Pomógł: 1 raz Wiek: 40 Dołączył: 12 Mar 2007 Posty: 1290 Skąd: W-wa
Wysłany: 2011-07-08, 12:24
Wczoraj wróciłem z Poznania, trochę ochłonąłem. Wprawdzie to tylko jeden dzień, ale przyznam że miasto bardzo ładne. No i mają fajne tramwaje, zwłaszcza te starszej daty. Byłem na drugi dzień na starym rynku, bo chciałem zobaczyć m.in. ratusz i całą zabudowę.
Co do koncertu (głównie chodzi o Portishead), górę biorą sentymenty, chyba nie mogę powiedzieć nic złego. Może poza tym że był tylko jeden bis i zabrakło All Mine. To chyba tyle z niedociągnięć - cała reszta była powalająca:) Kapela podała do odsłuchu mieszankę wymarzoną: Beth śpiewała na przemian utwory z "Third" i "Dummy" (zdrugiego LP wybrzmiało tylko Over i chyba Cowboys). Czego chcieć więcej? Wystartowali z Silence, wszyscy już po pierwszej rundzie leżeli pod sceną (nie mogło być przecież inaczej;)) po czym Mysterons dokonało reszty. Dalej trochę się pogubiłem, chyba byłem odurzony sam nie wiem, może wciąż leżałem na tej płycie, a mój duch unosił się nad wodami Malty;). To co było NOKAUTEM to głos Beth - czysty, bez niepotrzebnych zniekształceń, dopracowany do bólu (wystarczy na nią popatrzeń kiedy śpiewa żeby się o tym przekonać). Chociażby Wandering Star pod tym względem zrobiło ze mnie miazgę. Sam kawałek zagrany zdecydowanie inaczej, prawie a capella, który Beth zwieńczyła piękną wokalizą. To było naprawdę wzruszające. W ogóle koncert rozwiał moje wątpliwości kto jest najwiekszą wokalistką chodzącą po kuli ziemskiej (w moim rzecz jasna pojęciu). Beth jest trochę dziwna na scenie, zwłaszcza między utworami (bo w trakcie przytula się do mikrofonu) porusza się jakby miała skoliozę, wykonuje jakieś niezborne ruchy rękami i wydaje z siebie niezrozumiałe zdania (w trakcie koncertu nic nie zrozumiałem:)). Poza tym często się uśmiechała (na co publika reagowała prawie spazmatycznie). Wszyscy się w niej zakochali. Pod koniec koncertu kiedy grali We Carry On zeszła do publiczności, żeby się przywitać.
Koncert wykonywany był w poszerzonym składzie, na scenie znalazło się sześc osób, więc dźwiękowo na pewno było trochę inaczej - decydowały o tym najczęściej niuanse, rzadko zupełna re-aranżacja. Małe ostrzeżenie: Machine Gun urywa łeb, zwłaszcza jeśli stoi się blisko sceny. Współczuję tym co stali po lewej i prawej od sceny , blisko nagłośnienia, bo musiała być tam prawdziwa rzeź. W każdym razie na koncercie moc tego kawałka poznacie.
Co do supportu czyli "Poise Rite" i "Fleet Foxes", to mogę powiedzieć tylko tyle, że występy odbyły się . Były przyzwoicie zagrane i mogły się podobać (zwłaszcza "Fleet Foxes").
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach