Wysłany: 2012-10-29, 08:25 Miłoszewski, Zygmunt - Uwikłanie
Dla wszystkich, którzy lubią krótkie i przyjemne formy, zarówno w literaturze jak i w recenzjach chciałbym polecić książkę Zygmunta Miłoszewskiego pod tytułem „Uwikłanie”. Historia zaczyna się stosunkowo prosto. Rzecz dzieje się w Warszawie, w salach jednego z kościołów, gdzie grupa obcych sobie osób poddaje się kontrowersyjnej psychoterapii. Zapewne ich psyche zostałaby uzdrowiona i pozbyliby się wszystkich problemów, gdyby nie pojedynczy, malutki szkopuł. Jeden z pacjentów, niejaki Henryk Talak w mało subtelny sposób żegna się z tym światem, kończąc z rożnem w głowie. Jak to się stało, że najmniej interesujący i najbardziej przygnębiający człowiek na świecie „zwrócił na siebie czyjąś uwagę” i do tego zrobił to tak skutecznie?
Na miejscu pojawia się prokurator Antoni Szacki. Człowiek, który ma swoje zasady i nie przywykł do ich łamania. Śledczy, który nie rezygnuje tak łatwo, zadowalając się byle ochłapem. Nadając sprawie bieg sam jeszcze nie wie, że Henryk Talak nie zginął przez przypadek, a morderstwo ma przypuszczalnie ukryty motyw.
Dlaczego Talak musiał zginąć? Jak wygląda praca prokuratora w Polsce? Na czym polega kontrowersyjna metoda ustawień Helingerowskich? Czy Macierewicz miał rację i istnieje w Polsce bliżej nieokreślony spisek? To wszystko i jeszcze więcej znajdziecie w książce „Uwikłanie” Miłoszewskiego.
Dobrze napisany kryminał, który czyta się miło i przyjemnie. Historia zaciekawia, wciąga, trzyma w napięciu, a czasem przewrotnie wywołuje uśmiech. W sam raz na długie jesienne wieczory dla miłośników gatunku. Mocna 4 w skali szkolnej.
_________________
pajk napisał/a:
Bez rymów wszystko sie robi poważne smiertelnie i tragiczne bufoniasto nadente jak zurmik
Po ekranizację nawet nie sięgam. Reżyser ze scenarzystą z Antoniego Szackiego zrobili Agatę Szacką. Widziałem różne rzeczy, główny bohater to fircyk, ale żeby od razu pozbawić go jaj? No proszę... W książce chociażby pojawia się zabawna relacja pana prokuratora z własną żoną, będącą kibicem piłkarskim i natarczywą dziennikarką. Nawet nie chcę wiedzieć czym to zastąpili w filmie Jeżeli lubisz kryminały to w jeden wieczór do przeczytania. Szybko się czyta z uśmiechem na twarzy. Wybitne nie jest, ale ponad przeciętne jak na polskie kryminały.
W skali 1-10 książka zarobiła by pewnie 6,5/10.
_________________
pajk napisał/a:
Bez rymów wszystko sie robi poważne smiertelnie i tragiczne bufoniasto nadente jak zurmik
Osobiście? Nie, ja nie napisałem tej książki Miłoszewskiego nie lubię, bo to kibic Legii
Obejrzałem przez Ciebie. Ponad 2 godziny!
Antoni Szacki zamieniony na Agatę Szackę. Impulsywną, emocjonalną, strasznie zagubioną i mało zabawną panią prokurator. Co stoi w zupełnej sprzeczność z pierwowzorem bohatera. Starego wygi, doświadczonego gogusia lubiącego być, mówiąc kolokwialnie, hop do przodu. Ale i Antoni się znalazł... jako mąż Agaty. Mikrobiolog.
Dziennikarka z kolei wypadła na rzecz Komisarza Smolara, byłej miłości Agaty. Co tak naprawdę dożyna ten film przestojami.
Do tego Warszawę zamienili na Kraków, a kościół na hotel. Najciekawsza w filmie to najbardziej tajemnicza w książce postać Prezesa.
Krótko mówiąc wykastrowali w filmie zarówno prokuratora Antoniego Szackiego jak i Zygmunta Miłoszewskiego.
Zaginęła gdzieś cała struktura warszawskiej prokuratury i to jak prokuratora pracuje, co jest stosunkowo ważne ze względu na jedną z podstawowych cech Antoniego Szackiego - nieustępliwość w szukaniu sprawiedliwości. Wszystkie ciekawe relacje głównego bohatera: żona, dziennikarka, kolega komisarz z policji, szefowa prokuratury będąca lokalnym postrachem zostały w idiotyczny sposób wykreślone z filmu. I wreszcie jednym z atutów Miłoszewskiego jest wprowadzanie czytelnika w atmosferę miasta, o którym pisze. Zwłaszcza głośno mówiono o tym przy "Ziarnie prawdy", w którym opisał Sandomierz. Miasto jest integralną częścią powieści. Często powiązaną z drugoplanowymi bohaterami. Wpływającą na tempo i humor powieści. Ponadto głupoty fabularne w filmie typu: Igor prawa ręka Prezesa: dyrektor i służący.
Bardzo, baaardzo luźna ekranizacja z zakończeniem zwłaszcza. Film nędza - 5/10 to maksimum.
Pytałeś o teorie związane z podmianą głównego bohatera - brak ciekawej i wyrazistej postaci kobiecej w polskiej literaturze/filmie. Zawsze panowie, ujęci często stereotypowo (czego film nie unika, a książka czasem tak) i Ci sami aktorzy ich grający (bo kto miałby go zagrać?). Bromski pewnie chciał zrobić mocny wykop wprowadzając w wątek kryminalny inteligentną kobietę prokurator. Chciał zrobić wykop, a wywinął orła i wybił sobie kły. No i gołego cycka by nie było. A jak wiemy, cóż to za estetyka polskiego filmu bez nagiej kobiecej piersi?
PS. Storczyków nie podlewa się tak jak to robił Komisarz Smolar
PS2. I jeszcze w filmie pojawia się reklama hotelu Rubinstein. Właściciel hotelu samowolnie go rozbudował niszcząc w ten sposób styl zabudowy kamienic Kazimierza. Dobudował piętro nad linią dachów.
PS3. Pani Prokurator, która włącza dyktafon za plecami rozmówcy... nie wie, że jeżeli nie poinformuje o tym przesłuchiwanego to nie jest to dowód w sprawie? Xysiu mam rację?
_________________
pajk napisał/a:
Bez rymów wszystko sie robi poważne smiertelnie i tragiczne bufoniasto nadente jak zurmik
Sorry Stary, wpakowalem sie z tym brainstormingiem z moim timelessingiem
Wpakowalem sie, bo podeszles do tego zbyt ambitnie w stosunku do blednych jak sie okazuje moich zalozen... zalozylem bowiem, iz ubijesz piane z reki, a Ty podeszles do tego metodycznie jak na naukowca przystalo. Do tego obejrzales film, co aby podjac rekawice wymagaloby ode mnie przeczytania ksiazki, co postaram sie zrobic.
Obawiam sie jednak, iz nawet jak stanie sie to w tym roku, powrot do tego watku bedzie odgrzaniem kotleta niczym kolejny artykul w zeszycie naukowym kolejnej polskiej uczelni.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach