Wysłany: 2008-07-28, 09:44 chlebem, piwem, i czym tam jeszcze można...
a było to tak..
Dawno dawno temu... (przynajmniej cztery dni) niejaka Straszna Ktośka, znana też gdzieniegdzie jako Anusiunia, pod groźbą śmierci kazała mi wsiadać do środka transportu (bliżej nieokreślonego na szczęście) i jechać do Krakowa. Wybrałem 6 godzin w (na szczęście) klimatyzowanym busie. Całą drogę Słoneczko grzało i pięknie świat oświetlało. Dopiero przed Krakowem dało się wyczuć JEJ przyjazny CHARAKTER... Deszcze, burze, porywiste wiatry, pioruny, zalane drogi - istny koszmar, żeby nie powiedzieć "prawie Armageddon".
Po pewnym czasie bohaterka zrehabilitowała się w jakimś stopniu ukazując uroki Krakowa nocą i o poranku.. (choć w międzyczasie zostałem też zdeptany przez nasłaną przez SK agentkę do zadań specjalnych )
Dzieki Anie poznałem też w Smoczym mieście mnóstwo świetnych ludzi i stwierdziłem, że można by czasem poza Otchłań wyjść
tak więc witam prawie po staropolsku....
_________________ Żyje się dla kilku spotkań i paru wzruszeń. Ważne, by ich nie przegapić.
Maciej Kozłowski
Ostatnio zmieniony przez RobinOfSherwood 2008-07-28, 09:47, w całości zmieniany 1 raz
_________________ Marzenia, które nigdy się nie spełniły… I nigdy się nie spełnią. Obraz powoli blednie lecz nie znika. Oczy powoli zaczynają dostrzegać świat. Ociężały umysł budzi się. Światełko w tunelu… Śmierć?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach