Wysłany: 2012-04-03, 13:19 Denerwujące zapożyczenia - spolszanie na siłę
Nie wiem jak was ale mnie osobiście z jakiegoś powodu krew zalewa jak widzę wymuszone zapożyczenia z angielskiego.
Rozumiem że Facebook jest istotny i trzeba iść z duchem czasu ale pewne sformułowania mnie wkurzają.
Nawet w gazetach zamiast funpage mamy "fanpejdź". W jakim to języku? Ani to polski ani angielski tylko jakieś koślawe połączenie. Wiem że autopr chciał byś trendy i w ogóle ale pomijając kwestie poprawności to takie kaleczenie polszczyzny razi moje poczucie dobrego smaku.
Inną kwestią są różne panie "ministry".
Ale dobra może ze mnie po prostu konserwatysta wyłazi i się nie znam na temacie
z kolei u mnie w pracy nie ma możliwości i tak naprawdę sensu (bo posługuje się tym słownictwem np. 5 osób w Polsce) tłumaczyć części specyficznych technicznych wyrażeń. Ba! część z nich jest nieprzetłumaczalna na język polski (są rzeczy na które w angielskim to jest jedno słowo na polski tłumacząc zajmie to 2-3 zdań). W takich wypadkach jak wyżej akceptuję zapożyczanie z języka obcego... ale coś takiego jak "area manager" o którym mówi Tysia to już przegięcie totalne..
_________________ Creation. That is why we are here.
Pomogła: 9 razy Wiek: 61 Dołączyła: 25 Lut 2007 Posty: 12655 Skąd: z tej samej bajki
Wysłany: 2012-04-03, 22:09
aniu ja tez uzywam czasami slow zapozyczonych z angielskiego (poligrafia) bo w polskim albo nie ma odpowiednikow albo... nikt ich nie uzywa bo poligrafia polska zaczynala prace na programach po angielsku i wszyscy ktorzy pracuja dluzej sie przyzwyczaili do angielskiego nazewnictwa a ci ktorzy pracuja krocej... przyzwyczaili sie bo nauczyli od starszych w takich przypadkach tez akceptuje ale wkurza mnie:
obrandowanie biura... np.
(juz tlumacze brand to marka - obrandowanie to... omarkwoanie a tak normalnie oklejenie z zewnatrz biura)
_________________ kot tez czlowiek tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
Pomogła: 8 razy Wiek: 42 Dołączyła: 29 Sty 2007 Posty: 9908 Skąd: Jaworzno/Petawawa, ON
Wysłany: 2012-04-03, 23:51
a jak wam się podoba widoczne ostatnio w różnych filmach i programach "lokowanie produktu", bo mnie szlag jasny trafia
niestety zapożyczenia zdażają się coraz częściej ze względu na wzgląd , no i tak jak Tysia mówi - większość nazw związanych z poligrafią jest w obcym narzeczu
_________________ Nie wszystko złoto, co się świeci,
Nie każdy chłop z widłami to Posejdon.
Pomogła: 9 razy Wiek: 61 Dołączyła: 25 Lut 2007 Posty: 12655 Skąd: z tej samej bajki
Wysłany: 2012-04-04, 00:18
madzka ok jak mowie z poligrafem/grafikiem/detepowcem to uzywam narzecza - jak cos tlumacze osobie postronne uzywam normalnego jezyka (chociaz czasami mam problem jak cos wytlumaczyc czy przetlumaczyc )
a lokowanie produktu mnie wnerwia niemozebnie...
_________________ kot tez czlowiek tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
tak naprawdę sensu (bo posługuje się tym słownictwem np. 5 osób w Polsce) tłumaczyć części specyficznych technicznych wyrażeń. Ba! część z nich jest nieprzetłumaczalna na język polski
I z tym się zgodzę choć z funpage to chodzi po prostu o lenistwo tłumaczenie "strona fanowska" jest po prostu za długie dla niektórych ludzi i wolą tworzyć takie potworki jak "fanpejdź" dla mnie już byłoby lepiej jakby zostali przy oryginalnej nazwie funpage po co tłumaczyć na siłę?
Ci co znają Facebooka i tak nie będą wiedzieć a co chodzi o tym co znają wystarczy fanpage. Takie tłumaczenie na siłe by być "tredny" i wciskanie anglicyzmów co chwilę by pokazać jakim to jest się nowoczesnym dla mnie jest nie tyle śmieszne co żenujące.
I z tym się zgodzę choć z funpage to chodzi po prostu o lenistwo tłumaczenie "strona fanowska" jest po prostu za długie dla niektórych ludzi i wolą tworzyć takie potworki jak "fanpejdź" dla mnie już byłoby lepiej jakby zostali przy oryginalnej nazwie funpage po co tłumaczyć na siłę?
"Funpage" to nie strona fanowska, a jakaś zabawowa, czy rozrywkowa. Miałeś chyba na myśli "fanpage"
Wiek: 37 Dołączyła: 07 Paź 2009 Posty: 98 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-07-04, 23:47
Hm... a co sądzicie o umieszczeniu całej fabuły w kraju i rzeczywistości anglosaskiej? Czy to chwyt marketingowy? Taki zabieg jest zastosowany w Fiasku Tomasza Mazura. Czytając książkę ma się wrażenie, że akcja dzieje się gdzieś w Stanach. Imiona są anglosaskie. Może dlatego, że to jest antyporadnik, parodia na tak liczne poradniki psychologiczne, które za zadanie stawiają sobie uszczęśliwienie człowieka, a ich ojczyzną jest głównie Ameryka.
Poziom dzisiejszych dziennikarzy świadczy że chyba cudem zdali język polski.
Cytat:
Demotywatory.pl w styczniu i lutym miały prawie 5 mln użytkowników, natomiast Kwejk.pl - który w 2011 roku „urósł” praktycznie od zera do poziomiu 4 mln real users (więcej na ten temat) - 4,2-4,3 mln użytkowników. Jednak już w sierpniu Demotywatory zanotowały milion real users mniej niż w lutym, a do listopada straciły kolejne 200 tys. użytkowników.
Naprawdę dziennikarze uważają że anglicyzmy podnoszą poziom ich testów? Czy nie wiem wskazują jacy to są nowocześni?
Nawet "Rzepa" bezkrytycznie zacytowała ten tekst, a po gazecie mającej Rzeczpospolitą w tytule spodziewałbym się większego szacunku dla ojczystego języka. Rzepa
real users -( prawdziwych, realnych) użytkowników nie jest przecież jakimś terminem który nie miałby dobrego polskiego odpowiednika.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach