Wysłany: 2020-01-09, 10:36 Curire Evans Anioły w czerni. Archangel One. Tom 1
Evan Curie
Kanadyjski pisarz, autor powieści z gatunków takich jak space opera, militarna science fiction i techno-thriller. Jego książki były tłumaczone m.in. na język polski i niemiecki. Evan pisał większość swojego życia w takim czy innym formacie i chociaż jest z wykształcenia informatykiem i nieprzerwanie pracował w lokalnym przemyśle homarowym przez ostatnią dekadę, pisanie zawsze było jego prawdziwą pasją. Jego własnymi słowami: „To właśnie robię dla zabawy i relaksu, nie mogę sobie wyobrazić nic lepszego niż bycie gawędziarzem”.
Krótko o książce
Anioły w czerni to pierwszy tom Cyklu Archangel One. Jest to swoisty Spin–off serii Odyssey One . Wątki obu cyklów się przeplatają i wzajemnie uzupełniają podobnie jak Honor Harrington i Saganami Hororverse – Dawida Webera.
Zarys fabuły
Sprzymierzone siły Ziemi i Priminae zdołały wywalczyć kruchy rozejm z Imperium – jeśli jednak nie uda się przenieść walki na terytorium wroga, zagłada jest nieuchronna. Przygotowując się na nieunikniony wybuch kolejnej wojny, komandor Stephen Michaels obejmuje dowództwo nad eskadrą Archaniołów. Jego rozkazy są proste: zrzucić mundur i wyruszyć w bezkresną ciemność.
Korsarze w kosmosie
W odróżnieniu od głównego cyklu – Anioły działają bardziej w ukryciu. Udając najemników Michels wraz ze swoją eskadra Archaniołów udaje się na tereny niczyje, swoiste pogranicze kosmosu. Misja prowadzi ich w niezbadane rejony Galaktyki, gdzie znów przychodzi im zmierzyć się ze wszechobecnym wpływem Imperium. Choć walka pod obcą banderą jest zaprzeczeniem wszystkiego, w co wierzą, muszą starannie ukrywać swą prawdziwą tożsamość i przeć dalej w imię ludzkości.
Jest to ciekawy zabieg, który podobnie jak w przypadku Saganami Webera pozwala przedstawić różne „Imperia kieszonkowe” i konflikty interesów między nimi. Pojawia się nawet pewne pole dla dyplomacji i działań wywiadowczych w odróżnieniu od głównej serii uniwersum.
Teatr jednego aktora
Niestety podobnie jak w pierwowzorze czy w seriach B.V. Larsona również i tu autor nie stworzył żadnego zapadającego w pamięć ciekawego charakteru. Bohaterowie drugoplanowi są typowi, schematyczni do bólu, przez to przewidywalni i nudni.
W jakimś stopniu wyróżnia się jedynie główny bohater – macho, który potrafi poradzić sobie z każdym problemem i pokonać każdego przeciwnika. Szkoda trochę, że jego zwycięstwa to głównie skutek brawury i szczęścia graniczącego z lekkomyślnością niż taktyki jak w Zaginionej Flocie Campbella czy sprytu i zgrania załogi jak w Man of War Honsingera.
Starcia
Jeśli chodzi o walkę autor wraca do początków, czyli starć myśliwców. Bitwy są dynamiczne a przetrwanie oparte na szybkości i umiejętnościach pilotów by uniknąć trafienia. Jednocześnie możemy zapomnieć o realistycznej fizyce czy logistyce floty. To kwestie pomijalne w uniwersum Evana Currie.
Ocena
Anioły w czerni dzielą zarówno wady jak i zalety z Oddysey One. Mimo płaskich postaci, czy trochę czarno-białego świata, seria posiada swój urok. Akcja jest wartka i wciągająca niemal jak w hollywoodzkim filmie. Główny bohater co chwila znajduje się w niebezpieczeństwie, z którego cudem udaje mu się wydostać. Bardziej wymagający czytelnik może kręcić nosem jednak ktoś szukający lekkiej, przyjemnej lektury z przyjemnością przeczyta tą pozycje w jeden wieczór.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach