Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Tuszyńska Agata - "Oskarżona: Wiera Gran"
Autor Wiadomość
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2011-12-03, 13:04   Tuszyńska Agata - "Oskarżona: Wiera Gran"

Nie wierzę Wierze Gran

Nie czytam biografii. Uważam je za bardzo interesujące, ale ich nie czytam. Budzą we mnie jakiś niepokój, jakąś tęsknotę. Nawet tak komiczne rzeczy jak autobiografia Ozzyego Osbourne'a. Nie lubię tego uczucia, nie lubię na tyle, ze nawet nie chcę zrozumieć skąd się bierze. "Oskarżona: Wiera Gran" Agaty Tuszyńskiej tego uczucia we mnie nie obudziła. I to chyba nie jest zaleta.
Agata Tuszyńska - jedna z najlepszych polskich „biografistek” (sic!), jak rzecze okładka; nie wiem, biografii nie czytam, nie potrafię ocenić miejsca pani Tuszyńskiej na tle innych polskich biografek (a właściwie według SPP PWN – innych polskich pań biograf, jeśli mężczyzn w ogóle nie bierzemy pod uwagę) - zmierzyła się z trudnym zdaniem nie tyle spisania losów Wiery Gran, co raczej postarała się odpowiedzieć na pytanie: niewinna czy kolaborantka? Tak by się mogło wydawać. Pytanie to pojawia się na czwartej stronie okładki i właściwie tylko tam. Cała "Oskarżona: Wiera Gran" zbudowana jest raczej jako długa na ponad 450 stron rozprawka na temat "Biedna mała Wiera była niewinna, a ci podli Szpilman i Turkow chcieli ją z zawiści zniszczyć" (Tuszyńska zawsze pisze "Wiera" i zawsze "Szpilman", zawsze "Turkow"). Nie wiem jak było naprawdę. Tuszyńska też nie wie, do czego się kilkukrotnie przyznaje. Nie wiem, jak było naprawdę, teraz po tylu latach nie sposób ocenić, pisze. Skoro tak - po co napisała tę książkę? Skoro tak, czemu zaraz po "nie wiadomo", po "nie można dojść jak było naprawdę", wypisuje setki stron o niewinności Gran? Jakkolwiek zająknęła się o tym, że być może Szpilman i Turkow (w przypadku tego drugiego chyba mimochodem) nie byli aż tacy źli, tak nie przedstawia w pełni nawet jednej wersji skontrastowanej z relacjami Gran.
Nie można też przemilczeć, że artystka z którą Tuszyńska rozmawiała pod koniec jej życia, była schorowana, cierpiała na manię prześladowczą, zdziecinnienie starcze i kto wie co jeszcze. Że jej relacje zmieniały się z dnia na dzień. Kiedy inni cytowani ludzie zmieniali zeznania, przedstawione jest to jako dowód na to, że kłamią. W kontekście Gran? Aż dziw, że Tuszyńska nie używa modnego ostatnio sformułowania "oj tam, oj tam". Potępiając nagonkę na Gran, sugerując że źródłem wszystkich oskarżeń była zawiść i – prawdopodobnie – zawiedziona miłość, autorka robi Szpilmanowi dokładnie to samo, co rzekomo on zrobił Gran. Nie podaje żadnych dowodów, żadnych konkretów, żadnych kontrargumentów. Po prostu zakłada, że Gran była niewinna (nie wiemy nawet czego), BO TAK, a nawet jeśli jakiemuś wydarzeniu nie sposób zaprzeczyć, to wynika ono oczywiście z tego, że Gran była młoda i naiwna. A teraz jest stara, schorowana i szalona – epatowanie kolejnymi obrazami starości ma chyba budzić sympatię. We mnie wzbudziło raczej obrzydzenie i niesmak. Nie, nie w stosunku do Wiery Gran. Do pani Tuszyńskiej i jej manipulanctwa.
Irytuje sposób napisania tej książki, rwana, chaotyczna narracja, gdzie kolejne fragmenty w żaden sposób z siebie nie wynikają i się ze sobą nie łączą, wypowiedzi przechodzą płynnie w narrację i z powrotem, Tuszyńska przeskakuje od czasów współczesnych, do lat 60, potem znów teraźniejszość, potem getto, potem przedwojenne wspomnienia, po akapicie-dwa na każdą z tych rzeczy – tak chyba łatwiej było ukryć wszystko to co mimochodem mogłoby wyniknąć nawet z bardzo wyselekcjonowanego materiału. O sprawie kluczowej, czyli losach Gran w getcie nie dowiadujemy się niemal niczego. Była, śpiewała w „Sztuce”, pisał dla niej piosenki i akompaniował jej Szpilman… ooo, za to o Szpilmanie jest w tym kontekście dużo. Esesmani to mu z ręki jedli.
Nie twierdzę, że Gran była ta najgorsza, a Szpilman ten wspaniały i niewinny. Po prostu nie wiem jak było i z książki Tuszyńskiej się tego nie dowiedziałam. Za to w krystaliczną czystość Gran – która była mi wcześniej kompletnie obojętna – zaczęłam poważnie wątpić.
Nazwanie Tuszyńskiej „biografistką” a nie biografką, czy panią biograf, wynika być może z tego, że właściwie trudno nazwać „Oskarżoną: Wierę Gran” biografią. Pomijam oczywiście tłumaczenia Tuszyńskej, że to nie biografia, to cośtam (dokufikcja? powieść? „historia Wiery Gran”?), mające odeprzeć wszelkie zarzuty manipulacji, ignorowania dokumentów, pomówień. Sam sposób napisania skłania do stwierdzenia, ze właściwie jest to reportaż. Po biografii spodziewamy się pełnego obrazu przedstawianej osoby, a wycofania się osoby biografa. Tutaj autorka jest równie ważna co Gran, często mówią jednym głosem, chaotyczna konstrukcja zaciera wszelkie różnice i dystans.
Chętnie przeczytałabym inną biografię Wiery Gran, nawet przesadzoną w drugą stronę, by wreszcie móc samodzielnie poskładać jakiś pełniejszy obraz tamtych wydarzeń. „Oskarżonej…” zdecydowanie nie polecam.
_________________
Silva hevsum
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group