Wysłany: 2012-12-02, 23:20 Larson B.V. Gwiezdna Straż Tom 1 Rój
Autor B.V.Larson określany jako
Cytat:
król Amazon’a, którego receptą na sukces jest prosta i czysta zasada – autor daje czytelnikowi nie to, o czym sam chciałby napisać, ale to, czego potrzebuje jego czytelnik i o czym chce czytać.
Zarys fabuły Roju
Cytat:
Agresywni, żądni władzy obcy za pośrednictwem statków kosmicznych porywają ludzi, by przeprowadzać na nich swoje tajne eksperymenty. Najsilniejsi stają się żołnierzami. Co dzieje się ze słabymi? Strach myśleć, jakie przeżywają piekło.Ludzkość, uznawana przez obcych za jednostki prymitywne, zostaje rzucona w sam środek kosmicznej wojny o surowce.
z czymś mi się kojarzył.
Jednak dopiero w trakcie lektury dotarło do mnie na czym Larson opiera swój sukces.
Bierze on pomysły innych autorów miksuje łączy a następnie podaje oblane soczystą akcją.
Książkę czytało się miło mimo iż początek trochę odrzuca swoją nierealnością, odczłowieczeniem
:
dwójka dzieci głównego bohatera ginie na jego a on zachowuje na tyle na tyle racjonalności że przechodzi różne "testy" na okręcie obcych i w sumie nawet nie przeżywa później tej straty
W czasie lektury ma się ciągle poczucie de javu zwłaszcza jeśli ktoś zna serię Alana Deana Fostera Przeklęci lub "Miecz ekskalibura" Webera. "Rój" kopiuje koncepcje obcych dla których ludzie są tanim mięsem armatnim, choć z pewnymi odstępstwami. Widać tu inspiracje także Benfordem Gregorym i jego serią Centrum Galaktyki.
:
Mamy nie jedną a co najmniej dwie rasy obcych jednej posługującej się nanomaszynami i drugiej będących w istocie nanomaszynami, które walczą z sobą.
Pierwsza niejako w obronie własnej, z jednej strony daje ludzkości broń do walki z agresorem z drugiej prawdopodobnie tego agresora ściąga.
Co ciekawe agresor bardzo mi przypomina Hierarchy z gry Universe at War: Earth Assault
Dodatkowo mamy kwestie związane ze specyfiką myślenia komputerów ( zwłaszcza przemyślenia nad "bezdusznością" maszyn w dążeniu do celu) , zachowaniem S.I. oraz rozgrywki polityczne. Tytularny dowódca Gwiezdnej Staży bardziej myśli o władzy niż o walce oraz o rozgrywkach politycznych, zaś jego zastępca główny bohater to prawdziwy dowódca.
Akcja jest wartka mamy bitwy kosmiczne choć dość skąpe i mało finezyjne ( przynajmniej na razie). Z drugiej strony obcy dają ludziom broń zmuszając ich do walki lecz bez instrukcji więc musi minąć trochę czasu aż opanują chociażby sterowanie. Makabryczne jest samo przejmowanie sterowania za to ciekawie opisano konstruowanie interfejsu taktycznego.
:
sterowanie nad każdym okrętem z S.I. przejmuje się przez "próby" i pokonanie poprzedniej załogi. Istotna jest choćby kwestia interfejsu do widoku pola bitwy, dogadania się z S.I. okrętów, mających własne cele
Grom książki poświęcona zaś walkom głównie lądowym. Przy czym szybki przyrost skali jest wprost oszałamiający.
Dodatkowo bohater nie jest nieomylny, nie jest nawet wojskowym a taktyki uczy się na błędach które popełnia często jako początkujący zaś ich ciężar gorzko odczuwa.
:
przejmuje się losem swoich żołnierzy a nad własnymi dziećmi ani łzy nie uronił...
Czy warto? Seria jest na swój sposób ciekawa, akcja wartka, po lekturze pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi, widać pewne zapożyczenia fabularne ( na szczęście od najlepszych) książką wciąga na swój sposób dam jej szansę choćby po to by sprawdzić
:
poradziła sobie ludzkość jako najemni żołnierze S.I.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach