Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Jabłoński Witold - Uczeń czarnoksiężnika
Autor Wiadomość
Jelsky 
Bajarz
syn marnotrawny


Pomógł: 1 raz
Wiek: 40
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 1290
Skąd: W-wa
Wysłany: 2011-11-02, 20:07   Jabłoński Witold - Uczeń czarnoksiężnika

Cykl Witolda Jabłońskiego Gwiazda Wenus, Gwiazda Lucyfer dopełnił się w 2007 roku. Składająca się z czterech tomów historyczno-fantastyczna saga o Witelonie (postaci tyle samo historycznej co tajemniczej) miała także potencjał do stworzenia małej obyczajowej zadymki. Tymczasem zdaje się, że cała saga przeszła bez większego echa. Oczywiście nie chodziło tylko o wywołanie czytelniczej burzy. Ten cykl ma za zadanie szokować, ale jest w nim coś jeszcze: łamanie pewnych czytelniczych przyzwyczajeń, ciekawa interpretacja historii a także wyższych lotów narracja. Pierwszy tom sagi pt. Uczeń czarnoksiężnika zawiera wszystkie te elementy i o nim będzie traktowała ta recenzja.

Powieść przenosi czytelnika na tereny XIII-wiecznego Śląska: jako ówczesna dzielnica Polski rządzony jest przez Henryka II Pobożnego. Tymczasem w jednej z wiosek nad Odrą na świat przychodzi Witelo – dziecko z nieprawego łoża Ślązaczki i Turynga. Jego narodziny zastają kraj nękany wewnętrznymi konfliktami. Obecna dynastia piastowska jest jedynie cieniem swoich protoplastów. Na porządku dziennym knuje się spiski, dokonuje otruć, raz szczuje się Teutonami, innym razem pogańskimi Litwinami. Zresztą: do wyboru, do koloru. Standardowo koronę trzyma papież i póki jej nie odda, Polska wydana jest siłą rzeczy na pastwę dzielnicowych, partykularnych interesów. Pretendentów do korony jest wielu: m.in. wspomniany już Henryk II Pobożny, Konrad Mazowiecki, Władysław III Laskonogi. Jeśli są wśród nich dobre intencje to najczęściej kończą się wzajemnymi pretensjami, a w skrajnych przypadkach wojną podjazdową. Czasy są więc niespokojne. Czeka się poza tym na kolejną już apokalipsę.

Wyraźnie widać, że Jabłoński swoją powieścią zmierza w stronę odbrązowienia historii – karty dziejów które wybrał na osnowę życia Witelona są w tym zresztą wielce pomocne. Z pewnością autor nie pozostawia złudzeń co do intencji klasy panującej. Najjaśniejszym punktem jest wprawdzie Henryk Pobożny, ale poza swoimi cnotami narrator widzi w nim także uosobienie władcy charakterologicznie wątłego, obdarzonego słabościami, podatnego na sugestie kleru i swojej bogobojnej matki. Z drugiej strony postać Konrada Mazowieckiego i Laskonogiego są na tyle odpychające, że obraz władzy ostatecznie zdominowany jest przez ciemne barwy, które... potrafią zafascynować. Ludzie z natury są źli albo głupi - zdaje się podkreślać Witelon. Uczniowi czarnoksiężnika teza ta wychodzi jednak tylko na dobre. Powieść okazuje się freskiem ludzkich ułomności namalowanym z gracją i wyczuciem, zdecydowanie nie jest to powiastka „ku pokrzepieniu serc”. Jabłoński wywraca tym samym do góry nogami literacki kanon, ale także historyczną perspektywę. Wszystko to zawdzięczamy Witelonowi i jego spojrzeniu na otaczającą go rzeczywistość. Wróćmy więc do samej fabuły.

Uczeń czarnoksiężnika to początek wielkiej spowiedzi Witelona i rozrachunku z życiem spisanym u jego kresu. Naturalnie pierwszy tom sagi obejmuje lata dziecięce i młodość spędzoną we Wrocławiu oraz Paryżu. Witelon opisuje w nim swoje pierwsze „mistyczne” doświadczenia, pierwsze szkoły katedralne, uczestniczy w na poły pogańskich i szatańskich obrzędach, poznaje botanikę i tajniki astrologii, w końcu znajduje także swojego mistrza. Książka ma formę autobiografii, co przy ponadprzeciętnej narracji Jabłońskiego było dobrym zabiegiem. Witelon jak przystało na erudytę ma niesamowity dar snucia opowieści - jest w nim coś z prawdziwego gawędziarza. Dzięki temu książkę czyta się niezwykle gładko, nie ma w niej nudnych ustępów, opowiadana historia skrzy się mnóstwem barwnych (a czasem pikantnych, czy kontrowersyjnych) szczegółów , a także chwali się umiejętnym mariażem fikcji z historią. Jest jeszcze szczypta cynizmu i sarkazmu właściwego dla głównego bohatera – bez niej Uczeń czarnoksiężnika byłby zupełnie inną, być może słabszą powieścią. Poza tym, że Witelon to kleryk (a w rzeczywistości zakamuflowany „agent” Lucyfera) to także zdeklarowany mizogin i …homoseksualista. Jego przekonania w tej materii dopiero się jednak klarują, dlatego na dobrą sprawę powieść unika obsceniczności. Wprawdzie Witelon doświadcza już zakazanej „sodomii” lecz jej szczegóły zostawia dla siebie (za co raczej możemy być mu wdzięczni). Smaga za to kler, bezlitośnie z niego szydzi, udowadnia jego obłudę, choć potrafi dostrzec w nim rzeczywiście wybitne jednostki.

Ta powieść to w gruncie rzeczy jeden bohater, który na szczęście ma wiele do powiedzenia. Warto dodać, że jest to powieść stricte historyczna. Fantastyki można szukać tu ze świecą. Są oczywiście tajemne obrzędy i zaklęcia (okazują się być mało skuteczne), ale ich obecność w żadnym momencie nie oznacza przekroczenia granic gatunku. Jest za to kiełkująca wiara w Wenus i Lucyfera, jest zapach śmierci i smak trucizny. Jednym słowem to dopiero początek, który rokuje jeszcze lepsze, kolejne tomy cyklu.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group