę.
Może i klient FS nie często sięga po produkty innych firm, ale pracownicy tej fabryki na pewno pod kloszem nie żyją i o tym co się dzieje na świecie wiedzą. Pytanie kto kogo wyprzedza i kto się na kim wzoruje. Tu raczej nie mam wątpliwości.
_________________
"Bo poza tym, że gubisz włoski to jesteś całkiem ślicznym facetem."

 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-06-25, 21:19   

A ja się nie zgodzę, jakoby autorzy FS się wzorowali na zachodzie ;) Przeczytaj i porównaj. Moim zdaniem nie wzorują się i nie będę porównywała.
_________________
Silva hevsum
 
 
 
tygryska 
Fotomajster
pregowana



Pomogła: 9 razy
Wiek: 61
Dołączyła: 25 Lut 2007
Posty: 12655
Skąd: z tej samej bajki
Wysłany: 2008-06-25, 21:20   

ok ok asiu ale ogolnie ludzie serio od roznych rzeczy zaczynaja czytanie - moje mlode zaczelo od sapkowskiego akurat... ale to nie fabryki wydanie ;) chociaz trudno to nazwac (caly cykl o wiedzminie) pozycja gleboka ;)
_________________
kot tez czlowiek tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
 
 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-06-25, 21:29   

Toteż ja nie pisze o ogóle ludzkości. Tylko o tych, którzy na fabryce zaczną i skończą.
_________________
Silva hevsum
 
 
 
batou 
Moderator


Pomógł: 55 razy
Wiek: 41
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 11315
Skąd: Tai chi
Wysłany: 2008-06-25, 21:31   

Hadrianka napisał/a:
A ja się nie zgodzę, jakoby autorzy FS się wzorowali na zachodzie ;) Przeczytaj i porównaj. Moim zdaniem nie wzorują się i nie będę porównywała.

Wiesz nawet ja, który przeczytałem tego tyle co nic widzę zapożyczenia ;) Przykład oczoje... eee narzucający się to przerobienie motywu z Piaseczników Martina w pierwszym tomie PLO Grzędowicza ;)
_________________
"Bo poza tym, że gubisz włoski to jesteś całkiem ślicznym facetem."

 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-06-25, 22:35   

Grzędowicz się nie łapie pod "szkołę" ;) A PLO w szczególności. Tak samo jak Kossakowska (Zakon Krańca Świata tom 1, taki punkujący, postapokaliptyczny, godny uwagi, naprawdę), Piekara i wszyscy Ci, którzy debiuty mieli już za sobą w innych wydawnictwach. Najbardziej miarodajni będą chyba Wójtowicz i Ćwiek. Spróbuj znaleźć "Podatek" Wójtowicz (Chmielewska z magią na moje oko) i "Kłamcę" Ćwieka - tutaj pogrywanie schematami, głównie z kina sensacyjnego + mitologia (Saint Seya mi przed oczyma staje, seria Asgrad konkretnie) + aniołki (się czytało Kossakowską, co?).

I autentycznie - Grzędowicza do "szkoły FS" zaliczyć nie można. No i PLO właśnie dla tego był takim objawieniem, ze nie podpada pod ten schemat. A że w nim Grzędowicz grimwoodowskiego Lisa Cyfralem nazywa, to inna historia ;)
_________________
Silva hevsum
 
 
 
Sharin 
Wierszokleta
Kosmogonik


Wiek: 40
Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 450
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-11-21, 15:50   

"Fabryka pisarzy" zaliczona, tak więc pora na mój komentarz.

Cytat napisał/a:
Tymczasem pojawiła się cała szkoła literacka zbudowana według zupełnie nowych, strukturalnie odmiennych zasad: nie z odgórnej myśli, z charakteru silnej jednostki, lecz z ruchu oddolnego. W wielkim uproszczeniu można rzec, iż to rynek - zapotrzebowanie czytelnicze - ją stworzył.


Zgadzam się ze stwierdzeniem, iż rynek czytelniczy wykreował w dużej mierze szkołę literacką, którą można połączyć z wydawnictwem Fabryka Słów. Nie sądzę jednak żeby szkoła ta powstała jedynie ze względu na zapotrzebowanie literackie. Moim zdaniem szkoła powstała także dlatego, że w jej skład weszli pisarze, których twórczość można sklasyfikować w ramach podobnych konwencji literackich. Twórcy, których osiągnięcia są podobne do siebie pod względem stylistycznym, tematycznym a także genologicznym.

I. Fabrykantów portret zbiorowy

Jacek Dukaj napisał/a:
Autorzy FS - choć przecież różnego wieku i z różnych środowisk literackich - piszą prawie w ten sam sposób. Rozróżnić ich w anonimowej próbce tylko po formie to rzecz niewykonalna. Szanse dają może tylko autorzy ustanawiający dolną i górną granicę tego spektrum, tzn. Andrzej Pilipiuk i Jarosław Grzędowicz.


Amen.
Książki pana Andrzeja, choć podchodzą pod miana ‘czytadła’ i dość przyjemnie można zabić nimi nudę, są słabe stylistycznie. Po prostu pisarz ten jest grafomanem i tyle.

Jacek Dukaj napisał/a:
Rzecz najłatwiejsza do wskazania, bo niejako "na wierzchu": podobieństwo językowe.


Zgadzam się. Zaliczyłbym jednak podobieństwo nie tylko do samych cech charakteryzujących grupę, ale także do czynników, które powołały tą „szkołę literacką FS”. Pisałem o tym na początku swojej wypowiedzi.

Jacek Dukaj napisał/a:
Poruszamy się w konwencji powieści przygodowej z jasno określonymi zasadami i celami intrygi lub w jeszcze ściślejszej konwencji kryminału. Takie są zasady literatury popularnej.


Nie jestem jakimś specem od społecznej specyfiki literatury, ale wydaje mi się, że należałoby dodać w tym miejscu, iż „zasady literatury popularnej” są ruchome a nie stałe. To, że aktualnie czytelnikom przypada do gustu konwencja powieści przygodowej mieszającej się z kryminałem czy horrorem nie znaczy, że za 50 lat będzie tak samo.

Jacek Dukaj napisał/a:
Regułą jest miksowanie elementów fantasy, SF i horroru - Grzędowicz z "Panem Lodowego Ogrodu" i "Popiołem i kurzem" może także pod tym względem zostać uznany za autora sztandarowego. W różnych proporcjach ingrediencji ta mieszanka działa w "Nocarzu" Kozak (...)


Wskażcie mi, w którym miejscu widać elementy horroru w cyklu nocarskim? Dla mnie dokonania pani Magdaleny to nic innego jak literatura sensacyjna z elementami fantasy, która może nie jest ściśle tradycyjna, ale zawsze.

Jacek Dukaj napisał/a:
Owo mieszanie elementów pochodzących z różnych porządków ontologicznych nie służy wszakże prezentacji jakichś eksperymentów myślowych, zadawaniu pytań serio o naturę rzeczywistości, naukowego poznania itp. Rozgrywa się to na poziomie scenografii, dla osiągnięcia efektu "fajności": bohater ze spluwą i mieczem jest dwa razy bardziej cool od tego tylko z mieczem lub tylko ze spluwą.


No pewnie.

Jacek Dukaj napisał/a:
Poszczególni autorzy mają oczywiście bardzo różne przekonania polityczne, różną ideologię prezentują, mniej lub bardziej wprost (Grzędowicz i Pilipiuk to np. zdeklarowani libertarianie, obyczajowo konserwatywni), istnieje jednak IMO wspólny mianownik. Pytanie tylko, na ile stanowi on wyróżnik akurat "szkoły FS". Idzie mi mianowicie o takie przedstawienie człowieka, relacji międzyludzkich, całej obudowy psychologicznej - które nie wykracza poza możliwości pojęciowe czytelnika kilkunastoletniego, gimnazjalisty (choćby najbardziej inteligentnego).


Moim zdaniem nie stanowi to cechy jedynie pisarzy z FS, choć oni w tym na pewno przodują. Uważam, że jest to „coś” charakterystycznego dla wszystkich wydawnictw, serii, cyklów, których autorzy chcą zwyczajnie być popularnymi a przez to dobrze zarabiać. Czyżby odnosiło się to literatury komercyjnej?

Jacek Dukaj napisał/a:
Autorzy FS mocno się przyczynili do odwrócenia tego wektora atrakcyjności: 15 lat temu polski bohater w sztafażu fantasy, horroru czy SF (także przecież kryminału) to była żenada i niezamierzona komedia - a dzisiaj to jest właśnie cool.


I to jest właśnie dowód na to, że zasady literatury popularnej są ruchome.

Jacek Dukaj napisał/a:
W ostatnich latach (ucząc się na własnych błędach) FS dotarła do stylistyki okładek przypominającej tę właściwą okładkom DVD hollywoodzkich hitów lub gier komputerowych. Czytelnicy FS przynależą już do nowego kodu estetycznego, w kontraście do którego tradycyjne okładki książek są po prostu za mało "wypasione".


Zgadzam się. ‘Okładki FS’, które wręcz zalewają księgarnie można posądzić oto, że ich główny cel istnienia to wypromowanie książek FS w środowisku zdominowanym przez konsumpcjonizm. Mają za zadanie podobać się czytelnikom a także zmusić ich do tego, aby po daną książkę sięgnęli. W dzisiejszych czasach okładki, o których wspomina Jacek Dukaj mają według mnie przede wszystkim stanowić nową formę reklamy.

II. Pan redaktor Rynek

Łukasz Orbitowski napisał/a:
Do cech wyróżniających język autorów dorzuciłbym graniczącą z fobią niechęć do długich akapitów jako do czynnika rzekomo utrudniającego lekturę. Jeśli weźmiemy "Pana Lodowego Ogrodu", znajdziemy całe strony zapełnione zdaniami w osobnych linijkach, co, jak sądzę, stanowi próbę uświadomienia czytelnikowi, że akcja akurat biegnie szybko albo bohater gorączkowo nad czymś się zastanawia. Nie zmienia to zasadniczo wysokiej oceny powieści Grzędowicza, ale zabawę, oprócz śledzenia losów Vuko i następcy tronu, może dać także rozpoznawanie tempa akcji po samych akapitach bez przeczytania jednego słowa: długi to wolniej, króciutki - lecimy do przodu. Tu książka zmienia się w wykres siebie samej.


Jasne. A czy nie jest tak, że to nagromadzenie akapitów stanowi wyraz tego, że książki FS są skierowane do młodszego pokolenia czytelników? Wydaje mi się, że poziom przystępności w odbiorze nie zależy jedynie od form stylistycznych ale właśnie także od technicznej strony przekazania fabuły.

III. Język szklanka

Wit Szostak napisał/a:
Trudno podać tu wyczerpującą listę powodów, dla których pisarze wybierają "przeźroczysty język". Na pewno można wskazać na jakiś element kalkulacji: książki o głębokiej stylizacji opatrywane są w recenzjach stosownymi ostrzeżeniami. Często z recenzji, zwłaszcza sieciowych, widać wprost, że język przeszkadzał w lekturze, gdyż stawiał opór, nie pozwalał pochłaniać setek stron naraz. Warto zauważyć, zupełnie na marginesie tej dyskusji, że często trudność, jaką sprawiał język, była diagnozowana jako "powolna akcja". Powolna lektura przekładała się na spowolnienie - czysto subiektywne - biegu fabuły. Ale sądzę, że "przeźroczysty język" wynika z tego, że język jest po prostu przeźroczysty dla autora. Autor siada do pisania, ma cały świat w głowie, jakiś schemat fabuły, a język, byle poprawnie stosowany, jest mu tak samo obojętny, jak kolor klawiatury.


A ja wrócę do wątku odbioru książki przez społeczeństwo. Uważam, że musimy pamiętać to kogo w dużej mierze skierowana jest polska literatura fantastyczna, mianowicie do młodego pokolenia. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Co z tego wynika? Ni mniej ni więcej a tylko tyle, że pisarze Fabryki Słów doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że język ich książek musi być „przeźroczysty” jeżeli mają być popularni i uważani na cool. Nie mogą sobie pozwolić na używanie języka ‘ciężkiego’, gdyż będzie on za trudny w odbiorze i jeszcze nie daj Boże zostaną okrzyknięci nudziarzami w style S. Kinga.

IV. Spluwa, miecz i kły wampira

Jacek Dukaj napisał/a:
„Średniowiecze przestało już być cool. Rycerze, konie, miecze, czarodzieje - to już nawet dla nastoletnich czytelników okazuje się zbyt infantylne. (Zauważcie, że "Harry Potter" to właśnie taka hybryda ontologiczna, sklejająca baśń o magii ze współczesnością). Inercja cykli jest bardzo duża, więc te "Miecze prawdy" itp. będą jeszcze przez lata zdobywać szczyty list bestsellerów kolejnymi tomami - ale coraz większa część czytelników ucieka już w inne Neverlandy, co innego rozpala ich wyobraźnię. A wyjścia są dwa: albo hardcore historyczny, albo "magia uwspółcześniona". I autorzy FS odpowiadają na to zapotrzebowanie nawet nie z zimnej kalkulacji "popyt-podaż", ale dlatego, że sami wciąż są przede wszystkim czytelnikami, fanami. "O, jakie fajne - też napiszę coś takiego!


Oczywiście. Powiedzcie mi ile osób dzisiaj czytać o elfach, krasnoludach i dzielnych rycerzach a ile o miejskich herosach, którzy do dyspozycji mają nie tylko miecza ale i wielką ‘giwerę’ w kieszeni skórzanego płaszcza? I z czego wynika ta popularność tego nowego typu bohatera? Czy z faktu, że czytanie o światach podobnych do tolkienowskiego jest dziecinne?

Wit Szostak napisał/a:
A ja jeszcze raz powtórzę, że w tej hybrydowości widzę akurat jedną z najwartościowszych cech polskiej fantasy - w tym szkoły FS. To dowód, że nie mamy do czynienia z mechanicznym kopiowaniem schematów "światotwórczych".


Owszem, twórcy FS małą sięgają to typowej fantasy i zdecydowanie przodują w hybrodowości. Pytanie tylko: czy przypadkiem nie zaczynają oni kopiować samych siebie? Czy nie powielają właśnie swoich własnych schematów ‘światotwórczych’?

V. Literatura z celuloidu

Jacek Dukaj napisał/a:
„Tak. Tylko takie pytanie: na ile to jest skutkiem faktycznych przekonań autorów, a na ile wynika z konwencji fabularnej? W literaturze sensacyjnej musi się dużo dziać, więc bohater musi przejmować inicjatywę. Filmy akcji z pasywnymi protagonistami mieszczą się raczej w szufladce komedii qui pro quo. Natomiast na pewno Pilipiuk i Grzędowicz kreują takie postaci z premedytacją. Najprostsze wyjaśnienie jest takie, że autorzy FS po prostu kopiują wzorce osobowościowe znane z hollywoodzkich blockbusterów. To w polskich filmach smutny inteligent snuł się od jednej brzyduli do drugiej; hollywoodzka Fabryka Snów promieniuje natomiast tym młodzieńczym optymizmem, naiwną energią.


Nie tylko FS przoduje w bohaterach, którzy są ludźmi czynu. Myślę, że bohater dynamiczny, radzący sobie w życiu jest pożądany na wszystkich rynkach wydawniczych, nie tylko na polskim. Postacie ‘smętne’, snujące się po świecie zamiast w nim oddychać ‘pełną gębą’ są po prostu nudne. ‘Nie ciekawość’ nigdy nie będzie popularna a co za tym idzie – nie będzie można na nim zarobić.
Wydawnictwa całego świata będą się wystrzegali biernych bohaterów.

VI. Pop wielkiej Polski

Jacek Dukaj napisał/a:
Przyznaję, chciałem Was trochę podpuścić, licząc na jakiś gorący spór. "Jakiej literatury popularnej potrzebujemy" - rzucam to jednak w pewnym kontekście: unormalnienia kultury (w szerokim jej rozumieniu). Nie mam zupełnie skojarzeń misyjnych, nie chcę ciągnąć za włosy do wyjątkowości; patrzę na świat i marzy mi się w Polsce pewna zdrowa równowaga, we wszystkich dziedzinach, więc i w literaturze. Stąd wniosek, że literatura popularna powinna być np. dostarczycielem współczesnych archetypów, ikon masowej wyobraźni. Np. w Wielkiej Brytanii całe pokolenia myślą o sobie Adrianem Mole czy Bridget Jones. W Stanach seriale w rodzaju "Simpsonów" czy komiksowa mitologia superbohaterów stanowią punkt odniesienia dla dzieci i dorosłych. Zdolność do generowania przez kulturę popularną (w tym literaturę) takich symboli - całych języków, kodów na nich opartych - stanowi IMO o żywotności danej kultury i jej odrębności w kulturze globalnej. Polska fantastyka dała nam na razie Wiedźmina i Wędrowycza. U młodszych autorów FS nie widzę jednak nawet prób stworzenia takiej fikcyjnej indywidualności - bo tu trzeba zaryzykować, zagrać "charakternie".


Ikony masowej wyobraźni charakterystyczne dla polskiego czytelnika? Uważam, że Wiedźmin czy Wędrowycz nie dorastają do pięt mitologii, która wokół siebie wytworzyli Batman czy Superman. Po pierwsze ciągle za mało się do nich nawiązuje. Bądźmy szczerze; jeżeli chodzi o postać Geralta to owszem paru twórców wzorowało się na nim, ale jeżeli wyjrzymy poza sferę literatury to zobaczymy, że film (strasznie marny) oraz gra nie są objawem jakiejś nowej ideologii. Owszem może się to zmienić za kilka lat, gdy przygody Wiedźmina zostaną dostrzeżone również na Zachodzie. Jeżeli zaś chodzi o Jakuba Wędrowycza to choć ukazuje nam w pewien sposób polską rzeczywistość ludu biednego to jednak nie zasługuje on na miano jakiegoś współczesnego symbolu Polaka. Takie twierdzenie jest zbyt szerokie.
Nie sądzę także, żebyśmy w kolejnych latach potrafili stworzyć ikonę masowej, polskiej wyobraźni. Nasi współcześni, najbardziej poczytni pisarze bardzo dużo czerpią z wzorca amerykańskiego, co już samo z siebie wyklucza możliwość stworzenia czegoś oryginalnie polskiego.

Łukasz Orbitowski napisał/a:
Uważam też, że Wędrowycz i Wiedźmin to całkiem sporo jak na dwie dekady, zwłaszcza po kilkudziesięciu latach kompletnej posuchy.


Czy fantastyka ogranicza się tylko do fantasy? Z tego, co pamiętam to SF całkiem nieźle sobie radziło jak na nasze komunistyczne warunki.

VII. Pionier Pilipiuk i zagubieni wieszcze

Łukasz Orbitowski napisał/a:
Zastanawiam się nad czymś innym - w wypowiedziach autora "Kuzynek" nieustannie pojawia się wątek literackiego przedszkola. O, tak to wygląda: owszem, może nie jest to literatura ambitna, ale uczy czytania, to jak stawianie pierwszych kroków, potem można pobiec i sprintem. Czyli sięgnąć po Huberatha, Myśliwskiego, innymi słowy autorów "nierozrywkowych".


Nie do końca zgadzam się z takim poglądem. Moim zdaniem Pilipiuk zakłada, że poprzez początkowe czytanie literatury mniej ambitnej można nauczyć się w jaki sposób poradzić sobie później z czymś bardziej „nierozrywkowym”. Pytanie tylko: w jaki sposób może ona czegoś nas uczyć? Czy zdania pojedyncze wytłumaczą nam w jaki sposób odczytuje się zdania złożone? Czy płytko nakreśleni bohaterowie pokażą nam jak rozumieć postacie z prawdziwymi dylematami wewnętrznymi? Czy przeczytanie cyklu o przygodach Jakuba Wędrowycza pomoże nam w przebrnięciu przez literaturę Cezarego Michalskiego czy Jacka Dukaja? Według mnie „nie”.
Bardzo ładnie komentuje do Jacek Dukaj w dalszej części dyskusji.

VIII. Fabrykanci pod sąd!

Wit Szostak napisał/a:
Czy w naszej fantastyce jest jeszcze miejsce na debiuty "fantastyki poważnej"? Na pewno miejscem na to nie jest FS, jak również te oficyny, które coraz bardziej dryfują w tym kierunku.


A czy wiemy co będzie popularne za kilka lat? Może się zdarzyć tak, że czytelnicy przejedzą się już tym, co obecnie wydaje FS i będą chcieli czegoś nowego. Może się zdarzyć także, że ‘dorosną’ i zażądają czegoś poważniejszego. I wtedy być może znajdzie się miejsca dla „fantastki poważnej”. A zresztą, co dziś określilibyśmy mianem „fantastyki poważnej”?

Tyle ode mnie.
Sharin
 
 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-11-21, 16:11   

Sharin napisał/a:
Czy fantastyka ogranicza się tylko do fantasy? Z tego, co pamiętam to SF całkiem nieźle sobie radziło jak na nasze komunistyczne warunki.

Rozmowa się toczy a propos ostatnich 20 lat, a więc czasów już "po komunie" ;)

Sharin napisał/a:
A zresztą, co dziś określilibyśmy mianem „fantastyki poważnej”?

Na polskim rynku? Znam chyba tylko Dukaja. Ewentualnie niektóre opowiadania Grzędowicza... A ogólnie - poważna literatura dla dorosłych, poruszająca poważne kwestie i poważnie podchodząca do tematu, jak i inteligencji czytelnika. Lektura będąca wysiłkiem intelektualnym (bo jak nie można czegoś bezrefleksyjnie przyswoić, to się ostatnio nazywa, ze zmusza do wysiłku intelektualnego :roll: ). Książka, która nie kpi z realiów historycznych i praw fizyki. Książka lektura której zapadnie mi w pamięć, coś we mnie zmieni/potwierdzi.

Sharin napisał/a:
Może się zdarzyć także, że ‘dorosną’ i zażądają czegoś poważniejszego.

Swego czasu czytałam FS dość sporo, jednak tylko Kossakowską, Grzędowicza, Pilipiuka - o tych fabrycznych "debiutantów" się otarłam (mam nawet kilka książek, jakiś Ćwiek, Wójtowicz...) - i poza kilkoma chwilami śmiechu ni dali mi nic. NIC. Mogę ewentualnie taką książkę przeczytać (choć nie każdą... "Liżąc Ostrze" trzyma poziom blogasków na onecie), zapomnieć i tyle. O to chodzi? Twórcom z FS pewnie tak. Trafia to do jakiejś grupy odbiorców? A proszę. To nie dla mnie. Jedna taką książkę rocznie przeczytać mogę - na plaży, po całym dniu łażenia po górach.
Z tym, ze czy to nie produkuje nam w pewnym sensie odbiorcy takiego, jak użytkownicy forów warezowych, gdzie uzyskać specjalną rangę (co wiąże się z wysiłkiem) trzeba do działu z "lepszymi" wersjami filmów - do filmów z LEKTOREM? :mdleje: Bo nie chce im się czytać napisów? :mdleje:

Sharin, jaka jest możliwość/chęć, abyś zapoznał się z całą naszą dyskusją i jakoś się do niej odniósł?
_________________
Silva hevsum
 
 
 
batou 
Moderator


Pomógł: 55 razy
Wiek: 41
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 11315
Skąd: Tai chi
Wysłany: 2008-11-21, 19:29   

Hadrianka napisał/a:
Sharin napisał/a:
A zresztą, co dziś określilibyśmy mianem „fantastyki poważnej”?

Na polskim rynku? Znam chyba tylko Dukaja.

Jego partnerzy w tych dyskusjach to jednak też inna liga niż fabrykanci. Orbitowski czeka na półce, a nadzieje z nim związane mam całkiem spore. Oberki do końca świata Szostaka są z kolei książką co do której jestem przekonany, że się mi spodoba. Chociażby przez tą ludowość i porównania (na pewnych płaszczyznach) z Prawiekiem i innymi czasami Tokarczuk.
_________________
"Bo poza tym, że gubisz włoski to jesteś całkiem ślicznym facetem."

 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-11-21, 19:35   

Panów Orbitowskiego i Szostaka nie czytałam (jeszcze), cóż, na razie mnie zaprząta Gall i inkszy Kochanowski... ale może kiedyś...
_________________
Silva hevsum
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group