Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Esensja - komiksy
Autor Wiadomość
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-16, 07:40   

„Broń i pieniądze” - Marcin Osuch recenzuje tom czwarty wydania zbiorczego serii „Młodość Blueberry’ego”:



Cytat:
Technologiczny wyścig na polach bitew trwa zapewne od tysiącleci, od wynalezienia pierwszej włóczni, procy czy czegoś podobnego. W przypadku wojny secesyjnej rolę takiej przełomowej wunderwaffe scenarzysta „Młodości Blueberry’ego” Francois Corteggiani przypisał karabinowi maszynowemu (zwanemu też kartaczownicą) Gatlinga. W jaki sposób losy tej maszyny do zabijania i jej twórcy splotły się z bohaterem komiksu stworzonym przez Chantliera i Girauda? Ano za sprawą pana Pinkertona, szefa służb wywiadowczych Unii, który to już pojawiał się na kartach wcześniejszych albumów. Gatling został przez wrażych konfederatów porwany z oczywistą intencją zmuszenia go do konstruowania wspomnianej kartaczownicy na rzecz armii Południa. Dzielny porucznik Blueberry wraz z nieodłącznymi Homerem oraz sierżantem Graysonem ruszają śladem porywaczy i docierają aż do Meksyku. Można powiedzieć, że wpadli z deszczu pod rynnę. Nie zdradzając wielu szczegółów, sugeruję sprawdzić, co działo się po drugiej stronie Rio Grande w czasie, gdy w USA trwała wojna secesyjna. Trzeba przyznać, że scenarzysta mocno namieszał, ale ostatecznie ogarnął całość i wyszła z tego zgrabna oraz logiczna historia.

Cytat:
Druga część tego albumu zbiorczego to również historia zaczynająca się od porwania. Tym razem nie jest to ani genialny wynalazca, ani kluczowy dowódca. Czy na wojnie jest coś ważniejszego od broni, mniej lub bardziej wyrafinowanej? Owszem, tym czymś są pieniądze i to właśnie o pieniądzach opowiadają dwa kolejne epizody „Śmierć dla stu dolarów” oraz „Szlak łez”. Dziwna to historia i nieco chaotyczna. Nie są dla mnie do końca jasne intencje głównego bohatera, które spowodowały, że wmieszał się w tę „awanturę”.

Cytat:
Od strony graficznej nic się nie zmieniło, więc zapewne powtórzę to, co przy poprzednim tomie. Michel Blanc-Dumont to nie Jean Giraud, ale jego rysunek jest poprawny i dobrze prezentuje całą opowieść.


:-D

„Młodość Blueberry’ego” wydanie zbiorcze tom czwarty
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-17, 12:27   

„Niezły wstęp do wiedzy o seksualności człowieka” - Agata Włodarczyk dzieli się wrażeniami po zapoznaniu się z albumem „Sex Story - Historia seksu od małp do robotów”:



Cytat:
Tę historię przemian w postrzeganiu seksualności – wiedzy o niej, ale również nakładanych na ludzi zakazów i nakazów – narysowała Laetitia Coryn, twórczyni humorystycznych komiksów. Całość dopełniają stonowane, komplementujące raczej opowieść niż wyróżniające się kolory Isabelle Lebeau. Spod ich rąk wyszedł dość pokaźny tom: 200 stron nieco większych niż format A4, zapełnionych nie tyle gęstymi kadrami, ile informacjami.
Ale też nie ma się czemu dziwić, autorzy rozpoczynają bowiem podróż przez ludzką seksualność od jej zarania, porównując (w uproszczeniu) przemiany narządów rodnych oraz genitaliów hominidów, które doprowadziły przodków Homo sapiens do przyjęcia postawy wyprostowanej oraz zupełnie odmiennej rozrodczości niż w przypadku naszych najbliższych genetycznych kuzynów – małp naczelnych. Kończą na zakrawających na science fiction spekulacjach co do czekającej nas przyszłości. Pod tym względem – to ogromne wydawnicze przedsięwzięcie, które nie ustrzegło się uogólnień oraz pominięcia wielu kluczowych informacji związanych ze sferą seksualności obyczajów.

Cytat:
Najgorzej wypada pierwszy rozdział, dotyczący prehistorii, oparty na często powielanych hipotezach rozwoju społeczności ludzi, nieuwzględniających wielu wyników badań na innych naczelnych niż goryle – na przykład naszych najbliższych genetycznych krewniakach, szympansach bonobo. Czytając ten rozdział, warto pamiętać, że przedstawia hipotezy i dość leciwe badania. Im bardziej zbliżamy się do naszych czasów, tym mamy więcej źródeł, a przedstawiane w komiksie wydarzenia historyczne czy opowieści są bardziej szczegółowe, acz wciąż scenarzysta i artystka są ograniczeni w związku z ilością informacji, jakie mogą zmieścić się w albumie, a co za tym idzie, zbytnio rozwinąć tematu nie mogli.

Cytat:
Należy dodać, że dobierając tematy, hipotezy, fakty czy podania do „Sex Story”, scenarzysta skoncentrował się przede wszystkim na tak zwanej kulturze zachodniej – o czym informuje nas dopiero blurb – na Europie Zachodniej, Centralnej, uzupełnionej ciut o dzieje kolonizatorów Ameryki Północnej oraz o starożytny Egipt i Mezopotamię. Nie znajdziemy tu wielu informacji z Europy Wschodniej ani żadnych – dotyczących Azji czy pierwszych ludów zamieszkujących oba amerykańskie kontynenty, Australię i Nową Zelandię. Warto o tym pamiętać. Ponadto Brenot skupił się prawie wyłącznie na związkach heteroseksualnych, od czasu do czasu wspominał jedynie o obyczajowości nieheteroseksualnej, nie porusza przy tym w ogóle kwestii transpłciowości. Wbrew obietnicom z okładki, wcale nie dowiemy się z tego komiksu wszystkiego – wiele, owszem, ale nie wszystkiego.


:mrgreen:

„Sex Story - Historia seksu od małp do robotów”
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-18, 16:39   

„Conan znów wpada w kłopoty” - Maciej Jasiński recenzuje zatytułowany „Groza w podziemiach” tom piąty wydania zbiorczego „Conana”:



Cytat:
Akcja pierwszych dwunastu zeszytów koncentruje się wokół szlaku nazywanego Drogą Królów, jednak początek tej historii ma miejsce na morzu.

Cytat:
Cykl „Droga Królów” to tak naprawdę kilka opowieści w jednej i najciekawiej z nich prezentuje się pierwsza, kończąca się przybyciem do Ofiru. Jest w niej wszystko, co najlepsze w dawnych komiksach z Conanem: szybka akcja, dużo walk, piękne kobiety, włamanie do skarbca, mroczne siły, magowie i groźne bestie. Conan jest tu bezczelny i pewny siebie, ale działa racjonalnie; niestety, tego samego nie można powiedzieć o dalszych jego przygodach. W zeszycie „O książętach i zdrajcach” pakuje się w kłopoty na własne życzenie. Natomiast cała akcja w podziemiach zamieszkałych przez wielkie robale i głodnych nieumarłych jest kompletnie pozbawiona grozy, którą skutecznie zagłusza gadulstwo bohaterów.

Cytat:
Szkoda, że tym wyjątkowo słabym i drętwym dialogom towarzyszą najlepsze ilustracje w całym albumie, za które odpowiada Dan Panosian. Cała intryga jest zresztą mocno naciągana od samego początku po finał, w którym zachowanie bohaterów jest mało wiarygodne. Ale i tak nic nie przebije trzeciej historii, w której niesprawiedliwie oskarżony Conan staje przed sądem. I choć wszyscy wiedzą, jaki to zabijaka i jaką siłą dysponuje, to i tak postanawiają zdjąć mu kajdany…

Cytat:
Niestety, po bardzo dopracowanych pod tym względach historiach z poprzednich tomów, w tym otrzymujemy sporo nielogiczności i wyborów najprostszych środków i schematów fabularnych. Nieco lepiej jest z tym w finałowych rozdziałach, w których pojawia się Belit, ale część zeszytów z królową Czarnego Wybrzeża, za które odpowiada Becky Cloonan, to najsłabszy graficznie fragment całego albumu. Zamiast barbarzyńcy o tępym wyrazie twarzy, mamy tu kogoś, kto bardziej przypomina Roberta Pattinsona z długimi włosami. Natomiast piękna Bellit – cóż, można tylko sobie wyobrazić, jak mogłaby wyglądać w wykonaniu kogoś potrafiącego lepiej rysować kobiety.


;)

„Conan” wydanie zbiorcze tom piąty „Groza w podziemiach”
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-19, 10:39   

„Brudny Harry w świecie „Pulp Fiction”” - Piotr ‘Pi’ Gołębiewski recenzuje zatytułowany „Zniszczyć wszystkie potwory” trzeci tom „Reckless”:



Cytat:
W „Zniszczyć wszystkie potwory” nawet krótki epizod śledztwa prowadzonego w sprawie tego, kto permanentnie pewnej parze mieszkającej na przedmieściach wkłada do skrzynki na listy zafajdane pieluchy, przykuwa uwagę. Dzieje się tak ze względu na nieszablonowe rozwiązania, a także ironiczny komentarz, prowadzony na bieżąco przez głównego bohatera.

Cytat:
Tym razem jednak sama intryga i śledztwo zostają zepchnięte na drugi plan. Choć stanowią motor napędowy akcji, to jednak najważniejszym elementem komiksu jest skomplikowana relacja Recklessa i Anny. Dodajmy, że nie zbudowana (przynajmniej na razie) na bazie romansu, a specyficznej przyjaźni i wzajemnej odpowiedzialności za siebie. Oboje się irytują, ale jednocześnie jedno czuje potrzebę opieki nad drugim. Kryzys, jaki przechodzi ich dziwny związek, jest nie mniej emocjonujący niż śledztwo w sprawie nadużyć władzy.

Cytat:
Tradycyjnie już nie zawodzi także autor rysunków Sean Phillips, stały współpracownik Brubakera, który dał się także poznać, jako artysta nie bojący się wyzwań, chociażby w serii „Marvel Zombies”. Tu jednak nie szarżuje, budując swoją kreską nastrój znany z filmów o Brudnym Harrym. Musi zaprezentować dużo kadrów, na których postacie po prostu rozmawiają, po czym skontrastować z nimi szybkie zwroty akcji. Połączenie tych sprzeczności wychodzi mu bardzo zgrabnie.


:-D

„Reckless” tom trzeci „Zniszczyć wszystkie potwory”
Dotychczasowe uwagi
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-20, 08:15   

„Zatrzymane w słowach” - Marcin Osuch recenzuje książkę „Zatrzymane w kadrze”:



Cytat:
Autorzy zamieścili w swojej książce 32 teksty. Praktycznie wszystkie z nich to wywiady, jedynie w przypadku Barbary Seidler jest kilka stron tekstu (notabene bardzo interesującego) o charakterze biograficznym, oczywiście skupiającego się w istotnym stopniu na komiksie. Ze względu na czas powstawania książki, nie do wszystkich twórców udało się autorom dotrzeć, ale i tak pełen jestem podziwu za upór, z jakim dążyli do zebrania ciekawych materiałów. W kilku przypadkach nawiązali kontakt z rodzinami osób współtworzących peerelowskie komiksy.

Cytat:
Poszczególne wywiady uzupełnione są krótkimi notkami biograficznymi.

Cytat:
Duża część wywiadów powstała bezpośrednio na potrzeby tej książki i widać, że te rozmowy są najbardziej rozbudowane, autorzy wyraźnie zaprawili się w dziennikarskich bojach – wiedzieli, o co i jak pytać. Jest to trudna sztuka, czasem rozmówcom trzeba pomagać, aby ciekawe historie związane z ich komiksową i ogólnie artystyczną aktywnością ujrzały światło dzienne. Daniel Koziarski i Wojciech Obremski dobrze sobie z tym poradzili. Niestety, czas to trudny przeciwnik i często zdarzały się odpowiedzi „nie wiem”, „nie pamiętam”.
Czy czegoś w tej książce brakuje? Autorom nie udało się dotrzeć do wszystkich twórców komiksowych z tamtych lat. I to nie jest zarzut. Z własnego doświadczenia wiem, jak trudno jest odszukać właściwą osobę lub jej rodzinę, a nawet jeśli się uda, to nie zawsze mają ochotę na rozmowę. Jednak wydaje mi się, że dobrze byłoby wspomnieć w jednym akapicie o takich osobach, jak Szarlota Pawel, Waldemar Andrzejewski, Janusz Stanny, Jerzy Skarżyński, Andrzej Chyży.


:)

„Zatrzymane w kadrze”
Grudniowe oceny
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-20, 15:06   

„Moon Knight i krew” - Piotr ‘Pi’ Gołębiewski opiniuje album „Moon Knight. Czerń, biel i krew”:



Cytat:
Historii zaprezentowanych w „Moon Knight: Czerń, biel i krew” jest dwanaście i, jak to bywa w antologiach, prezentują różny poziom. Zarówno jeśli chodzi o stronę fabularną, jak i wizualną. Sam Moon Knight jest na tyle ciekawą i skomplikowaną postacią, że aż się prosi, by w albumie, gdzie nie trzeba przejmować się dopasowaniem do sztywnych formatów serii głównej, pozwolić sobie na małe szaleństwo i dać się ponieść wyobraźni. Dlatego też dziwi, jak bardzo zachowawczo zachowało się kilku scenarzystów.

Cytat:
Głównym błędem jest bowiem traktowanie Marka Spectora jak zwykłego superherosa, który ma po prostu okładać złych gości. Tą drogą poszedł Murewa Ayodele w epizodzie „Taki biały, a taki mroczny”, w którym gościnnie pojawia się nawet Spider-Man. Innymi scenarzystami obierającymi ten sam kurs okazali się: David Pepose w „Całodobowej harówie”, Patch Zircher w „Krwistoczerwonym szybowcu”, Erica Schultz w „Nieudanym kursie”, Nadia Shammas w „Zapachu krwi” i Paul Azaceta w „Urodzonym, aby istnieć”.
Co ciekawe, niezbyt wyszukanym historiom często towarzyszą dość przeciętne rysunki. Nie mamy co prawda do czynienia z ewidentnymi wtopami, ale też nie ma czego podziwiać. Dotun Akande i David Lopez prezentują nieznośną wręcz sterylność, Leonardo Romero podszywa się pod stylistykę znaną z serii „Torpedo”, natomiast Dante Bastianoni pomylił Moon Knighta z Batmanem. Najlepiej radzą sobie ci, którzy rysują do własnych scenariuszy, czyli Azaceta ze swoim brudnym stylem i Zircher, preferujący szczegółowe kadry.

Cytat:
Szczęśliwie w zbiorze trafimy też na kilka mniej oczywistych segmentów, którym towarzyszą ciekawe prace grafików. W otwierającym całość „Anubis Rex” Jonathan Hickman, czyli najbardziej znany scenarzysta na liście płac, serwuje makabryczną i psychodeliczną wersję naszego bohatera, co potęguje dość chaotyczna kreska Chrisa Bachalo. Podobny manewr, choć w nieco bardziej symbolicznej fabule zastosował w „Dzień dobry” Christopher Cantwell, zaś partnerujący mu rysownik Alex Lins postarał się o przejrzystość kadrów.

Cytat:
Prostszą fabułę w „Puste niebo nie istnieje”, zaproponował znany, chociażby z przygód Conana Barbarzyńcy, Jim Zub. Wraz z rysownikiem Djibrilem Morissette-Phanem, stworzyli niezbyt wyszukaną, ale przyjemną opowieść akcji z elementem nadprzyrodzonym. Równie nieskomplikowaną, ale podaną w oryginalnej formie, fabułę zaprezentowali Marc Guggenheim i wspierający go graficznie Jorge Fornes. Nosi tytuł „Koniec” i stanowi historię opowiedzianą od końca właśnie. Z tym, że nie tak pomysłowo, jak w „Memento” Christophera Nolana, a bardziej jak w „Nieodwracalnych” Gaspara Noé.

Cytat:
Osobliwym i osobnym dziełem jest miniatura „Astroświry” autorstwa Ann Nocenti z rysunkami Stefano Raffaele’go. To jedyne w antologii zabawne przedstawienie Moon Knighta. Może i głupkowate, ale na swój przewrotny sposób oryginalne. Zdecydowanie ubarwia klimat całości.

Cytat:
Wreszcie dochodzimy do najlepszego rozdziału pod tytułem „Pusty grobowiec”. Odpowiedzialny za niego Benjamin Percy, jako jedyny uchwycił to, co jest siłą Moon Knighta, a mianowicie nie tylko kostium superbohatera, ale także jego rozszczepienie osobowości. Marka Spectora zaprezentował jako szaleńca, a Khonshu jako przekleństwo, które dodatkowo mąci mu w głowie. Szkoda, że inni twórcy nie poszli tą drogą, bo mielibyśmy do czynienia z prawdziwą perełką wydawniczą. Dodatkowy, niesamowity klimat tworzą szkice Vanesy R. Del Rey, która spokojnie mogłaby wziąć na warsztat prozę Lovecrafta.
Na deser dostajemy galerię alternatywnych okładek autorstwa różnych rysowników. Choć na ogół prezentują się bardzo dobrze, to i tak żadna z nich nie dorównuje tej, która zdobi niniejszą pozycję. Jej autorem jest niezawodny Bill Sienkiewicz i pozostaje tylko żałować, że nie przypadł mu do narysowania żaden z epizodów, bo przypuszczam, że pozamiatałby konkurencję.


:-D

„Moon Knight. Czerń, biel i krew”
Ubiegłoroczna wypowiedź
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-21, 19:11   

„Twoje zdrowie, John!” - Andrzej Goryl omawia tom piąty serii „Hellblazer - Garth Ennis prezentuje”:



Cytat:
Od samego początku widać, że stawka jest wysoka, to nie jest kolejna aferka, z której protagonista może się łatwo wyłgać – Szatan to potężny przeciwnik, a jego gniew nie ma sobie równych. Scenarzyście udało się to oddać znakomicie. Jest brutalnie, jest ohydnie, jest obrzydliwie. Jako tło starcia służą krwawe zamieszki na tle rasowym, co doskonale podkreśla atmosferę zaszczucia i beznadziei.

Cytat:
W zawartych tu fabułach znajdziemy przede wszystkim brudny horror i opowieści o ludzkiej podłości, ale Ennis to jednak Ennis i pomiędzy naprawdę ciężkie tematy wplata solidną porcję czarnego humoru, a momentami także czystej afirmacji życia. Mimo bardzo przygnębiającej wymowy tej serii, w której główny antybohater pakuje swoich bliskich w coraz to większe kłopoty i stopniowo ich traci, jest też miejsce na sceny spokojniejsze i luźniejsze. To bardzo udane zagranie, które ma kilka funkcji. Przede wszystkim daje trochę oddechu po fragmentach ponurych oraz przytłaczających. Z drugiej strony, na zasadzie kontrastu, sprawia, że właśnie te mocniejsze sceny wybrzmiewają jeszcze silniej. Oprócz tego pokazują też bohaterów w bardziej codziennych okolicznościach, dzięki czemu cała historia staje się bardziej wiarygodna.

Cytat:
Całości dopełniają sugestywne, turpistyczne okładki Glenna Fabry’ego. Ten artysta doskonale potrafi podsumować cały brud fabuły danego zeszytu za pomocą jednej grafiki.


:idea:

„Hellblazer - Garth Ennis prezentuje” tom piąty
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-22, 06:44   

„Nowe drogi sióstr” - Agata Włodarczyk ocenia zatytułowany „Pierwsze wątpliwości” drugi zeszyt komiksu „Emma i Wioletta”:



Cytat:
Jérôme Hamon wciąż trzyma poziom: prowadzi perypetie dwóch tytułowych bohaterek ze sporą empatią oraz zrozumieniem dla czekających je wyzwań. W końcu obie, po wydarzeniach z „Marzenia”, budują swoje nowe życie: Emma poszukuje stylu tańca bardziej odpowiadającego jej wrodzonym predyspozycjom i zmaga się równocześnie ze złamanym sercem, a Wioletta próbuje podjąć decyzję, czy naprawdę chce walczyć o zostanie pierwszą tancerką. W przypadku tak skonstruowanej historii niezwykle łatwo popaść w dramatyzm, podkręcając emocje bohaterów, doprowadzając do wydarzeń wymagających wielkich gestów – Hamon tego unika, stawiając na naturalność reakcji obu protagonistek. Siostry są wrażliwymi, ale również bardzo dobrymi osobami, nie dążą do konfliktów, wręcz przeciwnie – przede wszystkim poszukują przyjacielskich relacji. To zbliżenie się do tego, co znamy z własnej, poza-komiksowej rzeczywistości stanowi niesamowitą zaletę „Emmy i Wioletty” – jak i fakt, że scenarzysta potrafi prowadzić tę opowieść w sposób naprawdę interesujący oraz nieprzesłodzony.

Cytat:
„Pierwsze wątpliwości” pod względem historii wciąż zachwycają, jednak nie można już tego powiedzieć z czystym sercem o grafice. Niestety, Lena Sayaphoum w tej części się nieco nie popisała: zbyt wiele postaci jest do siebie niesamowicie podobnych – sylwetką, ubiorem, fryzurą, zbliżonym kolorem włosów; bez wyrazistych artefaktów możemy mieć problem stwierdzić, na kogo właśnie patrzymy czy kto z kim rozmawia. A w przypadku, gdy w kadrach pojawia się tak wiele nowych bohaterek i bohaterów, jest to dość istotne. Na plus rysowniczce można policzyć za to sceny tańca – wypadają znacznie lepiej i bardziej dynamicznie niż w „Marzeniach”.


:-D

„Emma i Wioletta” #2: „Pierwsze wątpliwości”
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-23, 10:13   

„Złote dziecko komiksu i jego mutanci” - Piotr ‘Pi’ Gołębiewski recenzuje album „Legendy X-men: Jim Lee”:



Cytat:
Pod względem scenariusza nie mamy do czynienia z wybitnym pisarstwem. Ponownie spotykamy zacietrzewionego Magneto, nieakceptujących mutantów ludzi, zamieszanie z projektem Broń X, atak pasożytniczej, obcej formy życia, a na deser wizytę w telewizyjnym świecie Mojo. Wszystko to zostało jednak podane w perfekcyjny sposób. Wyważono czas antenowy dla poszczególnych członków X-Men, dzięki czemu czytelnik może się z nimi identyfikować i im kibicować. Natomiast oprawa graficzna jest wręcz obłędna.
Jim Lee nie bawi się w niedopowiedzenia i artystyczne odloty. Rysuje tak, by było jak najbardziej efektownie. Z tego też powodu faceci zawsze wyglądają na wysportowanych amatorów siłowni, kobiety zaś są długonogie i o pełnych kształtach. Hejterzy mogą sobie narzekać, że mamy do czynienia z nierzeczywistą seksualizacją postaci, ale nie oszukujmy się, to nie oni są targetem niniejszego komiksu. Ci, do których miał on trafić, byli wniebowzięci. Myślę jednak, że i dziś przeglądając kolejne strony nietrudno o efekt „wow”. Bez względu na to, czy wzdycha się do łobuzersko wyglądającego Gambita, czy niebezpiecznie seksownej Psylocke.


:-D

„Legendy X-men: Jim Lee”
Pierwsza wypowiedź
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-24, 07:08   

„Miejska pułapka” - Paweł Ciołkiewicz ocenia zatytułowany „Mury Samaris” pierwszy tom powieści graficznej „Mroczne Miasta”:



Cytat:
Bohater powieści Franz, niczym mierniczy z nieukończonej powieści swojego imiennika – Franza Kafki – przemierza ulice miasta, ale ani na krok nie zbliża się do poznania go i zrozumienia jego istoty.

Cytat:
Bohater powieści Franz, niczym mierniczy z nieukończonej powieści swojego imiennika – Franza Kafki – przemierza ulice miasta, ale ani na krok nie zbliża się do poznania go i zrozumienia jego istoty. Wręcz przeciwnie, z każdym dniem ma wrażenie, że miasto coraz bardziej mu się wymyka, tak jak wizyta w Zamku oddalała się od K. Jeśli już o imionach mowa, to od razu warto odnotować, że bohater epizodycznej i nieukończonej – podobnie jak powieść „Zamek” – opowieści „Sekrety Pahry” ma na imię Josef, co przecież musi kojarzyć się z bohaterem „Procesu”. On również ma problemy z wyzwoleniem się z narzuconych mu ograniczeń. Zresztą duch praskiego prozaika unosi się nad serią „Mroczne miasta” w sposób bardzo wyraźny, o czym niejednokrotnie wspominałem w recenzjach wcześniejszych (czyli późniejszych) tomów. Poczucie wyobcowania i zagubienia, bezskuteczność działań podejmowanych przez bohaterów, brak możliwości realnego wpływu na swój los, to cechy wielu postaci pojawiających się na planszach kolejnych komiksów tworzonych przez Francoisa Schuitena i Benoita Peetersa.

Cytat:
Rysunki Francoisa Schuitena są niezwykle efektowne. Artysta z pietyzmem przedstawia architektoniczne detale Samaris, posługując się delikatną i precyzyjną kreską. Arabeskowe kształty uzupełnione zostały stonowanymi kolorami, co sprawia, że komiks prezentuje się zupełnie inaczej niż np. czarno-biała i pełna niemal drzeworytniczego szrafowania „Gorączka Urbikandyjska”. Trudno powiedzieć, która stylistyka jest lepsza, bo i w jednym, i w drugim przypadku artysta daje dowód niesamowitego kunsztu. Sam zresztą też chyba nie mógł zdecydować się na jedną wersję, bo poszczególne albumy utrzymane są albo w stylistyce czystej linii kreślącej na planszach wykwintne kształty uzupełnione doskonale dobranymi barwami, albo wypełnia je metodyczne kreskowanie wykonane z benedyktyńską starannością. Tę różnorodność widać w czterech fragmentach opowieści „Sekrety Pahry”. Dusza artysty nakazywała nieustanne eksperymentowanie z formą i dopasowywanie jej do specyfiki opowieści. Fiolety i żółcie, w jakich utrzymany jest komiks „Mury Samaris”, nadają planszom delikatny, spokojny, a jednocześnie odważny charakter.


:idea:

„Mroczne Miasta” tom pierwszy „Mury Samaris”
Pierwszy artykuł
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-25, 10:12   

„A więc do przodu!” - Andrzej Goryl ocenia zatytułowany „Dookoła świata” tom drugi „Avengers”:



Cytat:
Bardzo narzekałem na pierwszy tom „Avengers” pisanych przez Jasona Aarona – cóż, był to po prostu słaby komiks. Po kolejnych częściach nie spodziewałem się więc niczego specjalnego. A tymczasem okazało się, że w drugim albumie autor nabrał wiatru w żagle i dostarczył całkiem sprawnie poprowadzony komiks, a rozpoczęte w nim wątki sugerują, że twórca ma konkretny pomysł na tę serię. Ale po kolei.

Cytat:
W porównaniu do większości komiksów Marvela, w „Dookoła świata” stosunkowo niewiele miejsca zajmują sceny walki. Są, pewnie, że są – ale nie stanowią elementu dominującego. Więcej przestrzeni autor przeznacza na rozmowy, często bardzo gorące dyskusje, rozgrywki służb, spiski i podchody. To wychodzi serii na dobre. Umieszczenie Avengers w szerszym kontekście, nie tylko jako obrońców Ziemi, dodaje serii pewnej głębi i mocniej osadza ich w naszej rzeczywistości. Nie są już tylko grupą półboskich istot, ale również osobami, które muszą liczyć się z innymi graczami na globalnej scenie. Wyraźnie widać, że Aaron świetnie się czuje w tych klimatach i potrafi ciekawie o nich opowiadać.
Warstwa wizualna również jest na bardzo przyzwoitym poziomie. Sara Pichelli, David Marquez, Ed McGuiness i Cory Smith stworzyli plansze, które bardzo zgrabnie przedstawiają scenariusz Aarona. To bardzo porządne głównonurtowe rysunki – wprawdzie nie wywołują specjalnych zachwytów (nie znajdziecie tu kadrów, na których chcielibyście dłużej zawiesić wzrok), ale dobrze wykonują swoje zadanie. Są przyjemne dla oka, odpowiednio dynamiczne, a kompozycje plansz nie pozostawiają wiele do życzenia. Dobra robota.


:-D

„Avengers” tom drugi „Dookoła świata”
Prastare przemyślenia
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-26, 17:58   

„Szklane domy" - Paweł Ciołkiewicz jest czwartym, który ocenia album „Ogień":



Cytat:
Status bohatera tej opowieści ma paradoksalny charakter. Trudno bowiem mu współczuć nadchodzącej śmierci, gdy zagłada czeka całą ludzkość. Alexandra ma zabić rak, a życie pozostałych miliardów zakończy asteroida. Dziwna to sytuacja i Alexander ma tego świadomość. Zresztą, bardziej niż nadchodząca śmierć, martwi go rozstanie z żoną i córką. Obwinia się o to, że je również skazał na śmierć, bowiem z powodu jego rezygnacji straciły szanse na miejsce w „Nowej nadziei”. I tu też trudno mu współczuć, bo jego decyzja, delikatnie mówiąc, była nieprzemyślana. W sytuacji nakreślonej przez Rubina, trudno w jakikolwiek sposób utożsamić się z bohaterem, a jego użalanie się nad sobą jest z każdą stroną coraz bardziej irytujące. To wrażenie pogłębia naiwność, jaka daje o sobie znać wraz z każdą kolejną przeprowadzoną rozmową. Do tych samych wniosków dochodzi bohater. Staje on bowiem w obliczu konieczności przewartościowania swoich wcześniejszych wyborów i działań. Zaczyna postrzegać siebie w nowym, niezbyt korzystnym świetle. Beznadziejność jego sytuacji pogłębia fakt, że ta nowa wiedza idzie w parze ze świadomością całkowitej bezradności. Przecież już nic z tym nie zrobi. Nie naprawi wyrządzonych krzywd, nie zmieni siebie, nie uratuje świata. Te jego odkrycia i przemyślenia nic nie zmienią i nikogo, poza nim, nie interesują. Każdy bowiem szykuje się na koniec świata na własny rachunek.

Cytat:
Im bardziej Yorba uświadamia sobie prosty fakt, że nie jest i nigdy nie był kimś wyjątkowym, tym więcej miejsca autor poświęca na ukazanie szerszego kontekstu, ale i tak społeczne tło egzystencjalnych rozterek Yorby zostało przedstawione w zdawkowy i nie do końca zrozumiały sposób. Widzimy co prawda świat zmierzający ku upadkowi, obserwujemy dantejskie sceny rozgrywające się na ulicach dewastowanych miast i słyszymy medialne komentarze o nastrojach panujących wśród ludzi, ale autor nie wykracza w tym przypadku poza schematy. Obrazy zniszczonych europejskich metropolii przemawiają wprawdzie do wyobraźni, z drugiej jednak strony Rubin posługuje się pewnymi skojarzeniami w mało subtelny, a zarazem niezrozumiały sposób. Niektóre elementy tego obrazu są po prostu zbyteczne. Nie wiem na przykład, czemu ma służyć pokazywanie ludzi poprzebieranych w superbohaterskie stroje, których widzimy na ulicach.

Cytat:
W warstwie graficznej mamy bez wątpienia do czynienia z prawdziwym popisem Rubina. Artysta dowodzi swej wirtuozerii, komponując efektowne plansze tworzące atmosferę oczekiwania na zagładę. Stworzone z ogromnym rozmachem kadry ukazują piękną wizualnie rzeczywistość. Niemal filmowe sekwencje małych, następujących linearnie po sobie klatek są kontrapunktowane dużymi, często całostronicowymi planszami lub rozkładówkami, które akcentują kluczowe dla fabuły zdarzenia. Mimika postaci, ich mowa ciała, stanowią doskonałe dopełnienie opowieści o nadchodzącej zagładzie. Dominuje rzecz jasna ciepła kolorystyka. Temperatura opowieści narasta stopniowo wraz z nasycaniem kolejnych stron gorącymi czerwieniami, które mają spopielić życie na ziemi.
„Ogień” to bez wątpienia lektura wstrząsająca. David Rubin gra z czytelnikiem, oferując mu z jednej strony stereotypowe obrazy chylącego się ku upadkowi świata, z drugiej zaś ukazując dramat człowieka, który stopniowo uświadamia sobie miałkość swojej egzystencji. Nie ma tu żadnych szans na wyjście z tego impasu.




„Ogień"
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-27, 07:34   

„Długi komiks o umieraniu" - Piotr ‘Pi’ Gołębiewski recenzuje album „Na wschód od zachodu: Apokalipsa - Rok trzeci”:



Cytat:
Co tu dużo mówić, świat wymyślony przez Hickmana jest bardzo rozbudowany, pełen skomplikowanych relacji, animozji i zależności. Podczas lektury trzeba się bardzo skupić, by wychwycić wszystkie szczegóły. W trzecim tomie sytuacja między władcami poszczególnych imperiów zaczęła być szczególnie napięta. Wypracowany dekady temu względny spokój zaczyna się sypać, a głowy państw zabijają się nawzajem oraz spiskują, co oczywiście kończy się zbrojnymi interwencjami. Globalna wojna wisi w powietrzu.

Cytat:
Niestety, nie pierwszy już raz scenarzystę najbardziej bawi konstruowanie epickich wydarzeń, zapominając o bohaterach. Tu może szczególnie zaszaleć, bo miał okazję stworzyć cały świat od podstaw i widać, że włożył w to mnóstwo energii. Gorzej wypada rozwinięcie wątków i ich domykanie. Władcy imperiów nie tylko nie przechodzą żadnych wewnętrznych przemian, ale nawet nie wychodzą poza tradycyjnie przypisane dla nich ramy – szef Unii jest zarozumiałym arogantem, władcy Wiecznego Narodu Amerykańskiego to postacie uduchowione, zaś król Królestwa Nowego Orleanu to zadufany w sobie grubas, nie pamiętający nawet ile dokładnie spłodził synów. Ciekawe, że na ich tle najbardziej empatycznie wypada potomkini Mao.
Przez większość czasu nic ciekawego nie dzieje się także z Jeźdźcami Apokalipsy. Snują się tylko i przechwalają, jacy to są źli i morderczy, ale niewiele z tego wynika. Jak rozumiem, miało to budować napięcie, ale okazało się irytujące. Dotyczy to także Śmierci i jego podopiecznego.

Cytat:
Z drugiej strony, jeśli spojrzymy na wszystko przez pryzmat kreacji świata i dodawania kolejnych elementów zbliżających nas do zapowiadanej zagłady, komiks może się podobać. Hickman fabułę zbudował na zależnościach, więc śledzenie niuansów scenariusza samo w sobie jest zajmujące, zwłaszcza, że mówimy o ostatnim odcinku cyklu, w którym akcja coraz bardziej zaczyna przyspieszać, by doprowadzić nas do wybuchowego i krwawego finału.

Cytat:
Scenarzyście niezmiennie od pierwszego zeszytu towarzyszy rysownik Nick Dragotta. Może nie do końca radzi sobie z mimiką postaci, ale trzeba przyznać, że kreuje bardzo sugestywną wizję przyszłości, zwłaszcza jeśli chodzi o futurystycznie wyglądające miasta. Stosuje co prawda minimalistyczne środki, ale wyjątkowo pasujące do wielowątkowej fabuły Hickmana.


:)

„Na wschód od zachodu: Apokalipsa - Rok trzeci”
Pierwsze omówienie
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-28, 10:28   

„Końce i początki" - Dagmara Trembicka-Brzozowska analizuje album „Geneza":



Cytat:
Bohaterowie wędrują przez zrujnowany świat, mając przed sobą konkretny cel, całkiem mocno związany z odbudową ludzkości i uniknięciem śmierci z rąk groźnych robotów. Jednocześnie David w czasie tej podróży musi dojrzeć, odkryć, czy naprawdę jest samym sobą, czy może kimś innym, a także zadecydować, co ma z nowo nabytą wiedzą zrobić. Komiks kończy się przewrotnie, bo tytułową genezą (w oryginale „Origins”) – a czego, zobaczycie sami. Fabularnie mamy więc co nieco niespodzianek, trochę akcji, nieco typowej dla tego typu historii filozofii pesymistycznej – czyli po prostu zgrabny tytuł postapo.

Cytat:
Rysunkowo za to jest ciekawiej. Za sterami usiadł Jakub Rebelka, ze swoimi kanciastymi, pociągniętymi często grubą kreską konturami. Doskonale sprawdził się w przypadku teł i krajobrazów tego świata bez ludzi – jest dziko, niebezpiecznie, bardzo „post-ludzko”. Podobnie nieźle wyglądają roboty i maszyneria. Nieco słabiej – postaci ludzkie: są ok, ale artyście zdarzało się już rysować lepsze. Za to kolory, które nałożył Patricio Delpeche, tchną życie w ten komiks – zwłaszcza w całostronicowych scenach wypadają znakomicie.


:-D

„Geneza"
Prastare oceny
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
jacek 
Znikopis


Pomógł: 7 razy
Wiek: 58
Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 17304
Wysłany: 2024-01-29, 06:55   

„Kacza „Wyspa Skarbów”" - Maciej Jasiński ocenia album „Kaczogród. Carl Barks. Pierścień mumii i inne historie z lat 1942–1943”:



Cytat:
Otwierająca album historia „Złoto piratów” to tak naprawdę wariacja na temat „Wyspy Skarbów” Roberta Louisa Stevensona. Donald wraz z siostrzeńcami prowadzi tawernę o nazwie Beczka Prochu. Pewnego dnia zagląda do niej niespodziewany gość, pirat-papuga o imieniu Żółtodzioby, który przekazuje informację o tym, że na terenie tawerny ukryto mapę prowadzącą do skarbu. Po jej odnalezieniu postanawia wraz z Donaldem, Hyziem, Dyziem i Zyziem wyruszyć statkiem na jego poszukiwanie, ale szyki może pokrzyżować im Czarny Piotruś i jego piraci. Dla osób, które czytały książkowy pierwowzór z pewnością będzie to interesująca lektura. Mamy tu bowiem przerobionych wiele scen znanych z dzieła Stevensona, do których dodano liczne gagi i zabawne sceny.
Takich przygodowych komiksów jest w tym albumie więcej. W „Skutkach dobrych uczynków” Donald wraz z Hyziem, Dyziem i Zyziem zupełnym przypadkiem dostają się na pokład samolotu, którym docierają do Afryki zamieszkałej przez czarnopióre kaczki. Natomiast tytułowy „Pierścień Mumii” zaprowadzi bohaterów do Egiptu. To właśnie tam transportowane są statkiem dwa starożytne sarkofagi, a sprawa może mieć związek ze zniknięciem jednego z chłopców. Choć mamy tu pewne dziury fabularne, to Barks zadbał o odpowiednią liczbę zwrotów akcji, które niczym w przygodach Indiany Jonesa mają odwrócić uwagę od niedoskonałości scenariusza.

Cytat:
Najwięcej w tym albumie jednak komiksów humorystycznych naszpikowanych gagami.

Cytat:
Mamy też tu historię przedstawiającą konflikt Donalda z sąsiadem, co w kolejnych latach Barks rozwijał w innych komiksach.

Cytat:
Album z najstarszymi komiksami Carla Barksa to nie tylko materiał dla największych fanów jego twórczości. Zawiera opowieści, które pokazują jego talent i swobodę do tworzenia gagów już na starcie kariery. Wciąż czyta się je z dużą przyjemnością. Widać, że nadal sporo pracy było przed nim jeśli chodzi o ilustracje: bohaterowie mają jeszcze mocno ograniczoną mimikę i dynamikę, ale to z powodzeniem Barks będzie szlifował w kolejnych latach.


:-D

„Kaczogród. Carl Barks. Pierścień mumii i inne historie z lat 1942–1943”
_________________
"Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group