Nie znalazłam takiego tematu, mam nadzieję, że niczego nie powtarzam
Chciałam zapytać, czy bierzecie udział w jakichś wyzwaniach i dlaczego? (również: dlaczego nie)
Ja w tym roku bawię się w wyzwanie czytelnicze z innego forum (co roku wypieramy sobie po jednej książce na miesiąc i potem rzucamy sobie do gardeł ) i w wyzwanie na Goodreads z celem 52 książki/rok.
Pierwsze zapewnia grupę dyskusyjną, a i tytuły mamy zawsze bardzo fajne (staramy się wymieszać klasykę różnych gatunków), ale w tym roku... w styczniowym wyrobiłam 400% normy, bo przeczytałam cały cykl a nie tylko pierwszy tom (i chyba na tym zakończę znajomość z Norton niby przyjemne czytadła, uroczo głupiutkie miejscami, ale czasu trochę szkoda na to), z lutowym się męczę, bo to "Dobry omen" i mam go po polsku i tłumaczenie doprowadza mnie na przemian do drgawek i śpiączki.
Wyzwanie ilościowe lubię dlatego, że mnie mobilizuje do ustalenia sobie priorytetów, a poza tym, jak na razie mam już 10 sztuk przeczytane (czyli jestem 4 do przodu), więc jeszcze tak fajno być nad kreską No i samo Goodreads uwielbiam
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 24 Sty 2007 Posty: 6580
Wysłany: 2016-02-12, 21:02
Hadrianka napisał/a:
z lutowym się męczę, bo to "Dobry omen" i mam go po polsku i tłumaczenie doprowadza mnie na przemian do drgawek i śpiączki.
zawsze mnie zastanawia po co się meczyc z ksiązką przecież i tak nie przeczytasz całej literatury swiata, bo zycia nie starczy, to po co marnowac na słabe lektury
a co do wyzwań to nie podejmuję ich, czytam wtedy kiedy mam na to chęć w ogóle ostatnio najczęściej czytam kartki pocztowe, bo udzielam sie pocztówkowo
Pomogła: 7 razy Wiek: 31 Dołączyła: 14 Sie 2007 Posty: 5405 Skąd: Katowice
Wysłany: 2016-02-13, 13:29
Nie biorę udziału - po pierwsze że ostatnio to mam raczej średnią jedna książka na miesiąc, a nie cztery, a to i tak dzięki audiobookom... Miałam kiedyś moment, że chciałam czytać jak najwięcej, ale teraz mi trochę przeszło i czytam jak mam czas, powoli i na spokojnie. Tyle rzeczy sobie na własne życzenie powpychałam w grafik (pomijając pracę i studia i pracę mgr to nauka francuskiego, prowadzenie i promowanie bloga, tabata...), że doba musiałaby mieć kilka ładnych godzin więcej, żebym zmieściła tam tyle czytania
Nie chciałabym jednak spaść poniżej jednej książki na miesiąc, bo zaczęłabym się wstydzić
ene napisał/a:
w ogóle ostatnio najczęściej czytam kartki pocztowe, bo udzielam sie pocztówkowo
W tamtym roku postanowiłam, że ciachnę sobie te 52 książki i udało się z małą nadwyżką
Jak ene, raczej nie należę do tych męczących się z książką - ostatnio mi jedna nie podchodziła mocno, dałam jej szansę do 1/3 objętości i stwierdziłam, że szkoda czasu... jedyną ciężkostrawną dla mnie książką której daję szanse jest "Trafny wybór"Rowling, bo tu mnie zachęcano, i na watku czytelniczym trawiastego forumka też
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 24 Sty 2007 Posty: 6580
Wysłany: 2016-02-14, 01:09
Dora napisał/a:
A w postcrossing też się ostatnio zaczęłam bawić
no to jak umiesz pisac kartki, to jak sie uda wypad do USA, chce kartkę! Moge sie odwdzieczyć kartką z Polski bo niestety w ciekawych miejscach nie bywam
btw jak coś to są też polskie fora pocztówkowe, tez ciekawe kartki i często zabawniejsze w treści
a ja wyjątkowo kiedyś zmęczyłam "Hobbita". historia fajna ale styl ciężkostrawny, Władcy już nie dałam rady
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2016-02-29, 19:48
ene napisał/a:
Hadrianka napisał/a:
z lutowym się męczę, bo to "Dobry omen" i mam go po polsku i tłumaczenie doprowadza mnie na przemian do drgawek i śpiączki.
zawsze mnie zastanawia po co się meczyc z ksiązką przecież i tak nie przeczytasz całej literatury swiata, bo zycia nie starczy, to po co marnowac na słabe lektury
a co do wyzwań to nie podejmuję ich, czytam wtedy kiedy mam na to chęć w ogóle ostatnio najczęściej czytam kartki pocztowe, bo udzielam sie pocztówkowo
Tak samo podchodzę, choć zawsze walczę - myśląc, że jednak ja czegoś nie rozumiem, a książka na pewno jest dobra. Zrobiłam sobie "miarkę" - jeśli 3 raz zasypiam nad tą samą książką nie przekraczając 2/5 - to odpuszczam i dalej się nie męczę.
Pomogła: 1 raz Wiek: 30 Dołączyła: 16 Lip 2009 Posty: 666 Skąd: Augustowskie pola
Wysłany: 2016-03-02, 08:25
W minionym roku wzięłam udział w dwóch wyzwaniach. Jednym z nich były 52 książki (udało mi się) a drugim wyzwanie na innym forum. Miało one około 180 punktów, które wyglądały np. tak książka autora z Azji, książka wydana przed 1800 rokiem czy książka autora o takich samych inicjałach jak ty. Akurat tutaj poległam, bo nie znalazłam nikogo na IĆ.
W tym roku też mam nadzieję przeczytać 52 książki, ale zobaczymy co to będzie.
52 szt /1/tydz/ to najpewniej najbardziej wyswiechtane wyzwanie, jakie moze byc. ma oczywista slabosc, premiuje czytanie "chudych" pozycji kosztem cegiel. W przypadku ksiazek 1=/1. Ma oczywiscie swoje zalety "mobilizujace".
ene napisał/a:
to po co marnowac na słabe lektury
zdefiniuj, co to jest slaba lektura? Np. dla Handrianki "Zabic Drozda": rewelka, wspaniala, dupe urywa, dla mnie nazwac ta pozycje przecietnoscia, czy zawodem to swego rodzaju komplement... kto ma racje?
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 24 Sty 2007 Posty: 6580
Wysłany: 2016-03-03, 07:02
słaba lektura = taka której nie możesz zdzierżyć. to jest okreslenie "płynne" czyli jak ktos powie ze ksiazka X jest do bani to jest to zdanie tej osoby a inna osoba nie musi tak uwazac
o gustach sie podobno nie dyskutuje wiec każdy ma racje, z tym że niektórzy te słabe lektury męcza samego do końca, chociaż im sie nie podobają - i tego nie jestem w stanie pojąć
Mój facet do tj pory wypomina mi jakie to było straszne, czytać którąś z książek M.Axelsson - i co to w ogóle było a tymczasem to moja ulubiona pisarka, wszystkiejej książki oprócz Drogi do piekła(nie podobało mi sie) mam na własność
Z tym męczeniem się, to uważam tak: książka dobra i książka, którą się dobrze czyta to są dwie różne sprawy. Są książki dobre literacko (lub pod innym względem), które nie trafiają w moje gusta, ale to nie oznacza, że mam je rzucić w kąt. Wolę się z nimi zapoznać, bo na tym zwyczajnie zyskam w ten czy inny sposób. Poza tym jest jeszcze hejterska etyka: nie krytykuję jak nie przecierpiałam, szczególnie, że pierwszych x stron niekoniecznie jest wyznacznikiem dla całości, a i zdarza się, że coś doprowadzającego do szału wcale nie jest taki głupie, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.
Cytat:
52 szt /1/tydz/ to najpewniej najbardziej wyswiechtane wyzwanie, jakie moze byc. ma oczywista slabosc, premiuje czytanie "chudych" pozycji kosztem cegiel.
Nigdy nie rozumiałam, czemu ludzie oszukują samych siebie O_o Jeszcze gdyby to było zewnętrznie narzucone, gdyby była jakaś nagroda... ale tak...? Wiem, że ludzie tak robią, ale trwam nieustannie w zadumie nad tym dlaczego. Epenis im rośnie, jak sobie odhaczą na goodreads sukces czytając kilkunastostronicowe dramaty?
Wyzwania nie-ilościowe lubię dlatego, że dają powód do zapoznania się z nowymi autorami/gatunkami albo przesunięcie czegoś na szczyt listy czytelniczej. Ilościowe - bo mobilizuje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach