Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum!
Autor Wiadomość
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-09, 05:52   

Tomasz Drozdowski recenzuje album „Międzywymiarowa Liga Sprawiedliwości”:



Cytat:
Tym razem międzywymiarowy team musi sam wziąć na barki losy multiwersum. Z mroków powraca Darkseid, jak to on, z niszczycielskimi zamiarami. Jego potęga jest większa niż dotychczas, a zegar tyka. Ale czy aby na pewno to on jest największym złem? Duet Williamson/Culver sięga głęboko w historię DC, a do tego znajduje czas na typowe łubudu. Całość miejscami trzeszczy w szwach, ale nie na tyle, by nie spełniać swej roli wprowadzenia do wielkiego eventu.

Cytat:
Finał komiksu przypomina nam o bohaterze z pierwszego z Kryzysów, który wówczas wydawał się jedynie ofiarą, nie zaś potencjalnym katem…

Cytat:
Ale żeby nie było za słodko, komiks ten to także zbiór bolączek swego gatunku. Przykład? Nadmierne przetwarzanie i odgrzewanie udanych zjawisk, co tutaj objawia się w postaci Batwoman, Która się Śmieje.

Cytat:
Jest jeszcze charakterystyczny dla DC ostatnich lat humor, który pojawia się nagle i w nieodpowiedniej sytuacji, swoisty komiksowy odpowiednik żarcików rodem z MCU.

Cytat:
Obecność kilku rysowników na łamach pięciu zeszytów tłumaczę sobie tym, że wydawca chciał ukazać różnorodność Multiwersum. I niech tak zostanie, tym bardziej, że nie ma co narzekać na ich dokonania. Najbardziej wpadły mi w oko prace Andrei Bressana, zawierające autorski charakter, przywodzący nieco na myśl komiksy z przełomu lat 80. i 90., niekoniecznie te superbohaterskie. Dobrze wygląda też akcja i brak oryginalnej Ligi daje twórcom pretekst do wprowadzenia większej różnorodności i nieprzewidywalności.

Cytat:
Tym razem jednak jest całkiem nieźle jak na komiks przygotowujący fundament pod coś znacznie większego. Jest wiele superbohaterskiej akcji na poziomie kosmiczno-międzywymiarowym. Jest jeden z ciekawszych składów JL. No i jest Darkseid, który w tym tomie jasno pokazuje, że nie jest „Thanosem DC”, a postacią z indywidualnym charakterem.


:-D

„Międzywymiarowa Liga Sprawiedliwości”
Wypowiedzi z grudnia
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-18, 10:53   

Piotr Pocztarek recenzuje pierwszy tom „Gun Honey”:



Cytat:
Bardzo seksowna i ponętna główna bohaterka, nie stroniąca zresztą od nagości, do tego erotyka, przemoc, zwroty akcji, strzelaniny i wybuchy. Wszystko suto oblane pulpowym sosem, który znamy aż za dobrze, ale nic nie stracił on ze swojego smaku, nawet jeśli zamawiamy podane z nim danie po raz kolejny. To zresztą cecha charakterystyczna założonego przez scenarzystę imprintu Hard Case Crime, w którym ukazują się miękkookładkowe opowieści kryminalne w formie książek i komiksów.

Joanna Tan nie jest prywatną zabójczynią ani najemniczką. Jej konik to wprawdzie broń palna, ale zajmuje się dostarczaniem jej w wyznaczone przez zleceniodawców miejsca, tak, aby kto inny mógł pociągnąć za spust i siać spustoszenie. Jest przemytniczką, nie interesują jej dalsze losy i przyszłe ofiary, jej praca kończy się w momencie dostarczenia arsenału na miejsce. Tak jest jednak do czasu, bo szybko jedna z akcji zamienia się w krwawą masakrę pełną niewinnych ofiar.

Cytat:
Po Joannę, działającą pod uroczym pseudonimem Gun Honey (polecam poczytać o genezie tej ksywki – autor wyjaśnia to w posłowiu), szybko zgłaszają się władze i próbują ją zwerbować. Kobieta lubi jednak działać na własną rękę, a mroczna, nieuporządkowana przeszłość ciągle daje jej o sobie znać. I tu właśnie możemy dostrzec kunszt scenarzysty – Charles Ardai grając tak ogranymi kartami i tak stara się na każdym kroku zaskoczyć czytelnika, serwując mu ciekawe fabularne twisty.

Cytat:
Tempo i napięcie, a przy okazji zwroty akcji, o których już wspomniałem, robią jednak robotę, a jeśli dodamy do tego bardzo efektowną i stosunkowo realistyczną, chociaż nie pozbawioną wpadek kreskę niezbyt jeszcze wyrobionego Khenga, otrzymamy naprawdę interesującą mieszankę wybuchową przeznaczoną dla dorosłego czytelnika. Bez problemu odnajdą się tu wszyscy fani klimatu noir, powieści groszowych czy wszelkiego rodzaju pulpy.

Cytat:
Nad komiksem unosi się duch minionej epoki kina, literatury czy chociażby plakatu, przez co historia stanowi udany mariaż nowoczesności i klasyki.


:-D

„Gun Honey” tom pierwszy
To, co było do tej pory
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-19, 03:21   

Tomasz Drozdowski recenzuje zatytułowany „Szkarłat” drugi tom komiksu „Dom Slaughterów”:



Cytat:
Tym razem odchodzimy od znanych dotąd bohaterów, a nawet występujące tu monstra są dość nietypowe. Oto historia Edwina Slaughtera, członka Szkarłatnych Masek, których kolor nie nawiązuje bynajmniej do krwi.

Cytat:
To historia Erici nadała wszystkiemu pędu, ale wcale nie oznacza to, że mamy do czynienia z spin-offową przylepą. Drugi tom ukazuje historię pozbawioną całego tego show z polowaniem na potwory. Nie brakuje tu w kilku momentach akcji, ale to raczej wypadkowa bardziej statycznych wydarzeń, niż istota historii. A to dlatego, że Edwin i jego opowieść to nieco inny szablon. Wszak nie mamy do czynienia z wojownikiem, a kronikarzem…

Cytat:
Tynion częstuje nas sporą porcją filozoficznych dywagacji, pasujących zresztą do charakteru szkarłatnego Edwina i jego przeszłości. W niej może pojawił się potwór i strata, ale nie tak, jak można było się tego spodziewać.

Cytat:
James Tynion wychodzi trochę poza swój schemat i oczekiwania czytelników.

Cytat:
Losy Edwina są chyba najmocniej naznaczone grozą spośród wszystkich. Jest nieco sennie, mgliście, a kły i szpony potworów nie są tak wyraźnie, ale napięcie jest odczuwalne i scenarzysta wiedział, co robi. Oby zaskoczył mnie on jeszcze wielokrotnie, bo to na pozór mroczne i pełne akcji uniwersum może okazać się czymś więcej, niż się wydaje.


:idea:

„Dom Slaughterów” tom drugi „Szkarłat”
Dotychczasowe opinie
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-20, 02:57   

Piotr Pocztarek ocenia noszący tytuł „Wieża” tom trzeci cyklu „Batman – Detective Comics”:



Cytat:
Tamaki postawiła na powrót do korzeni – do brutalnych, mrocznych, ale i stosunkowo przyziemnych opowieści detektywistycznych, zamiast bezsensownego latania po mieście i popisywania się nowoczesnymi technologiami. Strategia ta się opłaciła, bo opowieść trzyma się kupy nawet chwilowo pozbawiona głównego aktora.

Cytat:
Scenarzystka postawiła na zamknięcie akcji w jednym miejscu – fabuła toczy się głównie w tytułowej wieży, nowoczesnym budynku, który ma kontynuować spuściznę po niesławnym Azylu Arkham. W wyniku poprzednich wydarzeń niebezpieczni pacjenci zostali ulokowani w nowej placówce, którą dowodzi niejaki Tobias Wear. Wydaje się, że człowiek ten w niemal cudowny sposób jest w stanie trzymać w ryzach wszystkich niebezpiecznych przestępców. Pod jego wodzą krwawi mordercy stają się potulni jak baranki i nawet nie trzeba zamykać ich w celach. To musi się skończyć źle, prawda?

Cytat:
Batrodzina prowadzi śledztwo, a z każdą kolejną stroną okazuje się, że idylla panująca w murach wieży Arkham jest tylko pozorna. Kto lub co odpowiada za aktualny stan rzeczy? Kim naprawdę jest Tobias Wear i jakie są jego prawdziwe cele? Z kim współpracuje i kiedy cienka nić oddzielająca normalność od szaleństwa w końcu pęknie? A przede wszystkim, gdzie do cholery jest Batman?!

Cytat:
Tamaki snuje prostą, ale pod pewnymi względami rozbudowaną historię. Zaryzykuję stwierdzenie, że całość była wręcz trochę za długa, przez co miejscami stawała się nużąca, a kilka wątków, takich jak gang Imprezowiczów, można było śmiało wyciąć bez żadnej straty w jakości opowieści. Niemniej jednak całość czytałem z przyjemnością, bez łapania się za głowę i zgrzytania zębami, co wcale nie jest takie oczywiste, kiedy mówimy o współczesnych komiksach z Gackiem. Innymi słowy – Jamesowi Tynionowi IV szło to ostatnio dużo gorzej.

Co ważne, komiks też dobrze wygląda. Bardzo podobały mi się dynamiczne i realistyczne prace Ivana Reisa, które wyciągały nawet słabsze momenty scenariusza na najwyższy poziom. Niestety po kilku zeszytach zastąpili go Max Raynor i Amancay Nahuelpan i chociaż style wszystkich rysowników są do siebie względnie zbliżone, to jednak czuć różnicę i prace pierwszego z panów są po prostu najbardziej spektakularne.


:-D

„Batman – Detective Comics” tom trzeci „Wieża”
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-22, 04:26   

Tomasz Drozdowski omawia album „Na wschód od zachodu. Apokalipsa – rok trzeci”:



Cytat:
Tytułowa Apokalipsa powoli się ziszcza. Imperia stają przeciwko sobie, ale pośród huku bębnów wojny słychać i inne dźwięki. Śmierć nieuchronnie zmierza ku konfrontacji ze swoim rodzeństwem, a jego syn może okazać się kartą atutową lub wprost przeciwnie. Do tego scenarzysta dba o tło polityczne, naznaczone intrygą, zamachami (mniej lub bardziej udanymi) oraz ujawnia pewne fakty z przeszłości, lepiej ukazujące status niektórych aspektów świata przedstawionego.

Jonathan Hickman powinien pójść w political fiction. Może nie całkowicie czyste w swej formie, ale zawierające elementy innych gatunków, o czym świadczy chociażby to, jak prowadzi drużynę X-Men.

Cytat:
Grunt zaczyna drżeć pod nogami każdego z przywódców. Społeczne bunty, gwałtowne zmiany na szczytach władzy czy zakulisowe sojusze to tutaj norma. Polityka jest mocno literacka i każda z kluczowych postaci ma charakter na tyle mocny, by nawet najwięksi degeneraci dali się lubić. Brak tu pustej politycznej gadki, osobowości miałkich ale wybranych przez obywateli czy politycznej niekompetencji. Ale to świat fikcyjny, gdzie nawet zła władza jest ciekawsza od tego, co dzieje się w naszej obecnej polityce.

Cytat:
Do końca byłem pod wrażeniem konsekwentnego budowania postaci przez autora. Mając w ręku takie persony jak Mao, Chamberlain czy Jeźdźcy chciałoby się użyć ich w śmielszy sposób, na granicy przeszarżowania, co mogłoby się podobać. Hickman jednak wstrzymuje wodze i finałowe akty całej historii są czymś, czego zupełnie nie spodziewa się zjadacz popkultury. O ile postaci polityczne i ich ostateczny los są w pewnym stopniu przewidywalne i słuszne, o tyle starcie między Jeźdźcami i Śmiercią przebiegło inaczej niż się spodziewałem. Wręcz skromnie, a dla niektórych może okazać się lekkim rozczarowaniem.

Cytat:
Do końca cykl ten zachował swą moc, a nawet się wyklarował i umocnił. Nie ma tu złych projektów – począwszy od technologii, poprzez krajobrazy, aż do postaci. Jest kilka chwil, które zatrzymują uwagę na dłużej, choć może ostateczne formy Jeźdźców mogłyby otrzymać nieco więcej czasu, a sceny bitewne pojawić się dużo wcześniej.




„Na wschód od zachodu. Apokalipsa – rok trzeci”
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-27, 14:44   

Tomasz Drozdowski opiniuje album „Legendy X-Men: Jim Lee":



Cytat:
Asteroida M to niegdysiejsza kosmiczna skała orbitująca wokół Ziemi, w której Magneto za swoich czasów terrorystycznych urządził jaskinię zbójów. Teraz jej druga odsłona spędza sen z powiek światowym mocarstwom, bo krąży sobie nad ich głowami i choć Magnus porzucił rzekomo swe destrukcyjne ciągoty, to nadal jest elementem wywrotowym w powszechnej świadomości. To prawdziwie wybuchowa historia Chrisa Claremonta i Jima Lee, w sam raz na początek doskonałego albumu. A dalej jest równie dobrze.

Zza grobu powraca niejaki Omega Red, pojawiają się Sabretooth i Maverick, a nowym członkiem grupy staje się Bishop. Pośród tego wszystkiego dostajemy swobodniejsze momenty „z życia” drużyny, gdzie co prawda próżno szukać głębi, ale jest spora obyczajowa dynamika, troszkę romantycznych niejednoznaczności, odrobina samczych przepychanek i ciętych dialogów. Pojawia się też cameo bohatera, którego solowy album ukazał się całkiem niedawno na naszym rynku.

Cytat:
Herosi stają naprzeciwko zagrożenia ze strony Brood, a w tle grają nowoorleańskie rytmy Mardi Gras. Jest nawet trochę horroru, ale x-menowa akcja przysłania demoniczne wątki, czego wcale nie uważam za wadę. Jim Lee i Howard Mackie w tym wątku pokazują, jaką moc miał ówczesny komiks superbohaterski. Jedyną wadą jest drobna fabularna luka w losie Ghost Ridera, która może kiedyś zostanie jakoś załatana…

Nie okłamujmy się – motorem napędowym tego komiksu jest Jim Lee. Zarówno w sferze scenariusza, jak i ilustracji. Przede wszystkim ilustracji.

Cytat:
Niby mamy całą barwność przełomu lat 80. i 90., ale jest też wiele ponad to. Lee popisuje się podczas ukazywania Magneto, ale też sprawia, że X-Men prezentują się bodaj najbardziej heroicznie w całej swej historii. Kieszonki Cyclopsa, dumna biel Storm czy gogle Jubilee. Ma to w sobie jakiś kontrkulturowy smaczek. Podstawą wyglądu mutantów jest tu jednak tężyzna fizyczna. Panowie są idealnie umięśnieni, a panie zawstydzają formą topowe modelki. Trochę w tym eskapizmu i Lee niemal popada w kicz ówczesnej epoki, ale po tym poznać mistrza, że potrafi trzymać się krawędzi.

Cytat:
Ale sylwetki bohaterów to nie wszystko, co oferuje Jim Lee. Przede wszystkim wszelki ruch w jego wykonaniu to komiksowa perfekcja. Komiksowa, bo po dziełach z X-Men tamtej ery nie oczekuje się subtelnych, delikatnych kadrów, a akcji rodem z wysokobudżetowego filmu. Logan tłucze się z Omega Redem, X-Men toczą boje w show Mojo i nawet sny Moiry czy epizodyczne występy Dazzler robią wrażenie. Powtórzę – to Jim Lee w szczycie swej formy i należy szanować wydawcę za przywilej oglądania jego prac.


:-D

„Legendy X-Men: Jim Lee"
Pierwszy tekst
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-31, 11:19   

Tomasz Drozdowski dzieli się uwagami po zapoznaniu się z komiksem „Upgrade soul":



Cytat:
Daniels tworzy niepokojącą, napiętą powieść. Wynik programu VIA jest na wiele sposobów skomplikowany. Z jednej strony to dywagacja na temat człowieka i tego kim jest – zarówno jako gatunek, jak i indywidualna jednostka. Z drugiej natomiast historia jest emocjonalną bombą. Nonnarowie, ich żółte odpowiedniki i zespół naukowców nie zachowują się tak, jak przystało na uczestnictwo w poważnym eksperymencie naukowym. Nie jest to może poziom relacji rodem z wenezuelskich tasiemców, ale trudno tu o laboratoryjny chłód uczuć. Do tego kotła autor dolewa jeszcze wątek fikcyjnej postaci herosa stworzonego przez Hanka i jego korzeni rasowych, jak i samej tożsamości rasowej oraz kulturowej.

Cytat:
To mocna historia poruszająca się w sferze transhumanizmu, choć może bardziej pre- transhumanizmu. To tak, jakby Ezra Claytan Daniels pisał o maszynie parowej czy komputerach gdzieś w epoce krucjat. Koncepcje i luźno zarysowane wyobrażenia tytułowej ulepszonej duszy są obecne, ale poważniejsze zmiany znajdują się dopiero w powijakach. Cała historia od początku jest pełna napięcia, silnie wyczuwalnego już od pierwszych kilku stron komiksu.

Cytat:
Daniels w swych rysunkach nie stawia na realizm, idąc w stronę pewnego przerysowania, które sprawdziłoby się świetnie zarówno w komediowej animacji, jak i artystycznym dziele o groteskowym charakterze. Elementem najbardziej nadnaturalnym są Henry i Manuela, w swej żółtej obłości i kontraście do rzeczywistości. Bliżej im do baśniowych stworów niż wyniku naukowego eksperymentu. Nonnarowie to małżeństwo sympatyczne, ale to, co wokół nich się dzieje, nie zawsze takie jest. Niektóre kadry mają w sobie pierwiastek grozy, nie takiej klasycznej, gotyckiej, a tej z całym naukowo-eksperymentalnym tłem. Oprawa graficzna to tu dość kontrastowa rzecz.

Cytat:
Ezra Claytan Daniels zadaje kilka ważnych pytań, ale przy tym nie stawia siebie w roli wszechwiedzącego mędrca, tworząc fabułę gładką i angażującą. Może jest momentami trochę niepokojąca, ale wszystko trzymane jest przez niego w ryzach.


:brawo:

„Upgrade soul"
To nasze trzecie spotkanie z tą historią
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-02-01, 05:10   

Piotr Pocztarek ocenia album „Punisher Epic Collection – Powrót do Wielkiego Nic":



Cytat:
Nad fabułą czuwają przede wszystkim Steven Grant, Mike Baron i Chuck Dixon, doświadczeni scenarzyści, którzy doskonale wiedzą czym powinny charakteryzować się komiksy z Frankiem, a często wręcz sami te cechy wypracowali. Czy przełożyło się to na jakość tego tomu?

Cytat:
Odpowiem od razu: i tak i nie. Z jednej strony dostajemy sporo mocnych, przyziemnych opowieści, które są dokładnie takie, jakie zawsze powinny być przygody Punishera. Frank skutecznie walczy z gangami motocyklowymi, malwersantami, mordercami, gwałcicielami, handlarzami narkotyków, najemnikami, dyktatorami z egzotycznych państewek czy skorumpowanymi wojskowymi. Opowieści są mocne, brutalne, dosadne i nieco powtarzalne, ale rozpisano je na 1-2 zeszyty, przez co nie nudzą.

Cytat:
Większość opowieści trzyma jednak dobry poziom, a za dynamiczną, stosunkowo realistyczną akcję odpowiadają świetne rysunki gwiazd takich jak Mike Zeck, Russ Heath czy Bill Reinhild, który o wiele lepiej radzi sobie z tematem militariów niż chociażby z twarzami czy tłami. Znalazło się też trochę miejsca dla kultowego Marka Texeiry, natomiast na minus zaliczam bohomazy argentyńskiego artysty Jorge Zaffino. Ciekawie wypadają też krótkie komiksy pokazujące brutalne techniki walki, jakie stosuje Punisher, oraz szczegółowo przybliżające jego arsenał broni.


:-D

„Punisher Epic Collection – Powrót do Wielkiego Nic"
Trzy poprzednie wypowiedzi
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-02-04, 05:26   

Piotr Pocztarek omawia drugi tom komiksu „Amazing Spider-Man":



Cytat:
W tle dalej swoją działalność prowadzi tajemniczy Ezekiel, który pełni dla Pajęczaka niejako rolę mentora i „dobrego wujka z Ameryki”. Na Spider-Mana czekają kolejne wyzwania w postaci chociażby morderczej Shathry, która stanowi personifikację osy – naturalnego wroga pająka.

Cytat:
Jakkolwiek idiotycznie by to nie brzmiało, scenarzysta z szacunkiem podchodzi do swoich pomysłów i nie robi z czytelnika idioty. Dzięki temu wychodzi z tej batalii zwycięsko, a jego propozycje po prostu dobrze się przyjmują – wcale nie musi sięgać po oklepanych dyżurnych wrogów Spider-Mana, bo autorskie propozycje są dobre i w pełni wystarczające.

Cytat:
Istotne jest także to, że Straczynski nie zapomniał o życiu prywatnym Pajęczaka – doskonale zdaje sobie sprawę, że właśnie wątki obyczajowe czynią tę postać tak popularną i ponadczasową. Po rozstaniu z Mary Jane oboje cierpią i tęsknią za sobą, a scenarzysta portretuje to w niesamowicie kreatywny sposób, tworząc jedną z najbardziej przejmujących, chociaż i kameralnych współczesnych opowieści superbohaterskich. Nie zapominajmy także o humorze – dobrze skrojonym, często obecnym w dialogach i doskonale dopasowanym do tego akurat bohatera.

Cytat:
Romity Juniora można oczywiście nie lubić za kanciasty, kwadratowy styl, ale trzeba przyznać, że świetnie portretuje on zarówno akcję, jak i spokojne obyczajowe momenty. Współpraca Straczyńskiego z młodszym Romitą była strzałem w dziesiątkę.

Cytat:
Scenarzysta bawi się odmiennymi perspektywami, czasem przedstawia akcję z punktu widzenia np. cioci May. O tym, jak dobrze to wypada świadczy fakt, że im bardziej spektakularna historia (najazd istot z innego wymiaru, powrót Dormammu, gościnny udział innych tuzów Marvela), tym gorzej wypada to na tle właśnie tych bardziej kameralnych opowieści.

Cytat:
Mamy do czynienia z opowieścią dojrzałą, pełną, rozbudowaną, napisaną z szacunkiem, pomimo mocnego grzebania w trzewiach mitologii Człowieka-Pająka.


:-D

„Amazing Spider-Man" tom drugi
To nasze trzecie spotkanie z tą częścią
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-02-06, 06:38   

Tomasz Drozdowski analizuje tom trzeci „Pewnego razu we Francji":



Cytat:
Joseph Joanovici, dominujący dotąd w opowieści Nury’ego, teraz ustępuje miejsca na scenie swym poplecznikom i wrogom. Równie ciekawym jak on, których wpływ na jego losy jest niebagatelny. Oto finał perypetii najbogatszego złomiarza Francji, który swego czasu grał na nosie zarówno nazistom, jak i Francuzom.

Cytat:
W finale cyklu ważną postacią staje się owładnięty własnymi obsesjami sędzia Legentil, spleciony losem z głównym bohaterem. Ostatnie strony komiksu wynoszą całą serię na wyżyny, ukazując potworną, chwytającą za serce tragedię obu mężczyzn.

Cytat:
Naziści, ruch oporu, jego własna rodzina i współpracownicy, a później służby i opinia publiczna. Wszystko to potencjalne źródło kłopotów, których nie uniknie nawet taki spryciarz jak Joanovici. Nury wykazuje się niebywałym talentem do złożenia tego wszystkiego w spójną całość, utrzymując uwagę czytelnika do dramatycznego końca. Scenarzysta nie daje się tu łatwo zaszufladkować, sprawiając, że opowieść, którą snuje, to wielowarstwowe dzieło. Mamy kryminał, opowieść wojenną, dramat psychologiczny i oczywiście biografię. Wszystko to skierowane do ludzi rozumiejących, że czas wojny to czas potworów. I czasem trzeba posunąć się do potwornych rzeczy, by nie zostać przez nich pożartym.

Cytat:
Joanocivi został oddany przez Sylvaina Vallee zgodnie z prawdą historyczną, choć na pierwszy rzut oka zdaje się być nieco przerysowany. Inna sprawa ze szkopami. Teutońskie ryje aż proszę się o przywitanie z kolbą karabinu, ale i co mniej szlachetnymi Francuzami można by straszyć dzieciaczki. Najmocniejszą stroną prac Vallee’a jest jednak balans między brutalnym, wojennym realizmem, a nieuchwytną lekkością świata przedstawionego. Znakomita dynamika, płynność, a przy tym artystyczny charakter.




„Pewnego razu we Francji" tom trzeci
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group