Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Culture.pl
Autor Wiadomość
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-10-07, 03:15   

"Cyganeria" - pisze Janusz R. Kowalczyk:



Cytat:
Cyganeria to towarzyskie ugrupowanie artystów i ich akolitów prowadzących nieregularne, indywidualistyczne, nader często ekscentryczne życie, w proteście przeciw konwenansom i normom: estetycznym, obyczajowym i społecznym epoki. Takie konfraternie były istotnym elementem ruchów artystycznych zwłaszcza w romantyzmie i modernizmie.

Cytat:
Pierwsza grupa cyganerii powstała we Francji ok. 1830 roku, wywodzili się z niej między innymi Victor Hugo i Théophile Gautier, a jej tradycyjnym ośrodkiem był Paryż romantyków. Później Wiedeń i Berlin – modernistów. Po II wojnie światowej znowu pałeczkę przejął Paryż – egzystencjalistów.

Cytat:
Termin cyganeria, zamiennie bohema, wywodzi się z francuskiego la bohème. Francuzi przejęli ten zwrot z łacińskiego słowa bohemus, ze średniowiecznołacińskiego określenia "mieszkańca Czech". Dawni Francuzi nazywali tak Romów, w przekonaniu, że właśnie stamtąd przywędrowali oni nad Sekwanę.

Cygańska skłonność do nomadycznego stylu życia i nieustających zabaw dały romantycznym twórcom asumpt do podobnej ekspresji w wyrażaniu własnych dążeń ideowych i artystycznych. Z tejże inspiracji zaczęły się pojawiać pierwsze dzieła literackie, jak choćby opowiadanie "Król cyganerii" ("Un prince de la bohème" 1840; wydanie poprawione 1845) Honoré de Balzaka, w cyklu "Scen z życia paryskiego" Komedii ludzkiej (dedykowane Heinemu).

Cytat:
Szczególnie inspirującą książką okazały się "Sceny z życia cyganerii" ("Scenès de la vie de bohème", 1846) Henri Murgera, nasycone sugestywnymi opisami trudnej, acz hulaszczej egzystencji malarzy i literatów Montmartre'u i Dzielnicy Łacińskiej Paryża. Powieść tę udramatyzował Teodor Barrière, nadając jej nowy tytuł "Życie cygańskie" ("La vie de bohème", 1849). Kolejnego przeniesienia tej prozy, tym razem na scenę operową, dokonał Giacomo Puccini, tworząc – z pomocą librecistów: Luigiego Illica i Giuseppa Giacosa – swoją "Cyganerię" ("La Bohème", 1896); o rok późniejsza, identycznie zatytułowana opera Ruggiera Leoncavalla, nie zdobyła już takiej sławy ani podobnego powodzenia jak jej poprzedniczka.

Cytat:
Wyrastający z francuskiego pnia swobodny, ekscentryczny styl życia, stojący w opozycji wobec panujących norm obyczajowych czy moralnych, miał swoje odgałęzienia w innych krajach, w tym również w Polsce. Po raz pierwszy terminem cyganeria określiło się grono młodych poetów i malarzy warszawskich. W "Słowniku mitów i tradycji kultury" [Warszawa 1987] Władysław Kopaliński odnotował, że Cyganeria warszawska to "tradycyjna nazwa gromadki literatów i malarzy warszawskich, istniejącej w okresie około 1838–1843. W utworach swoich wyrażali pogardę dla konwencji obyczajowych, filistrów i świata salonów, cechowały ich zainteresowania ludoznawcze. Bardziej znani z nich: Roman Zmorski i Włodzimierz Wolski".

Cytat:
Nazwę Cyganeria warszawska wprowadził Niewiarowski w cyklu artykułów pod tymże tytułem w "Kurierze Warszawskim" (1881–1882). Wzorem swoich europejskich poprzedników artyści zgrupowani w owym gremium świadomie prowokowali otoczenie manifestacyjnym trybem życia, toteż określani byli mianem dziwaków czy fantastów. Upadek grupy wiąże się głównie z rozbiciem akcji spiskowej w Królestwie Polskim w 1843 roku.

Cytat:
W sztuce tej autor nawiązuje do losu artystów i ich otoczenia niedługo po upadku powstania listopadowego. Akcja dramatu rozgrywa się w Warszawie, w jej tle pobrzmiewają echa bezwzględnych rządów carskiego namiestnika Iwana Paskiewicza.

Cytat:
Cyganeria była zjawiskiem kulturowo-towarzyskim, które w kraju nad Wisłą najsilniej bodaj przetrwało właśnie w legendzie. Świadczy o tym choćby sława, jaką zyskał wiersz "Evviva l'arte" Kazimierza Przerwy-Tetmajera (1894), w miarę wiernie przedstawiający obraz modernistycznej bohemy. Cyganerii często przymierającej głodem, pogardzanej, fizycznie znękanej, ale pełnej dumy i poczucia wyjątkowości.

Cytat:
Opisana w utworze opozycja artysta versus filister (indywidualność versus indywiduum) była jednym z najbardziej wyrazistych tematów epoki. Okopany w swych doczesnych dobrach syty filister (inaczej kołtun), osobnik ostentacyjnie nieczuły na ponęty jakichkolwiek dziedzin sztuki, był dla artystów synonimem przyziemności i niskich lotów. Ze względu na swoje ograniczenia i tępotę był dla artysty wymarzonym wrogiem, godnym wyrażającej pogardę inwektywy.

Cytat:
Każdy twórca, bądź pretendent do tego miana, mógł więc do woli używać sobie na dowolnym mieszczuchu, budującym przyszłość swoją i swojej rodziny na własną miarę (owszem, dorobkiewiczowską). Tak się jednak składa, że nie każdy ze śmiertelników może się poszczycić artystycznym talentem czy bogatą wyobraźnią.

Cytat:
W 1909 roku warszawski "Kurier Świąteczny" opublikował wiersz "Peleryna" Mieczysława Srokowskiego. Utworem zainteresował się młody Leon Schiller i uczynił z niego piosenkę dla kabaretu Momus. Później wykorzystał ten utwór w swoim "Kramie z piosenkami". Odtąd "Peleryna" zaczęła uchodzić za rodzaj hymnu okresu młodopolskiej cyganerii, z racji swojego nastroju i trafnie oddanej prawdy o "mansardowym" losie ludzi z owej epoki.

Cytat:
Tomasz Weiss stwierdził, że fenomen cyganerii "wcześnie został zauważony przez ówczesną literaturę i niejednokrotnie był podejmowany jako temat główny lub uboczny – zarówno w ujęciu analitycznym, będącym próbą psychospołecznej diagnozy zjawiska, jak w intencji karykaturalno-satyrycznej i polemicznej, uwydatniającej na przykład kabotyńską pozę zachowań cyganeryjnych".

Cytat:
Pierwsza grupa cyganerii powstała we Francji ok. 1830 roku, wywodzili się z niej między innymi Victor Hugo i Théophile Gautier, a jej tradycyjnym ośrodkiem był Paryż romantyków. Później Wiedeń i Berlin – modernistów. Po II wojnie światowej znowu pałeczkę przejął Paryż – egzystencjalistów.

Cytat:
Legenda cyganerii niezmiennie trwa. We wspomnieniach, w anegdotach, w miejscach związanych z awangardowymi twórcami. I będzie się odradzać – tak długo, jak długo będą będą przychodzić na świat kolejni artyści świadomi swojego posłannictwa.


:-D

"Cyganeria"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-10-21, 11:23   

"Late bloomers. "Późno rozkwitający" polscy artyści" - przypomina Ich Patryk Zakrzewski:



Cytat:
Dwanaście przykładów na to, że nigdy nie jest za późno, czyli długie i kręte ścieżki do kariery polskich twórców.

Cytat:
Angielskim terminem late bloomer (dosłownie "późno rozkwitający") zwykło nazywać się osoby, których talenty ujawniły się w wieku dojrzałym. Historia zna wiele takich przypadków: Cervantes napisał "Don Kichota", gdy miał 57 lat (wcześniej był m.in. żołnierzem, poborcą podatkowym i niewolnikiem beja Algieru), Daniel Defoe "Przypadki Robinsona Crusoe" w wieku lat 59. Henri Rousseau zaczął malować w wieku 41 lat. Ridley Scott, Michael Haneke czy Robert Altman wyreżyserowali swoje pierwsze filmy po czterdziestce. A jak to wyglądało w przypadku polskich twórców?


:idea:

"Late bloomers. "Późno rozkwitający" polscy artyści"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-11-01, 15:07   

"Zwyczaje pogrzebowe ery cyfrowej" - opowiada i pokazuje Anna Cymer:



Cytat:
Obrzędy związane z upamiętnianiem zmarłych są bardzo głęboko zakorzenione w polskiej kulturze i wydają się niezmienne od wieków. A jednak XXI wiek wprowadził do tej tradycji nieco zmian.




"Zwyczaje pogrzebowe ery cyfrowej"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-11-04, 07:23   

"Tropami mandżurskiej Polonii, czyli najbardziej "polskie" miasto w Chinach" - opowiada o nim Magdalena Stoszek-Deng:



Cytat:
Jakie jest najbardziej "polskie" miasto w Chinach? Miasto, które dla tysięcy Polaków stało się drugą ojczyzną, do rozwoju którego walnie się przyczynili? Chodzi o położony w Chinach Północno-Wschodnich, czyli historycznej Mandżurii, Harbin (dawniej: Charbin).

Cytat:
Bezpośrednim powodem, dla którego dużo Polaków znalazło się w tak odległym od ojczyzny miejscu, było powstanie Kolei Wschodniochińskiej (KWCh). Polscy pracownicy obecni byli na wszystkich etapach jej budowy i obsługi, na każdym szczeblu zatrudnienia, ogółem stanowiąc nawet około 30% całej kadry inżynieryjno-technicznej i administracyjnej. Wraz z rodzinami osiedlali się nie tylko w nowopowstałym wówczas mieście Harbin (gdzie w szczytowym okresie ich liczba sięgała dziesięciu tysięcy osób!), lecz także na stacjach wzdłuż linii kolejowych (Ashihe/Aszyche, Yimianpo/Imieńpo, Manzhouli/Mandżuria i inne). W 1903 roku, gdy Kolej oddawano do użytku, społeczność polska w Mandżurii liczyła już około 7 tysięcy osób.

Cytat:
Samo miasto swoje powstanie zawdzięcza inżynierowi Adamowi Szydłowskiemu, który stanął na czele ekspedycji i wyznaczył miejsce pod jego budowę (za dzień założenia Harbinu uznano 16 maja 1898). Twórcą sporządzonego na przełomie 1898/1899 roku pierwszego planu urbanistycznego miasta również był Polak, inżynier Konstanty Jokisz. To właśnie on wykreślił główne arterie miasta, zadecydował o lokalizacji dworca kolejowego, oraz mostu przerzuconego przez Sungari – a zatem wyznaczył główne punkty, wokół których skupione jest miasto do dziś. Co więcej, budową Harbinu kierował Polak, inżynier Jan Obłoniewski, a pierwszym jego burmistrzem był Eugeniusz Dynowski.

Cytat:
Najbardziej imponującym zachowanym śladem polskiego wkładu i kunsztu, jest istniejący do dziś prawdziwy majstersztyk architektoniczny – ponad kilometrowy most Kierbedzia (obecnie most Binzhou), najdłuższy na całej trasie KWCh. Nazwany został na cześć wiceprezesa towarzystwa Kolei Wschodniochińskiej, inżyniera Stanisława Kierbedzia, głównego decydenta w sprawach budowy. To właśnie Kierbedź sprawował nadzór nad projektem, do którego realizacji oddelegowano inżyniera Aleksandra Łętowskiego. Nazwiska ich obu zamieszczono na tablicach pamiątkowych widniejących na moście, który obecnie został już wyłączony z użytkowania i służy jako atrakcja turystyczna. Jednak swego czasu był przykładem nowatorskiej polskiej myśli technicznej.

Cytat:
Most zachował się w idealnym niemal stanie, w przeciwieństwie do zaprojektowanego przez Ignacego Cytowicza dworca kolejowego. Oddany do użytku w 1899 roku, inspirowany budynkiem dworca kolejowego w Siedlcach, zaplanowany został przez polskiego inżyniera w stylu secesyjnym. Później wielokrotnie przebudowywany i burzony, obecnie, po zakończonej w 2017 roku renowacji, ponownie nawiązuje do oryginalnego projektu.

Cytat:
Trudniej rozpoznać położony w dawnej dzielnicy Nowe Miasto (obecnie Nangang) kościół św. Stanisława, obecnie pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego. Jego bryła uległa niemal całkowitej zmianie. Budowa kościoła rozpoczęła się w 1906 roku, a do użytku oddany został rok później. Dziś nadal pełni funkcje sakralne.

Cytat:
Niedaleko kościoła widnieje inny ważny ślad polskości w Harbinie – dowód przedsiębiorczości, pomysłowości i odwagi naszych rodaków. Mowa o willi Władysława Kowalskiego, właściciela rozległych leśnych koncesji wzdłuż wschodniej odnogi KWCh, jednego z najzamożniejszych ludzi w regionie, nazywanego "Królem Mandżurii".

Kowalski nie tylko obsługiwał Kolej, lecz także eksportował drewno za granicę, a pod koniec lat dwudziestych wybudował w Harbinie niezwykle nowoczesną fabrykę sklejki.

Cytat:
Innym przykładem harbińskiego sukcesu była fabryka tytoniu założona przez polskich Karaimów, braci Łopato. Rodzina Łopato pochodziła z Troków, ale Eliasz Łopato początkowo rozwijał swój tytoniowy interes w Moskwie. Do Harbinu przybył najprawdopodobniej w 1904 roku, i wraz z bratem, Abrahamem, najpierw sprzedawał sprowadzane z Rosji towary. Wkrótce jednak bracia nabyli maszyny i sami zaczęli produkcję, a spółka "Synowie A. Łopato" (przekształcona następnie w Towarzystwo Akcyjne) szybko się rozwijała i z czasem pokrywała zapotrzebowania rynkowe nie tylko w Mandżurii, ale i w całych Chinach. Wyroby tytoniowe produkowane w fabryce Łopato były wielokrotnie nagradzane a targach i wystawach, między innymi w Moskwie, Londynie, czy Paryżu.

Cytat:
Inny Polak, Jan Wróblewski, otworzył pierwszy w Harbinie i najstarszy w całych Chinach browar, na kanwie którego rozwinęła się później jedna z najpopularniejszych chińskich marek piwa: "Harbin". Według niektórych źródeł chińska nazwa tego trunku, pijiu (啤酒), pochodzi właśnie od polskiego "piwa!". W Harbinie działały również: gorzelnia założona przez Adama Czajewskiego, pierwsze młyny parowe Eugeniusza Dynowskiego i Władysława Kowalskiego, fabryka kotłów parowych Krasińskiego czy fabryka kufrów podróżnych i wyrobów metalowych Kazimierza Czerwińskiego.

To również Polacy jako pierwsi w Mandżurii zaczęli uprawiać buraki cukrowe (wyhodowane z polskich nasion) i pozyskiwać z nich cukier. Zbudowana w 1906 roku przez Stowarzyszenie Ziemian Lubelskich cukrownia – kombinat położona jest na obrzeżach miasta, w Aszyche (obecnie dzielnica Harbinu, Acheng). W 2017 roku, przy okazji zorganizowanego przez władze miasta "Kongresu dawnych cudzoziemskich mieszkańców Harbinu", miała miejsce ceremonia odsłonięcia pamiątkowej tablicy.

Cytat:
Nie zachowały się za to niestety ani siedziba powstałego w 1907 roku Stowarzyszenia "Gospoda Polska", ani budynek gimnazjum, które od 1916 roku nosiło imię Henryka Sienkiewicza, a którego dyrektorem był przez pewien czas wybitny badacz, Kazimierz Grochowski, jednym z absolwentów zaś – pisarz Teodor Parnicki.

Cytat:
I wreszcie – ostatnia pamiątka po polskich mieszkańcach miasta, czyli miejsce wiecznego spoczynku części z nich. W prawosławnej części cmentarza Huangshan, zlokalizowanych jest bowiem dziewięć grobów Polaków zmarłych w latach 1898-1984: Julii Daksnis-Karolewicz, Antoniego Jakubowskiego, Apolonii Koralewicz, Pelagii Kowalik, Alberta Kowalika, Władysława Kowalskiego, Napoleona Skorulskiego oraz Marii i Mariana Stokalskich. W ostatnich latach, dzięki zaangażowaniu szczecińskiego Klubu Harbińczyków, udało się potwierdzić jako polskie cztery kolejne mogiły.

Cytat:
Kolonia polska w Harbinie była prawdziwym ewenementem: kwitło tu życie społeczno-kulturalne, kultywowano tradycję, powstawały szkoły, organizacje młodzieżowe, kościoły. Polacy mieli nawet własną prasę i klub hokejowy! Co więcej, stosunki Polonii z ludnością miejscową układały się zazwyczaj bardzo pomyślnie.

Cytat:
Mimo to wiedza o obecności Polaków jest wśród współczesnych mieszkańców miasta znikoma. Na całe szczęście podejmowane są działania, mające na celu zmienić ten stan rzeczy. W 2017 roku w Muzeum Prowincji Heilongjiang zorganizowana została poświęcona polskim mieszkańcom wystawa. W tym samym roku polscy Harbińczycy wzięli udział w zorganizowanym przez władze miasta "Kongresie dawnych cudzoziemskich mieszkańców Harbinu". Prócz tego w ostatnich latach na internetowych kontach polskiej ambasady pojawiają się chińskojęzyczne posty propagujące wiedzę o polskim wkładzie w rozwój miasta.


:idea:

"Tropami mandżurskiej Polonii, czyli najbardziej "polskie" miasto w Chinach"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-11-06, 04:15   

"Miejsce kościoła w mieście" - nasze zainteresowanie budzi Anna Cymer:



Cytat:
Choć według badań polskie społeczeństwo bardzo szybko się sekularyzuje, miejsce budynku kościoła w naszym krajobrazie jest wyjątkowo utrwalone, stanowi część naszej tożsamości i ma znaczenie szersze niż tylko sakralne.

Cytat:
Od początku dziejów miast w Polsce kościelna wieża stanowiła jeden z najważniejszych punktów w przestrzeni. Budowana wysoko miała, rzecz jasna, anonsować obecność świątyni, być wskazówką dla wiernych, a zawieszone w niej dzwony powinny być słyszane z dużych odległości. Jednak jej obecność w krajobrazie bardzo szybko stała się uniwersalnym, zrozumiałym dla każdego znakiem, drogowskazem, punktem orientacyjnym nie tylko dla wierzących. Nawet dziś wiejski czy miejski pejzaż bez kościelnej wieży wydaje się niepełny.

Cytat:
Kościelne wieże pełniły rolę dominant od kiedy zaczęto na terenach Polski budować kościoły, a więc od ponad tysiąca lat. Jednak ich miejsce oraz sposób lokowania w przestrzeni zmieniały się w różnych epokach. Gdy tylko średniowieczne technologie budowlane pozwoliły na wznoszenie wysokich konstrukcji, gotyckie świątynie zaczęto wieńczyć wieżami; najchętniej ustawiano je przy kościelnych fasadach. 82-metrowa, potężna, masywna wieża kształtuje front Bazyliki Mariackiej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku, tyle samo liczy wyższa z wież krakowskiego Kościoła Mariackiego; dziesięć metrów wyższa jest wieża Bazyliki św. Elżbiety we Wrocławiu. Pierwotnie sięgała aż 130 metrów, jednak w połowie XVI wieku jej część została zniszczona, podobnie jak oryginalnie 120-metrowa wieża nietypowego, bo obronnego kościoła św. Jana Ewangelisty w Paczkowie. Ponad 60 metrów mają wieże XIV-wiecznego kościoła Marii Panny w Legnicy, niewiele mniej liczą kwadratowe wieże ogromnego kościoła św. Mikołaja w Brzegu (tu rekordową wysokość 27 metrów mają również kościelne nawy).

Cytat:
Nie każde miasto jest położone tak, by można było z daleka podziwiać jego panoramę. Cechę tę jednak posiada choćby rozciągnięty na wysokim brzegu Wisły Toruń. Wpisany na listę dziedzictwa UNESCO "skyline" Torunia ma swoją dominantę: stanowi ją potężna, ceglana bryła bazyliki katedralnej św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty. Co ciekawe, jej wieża w porównaniu z innymi średniowiecznymi budowlami nie jest wysoka, ma "tylko" 52 metry. Mimo to kościół dominuje ponad staromiejską zabudową. A to za sprawą lokalizacji. W średniowieczu kościół był nie tylko miejscem religijnego kultu, ale i ośrodkiem edukacji i kultury. Zajmował ważne miejsce w mieście – także dosłownie. Świątynie lokowano w centralnych punktach, przy ważnych traktach, placach, rynkach, tak, aby były widoczne i dostępne z wielu stron.

Cytat:
Kolejną ważną epoką dla rozwoju budownictwa sakralnego była kontrreformacja i związany z nią styl barokowy. Świątynie nadal, a po narodzinach idei protestanckich nawet bardziej niż kiedyś, starano się uczynić miejscami o szczególnym znaczeniu. Zmieniły się jednak i rozrosły miasta, kościoły należało dopasować do ich zurbanizowanej tkanki. Stąd pomysł na wpisywanie ich w pierzeje ulic, łączenie ze świecką zabudową. Już uznawany za pierwszą barokową świątynię rzymski kościół Il Gesù można uznać za miejską "plombę", jest tak dobrze zintegrowany z otaczającymi go obiektami; polskim przykładem takiego działania może być katedra polowa Wojska Polskiego Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, kościół garnizonowy zbudowany na przełomie XVII i XVIII wieku przy ul. Długiej w Warszawie.

Cytat:
Czymś jednak należało się odróżnić. W baroku służyła temu dekoracja. Fasady świątyń zyskały bardzo bogaty detal architektoniczny oraz dekorację rzeźbiarską, figury świętych czy nawet biblijne sceny ulokowane w zdobnych niszach, rozbudowane portale i zwieńczenia fasad. Prawdziwe bogactwo barokowej sztuki kryje się jednak we wnętrzach – to tam iluzjonistyczne freski i przepych złoconych rzeźb miały pokazywać siłę, znaczenie, potęgę instytucji Kościoła. Dekoracji jednak nie widać z ulicy – tymczasem kościół miał nadal być dominantą, zwracać na siebie uwagę także przechodniom, którzy nie planowali modlitwy. I znów spożytkowano korzyści płynące z lokalizacji, z wpisania obiektu sakralnego w miejską urbanistykę. Kościoły, jeśli było to możliwe, sytuowano na osi ulicy, aby zamykając jej perspektywę odróżniały się od tworzącej pierzeję zabudowy, a także w symboliczny sposób stawały się "celem" dla przechodniów.

Cytat:
Nowoczesność, która nadeszła wraz z rewolucją przemysłową nie zmieniła wiele w obecności kościoła w mieście. Tym bardziej, że w XIX wieku najpopularniejszym stylem dla obiektów sakralnych stał się neogotyk, łatwo więc było sięgnąć po sprawdzone wzory ceglanych, strzelistych budowli z wysokimi wieżami. W ten sposób lista najwyższych w Polsce obiektów sakralnych została zdominowana przez budowle pochodzące z epoki średniowiecza oraz z końca XIX i początku XX wieku. Na wysokość ponad 765 metrów "wyciągnął" w 1904 roku wieże bazyliki katedralnej św. Michała i św. Floriana w Warszawie jej projektant, Józef Pius Dziekoński, autor bardzo wielu neogotyckich świątyń górujących nad okolicą strzelistymi wieżami. Zaledwie kilka metrów mniej liczą zbudowane w podobnym czasie przełomu wieków wieże m.in. katedr w Opolu i Białymstoku, kościołów Matki Bożej Pocieszenia w Żyrardowie, św. Tomasza Apostoła w Sosnowcu czy Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Katowicach.

Cytat:
W latach międzywojennych nie zbudowano wiele świątyń, powstały jednak obiekty o formach godnych uwagi. Okazało się, że nowoczesny styl modernistyczny, chłodny i surowy, pozbawiony zdobień i uporządkowany. także nadaje się do kreowania brył sakralnych. Dowodem tego są zgeometryzowane, lecz także dobrze czytelne wśród miejskiej zabudowy kościoły m.in. p.w. Matki Boskiej Zwycięskiej w Krakowie (projekt Tadeusza Ruttié z lat 30. XX w.), św. Feliksa z Kantalicjo w Warszawie, dzieło Zygmunta Gawlika z 1927 roku, czy katowicki kościół garnizonowy pw. św. Kazimierza Królewicza, który zaprojektowali Leon Dietz d’Arma i Jerzy Zarzycki. Wszystkie te świątynie, choć poddane reżimowi modernistycznej geometrii, mają formy eleganckie i stosowne do funkcji, wszystkie też wieńczy wysoka – kwadratowa w przekroju – wieża.

Cytat:
W powojennym półwieczu tarcia na linii państwo – Kościół trwały właściwie nieustannie; wiele z nich dotyczyło wydawania pozwoleń na budowę nowych świątyń. Te władze dawały bardzo niechętnie, wyjątkiem były chwile społecznych niepokojów, strajków, zamieszek (to dlatego najwięcej kościołów w Polsce zbudowano po Grudniu’70 czy po wprowadzeniu stanu wojennego i w kryzysowych latach 80.), kiedy to możliwość wzniesienia kościoła miała ludzi uspokoić i wyciszyć bunt. Doskonałym tego dowodem jest historia zaprojektowanego przez Leopolda Taraszkiewicza kościoła Najświętszej Maryi Panny Królowej Różańca Świętego w gdańskiej dzielnicy Przymorze. Pierwsze plany budowy były gotowe razem z powstającym tu od końca lat 50. osiedlem. Wtedy jednak nie udało się pozyskać na zgody na budynek. Tę wydano po tragicznych wydarzeniach Grudnia’70, z projektu jednak władze usunęły wysoką wieżę-dzwonnicę. Zgodę na jej ustawienie otrzymano dopiero po wyborze Karola Wojtyły na papieża – powstała w 1979 roku.

Cytat:
W latach Polski Ludowej budowanie kościołów było działaniem politycznym. Świątynie wznoszono często przeciwko władzy i szarej rzeczywistości. Stąd ich niezwykle zróżnicowane, nowoczesne, oryginalne formy, tym łatwiejsze do zastosowania, że kościelne budownictwo jako jedyne nie było regulowane państwowymi normatywami. Ponadto takie były sugestie inwestorów: w opublikowanych przez Konferencję Episkopatu Polski na początku lat 70. "Normach postępowania w sprawach sztuki kościelnej" zapisano: "Świątynia ma być znakiem obecności Boga wśród ludzi. Plan i bryła kościoła powinny różnić się od architektury mieszkalnej i użytkowej". W ten sposób na osiedlach z prefabrykowanych bloków, bo to głównie tam budowano kościoły potrzebne rosnącej liczbie ich mieszkańców, w epoce PRL-u powstały liczne efektowne konstrukcje z betonu, cegły, stali, szkła, niepodobne do tradycyjnych obiektów sakralnych (na co ogromny wpływ miały ustalenia trwającego od 1962 do 1965 roku II Soboru Watykańskiego, którzy zmodernizował formę i kształt świątyni), wyraziście kontrastujące z otoczeniem.


:idea:

"Miejsce kościoła w mieście"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-11-25, 07:48   

"Dendrolog, dyrygent, kompozytor – portrety Pendereckiego" - opowiada Filip Lech:



Cytat:
Skąd pochodził Krzysztof Penderecki, co łączyło go z Kantorem i Salvadorem Dali, dlaczego w jego twórczości przewijają się wątki żydowskie, dla kogo sadził zielone labirynty i czy maestro interesował się jazzem?

Cytat:
Krzysztof Penderecki przyszedł na świat w 1933 roku w Dębicy. Było to małe, peryferyjne żydowskie miasteczko (w jidysz – Dembitz), w którym większość stanowili chasydzi. Życie toczyło się tam niespiesznie, a mieszkańcy z rozrzewnieniem wspominali czasy Franciszka Józefa i monarchii austro-węgierskiej. Stąd wszystkie żydowskie echa, które regularnie powracają w twórczości Pendereckiego.

Cytat:
Penderecki pochodzi z rodziny ormiańsko-niemiecko-polskiej. Jego dziadek był niemieckim ewangelikiem, ale przeszedł na katolicyzm dla swojej żony (i wtedy, jak mówi kompozytor, stał się katolickim neofitą). Babcia pochodziła ze Stanisławowa (dzisiaj Iwano-Frankiwsk) i była Ormianką. Z Dębicy jeździła na nabożeństwa do ormiańskiego kościoła w Krakowie.

Cytat:
W przeciwieństwie do wielu kompozytorów, Penderecki nie pochodził z muzycznej rodziny. Rodzice wysyłali młodego Krzysztofa i jego rodzeństwo na lekcję gry na pianinie, w końcu wykształcony człowiek powinien orientować się także w sztukach pięknych. Te zajęcia były dla przyszłego muzycznego buntownika zmorą, a jego nauczycielka szybko zrezygnowała z krnąbrnego ucznia.

Jakiś czas później jego ojciec dostał w prezencie skrzypce, które wzbudziły w chłopcu niezwykłe zainteresowanie. Każdy potrafi zagrać czysty dźwięk na pianinie – wystarczy wcisnąć klawisz; skrzypce są o wiele bardziej wymagającym instrumentem. I młody Krzysztof postanowił zostać wirtuozem. Ćwiczył z samego rana, przed wyjściem ze szkoły i od razu po powrocie. Koleżanka podarowała mu opasły tom z sonatami Bacha, które oczarowały Pendereckiego.

Cytat:
W gimnazjum zakłada zespół, "staje się – jak byśmy to dziś żartobliwie, lecz modnie mogli powiedzieć – animatorem i organizatorem życia muzycznego Dębicy" – pisał w 1973 roku Krzysztof Lisicki. W 2013 roku powiedzielibyśmy, że Penderecki był miejskim aktywistą. Po maturze rodzice wysłali Pendereckiego na rok do Krakowa, żeby sam zadecydował, w jakim kierunku chce się rozwijać - oprócz muzyki fascynowała go literatura (chciał studiować filologię klasyczną), pociągały go sztuki plastyczne.

Cytat:
Jak dobrze wiemy, Penderecki wybrał muzykę, szybko osiągając pierwsze sukcesy. Właściwie to od razu ustanowił rekord – w 1959 roku zdobył trzy pierwsze nagrody (pierwszą i dwie drugie) w Konkursie Młodych Kompozytorów organizowanym przez Związek Kompozytorów Polskich. Utwory przesyłano anonimowo, i jurorzy popadli w niemałą konsternację, kiedy zwycięzcą trzech nagród stał się ten sam młody człowiek. Ten zresztą przewidział taki bieg rzeczy i własnoręcznie wykonał tylko jedną partyturę, pozostałe zaniósł do kopisty, żeby przed komisją nie zdradził go charakter pisma. Po ogłoszeniu wyników wprowadzono poprawkę do regulaminu konkursu: od tamtego momentu każdy kompozytor może przesłać tylko jeden utwór. Innymi słowy, rekordu Pendereckiego nikt już nigdy nie pobije.

Cytat:
"Spędzam często kilkanaście godzin dziennie nad partyturą, i to niezależnie od tego, gdzie jestem, czy w kraju, czy za granicą" – mówi kompozytor, który potrafi skupić się podobno wszędzie. Jego pierwsza żona studiowała pianistykę, Pendereckiego dźwięk instrumentu rozpraszał, więc wychodził… do zatłoczonej kawiarni (Jama Michalikowa, zawsze siadał przy tym samym stoliku), gdzie, jak głosi legenda, pisał na serwetkach. Dzisiaj nie przeszkadzają mu wnuki, które rysują po papierze nutowym podczas pracy dziadka. Chyba najbardziej lubi pisać nad morzem, bałtycki krajobraz towarzyszył mu nawet przy pisaniu hałaśliwej "Polimorfii", a potem stał się inspiracją do "Stabat Mater".

Cytat:
W latach 1959-61 Penderecki komponuje utwór, który ma być buntem przeciwko trendom obowiązującym w awangardzie lat 50. Na partyturze napisze 8'37'', bo tyle ma trwać wykonanie tego utworu. Ale po wysłuchaniu zmienia tytuł na "Ofiarom Hiroszimy - Tren" i wysyła do burmistrza Hiroszimy list z dołączoną partyturą i nagraniem utworu.

Cytat:
Pendereckiego kojarzymy raczej z tradycyjnymi instrumentami, ale w latach 1958-62 interesował się też muzyką elektroniczną. Dzięki uprzejmości Józefa Patkowskiego miał dostęp do arsenału Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia w Warszawie, organizował sympozja z udziałem zagranicznych kompozytorów i prezentował nieznane wcześniej w Polsce elektroniczne kompozycje.

Cytat:
Wspomnienia o Żydach przedwojennej RP przejawiają się nie tylko w motywach klezmerskich, są obecne także w ciągłym przeżywaniu Zagłady. W 1963 roku Penderecki zrealizował naturalistyczne słuchowisko radiowe ''Brygada śmierci'', oparte na tekście Leona Weliczkera – członka Sonderkommando, oddziału powołanego przez nazistów w celu zacierania śladu ich zbrodni.

Cytat:
Innym ważnym (i mniej kontrowersyjnym) przedstawieniem Holocaustu jest ''Kadisz'', utwór noszący podtytuł ''Łódzkim Abramkom, którzy chcieli żyć. Polakom, którzy ratowali Żydów''.

Cytat:
Krzysztof Penderecki nigdy nie skupiał się na pisaniu muzyki filmowej, ale mimo to usłyszymy ją w wielu filmach, chociażby w ''Lśnieniu'' Kubricka, ''Egzorcyście'' Friedkina i ''Masce'' braci Quay. Reżyserzy, zachwyceni plastycznością jego muzyki prosili kompozytora o możliwość wykorzystania nagrań jego utworów.

Cytat:
Osobą, która odpowiada za obecny kształt życia maestro Pendereckiego jest jego żona – Elżbieta. Po raz pierwszy spotkał ją, kiedy miała 10 lat, była córką wiolonczelisty Leona Soleckiego, który przyjaźnił się z młodym Krzysztofem, początkującym kompozytorem. Elżbieta pobierała lekcje fortepianu od pierwszej żony Pendereckiego – maestro jej z tego czasu prawie nie pamięta, a jego obecna małżonka wspomina, że był dla niej niesympatyczny. Wszystko zmieniło się podczas wakacji w Juracie.

Cytat:
Dzisiaj trudno sobie wyobrazić jak wyglądałaby twórczość Pendereckiego bez obecności Elżbiety Pendereckiej. Małżonka wyręcza go we wszystkich formalnościach – czyta i odpowiada na jego korespondencje, odpowiada za planowanie koncertów, na których występuje Penderecki, a w jego 80. i 85. urodziny zorganizowała festiwal na jego cześć.

Cytat:
Domeną Pendereckiego jest nie tylko kompozycja, jedną z jego największych pasji jest dendrologia, czyli drzewoznawstwo. Oprócz tego specjalizuje się w sadzeniu labiryntów: posadził dwa, jeden wyjątkowo duży: ma 4 tysiące metrów kwadratowych i kiedy urośnie, nie będzie łatwo znaleźć drogi wyjścia.

Cytat:
Inną pasją Pendereckiego jest dyrygowanie swoimi własnymi utworami (i nie tylko). Jego przygoda z dyrygenturą zacęła się przez przypadek – dyrygował swoim ''Actions For Free Jazz Orchestra'', napisanym bez uwzględnienia postaci dyrygenta, muzycy mieli grać sami. Kiedy Penderecki przyjechał do Donaueschinger, żeby wysłuchać próby utworu, przekonał się, że muzycy nie radzą sobie ze skomponowanym przez niego materiałem. Najpierw dawał rady i wskazówki, dzień przed wykonaniem podjął decyzję, że stanie za dyrygenckim pulpitem i pokieruje (po raz pierwszy w życiu) wykonaniem swojego utworu.

Cytat:
Penderecki nieustannie wraca do swoich starych utworów – wprowadza drobne poprawki, doskonali je.


:brawo:

"Dendrolog, dyrygent, kompozytor – portrety Pendereckiego"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-12-04, 03:48   

"5 teatralnych zjawisk, które przeminęły" - nasze zainteresowanie budzi Marcelina Obraska:



Cytat:
Portrety aktorskie na papierkach od cukierków, pojedynki na brawa wśród "kibiców" artystek i specjalne miejsce na widowni dla lekarza. Gdyby przenieść się o półtora wieku wstecz, obyczaje teatralne mogłyby nas mocno zdziwić. Oto pięć przykładów zjawisk, które tworzyły niegdysiejszy obraz życia teatralnego, a których już nie uświadczymy.

Cytat:
XIX-wieczna aktoromania przejawiająca się między innymi dosłownym kibicowaniem konkretnym artystkom i artystom scenicznym przyniosła zjawisko klaki – opłaconych, zorganizowanych entuzjastycznych reakcji na występy teatralne. Dziś z pojęcia klakiera, czyli oklaskiwacza korzystamy raczej przenośnie, pejoratywnie określając osoby bezrefleksyjnie przytakujące i wyrażające podziw wobec kogoś lub czegoś. W dziewiętnastym stuleciu był to jednak opłacany zawód, a we Francji stworzono nawet przedsiębiorstwo pod nazwą "Zapewnienie powodzeń dramatycznych" oraz podzielono tę specjalizację na kategorie (na przykład klakier bisujący, klakier gorąco bijący brawo przy każdej nadarzającej się okazji, klakier "przychylnie pomrukujący" lub "syczący" na konkurenta danego aktora). W Polsce ery aktorskiej klaka przybierała niekiedy formę pojedynku niczym w meczu piłkarskim – grupy "kibiców" rywalizowały ze sobą o miano najgoręcej, najżarliwiej dopingujących.

Cytat:
Można stwierdzić, że dawniej po śmierci aktorki lub aktora spektakl się nie kończył, ale zmieniał formę. Monumentalne, widowiskowe, tłumne pogrzeby najwybitniejszych artystek i artystów scenicznych były częścią obyczaju teatralnego, stając się głośnym wydarzeniem medialnym. W 1889 roku wspomnieniu pośmiertnemu oraz szczegółowej relacji z pogrzebu Alojzego Żółkowskiego poświęcono prawie pół numeru tygodnika "Kłosy". "[...] mnogie tysiące ludzi o niczem nie myślały, o niczem nie mówiły tylko o tym żałobnym, uroczystym obrzędzie, o tej owacyi pośmiertnej dla bawiciela tłumów", pisano. Wstęp do świątyni, w której wystawiono trumnę Żółkiewskiego możliwy był jedynie za okazaniem biletu, mimo to we wnętrzu panował niesamowity wręcz ścisk.

Cytat:
O bliskich związkach medycyny i teatru świadczyć może między innymi dawne zjawisko teatrów anatomicznych, o których pisaliśmy w jednym z wydań Culture. Od XVIII wieku w teatrach istniała także funkcja lekarza teatralnego, a specjalizacja ta nie ominęła również rodzimego teatru. Badaczką, która szczegółowo opracowała temat obecności lekarza w dawnym teatrze, jest teatrolożka Dorota Jarząbek-Wasyl. Informacje na ten temat odnajdziemy także w archiwalnej prasie donoszącej o rozmaitych aktorskich wypadkach.

Cytat:
Dr Jarząbek-Wasyl zaznacza, że poza posadą lekarza zajmującego się zdrowiem zespołu aktorskiego istniała również posada lekarza mającego pomóc przy ewentualnych nagłych wypadkach wśród widowni (czasem była to ta sama osoba). Wśród nazwisk lekarzy związanych z teatrami wymienić można takie postaci, jak Henryk Obrębski, Józef Tchórznicki czy Kazimierz Łukaszewicz. Obrębski był zresztą jednym z medyków, który zalecał cierpiącemu na podagrę i artretyzm Alojzemu Żółkiewskiemu, by wypoczął gdzieś na świeżym powietrzu. Aktor jednak pracował do samego końca.

Cytat:
Tak jak amant czy tragiczka rezoner to przykład scenicznego "fachu" – zjawiska charakterystycznego dla XIX wieku. Rezonerami w teatrze byli głównie mężczyźni, co można interpretować w kontekście płci społeczno-kulturowej: to specyficzne emploi oznaczało rolę wszechwiedzącego narratora komentującego zdarzenia z perspektywy moralnej słuszności. Można powiedzieć, że był to rodzaj "nad-roli", ucieleśnionego umysłu górującego nad akcją dramatu, w pewnym sensie "posłańca" autora wyrażającego jego idee. Aktorów kreujących tę rolę cechować musiała nienaganna dykcja i charyzma wyrażana poprzez mowę, jako że to właśnie głos i prozodia stanowiły główne narzędzia nieangażującego się w akcję rezonera. Za wybitnego polskiego rezonera występującego w dramatach salonowych uznawano aktora i kompozytora Jana Kazimierza Tatarkiewicza popularnego w Warszawie drugiej połowy XIX wieku.

Cytat:
W XIX-wiecznych atelier fotograficznych odbywał się rodzaj teatru w teatrze. Fotografia teatralna u swych początków była bowiem pozowana – ucharakteryzowane aktorki i aktorów odzianych w sceniczne kostiumy uwieczniano w ich rolach. Czasem pozowali oni także, imitując odgrywanie jednej ze scen. Ówczesna technologia nie pozwalała na dokumentacyjny gest, do jakiego przyzwyczajeni jesteśmy dzisiaj, czyli fotografowanie na żywo w trakcie przebiegu spektaklu. Przestrzenie ówczesnych zakładów postrzegać można zatem jako sceny dla spektaklu oglądanego przez jednego widza ukrytego za aparatem. Jaka była rola dawnej fotografii? Niewątpliwie tworzono cenne dla historii teatru dokumenty i budowano archiwum spektakli, ale fotografie aktorek i aktorów – zarówno te w roli, jak i klasyczne portrety – były także kolekcjonowane przez najbardziej zagorzałych fanów (przejaw wspomnianej na początku tego tekstu aktoromanii).

Cytat:
W historii artystycznej pozowanej fotografii teatralnej zapisali się najwyraźniej tacy twórcy, jak Karol Beyer, Jan Mieczkowski czy Walery Rzewuski.


:brawo:

"5 teatralnych zjawisk, które przeminęły"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-12-10, 04:32   

""To my będziemy pierwsze". Strajk szpularek w Żyrardowie" - przypomina nam to Agnieszka Warnke:



Cytat:
W 1883 roku na kilka dni stanęły maszyny w żyrardowskiej fabryce lniarskiej. Szpularki przemówiły nie tylko w swoim imieniu, lecz także wszystkich robotnic i robotników Królestwa Polskiego.

Cytat:
W Królestwie Polskim mówiono, że robotnicy z żyrardowskiej fabryki nie mają wcale tak źle. Odkąd zadłużony zakład lniarski w 1856 roku kupili niemieccy przemysłowcy, Karol Hielle i Karol Dittrich, Żyrardów powoli zaczął przypominać miasto. Postawiono kilka nowych budynków, zainwestowano w mieszkania pracownicze (samotne i najmniej zamożne kobiety mieszkały w Familijniaku, w hotelowych pokojach z szafką, krzesłem i łóżkiem oddzielonych od innych pomieszczeń kotarą), szpitale (właściwie jeden, prowizoryczny, urządzono w mieszkaniu robotniczym), ochronkę (jedno z pierwszych w kraju przedszkoli przy fabryce). Tylko co z tego, skoro pracownicy nie mieli czasu albo pieniędzy, by z tych wszystkich udogodnień korzystać? Jak pisała Olga Gitkiewicz w artykule "Bunt w idealnym mieście" zamieszczonym w "Polityce", załoga żyrardowskiej fabryki szybko "feminizowała się". Jeśli w 1882 roku na 7,3 tys. robotników zatrudniano 2,5 tys. kobiet, to rok później stanowiły one już połowę z 8-tysięcznej obsady. Czyżby była to zapowiedź ruchów emancypacyjnych?

Cytat:
Od kwietnia 1883 roku miało być jeszcze biedniej. Zapowiedź obniżenia pensji szpularkom spotkała się z ich stanowczym oporem. 21 kwietnia jeszcze były grzeczne: prosiły, próbowały negocjować z dyrekcją. Zostały wyrzucone za drzwi. W niedzielę zapewne rozmawiały o tym z rodzinami, mężami również pracującymi w fabryce. W amatorskim, fabularyzowanym dokumencie "Strajk szpularek. Historia prawdziwa", zrealizowanym z inicjatywy Stowarzyszenia Fabryka Feniksa, pokazano jeden z takich możliwych dialogów: mąż głównej bohaterki mówi, że kobiety jeszcze nigdy nie rozpoczęły żadnego strajku, na co ta odpowiada spokojnie, lecz stanowczo: "To my będziemy pierwsze".

Cytat:
W poniedziałek, 23 kwietnia, były zdeterminowane. Połowa z nich (ponad setka) nie stawiła się w pracy. Zarząd nie przejął się. Zaniepokoił się jedynie Dittrich, który zdawał sobie sprawę, że bez szpularek produkcja w fabryce lnu nie ruszy. Proponował, by rozwiązać sprawę polubownie, ale nikt go nie słuchał. Kobietom grożono zwolnieniami. I nie tylko im.

Cytat:
Przestraszyły się? Być może, ale nie ustąpiły. W dodatku otrzymały wsparcie od młodych tkaczy.

Cytat:
We wtorek, 24 kwietnia, szpularki były rozgniewane. Wzrosła nie tylko liczba osób biorących udział w strajku – do 300 – lecz także liczba postulatów. Poza przywróceniem dawnej płacy domagano się skrócenia godzin roboczych, likwidacji kar, niezatrudniania dzieci poniżej 15. roku życia, obniżenia czynszu w mieszkaniach służbowych oraz usunięcia pracujących w fabryce Niemców. To nie spodobało się władzy carskiej. Do Żyrardowa wysłano policję i wojsko. Szpularki były już wściekłe.

W środę doszło do przypadkowych zatrzymań. Chcąc odbić współpracowników, wzburzony tłum otoczył areszt, rzucano kamieniami. Padły strzały. 19-letni Franciszek Brodowski i 17-letni Franciszek Klepacz zginęli na miejscu. 15-letni Jan Gradowski zmarł dzień później. Poza tym czworo robotników zostało rannych, może więcej, ale leczono ich w domach. Aresztowanych udało się uwolnić.

Cytat:
Kolejnego dnia mieszały się wszystkie emocje, od rozpaczy po furię. Ale szpularki nie były już same – strajk nabrał charakteru powszechnego, 8 tysięcy robotników wyległo na ulice. Pojawiła się też nadzieja. Dittrich obiecał spełnić żądania pracowników, zobowiązał się także do zorganizowania uroczystego pogrzebu zmarłych (odbył się 27 kwietnia), zapłacenia za dni strajku, otworzenia sklepów przy fabryce z tanią żywnością. Mimo deklaracji dyrektora o niewyciąganiu konsekwencji wobec strajkujących, aresztowano kilkadziesiąt osób.

Cytat:
28 kwietnia szpularki zwyciężyły. Walczyły o lepsze warunki pracy nie tylko dla siebie, lecz także dla pozostałych zatrudnionych i to nie tylko w Zakładach Lniarskich w Żyrardowie. Strajkowały jako pierwsze pracownice fabryki na ziemiach polskich, a zapewne też jako jedne z pierwszych w ogólnej, XIX-wiecznej historii buntów robotniczych kobiet.

Cytat:
Po 140 latach od wybuchu strajku szpularek w Żyrardowie wciąż pielęgnuje się pamięć o jego bohaterkach (m.in. poprzez inscenizacje historyczne odtwarzające przebieg wydarzeń kwietnia 1883 roku czy działalność miejscowego Muzeum Lniarstwa im. Filipa de Girarda).


:brawo:

""To my będziemy pierwsze". Strajk szpularek w Żyrardowie"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-12-13, 07:16   

"Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa" - pisze o niej dla nas Anna Cymer:



Cytat:
Monumentalne socrealistyczne założenie urbanistyczne, choć tylko częściowo zrealizowane, jest pamiątką czasów, gdy wydawało się, że da się połączyć funkcje robotniczego osiedla mieszkaniowego z wielkomiejską zabudową na miarę stolicy.

Cytat:
Idea budowy Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej zaczęła klarować się w styczniu 1950 roku. Jednak powstanie nowej zabudowy wzdłuż ulicy Marszałkowskiej Biuro Odbudowy Stolicy zakładało już wcześniej: arteria od dawna stanowiła urbanistyczny kręgosłup stolicy i przywrócenie jej życia po wojennych zniszczeniach było ważną częścią prac BOS. Co więcej, wizje tego, jak mogłaby wyglądać jedna z głównych ulic centrum Warszawy, tworzono już w czasie okupacji; Maciej Nowicki szkicował dwupoziomowe przestrzenie, w których piesi osobno od poruszających się pojazdami mogli przebywać wśród nowoczesnej, adekwatnej do śródmiejskiej lokalizacji zabudowy.

Modernistyczne wizje centrum miasta przepadły jednak wraz z zadekretowaniem w Polsce realizmu socjalistycznego, czyli w czerwcu 1949 roku.

Cytat:
Nowa ideologia nie dawała konkretnych wskazówek, jak należy kształtować budynki (hasło: "socjalistyczna w treści, narodowa w formie", którym się posługiwano odnośnie architektury, jest w końcu dość ogólne), jednak było jasne, że nowe obiekty, szczególnie te wznoszone w śródmieściu, muszą się wyróżniać tak pod względem architektury, jak urbanistyki. W ten sposób zapowiedziana przez Bieruta w "Sześcioletnim planie odbudowy Warszawy" robotnicza zabudowa mieszkaniowa przy ulicy Marszałkowskiej stała się bardzo ważnym przedsięwzięciem, które miało trwale odmienić tę część miasta.

Cytat:
Ambicją było pokazanie, że oto nowa władza w nowych czasach oddaje prestiżowe, do tej pory niedostępne przestrzenie śródmiejskie robotnikom, pracownikom, zrywając z – jak ją przedstawiano – "kapitalistyczną" tradycją ich "ekskluzywności". Nowa zabudowa miała być sprzeciwem wobec opisanego przez Bieruta "miasta zabudowanego bezładnie z fantastycznie przeludnionymi i zaniedbanymi dzielnicami robotniczymi i dostatnio wyposażonym i urządzonymi koloniami bogaczy".

Cytat:
Na lokalizację Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej wybrano południowy kraniec przecinającej centrum stolicy arterii, przed wojną zabudowany głównie czynszowymi kamienicami.

Cytat:
Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa miała także stać się stylistycznym wzorem do naśladowania, ideałem socrealistycznej zabudowy w wielkomiejskim stylu, funkcjonalnej, ale jednocześnie monumentalnej, łączącej w sobie zastosowanie mieszkaniowe, jak i symboliczne, jako "nowe śródmieście", efektowna przestrzeń odpowiadająca potrzebom czasu i nowej ideologii.

Cytat:
Oryginalny projekt Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej obejmował rozległy obszar prawie całej południowej części stołecznego śródmieścia, od terenów na południe od Placu Unii Lubelskiej po ulicę Wilczą na północy, ze wszystkimi przecznicami i placami na wchód i zachód od Marszałkowskiej. Planowano, że pomieści ona 45 tysięcy mieszkańców, a wyposażona będzie w 22 przedszkola, 11 szkół, dziewięć ośrodków zdrowia, kilka kin, teatry, świetlice, sklepy, ratusz, halę targową, a także stację Szybkiej Kolei Miejskiej. Braki finansowe oraz odrzucenie w 1956 roku idei realizmu socjalistycznego spowodowały, że nie wszystkie elementy założenia udało się zrealizować. Mimo to MDM otrzymał planowaną formę.

Cytat:
Dzielnicę rozplanowano w oparciu o dwie osie: ulicę Marszałkowską oraz Oś Stanisławowską; centralnym punktem założenia stał się wydłużony, szeroki plac, którego pierzeje powstały w pierwszej kolejności. Plac Konstytucji ma cechy reprezentacyjne, które podkreśla nie tylko jego skala, lecz i wyższa od okolicznej, wyposażona w podcienia zabudowa, zdobna nawierzchnia, a także monumentalne kandelabry ustawione na jego końcach.

Cytat:
Rozbudowane gzymsy, oprawy okienne, balustrady balkonów i boniowania uzupełnia dekoracyjny detal: płaskorzeźby, mozaiki, sgraffita, kute bramy. Plac Konstytucji oficjalnie otwarto 22 lipca 1952 roku. W dalszej kolejności budowano domy wzdłuż Marszałkowskiej w kierunku południowym, ku placowi Unii Lubelskiej. Choć są skromniejsze niż te przy głównym placu, także udekorowane zostały detalem: rozbudowanymi gzymsami, attykami, tralkowymi balustradami.

Cytat:
Już w połowie lat 50. było jasne, że nie uda się kontynuować idei łączenia robotniczych mieszkań z monumentalnymi formami architektury. Masywne, zdobione, wyposażone w detal, obłożone kamieniem budowle były po prostu za drogie w budowie. Miały jeszcze jedną wadę: ich realizacja trwała długo, a potrzeby mieszkaniowe rozrastającej się Warszawy błyskawicznie rosły. Zanim jednak polityczna odwilż w październiku 1956 roku ostatecznie zakończyła obowiązywanie doktryny realizmu socjalistycznego, powstały jeszcze kolejne budynki mieszkalne MDM. W tym wyróżniający się na jej tle zespół zabudowy tzw. osiedla Latawiec (nazywanego niekiedy MDM III, bo zrealizowano je w trzecim etapie budowy dzielnicy). Rozciągnięte wzdłuż Alei Wyzwolenia, między Placem na Rozdrożu a Placem Zbawiciela, osiedle powstało w latach 1955–1957 według projektu Eleonory Sekreckiej. Ustawione pierzejowo, przebite wysokimi przejazdami siedmiokondygnacyjne domy nie noszą już znamion estetyki socrealizmu ani nie posiadają detalu zabudowy z ulicy Marszałkowskiej. Mają za to wysokie mansardowe dachy, dwukondygnacyjne cokoły, a ich elewacje licowane są cegłą.

Cytat:
Choć Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa nie została w całości zrealizowana zgodnie z ambicjami jej architektów i ideologów, stała się wzorem dla podobnych realizacji w innych miastach.

Cytat:
Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa w 2015 roku została wpisana do rejestru zabytków. Uważana jest za drugą po Pałacu Kultury i Nauki najważniejszą realizację nurtu realizmu socjalistycznego w Warszawie.


:-D

"Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-12-17, 04:18   

"Różne twarze miasteczka. Oblicza małej osady od średniowiecza do dziś" - zaciekawia nas Anna Cymer:



Cytat:
Miasteczko: urokliwe, malownicze, pełne zabytków, niespiesznego życia, otoczone łąkami, polami, wzgórzami. W miasteczku wszyscy się znają, wpadają na siebie na rynku czy zacisznych uliczkach, nad którymi górują wieże kościoła i ratusza. Taki obraz niewielkiej miejscowości mają zazwyczaj w głowach ci, którzy miasteczka odwiedzają i zwiedzają, rzadziej jednak w nich mieszkają. Współcześnie jednak coraz częściej mówi się o konieczności deglomeracji, o tym, że w przeludnionych wielkich miastach żyje się coraz trudniej, drożej, mniej zdrowo, podczas gdy w małych miejscowościach tkwi wciąż niewykorzystany potencjał. Wraz z transformacją ustrojową rozwijał się trend "uciekania" z miasteczek – młodzi ludzie w poszukiwaniu nowych szans chętnie wyprowadzali się z rodzinnych miejscowości do większych ośrodków, gdzie czekała na nich lepsza edukacja i widoki na dobrą pracę. Czy dziś, gdy wiele osób pracować może zdalnie, nastąpi renesans miasteczek?

Cytat:
Zanim to nastąpi, warto przyjrzeć się polskim miasteczkom. Bo mają one bardzo różne oblicza! Dzieli je choćby liczba mieszkańców – w poniższym zestawieniu są miasteczka, których liczba mieszkańców nie sięga nawet tysiąca, i takie, w których mieszka nawet 35 tysięcy osób (niektóre miasteczka rozbudowały się przez wieki). Idea miasteczka bywa też, szczególnie współcześnie, stosowana do kreowania nietypowych osiedli mieszkaniowych budowanych nawet w obrębie większych miast – te samowystarczalne obszary zabudowy są projektowane jako samodzielne, dające mieszkańcom wrażenie życia w mniejszej społeczności. Najbardziej lubiane są, rzecz jasna, miasteczka stare, zabytkowe, klimatyczne, doskonałe na wakacje. Ale warto też pamiętać, że forma miasteczka, małej, samowystarczalnej osady inspirowała i – co ważne – do dziś inspiruje inwestorów czy projektantów.


:-D

"Różne twarze miasteczka. Oblicza małej osady od średniowiecza do dziś"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-12-24, 04:30   

"Osiedle-pomnik. Muranów Południowy" - opowiada i pokazuje Anna Cymer:



Cytat:
Muranów Południowy – to przestrzeń, w której splatają się pozornie niemożliwe do pogodzenia wątki. To miejsce tragedii, ale i prawie utopijnej wizji odnowy, poszukiwania równowagi między pamięcią a patrzeniem w przyszłość. Nowa zabudowa w miejscu zburzonego getta warszawskiego miała być pomnikiem i miejscem codziennego życia nowych mieszkańców zarazem. Nawet formalnie osiedle stało się przedziwną hybrydą socrealistycznej wizji architektury z modernistycznymi ideałami.

Cytat:
2 października 1940 roku zapadła decyzja o utworzeniu w Warszawie getta. Zaledwie półtora miesiąca później ponad 300 hektarów gęsto zamieszkałych terenów północnej części Warszawy zostało zamkniętych, odseparowanych od pozostałej części miasta długim na 18 kilometrów murem. Tak powstało getto warszawskie, w którym zamknięto blisko 400 tysięcy Żydów, choć już w kolejnych miesiącach liczba ta gwałtownie zwiększała się, bo Niemcy zwozili tam także żydowskich mieszkańców z całego regionu. W przeludnionym getcie panowały koszmarne warunki życia, głód, rozprzestrzeniały się choroby, nazistowscy strażnicy stosowali terror. W lipcu 1942 roku rozpoczęła się akcja likwidacji getta, podczas której jego żydowskich mieszkańców zaczęto wywozić do obozu w Treblince w takim tempie, że w ciągu trzech miesięcy los ten spotkał aż ćwierć miliona ludzi. Choć w kwietniu 1943 roku ostatni mieszkańcy getta podjęli rozpaczliwą, bohaterską walkę, wzniecając powstanie, ponieśli w tej nierównej walce klęskę.

Cytat:
Po zakończeniu II wojny światowej władze Warszawy wśród licznych decyzji związanych z odbudową miasta i przywróceniem go do życia stanęły także przed dylematem dotyczącym przyszłości obszaru dawnego getta. Zdawano sobie sprawę z dokonanego tam w czasie wojny barbarzyństwa, a jednak tak duży obszar sąsiadujący bezpośrednio ze śródmieściem i Starym Miastem nie mógł pozostać niezagospodarowany.

Cytat:
Nazwa Muranów wywodzi się od nieistniejącego, rozebranego na początku XX wieku budynku, który w tej okolicy wzniósł Józef Szymon Bellotti, architekt działający w Warszawie na przełomie XVII i XVIII wieku. Zaprojektowany przez siebie pałac nazwał na cześć weneckiej wyspy Murano, gdzie sam przyszedł na świat. Po wojnie zaś nazwą objęto całą dzielnicę.

W 1948 roku projektowaniem pierwszej części dzielnicy (w obrębie dzisiejszych ulic: generała Władysława Andersa – al. Solidarności – Żelazna – Nowolipie) zajął się Bohdan Lachert. Urodzony w 1900 roku architekt w okresie międzywojennym związany był z ruchem awangardowym, propagującym najbardziej wówczas postępowe idee architektury nowoczesnej, ale jednocześnie odpowiadającej na społeczne potrzeby. Od 1926 roku pracował w autorskiej spółce z Jerzym Szanajcą, z którym obok Heleny i Szymona Syrkusów, Stanisława i Barbary Brukalskich czy Katarzyny Kobro, Władysława Strzemińskiego i Henryka Stażewskiego współtworzył grupę "Praesens".

Cytat:
Pod koniec lat 40. architektoniczna awangarda przestała być jednak w Polsce dobrze widziana – w obliczu politycznych przemian modernizm został wręcz potępiony.

Cytat:
Przejmując z BOS projektowanie zabudowy na Muranowie, Bohdan Lachert musiał swoją wizję architektury dostosować do politycznych wymagań. Za priorytetowe uznał jednak inne zagadnienia. Najważniejszą decyzją projektową było bowiem zachowanie na przeznaczonym pod zabudowę terenie nieprzebranych ilości gruzu.

Cytat:
Usunięcie gruzów gęstej zabudowy Muranowa byłoby niemożliwe – Lachert zdecydował więc uczynić z tego atut.

Cytat:
Postanowił z ruin ukształtować teren pod zabudowę: powstały górki, tarasy, wzniesienia, na których potem ustawiono bloki. Ale to nie koniec: nowe domy na Muranowie zbudowano z gruzobetonu, materiału budowlanego opracowanego tuż po II wojnie z dostępnego aż w nadmiarze surowca – ruin, w jakie obrócono dużą część zabudowy stolicy. W ten sposób osiedla na Muranowie stały się niezwykłym pomnikiem przeszłości – są zbudowane na gruzach i z gruzów swoich poprzedników, przedwojennej zabudowy.

Cytat:
Projektując zabudowę Muranowa, Bohdan Lachert w niezwykły sposób pogodził polityczne oczekiwania architektury "narodowej w formie" z układem przestrzennym znacznie bliższym temu, który za optymalny uważali przedwojenni moderniści. Niewielkie, kilkukondygnacyjne bloki (miały gabarytami korespondować z zabudową Starego Miasta) ustawił na dwa sposoby: wzdłuż głównych traktów ukształtował pierzeje, a pozostałe bloki rozstawił luźno wśród zieleni. Pomiędzy domami znalazło się miejsce na niskie, pawilonowe budynki szkół, przedszkoli, obiektów usługowych. Dzięki zróżnicowaniu poziomów terenu i swobodnemu układowi domów osiedle zyskało wyjątkowo malowniczy wygląd. "Urozmaicona plastyka terenu, zewnętrzne schody, tarasy, drobne formy architektoniczne, szerokie widoki poprzez ulice, przebiegające na niższym poziomie, mostki poprzerzucane przez uliczki, rzeźby (...) tworzą swoisty wygląd dzielnicy, szerokie pole działalności plastycznej dla architektów i rzeźbiarzy" – wyliczał w "Architekturze" Lachert.

Cytat:
Muranów w planie generalnym Warszawy przeznaczony dla 40 tysięcy mieszkańców wypełnił się niewielkimi lokalami (najmniejsze miały 13 m², największe – ok. 50 m²), tak zdefiniowano bowiem najpilniejsze mieszkaniowe potrzeby miasta, niemniej Lachert projektował lokale z myślą o tym, aby w przyszłości można je było łączyć w większe. Pod względem urbanistyki osiedle ukształtowano jako swoistą hybrydę "narodowego w formie" socrealizmu z modernistyczną ideą rozluźnionej zabudowy odseparowanej od ulic i uzupełnionej zielenią. Za podobną mieszankę stylów można uznać architekturę samych domów.

Cytat:
Otrzymały one kubiczne formy o płaskich dachach, ale zostały zarazem uzupełnione historyzującym detalem – pojawiły się wydatne gzymsy, rozbudowane oprawy okien, tralkowe balustrady, attyki, szpiczaste świetliki dachowe. Ozdobny charakter zyskały także wybite w blokach przejścia i bramy. Lachert chciał, aby detale architektoniczne zachować w naturalnym kolorze betonu, zderzając je z bladoróżową barwą pustaków z gruzobetonu, budulca elewacji. Ta kolorystyka miała być jeszcze jednym symbolem, wspomnieniem ruin getta i jego dawnych mieszkańców. W zachowanych dawnych koszarach Gwardii Koronnej miało natomiast powstać muzeum walki z faszyzmem, które w planie Lacherta miało, wraz z muzeum na Pawiaku oraz pomnikiem Bohaterów Getta, dopełniać pomnikowego charakteru osiedla. Nie wszystkie pomysły architekta spotkały się jednak z dobrym przyjęciem przez politycznych decydentów. Wbrew projektowi budynki na terenie Muranowa otynkowano, a muzeum walki z faszyzmem nigdy nie powstało. W obliczu tych decyzji w 1951 roku Bohdan Lachert wycofał się z dalszych prac na Muranowie – kolejne etapy budowy osiedla realizowane były już pod opieką innych autorów.


:brawo:

"Osiedle-pomnik. Muranów Południowy"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-12-25, 03:11   

"Boże Narodzenie w sztuce" - w ten świąteczny czas opowiada o tym i pokazuje nam to Paweł Freus:



Cytat:
Narodziny Chrystusa w Betlejem i złożenie Dzieciątka do żłobu opisują Mateusz (1, 18-25; 2, 1-12) i Łukasz (2, 1-20). Nadto pierwszy z nich mówi o Mędrcach ze Wschodu, którzy przybyli złożyć Dzieciątku hołd i dary, drugi zaś w miejsce tej opowieści opisuje Zwiastowanie Pasterzom.

Nie mniej znacząca dla kształtowania się obrazowej tradycji przedstawiania Bożego Narodzenia była pobożna wiara chrześcijan pierwszych wieków, spisana w niekanoniczne teksty zwane apokryfami.

Cytat:
Najstarszy sposób obrazowania Bożego Narodzenia ukazuje Marię leżącą na posłaniu obok złożonego w żłobie Dzieciątka. Obojgu częstokroć towarzyszy Józef oraz osioł i wół. Ten schemat kompozycyjny zapożyczyła sztuka chrześcijańska prawdopodobnie z pogańskiego antyku - przedstawień odpoczywającej po trudach porodu Semele, matki Dionizosa. Najstarsze wyobrażenia Bożego Narodzenia pochodzą z VI wieku z chrześcijańskiego Wschodu. Następnie rozpowszechniły się także na Zachodzie, panując niepodzielnie przed oczyma wiernych aż do czasów dojrzałego średniowiecza.
Typ ten reprezentują także najstarsze wyobrażenia Bożego Narodzenia zachowane w Polsce. Najdawniejsze odnajdujemy na całostronicowej miniaturze zdobiącej wspaniały rękopis Ewangeliarza zwanego Złotym, być może sporządzony w skryptorium jednego z południowoniemieckich klasztorów i sprawiony specjalnie na uroczystość koronacji Bolesława Szczodrego w katedrze gnieźnieńskiej 25 grudnia 1076 roku (Gniezno, Archiwum Archidiecezjalne). Centrum kompozycji zajmuje postać Dzieciątka spoczywającego w żłóbku, zza którego wyglądają wół i osioł. Motywy te pozostają w zupełnej zgodzie z opowieścią ewangeliczną - kanoniczną i apokryficzną. Jednak nieliterackiego pochodzenia a niezwyczajnym dla niemowlęcia gestem prawicy oraz ujęciem głowy nowonarodzonego nimbem krzyżowym dobitnie podkreślono, iż właśnie narodził się Zbawca. Odnajdujemy tu inne dyskretne aluzje do jego misji, którą jest - przez cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie - odkupienie grzechów rodu ludzkiego. Jakby z ciosów kamiennych wymurowany żłób, przypomina raczej grobowiec niż wyposażenie stajenki. Zaś otulającym ciało Dzieciątka krzyżującym się taśmom bliżej jest do zwojów grobowego całunu niż pieluszki.

Cytat:
Z boków żłóbka ukazano ziemskich rodziców Chrystusa. Z prawej widoczna jest postać Marii, spoczywającej na posłaniu po trudach połogu, z lewej zaś stoi św. Józef. Oboje wskazują na Dzieciątko rękami, gestami kojarzącymi się z ofiarniczymi. Dzieciątko błogosławi rodzicom, ale też niebiosom, które półkolem zawisły tuż nad żłóbkiem, zajmując aż jedną trzecią przedstawienia. Podzielone na różnobarwne strefy okalają one dziesięcioramienną złoto-barwną gwiazdę - zapewne tę, która prowadziła Magów ze Wschodu, i która objawiła się pasterzom według Ewangelii Pseudo-Mateusza: "od wieczora aż do rana świeciła gwiazda o wielkości dotąd niespotykanej". Zewnętrzną strefę niebiańską "zamieszkują" aniołowie. Ukazani tu w półpostaci, w liczbie dziewięciu odzwierciedlają wszystkie hierarchie niebiańskich hufców oddających hołd Królowi Królów. Jeden z aniołów udał się też na ziemię, by nieść radosną wieść jej mieszkańcom: w dolnej części miniatury zręcznie wkomponowano Zwiastowanie Pasterzom. Jeden z dwóch strzegących trzody dmie w róg, chcąc zapewne całej ziemi obwieścić narodziny Pana.

Cytat:
Podobną formułę przedstawienia Bożego Narodzenia odnaleźć można także w innych romańskich dziełach sprowadzonych do Polski. Na kwaterze drzwi odlanych w brązie w Magdeburgu w latach ok. 1152-1154, przeznaczonych dla katedry w Płocku, i tam zapewne do 2. połowy XIII wieku się znajdujących (dziś: Rosja, Nowogród, sobór Św. Zofii), oraz w rytowanej i zapuszczonej niellem dekoracji czary srebrnego kielicha, zamówionego może w którymś z południowoniemieckich warsztatów w 4. ćwierci XII wieku i przeznaczonego dla klasztoru kanoników regularnych w wielkopolskim Trzemesznie (dziś: Gniezno, Muzeum Archidiecezjalne), scenę Narodzin ujęto w architektoniczną ramę. Sugerować może ona miejsce, w którym dokonał się cud Bożego Narodzenia - nie tyle ubogą stajenkę, ile samo miasto Betlejem. Na obu przedstawieniach Maria ukazana jest poniżej żłobu z Dzieciątkiem ogrzewanym oddechami "bydlątek". Na kwaterze drzwi Maria odpoczywa - może śpi, czuwa natomiast siedzący obok Józef.

Cytat:
Oba rozwiązania odnajdujemy w dziełach sztuki powstałych już w Polsce. Jednym z nich jest efektowna całostronicowa miniatura w rękopisie Psałterza ("Psalterium nocturnum"), powstałym ok. 1240 roku i używanym jako książka do prywatnej modlitwy przez żonę księcia Henryka Brodatego - Jadwigę z rodu Andechs-Meran, przyszłą świętą (Wrocław, Biblioteka Uniwersytecka, sygn. IF 440, fol. 3v). Rama architektoniczna uległa tu rozbudowie, wzbogacona motywem daszków i wieżyczek. W jej wnętrzu oprócz wołu i osła znalazło miejsce dwóch aniołów trzymających banderolę z łacińską inskrypcją, będącą początkiem hymnu "Gloria". Trójlistny wykrój arkady zapowiada tu nie tylko nowy styl - gotycki, lecz ma też znaczenie symboliczne. Przywodzi na myśl widok "w przekroju" trójnawowej świątyni bazylikowej, zamieniając betlejemską stajenkę w kościół. Podkreśla to ideę obecności ciała Chrystusa w konsekrowanej hostii podczas każdej sprawowanej w świątyni liturgii. Także żłóbek dobitnie unaocznia ideowy związek Bożego Narodzenia z ofiarą eucharystyczną: wydaje się nie być "skrzynią", do której złożono Dzieciątko, lecz raczej monolityczną mensą ołtarza, na którym Chrystusa ofiarowano. Tę ofiarę z własnego Syna przeczuwa Maria: tym razem ona została ukazana "zafrasowana". Jej postać dominuje rozmiarami w przedstawieniu. Zapewne chciano w ten sposób wyrazić szczególną rolę Marii - jako Bogurodzicy - w dziele Zbawienia.

Cytat:
Przedstawienia Bożego Narodzenia starszego typu odnajdujemy na licznych innych dziełach powstałych między początkiem XIII a końcem XIV stulecia - jeszcze romańskich lub przeważnie już gotyckich. Mniej bogate w treści niż wyżej opisane, przyciągają uwagę kontekstem, w którym występują. Ściśle wiążące on Wcielenie z Pasją i Zmartwychwstaniem Chrystusa, jako początkiem i końcem dzieła Zbawienia. Odnajdujemy je m.in. w rzeźbiarskiej dekoracji portali: powstałego zapewne ok. 1200 roku i pochodzącego z nieistniejącego już kościoła św. Wincentego na wrocławskim Ołbinie (dziś: w ścianie południowej kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu); oraz wykonanego zapewne w 1. ćwierci XIII wieku w kościele św. Mikołaja w małopolskich Wysocicach, może pierwotnie pochodzącego z kościoła norbertanek w nieodległych Imbramowicach. We Wrocławiu Narodzenie zdobi jedną z archiwolt - półkolistych wałków, które niegdyś ujmowały płytę tympanonu z przedstawieniem Ukrzyżowania.

Cytat:
Boże Narodzenie odnajdujemy również w dziełach, które funkcjonalnie ściśle wiążą się ze sprawowaniem liturgii, np.: w haftowanej nicią złotą i jedwabną dekoracji kolumny ornatu, wiązanego tradycją z osobą św. Jadwigi Śląskiej, powstałego jednak zapewne ok. połowy XIII stulecia dla klasztoru cystersów w śląskim Henrykowie (dziś: Wrocław, Muzeum Archidiecezjalne); czy na trybowanej plakiecie zdobiącej stopę i czarę srebrnego, złoconego kielicha, ufundowanego ok. 1362 roku przez króla Kazimierza Wielkiego dla kościoła w małopolskiej Stopnicy (dziś: Kielce, skarbiec katedry). Z innym sakramentem - chrztu, związane jest przedstawienie Narodzenia dekorujące czarę odlanej z brązu w końcu XIII wieku chrzcielnicy w kościele parafialnym (dziś: katedralnym) śś. Piotra i Pawła w Legnicy. Na każdej z tych scen Maria wyciąga ku Dzieciątku ramiona, chcąc je zapewne objąć.

Cytat:
Przedstawienia Narodzenia z Marią ukazaną w pozie położnicy odnajdujemy w nader licznych przedstawieniach późnośredniowiecznych - zwłaszcza w malarstwie miniaturowym i ściennym. Utrzymało się ono w takim kształcie na ziemiach dzisiejszej Polski aż do początku XV stulecia, nim wyparła je nowa formuła. Zasadniczej zmianie uległa w niej poza Marii. Nie spoczywa już ona w łożu, lecz klęczy zatopiona w modlitwie, adorując znajdujące się przed nią Dzieciątko. Ta zmiana pozy, wydawałoby się - jedynie o kompozycyjnym znaczeniu, ma głęboką treść symboliczną. Wyraża wiarę w cudowność Narodzin Chrystusa i nienaruszoną dziewiczość Marii - nie tylko w momencie poczęcia przyszłego Zbawcy. Ta nowa wizja betlejemskich Narodzin powstała w tekstach mistyków: franciszkanina zwanego Pseudo-Bonawenturą, czynnego ok. 1300 roku - w jego "Medytacjach o Życiu Jezusa Chrystusa", oraz św. Brygidy Szwedzkiej (zm. 1373) - w jej "Objawieniach".

Cytat:
Nowa formuła Bożego Narodzenia zaczęła się upowszechniać w 2. połowie XIV wieku i dość wcześnie znalazła swe odbicie w sztuce na terytorium dzisiejszej Polski. Jednym z najwcześniejszych a zarazem najpiękniejszych przykładów jest malowana temperą na drewnie kwatera skrzydła poliptyku zwanego Ołtarzem Grudziądzkim (Warszawa, Muzeum Narodowe). Pochodzi on z kaplicy zamku Zakonu Krzyżackiego w Grudziądzu (nad Wisłą) i powstał ok. 1390-1400 w pruskim państwie zakonnym, choć jego twórcami byli zapewne malarze przybyli z Czech. W kompozycji kwatery, lśniącej intensywnymi kolorami na złotym tle, ukazano dziewczęcą Marię w momencie, gdy klęcząc adoruje swego nowonarodzonego Synka. Mały Chrystus zdaje się nie tyle leżeć na kamienistym gruncie, co raczej nad nim unosić, otoczony migdałowatego kształtu wieńcem z promieni. Scena ta ilustruje wizje mistyków, sięgające jeszcze treści apokryfów mówiących o nadziemskim blasku bijącym od niemowlęcia i podkreślających cudowność bezbolesnych narodzin Chrystusa. Równocześnie gloria z promieni, przypominając kształtem świetlistą mandorlę otaczającą Tron Boga w Wizji Ezechiela i Apokalipsie św. Jana, zdaje się podkreślać dogmatyczną prawdę, iż Zbawca przybierając ciało nie przestał być wszechwładnym Bogiem. Grudziądzkie wyobrażenie Narodzin rozgrywa się w scenerii stajenki. Wspominają o niej apokryfy, mówiąc, że po kilku dniach pobytu w Grocie święta rodzina przeniosła swe skromne bytowanie do "szopki".

Cytat:
Ta nowa formuła Bożego Narodzenia (zwana też Adoracją Dzieciątka) szybko wyparła starszą i odnajdujemy ją w licznych przykładach późnośredniowiecznej sztuki w Polsce. Znamienne jest dla nich ograniczanie liczby motywów. Często brak w nich osoby Józefa, jak na grawerowanej i złoconej srebrnej blasze, którą przyozdobiono zapewne z polecenia króla Władysława Jagiełły (zm. 1434), odnowiony po świętokradczym napadzie w 1430 roku obraz Matki Boskiej w klasztorze paulinów na Jasnej Górze w Częstochowie. Brak postaci Józefa także na malowanej temperą na drewnie kwaterze skrzydła ołtarza mariackiego z kościoła parafialnego w małopolskiej Ptaszkowej (dziś: Tarnów, Muzeum Diecezjalne), powstałego zapewne w Krakowie ok. 1440 roku. Ta skrócona formuła szczególnie często wykorzystywana była do dekoracji ksiąg liturgicznych.

Cytat:
Znajdujemy w Polsce jednak też liczne przedstawienia Bożego Narodzenia o rozbudowanej kompozycji i wzbogaconej symbolicznej treści. Nader często dzieje się tak poprzez kontekst innych przedstawień, które otaczają Narodzenie. Zupełnie wyjątkowe miejsce w sztuce polskiej i arcyrzadkie w europejskiej ma reliefowe przedstawienie zdobiące zaplecek stall chórowych powstałych w latach 3. ćwierci XV wieku dla kościoła cystersów (dziś katedry) w pomorskim Pelplinie. Ujęte w kwadrat Narodzenie wpisane zostało w rąb, nałożony na kolejny kwadrat. W ośmiu powstałych w ten sposób trójkątnych polach ukazano wyobrażenia, które teologia i tradycja chrześcijańska odnosiły do Marii i Chrystusa. Starotestamentalne sceny ukazujące: Mojżesza przed Krzewem Gorejącym, Aarona przed rozkwitłą na ołtarzu różdżką, Gedeona przed runem oraz Ezechiela przed zamkniętą bramą, uważano za figury Dziewiczego Poczęcia i Macierzyństwa Marii. Podobnie też zaczerpnięte z bestiariuszy wyobrażenie kobiety z jednorożcem spoczywającym na jej łonie - "złowionym" przez dziewicę.

Cytat:
Natomiast łatwiejsze do zrozumienia dla nieoczytanych w tekstach teologicznych było zestawienie Narodzenia z Ukrzyżowaniem Chrystusa, jakie odnajdujemy w malowanej olejno części środkowej ołtarzyka (zapewne tryptyku), autorstwa Fra Diamante (1430-po 1492), przedstawiciela wczesnego renesansu florenckiego (Warszawa, Muzeum Narodowe). Obie sceny (Narodzenie zajmuje większą tablicę dolną, mniejsze Ukrzyżowanie widnieje w trójkątnym jej zwieńczeniu) stanowią swoistą ideową klamrę spinającą zbawczą misję Chrystusa - jej początek i koniec. O przyszłej Pasji i śmierci nowonarodzonego Chrystusa mówi także swobodnie namalowany pejzaż w tle sceny Narodzenia: przypomina on skalistą Golgotę.

W przedstawieniach Narodzenia odnaleźć można więcej takich drobnych, ale symbolicznie wymownych motywów. Częstokroć Józef dzierży zapaloną świecę, niekiedy ujętą osłoną lampy. Pierwsze rozwiązanie odnajdujemy m.in. na malowanej na drewnie kwaterze retabulum z kaplicy Bractwa Kapłańskiego w kościele Mariackim w Gdańsku (Warszawa, Muzeum Narodowe), powstałego między 1473 a 1478 rokiem, drugie zaś np. na malowanej kwaterze skrzydła poliptyku - nastawy ołtarza głównego kościoła parafialnego w podkrakowskich Książnicach Wielkich, być może dzieła Mistrza Michała "de Dzialdowa" z ok. 1491 roku. Motyw zapalonej świecy mówi nie tylko o nocnej okoliczności Narodzin, lecz także o ich znaczeniu: blask bijący od Dzieciątka - Światłości Świata - unicestwia nikłe światło doczesne.

Cytat:
Bardzo często w późnośredniowiecznych przedstawieniach Bożego Narodzenia pojawiają się pasterze, którym zgodnie z ewangelicznym przekazem anioł zwiastuje dobrą nowinę (niekiedy Zwiastowanie Pasterzom stawało się odrębnym przedstawieniem, jak na miniaturze wspomnianego już "Psalterium nocturnum"). Ich niewielkie postacie widnieją w krajobrazowej dali stanowiącej tło dla Narodzin, np. na malowanej kwaterze Ołtarza Dominikańskiego – poliptyku z ok. 1465 roku, dawnego ołtarza głównego kościoła (dominikanów) Trójcy Świętej w Krakowie (dziś: Kraków, klasztor dominikanów). Niekiedy pasterze pojawiają się w stajence oddając hołd Dzieciątku, zazwyczaj pełni pokory ukazani za ogrodzeniem. Tak wyobrażonych widzimy ich m.in. na wspomnianej już kwaterze krakowskiego Ołtarza Mariackiego.

Cytat:
Wśród dzieł obcego pochodzenia w zbiorach polskich zwraca uwagę płótno malarza z Sewilli, czynnego jednak głównie w Madrycie José Antolineza (1639-1676). Obraz ten (Poznań, Muzeum Narodowe), zakupiony w 1852 roku w Madrycie przez znanego kolekcjonera sztuki hr. Atanazego Raczyńskiego, umieszcza "Pokłon pasterzy" w zimowej scenerii, czyniąc z Dzieciątka jaśniejące na pieluszce centrum kompozycji.

Temat Bożego Narodzenia rzadko pojawiał się w sztuce nowszych czasów, zepchnięty na margines twórczości nieprofesjonalnej. Jednak właśnie czerpiąc ze skarbca wyobraźni ludowej, świetne kreacje tematu stworzyli polscy artyści z nurtu sztuki nowoczesnej okresu dwudziestolecia międzywojennego. Kilkakrotnie adorującą Dzieciątko Madonnę malował - na wzór ludowych obrazów na szkle - poznański artysta Władysław Roguski (1890-1940). Z kolei malarz związany głównie z Paryżem, Tadeusz Makowski (1882-1932) zaprojektował ilustracje, nawiązujące do bożonarodzeniowych drzeworytów jarmarcznych, do wydanych w 1925 roku "Pastorałek" swego kolegi, malarza jak i poety, Tytusa Czyżewskiego (1880-1945).

Jednak najświetniejsze jest dzieło rzeźbiarza, związanego najpierw z Krakowem, następnie z Warszawą, Jana Szczepkowskiego (1878-1964) - Kapliczka Bożego Narodzeniaprzygotowana do Pawilonu Polskiego na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu w 1925 roku. Ukazuje ona tronującą Madonnę z Dzieciątkiem adorowaną przez śpiewające i muzykujące anioły chwilę po Narodzinach, o czym mówi napis: "A SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO I MIESZKAŁO MIĘDZY NAMI". Artyście udało się w tym dziele w genialny sposób połączyć charakterystyczne dla sztuki ludowej tworzywo - surowe i grubo ciosane sosnowe drewno, oraz styl - uproszczenia form, z nowoczesną ich geometryzacją oraz estetyczną rytmizacją. Kapliczka Szczepkowskiego stała się synonimem specyfiki polskiego art déco. Nagrodzona złotym medalem, zakupiona została przez rząd Francji i zdobi dziś ołtarz w polskim kościele w północnofrancuskim Dourges. Artysta sporządził jednak replikę dzieła, która znalazła swe miejsce w zbiorach warszawskiego Muzeum Narodowego.


:brawo:

"Boże Narodzenie w sztuce"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2023-12-28, 13:06   

""Należeć do światła". Ludowa historia elektryfikacji" - opowiada i pokazuje Patryk Zakrzewski:



Cytat:
W wydanych w 1935 roku "Pamiętnikach chłopów" wiele problemów (na przykład związanych z czasem wolnym przeznaczonym na czytanie czy pisanie pamiętnika) autorek i autorów rozbija się o to, że "szkoda nafty". Gospodarz z lwowskiego zanotował:

[...] o zapałkach szkoda mówić, kobiety z domu do domu ogień przenoszą, używając zapalniczek, albo hubki, ja zaś dzielę zapałki jedną na dwie, albo nawet cztery, nafta i lampa u nas to luksus, bo przecież niemożliwe, nastają czasy, jak nasi dziadowie opowiadali. Świeci się szczypami drzewianymi, ja jednak marzyłem, że dożyje świecić światłem elektrycznym, na przyszłość widoków żadnych [...]

We wspomnianym tomie tylko jeden pamiętnikarz mógł poszczycić się światłem elektrycznym, rolnik z poznańskiego, ale zaraz po tym nastąpiła litania skarg – że nafta tańsza, że kilowat prądu na wsi kosztuje drożej niż w mieście, że za licznik energii trzeba uiszczać dodatkową opłatę w wysokości 3 złotych kwartalnie (w owym czasie była to równowartość około 30 bochenków chleba, 10 kilogramów soli albo 5 litrów nafty).

Cytat:
Przedwojenny przemysł energetyczny w znacznej mierze zdominowany był przez duże spółki akcyjne z przeważającym kapitałem zagranicznym – inwestycje w budowę rozległych sieci energetycznych na prowincji, z czego skorzystaliby głównie drobni odbiorcy o niewielkim poziomie zużycia energii, nie leżały w ich interesie.

Pod koniec lat. 30 sytuacja powoli zaczęła się poprawiać – zarówno w kwestii ustawodawstwa, jak i inwestycji. Pojawiały się także oddolne inicjatywy, takie jak powstające spółdzielnie elektryfikacyjne. Mimo tych działań, prąd jednak najczęściej docierał do wsi uprzemysłowionych i podmiejskich. W przededniu wybuchu wojny zelektryfikowanych było mniej niż 5% wszystkich osiedli wiejskich w granicach II RP.

Cytat:
Problem nie dotyczył zresztą tylko wsi. Jak podają Rafał Zasuń i Bartłomiej Derski w książce "Wiek energetyków. Opowieść o ludziach, którzy zmienili Polskę" wedle ankiety przeprowadzonej przez Związek Miast Polskich w 1939 roku z 603 polskich miast około 100 nie było jeszcze zelektryfikowanych.

Cytat:
Franciszek Gil w reportażu "Ziemia, ziemia…" opublikowanym w 1946 roku opisał bolączki reportera w terenie, który przygotowany był na rozmowy o parcelacji gruntów, a tymczasem myśli chłopów zajmowała już inna sprawa – elektryfikacja.

Cytat:
Elektryfikacja, obok reformy rolnej, stała się najważniejszym propagandowym symbolem modernizacyjnych przemian na wsi. W 1950 roku przyjęto uchwałę o powszechnej elektryfikacji, odpowiednie założenia zawarto w planie sześcioletnim, jednak szybko okazały się one nierealne. Sukces akcji elektryfikacyjnej był w dużej mierze zasługą setek oddolnie organizujących się gromad, spontanicznych komitetów elektryfikacji, których powstało w Polsce ponad dwa tysiące. Władze długo nie przeszkadzały ich działalności, co najwyżej po fakcie przypisywały sobie zasługi. Mieszkańcy organizowali na ten cel różnego rodzaju zbiórki – na przykład loterie fantowe czy biletowane zabawy taneczne – i sami zawierali umowy z firmami energetycznymi (do 1948 roku często jeszcze prywatnymi). W komitetach, oprócz gospodarzy, nieraz zasiadali przedstawiciele lokalnych elit – dyrektorzy szkół, sołtysowie, księża. "Komitety elektryfikacyjne nie sprawdziły się, dominowali w nich kułacy" – narzekała w latach 50. "Trybuna Ludu".

Cytat:
Komitety elektryfikacyjne to zresztą nie jedyne oddolne inicjatywy, jakie pojawiają się w źródłach z tego okresu: staraniem gromad i ich własnoręczną pracą powstają wiejskie szkoły i świetlice, zawiązują się kółka rolnicze, koła gospodyń. Z elektryfikacją na wieś przyszły też "kukuruźniki" – głośniki radiowe instalowane w domach na życzenie. Dotarcie do mieszkańców wsi z przekazem propagandowym było dla nowej władzy ważnym argumentem za elektryfikacją.

Cytat:
Przyjrzyjmy się ich działalności na przykładzie jednego konkretnego komitetu elektryfikacyjnego. Problemy organizacyjne i biurokratyczne przeszkody, z jakimi musiały zmierzyć się takie komitety, szczegółowo opisał autor pamiętnika zatytułowanego "Gospodarz z ołówkiem w ręku" opublikowanego w tomie "Awans młodego pokolenia" – rolnik i działacz ludowy zamieszkały na wsi nieopodal Ryk (wtedy woj. warszawskie, dziś lubelskie).

Cytat:
Sporządzają więc listę chętnych – zgłasza się 50 z 60 gospodarzy. Zawiązują sojusz z sąsiednimi wsiami, żeby wspólnie zabiegać o elektryfikację. I tu zaczyna się przeprawa od Annasza do Kajfasza: delegaci komitetu jeżdżą do Lublina do Przedsiębiorstwa Elektryfikacji Rolnictwa (nic nie wskórali), wielokrotnie do Warszawy – na spotkania z posłem, który obiecał pomóc w tej sprawie, do inżynierów z Centralnego Zarządu Elektryfikacji Rolnictwa, do Wojewódzkiej Rady Narodowej, do Wołomina – do domu inżyniera, który miał przygotować dokumentację i tak dalej. Sprawa była jednak warta zachodu i jak tłumaczy nasz narrator, "Prywatnie boimy się robić, bo można wpaść i powędrować za kraty". W 1958 roku władza niechętnie odnosiła się już do spontanicznej elektryfikacji – kierownictwo jednego z przedsiębiorstw elektryfikacyjnych oskarżono o korupcję, zapadły wyroki – więc wszystko trzeba było załatwić oficjalnie w odpowiednich instytucjach.

Cytat:
Wiosną 1958 roku we wsi prowadzone są pierwsze pomiary poprzedzone obietnicą, że zostanie ona wciągnięta do powszechnej elektryfikacji na rok 1959. W grudniu okazuje się, że z planu wypadła jedna kolonia – co tylko generuje konflikty w i tak już zniecierpliwionych gromadach. Jak pisał nasz gospodarz: "Na zebraniu to nikt nic nie mówił, a po zebraniu to mieli dużo do gadania".

Cytat:
Mija kolejny rok starań i obietnic. Wreszcie, po żniwach 1960 roku, do komitetu przychodzi wiadomość, żeby jechać i odebrać słupy ze stacji w Rykach.

Gdy przyszły szczudła na wysokie napięcie, pomimo że to były siewy w pełni, to jednak ci, co mieli konie, wyjechali wszyscy. Gdy przyjechała brygada, to kwatery były już zapewnione. My pomagaliśmy przy kopaniu dołów, stawianiu słupów i innych pracach. Trzeba powiedzieć, że wszyscy pracowali bardzo uczciwie i nikt nie odmówił pomocy. Gdy było stawiane wysokie napięcie, to było zrobione pospolite ruszenie, na które wyszli wszyscy gospodarze. Ładnie to było patrzeć, jak szła robota. Brygada monterska była żywiona kolejno, po czterech codziennie u innych, co szło według listy, a komitet czuwał, aby zawsze żywienie było zapewnione. Choć było dużo trudu, bo to był okres kopań, siewów i omłotów, to jednak jakoś to wszystko zostało zrobione.

Cytat:
O tym, jakie emocje wzbudzało doprowadzenie elektryczności, możemy się przekonać na podstawie fragmentów pamiętników z cytowanego już tomu "Awans młodego pokolenia wsi" pod redakcją Józefa Chałasińskiego.

Dziewczyna z poznańskiego, 1959 rok: "Wreszcie u nas jest światło elektryczne. Co to za wygoda, inne życie. Żelazko – wreszcie koniec ze stygnącą duszą. Radio, światło, nie wiem, jak kiedyś mogłam coś robić o nafciaku".

Cytat:
Dziewczyna, powiat Łapy, woj. białostockie, 1960: "6 lutego. Sobota. Dziś się zapaliło światło. Każdy się cieszy. Zrobili ten bal dla robotników i całej wsi. […] Gdy zaszłam do remizy, wszystkie dziewczęta już się bawiły. Wszyscy chłopcy byli pijani, deptali się po nogach. […] Nawet fajnie było. 7 lutego. Niedziela. Cała wieś spała do południa. Do kościoła to tylko babki z dziećmi poszły. Elektryki też już pojechali" (w przytaczanym pamiętniku pojawia się także wątek zauroczenia kwaterującym w domu elektromonterem).

Cytat:
Ale pojawiały się także głosy rozczarowania, jak w tym pamiętniku rolnika z okolic Węgrowa (woj. warszawskie): "Przy wydajnej pomocy miejscowej ludności zabłysły żarówki. W mieszkaniach zrobiło się jasno, w kieszeni pusto. W miastach podobne inwestycje przeprowadza się kosztem państwa. Chłop czuje się pokrzywdzony […]". Powodem do rozgoryczenia było także to, że standard elektryfikacji był niski. Anegdotyczne stały się opowieści o gospodarzach, którzy po podłączeniu prądu pokupowali żyrandole, w których zaświeciła się tylko jedna żarówka.

Cytat:
Prace szczególnie zintensyfikowały się w latach 60., kiedy to do sieci zaczęto przyłączać także oddalone gospodarstwa we wsiach o rozproszonej kolonijnej zabudowie. Plan "powszechnej elektryfikacji" przeniósł się przede wszystkim na ziemie Polski centralnej i wschodniej – w gomułkowskiej dekadzie województwa zachodnie były już zelektryfikowane niemal w stu procentach.

Ostatnie wsie elektryfikowano w latach 70. Pojawił się jednak inny problem. W połowie lat 60. okazało się, że wobec wzrostu zapotrzebowania na energię, zakłady energetyczne nie poradzą sobie z utrzymaniem w sprawności istniejącej infrastruktury – transformatorów pobudowanych na drewnianych słupach, których trwałość oceniono na 15-20 lat, i tak dalej.

Cytat:
"Rolnik czeka na trzecią fazę" – głosił nagłówek w "Sztandarze Młodych", a w prasie licznie pojawiały się interwencyjne artykuły. "Dziennik Ludowy" w 1976 roku podawał za przykład wieś Gieniusze w województwie białostockim: "Po włączeniu dwóch silników elektrycznych wieś nie mogła już oglądać telewizji. Gdy włączono trzeci, siadał transformator i wieś była pozbawiona prądu". Redaktor "Słowa powszechnego" konkludował: "Niewątpliwie żarówka w zagrodzie, którą od wieków oświetlano jakimś łuczywem, potem kagankiem, wreszcie naftą, to ogromny krok naprzód. Ale przez te 20 lat rolnictwo na świecie poczyniło jeszcze większy krok ku mechanizacji i sama żarówka to o wiele za mało" (cytaty z książki "Wiek energetyków").

Cytat:
Jednakże te pierwsze pstryknięcia prowadziły do całego szeregu przemian społecznych, które przeszła polska wieś w XX wieku. Wraz z pojawiającymi się w domach sprzętami AGD zyskiwało się więcej czasu wolnego, co dokładało też swój kamyczek do emancypacji kobiet wiejskich, aktywnie angażujących się w życie społeczne wsi. Poprzez radio i telewizję, jak pisał Wiesław Myśliwski w "Kresie kultury chłopskiej", "wtoczył się do chłopskiej izby szeroki świat", ale też przekaz medialny unifikował wyobraźnię, a język telewizyjnych spikerów wypierał miejscowe gwary.

Cytat:
Elektryfikacja była ważnym tematem "socjalistycznych opowieści awansu", jak nazywa je Magda Szcześniak w książce "Poruszeni. Awans i emocje w socjalistycznej Polsce": kronik filmowych, etiud dokumentalnych, reportaży, filmów fabularnych. Doprowadzenie prądu jako zapowiedź kolektywnego awansu wiejskiej społeczności jest tematem pierwszego powojennego filmu spełniającego założenia socrealizmu – "Jasnych łanów" Eugeniusza Cękalskiego (1947).

Cytat:
Innym wątkiem pojawiającym się w polskiej kulturze, szczególnie w utworach satyrycznych, jest obawa przed nowoczesnością, zderzenie starego z nowym. "A teraz już można uwierzyć, że my w domu, jeszcze żeby tej elektryki nie było, to byłabym już spokojna" – mówi repatriantka Leonia Pawlak w "Samych swoich" Sylwestra Chęcińskiego. Wątków elektryfikacyjnych nie mogło też zabraknąć w twórczości pisarzy tzw. nurtu chłopskiego. Bohater "Traktatu o łuskaniu fasoli" Wiesława Myśliwskiego został po ukończeniu szkoły skierowany do ekipy elektryfikującej wsie. Z początku robił za pomocnika, z czasem dopuszczono go do zakładania drutów na słupach. Pragnąc uzbierać na wymarzony saksofon, łapał też dodatkowe fuchy po godzinach pracy. Według urzędowych wytycznych monterzy instalowali jedno gniazdko w pomieszczeniu, ale w każdej wsi znalazł się ktoś, kto chciał mieć dodatkowe kontakty – w sieni, komorze czy na strychu – więc za dodatkową opłatą zakładali elektryczność, gdzie kto sobie życzył.

Cytat:
W satyrycznym "Awansie" Edwarda Redlińskiego te obawy przedstawione są w bardziej groteskowy sposób. Według krążących po Wydmuchowie pogłosek elektryka to "pański wymysł", który ma przynieść cały atlas chorób zakaźnych – od suchot do tyfusa – i zagonić mieszkańców do "spólnego kotła", czyli rzeczywistości totalnej kolektywizacji, w której otoczeni drutem kolczastym będą mieć wspólne żony, wspólne dzieci, wspólne miski. Matce narratora, który wykształcił się w mieście i powrócił unowocześniać rodzinną wieś, objawia się Matka Boska płacząca przez elektryczność. Przełomem okazuje się pierwszy telewizor we wsi i wspólny seans francuskiego filmu. Wkrótce mieszkańcy Wydmuchowa, nawróceni na postęp i pragnący ze swej wsi uczynić nowoczesne letnisko, chcą w roku obrzędowym umieścić nowe święto – Matki Boskiej Elektrycznej.


:idea:

""Należeć do światła". Ludowa historia elektryfikacji"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-11, 16:21   

"Lady Nikotyna.
Historia palenia według kobiet" - pisze Agnieszka Warnke:




Cytat:
W niektórych mitach rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej tytoń był boskim darem i pojawiał się w postaci niebiańskiego dziewczęcia. Francuski autor "La physiologie du fumeur" ("Fizjologii palenia") Theodore Burette przypisał papierosowi żeńską płeć. Okładkę książki "My Lady Nicotine: A Study In Smoke" szkockiego dramaturga Jamesa Barriego (bardziej znanego jako autora "Piotrusia Pana") zdobi wizerunek młodej damy, której długa suknia płynnie przechodzi w kłęby dymu tytoniowego. Z kolei angielski pisarz Wilkie Collins w "Kamieniu księżycowym" porównał kobietę do cygara (wybierasz cygaro, próbujesz, doznajesz zawodu, odrzucasz, wybierasz inne – tak samo należy postępować z kobietami). Co na to panie?


:mrgreen:

"Lady Nikotyna.
Historia palenia według kobiet"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-23, 12:09   

„Erem – klasztorne mieszkanie do wynajęcia” - nasze zainteresowanie budzi Anna Cymer:



Cytat:
Budowane na ziemiach polskich od XVII wieku eremy, specyficzne zabudowania klasztorne kamedułów dziś coraz częściej są dostępne nie tylko dla zakonników. Choć metrażem mogą nasuwać skojarzenia z mikroapartamentami, a brak wygód sytuuje je w gronie patodeweloperki, oferują całkiem inne doznania.

Cytat:
W 972 roku pochodzący z majętnej włoskiej rodziny książęcej Romuald (zwany później Romualdem z Camaldoli, kanonizowany w 1582 roku) wstąpił do zakonu benedyktynów. Spędził tam jednak tylko trzy lata – nawet ta dość surowa reguła klasztorna nie dawała mu satysfakcji: po latach beztroskiego i pełnego uciech życia Romuald chciał w samotności, skromności, odosobnieniu oddawać się modlitwie i pracy. Osiadł w samotni na jednej z małych weneckich wysp, później mieszkał na pograniczu Hiszpanii i Francji, w klasztorze na Monte Cassino i w pustelni niedaleko Rawenny. Wkrótce do Romualda zaczęli dołączać naśladowcy, zwolennicy podobnego sposobu życia. Legenda mówi, że przyszły święty podczas jednej ze swoich wędrówek we śnie ujrzał swoich wyznawców w białych strojach po drabinie Jakubowej wędrujących prosto do nieba. Uznał, że w tym właśnie miejscu musi zbudować dla nich klasztor. Tak też uczynił.

Cytat:
Romuald w całych Włoszech zbudował wiele pustelni (klasztorów składających się z zespołów pustelni), w których osiadali kolejni jego naśladowcy. Najbardziej znaną z nich była Camaldoli (Campo di Maldoli) w Toskanii. To od tej nazwy uformowany według reguł Romualda zakon zawdzięcza swoją nazwę – kameduli. Nowe zgromadzenie oficjalnie zatwierdził papież Aleksander II w 1072 roku.

Cytat:
Choć bazująca na ideach benedyktyńskich, kamedulska reguła była od niej surowsza. Mnisi byli zobowiązani do zachowywania milczenia, przestrzegania ścisłego postu (w ogóle nie jedli mięsa), mieszkali osobno w małych, pozbawionych wygód domkach zgromadzonych w eremach. Spotykali się tylko na modlitwę, w święta, zaledwie kilka razy w roku – na wspólne posiłki. Oddawali się modlitwie, pokucie, pracy fizycznej. Na znak pokory i zerwania więzi z wcześniejszym życiem golili głowy. Zgodnie z tym, co Romuald zobaczył we śnie, kameduli do dziś noszą białe habity, jednak przez wieki średniowieczna reguła ewoluowała; dziś istnieją różne jej warianty, powstają klasztory żeńskie (mniszki – kamedułki). Zakony funkcjonują w dwóch różnych kongregacjach: jedną jest Kongregacja Kamedulska Zakonu św. Benedykta z domem generalnym w Camaldoli oraz Kongregacja Eremitów Kamedułów Góry Koronnej (Monte Corona). Do tej drugiej należą też dwa istniejące obecnie w Polsce klasztory kamedulskie.

Cytat:
Pustelnia Srebrnej Góry na krakowskich Bielanach jest jedynym eremem kamedulskim w Polsce istniejącym nieprzerwanie od XVII wieku. Klasztor wraz z zespołem domków kamedulskich ufundowany został w 1604 roku przez marszałka koronnego Mikołaja Wolskiego. Inspirowane założeniami włoskimi zabudowania stanęły na jednym ze wzgórz niedaleko Krakowa; miejsce otrzymało nazwę Bielany – bo białe były habity mnichów (z tego samego powodu okolica klasztoru kamedułów w Warszawie także nosi tę nazwę). Ustronne miejsce w otoczeniu lasów doskonale nadawało się na miejsce odosobnienia dla mnichów – domki pustelnicze zbudowano tu jako pierwsze; włoski architekt Andrea Spezza w pierwszej połowie XVII wieku zaprojektował wczesnobarokowy kościół, który później uzupełniły m.in. sztukaterie Jana Baptysty Falconiego czy obrazy Tomasza Dolabelli. O ile świątynia zyskała bogaty, barokowy wystrój, domki eremitów, niczym klasztorne cele były pozbawione dekoracji, za to otoczone ogrodami, sadami, warzywnikami, w których pracowali zakonnicy. Wszyscy członkowie zgromadzenia po śmierci chowani są w kryptach pod posadzką klasztornego kościoła; od 1630 roku spoczywa tam również fundator Pustelni Srebrnej Góry, Mikołaj Wolski. Dziś Pustelnię Srebrnej Góry, mimo że jest wciąż zamieszkana przez zakonników, można zwiedzać, obowiązują tam jednak surowe zasady, których żyjący w odosobnieniu mnisi sumiennie przestrzegają, np. kościół mogą zwiedzać wszyscy, ale na teren eremu wejść mogą jedynie mężczyźni.

Cytat:
Pustelnia im. Pięciu Braci Męczenników
Erem w Bieniszewie niedaleko Konina, zwany Eremem Pięciu Braci Męczenników, to drugi, obok krakowskiego, czynny i zamieszkały przez mnichów zakon kamedulski w Polsce. Został ufundowany w drugiej połowie XVII wieku przez kasztelana Alberta Kadzidłowskiego, który zdecydował się sfinansować budowę, gdy usłyszał o objawieniu, jakiego doświadczyła dziewczynka z okolicy. Nowe zabudowania powstały w miejscu, w którym według legendy w 1003 roku poniosło śmierć pięciu uczniów św. Romualda, mnichów z najwcześniejszego okresu kształtowania się kamedulskiej reguły. Miejsce okazało się o tyle pechowe, że zbudowany skromnymi środkami drewniany erem wkrótce spłonął. Budowę murowanych zabudowań – domków pustelniczych i kościoła – udało się dokończyć dopiero pod koniec XVIII wieku. W czasie rozbiorów, podobnie jak wiele innych tego typu miejsc, klasztor uległ kasacji, a mnichom kazano go opuścić. Zabudowania ocalały dzięki magnatom, którzy poprzez kupno starali się uchronić je przez zniszczeniem.

Cytat:
Pustelnia Złotego Lasu w Rytwianach
Projekt kamedulskiego założenia w Rytwianach powstał w latach 1607-1610 i został oparty na surowych zakonnych regułach. Zabudowania ustawiono wzdłuż osi symetrii: centralne miejsce zajął kościół, wokół którego rozstawiono kolejne klasztorne obiekty, w tym ciąg niewielkich pustelniczych domków dla zakonników. Większość zachowanych do dziś w Polsce kamedulskich zabudowań jest prosta i skromna, w Rytwianach jednak fundator założenia, wojewoda krakowski Jan Magnus Tęczyński "wynegocjował" z zakonnikami pozwolenie na pokrycie wnętrza klasztornego kościoła bogatą dekoracją sztukatorską i malarską (i tu fundator spoczywa w kościelnej krypcie klasztoru). Niestety w 1819 roku klasztor został skasowany przez cara, opustoszał i zaczął popadać w ruinę. Podejmowano wiele prób jego ocalenia, wracali tu zakonnicy, część zabudowań była przez jakiś czas świecka. Jednak dopiero w XXI wieku udało się pozyskać środki na gruntowną renowację zabytkowych obiektów, a w klasztorze zaczął działać Diecezjalny Ośrodek Kultury i Edukacji Źródło, który organizuje pobyty terapeutyczne i rekreacyjne. Na terenie dawnego klasztoru działa restauracja i hotel, w skład którego wchodzą także eremickie domki (nocleg w nim dla dwóch osób według cennika na stronie internetowej kosztuje 450 zł). W 1972 roku na terenie Pustelni Złotego Lasu w Rytwianach nakręcono kilka odcinków serialu "Czarne Chmury" – temu zdarzeniu poświęcone jest założone na terenie klasztoru muzeum.

Cytat:
Kameduli z Polkowej Góry
Trzeci erem w Polsce po tych ze Srebrnej Górze pod Krakowem i Złotego Lasu w Rytwianach powstał na północnych obrzeżach Warszawy. Zgodnie z przyjętymi przez zakonników-pustelników regułami zbudowano go na szczycie wzgórza, w otoczeniu lasów, z daleka od miejskich zabudowań. Erem i kościół zbudowano na tzw. Polkowej Górze, a sfinansował ją król Władysław IV jako wotum za polski tron oraz za zwycięstwo w wojnie smoleńskiej. Budowa klasztoru rozpoczęła się około 1639 roku, najpierw powstały tu domy drewniane, które sukcesywnie wymieniano na murowane; ostatni z kilkunastu domków pustelniczych wybudowano w 1733 roku w sąsiedztwie barokowej świątyni i w otoczeniu ogrodów i pól, które uprawiali mnisi. Podobnie jak w Krakowie okolicę nazwano Bielanami. I podobnie jak w przypadku innych klasztorów, w XIX wieku, przede wszystkim w wyniku represji po powstaniu styczniowym klasztoru zaczął podupadać; działał tu dom dla inwalidów wojennych, sierociniec. W 1918 roku księża marianie otworzyli tu męskie gimnazjum, które zapoczątkowało nowy etap rozwoju okolicy: w latach międzywojennych i po II wojnie światowej teren zabudowano nowymi obiektami szkolnymi i akademickimi. Dziś dawny erem jest częścią kampusu Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Dzięki temu jest on w pełni dostępny do zwiedzania.

Cytat:
Erem klasztoru w Wigrach
Spośród siedmiu istniejących na ziemiach polskich klasztorów kamedulskich ten w Wigrach był największy, najbardziej okazały i najbogatszy. Dodatkowym walorem jest położenie nie tylko (jak inne kamedulskie założenia) wśród lasów i na uboczu, ale także na otoczonym jeziorem półwyspie. Zakonników w Wigrach osadził w 1667 roku król Jan Kazimierz – mieli się oni w zamian modlić za pomyślność jego i Rzeczpospolitej. Jeszcze w XVII wieku powstał tu barokowy kościół oraz rozlokowane na planie wydłużonego prostokąta zabudowania klasztorne, w tym domki dla zakonników. Dziś w rejestrze zabytków znajduje się kilkanaście cennych budynków zachowanych w tym wiele razy rozbudowywanym kompleksie; są to poza kościołem także m.in. dom furtiana, wieża zegarowa, brama wjazdowa, kaplica kanclerska, plebania, a także 17 eremów. Po kasacji klasztoru na początku XIX wieku zakonnicy przenieśli się na warszawskie Bielany, zaś klasztor popadł w ruinę, w 1850 roku zdewastowanych była większość budynków. Do ich renowacji przystąpiono w latach 20. XX wieku, pierwsze etapy odbudowy projektował Oskar Sosnowski, prace trwały jeszcze po II wojnie światowej. W 1975 roku na terenie wigierskiego klasztoru powstał prowadzony przez Ministerstwo Kultury i Sztuki Dom Pracy Twórczej. Przez kolejne dekady realizowanych tu było wiele ważnych projektów artystycznych, ośrodek w Wigrach był znany także poza granicami Polski. W 2010 roku obiekt trafił z powrotem w ręce Kościoła. Dziś działają tu kościelne organizacje, odbywają się rekolekcje oraz turnusy z programem kulturalnym, działają restauracja i tawerna, a w dawnych eremach znajdują się miejsca noclegowe.

Cytat:
Klasztor kamedułów w Pożajściu
Klasztor kamedułów w Pożajściu na Litwie ufundował kanclerz wielki litewski Krzysztof Zygmunt Pac. Magnat chciał, aby efektowny obiekt stał się pamiątką świetności jego rodu. To dlatego obiekty, które tu w kolejnych latach powstały, nie przypominają innych kamedulskich klasztorów, odstają od nich formą i dekoracyjnością. Klasztorny kościół założono na planie centralnym, zwieńczono wypełnioną freskami kopułą oraz rozbudowaną dekoracją sztukatorską. Mimo śmierci głównego fundatora budowę udało się skończyć na przełomie XVII i XVIII wieku. Obok świątyni powstał kompleks eremów o skromniejszych, bardziej zgodnych z regułą formach; teren klasztoru wyznaczał mur z ogromną, zdobioną bramą. Wraz z kasacją klasztoru kameduli musieli opuścić Pożajście, do 1915 roku w klasztorze mieszkali zakonnicy prawosławni. Dziś zabytkowym obiektem zarządzają zakonnice, które chętnie udostępniają go do zwiedzania. Co warto docenić, bo pokamedulski obiekt to największy zespół klasztorny na Litwie, uważany także za jedną z najlepszych realizacji baroku włoskiego w naszej części Europy.


:-D

„Erem – klasztorne mieszkanie do wynajęcia”
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group