Strona Główna Fahrenheit 451
rozmowy o książkach, muzyce, filmie i... wszystkim innym

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: jacek
2007-01-20, 16:14
Wiersze i teksty by HN
Autor Wiadomość
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2006-10-26, 11:39   Wiersze i teksty by HN

Na początek "Daj mi smierć". To nie jest wesoł kawałek - piosenka człowieka, który stracił wszystko, nie ma nawet co jeść mieszka w jakim przeznaczonm do rozbiórki domu, w totalnej deprasji i... ma najwspanialszych przyjaciół na świecie ;P Radosnych 18 latków, którzy wierzą, że będa żyli wiecznie, ze nic nie może pójść źle. Sam Necro - to on jest podmiotem lirycznym ma 30 lat i przesrane w życiu, jak juz wspominałam.

Daj mi śmierć

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Płaczę poszukując alibi
Już nie chcę wychodzić
Nie dla mnie ta wasza
Spowiedź przed rzeczywistością.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Uciekam od rzeczywistości
Boję się sięgnąć po nóż
Nie pozwól mi konać
Przez wieczność cierpienia.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Razem z jesiennym deszczem
Spływają moje łzy
Jedyne, co przez nie widzę,
To puste niebo twojego serca.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Błagam uchroń mnie
Przed skałą twojej obojętności
Zrobiłem, co mogłem
Może zrozumiesz.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Szukam żyletki
Brudna krew nałogowca
Chce się wydostać na zewnątrz
Dusza wręcz przeciwnie.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Czy naprawdę tylko
Niebo złego Boga
Uroni łzy po wszystkim
Czym byłem.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Staje przed tobą
Padam na kolana
I konając a skonać nie mogąc
Błagam o śmierć

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Zamknięty w twierdzy
Milczenia i obojętności
Szarpię struny
I morduję najlepszego przyjaciela

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Kiedy wreszcie zrozumiecie
Że już wszystko straciłem
I jedyne wyjście
To zardzewiała żyletka.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Nigdy o nic cię nie prosiłem
Chciałem byś była szczęśliwa
Więc błagam – daj mi go
Choć odrobinę – zabij mnie.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Papieros za papierosem
Wypalony w oczekiwaniu
Wiem, że jałowym
Stąd te łzy.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Palce roztrzęsione
Stłukłem kolejny kieliszek
Błagam, kalecząc ręce szkłem
Skończ z tym – daj mi śmierć.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Z pokoju obok – radosny riff
Mój smutny uśmiech – bądźcie szczękliwi
Pisz o życiu, graj o furii
A mnie poderżnij gardło.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Dlaczego, dlaczego ja
Czyniący Zło milczy –
Pokaleczone palce nie tkną
Prowadzących przez życie strun.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Mówiliście, że zrobicie dla mnie wszystko
Czy to jedno to naprawdę
Zbyt wiele, przecież nie raz
Już to robiłeś.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Czemu odwracasz wzrok dziewczynko,
Aż tak jestem w swym błaganiu gorszący?
Czemu milczysz synu
Zabij mnie, nawet tego nie jestem wart?

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Nie miałem przyszłości
A miałem marzenia
Marzenie mam jedno
Dlaczego przyszłości tak wiele?

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Kolejny papieros, następna butelka
Znowu was ranię
A wy wciąż milczycie tylko
Zabijcie mnie.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Wciąż żyję, wciąż palę
Wciąż płaczę
Wciąż śpiewam, wciąż gram
Wciąż marzę o jednym.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Nie płaciłem podatków, może to dlatego
Biurokratyzacja istnienia
„Umierasz odkąd się urodziłeś”
Czemu mnie to nie dotyczy?

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Sam pośród wszystkich
Żywy pośród martwych
Cierpiący pośród szczęśliwych
Trzeźwy pośród pijanych.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Stara żyletka leży na szafce
Te kilka metrów – nieskończoność
Piekielny strach
Zmienia zdecydowanie w gorzkie łzy.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Czemu nikt mi nie pomoże
Czy ja naprawdę jestem taki zły
Nie chciałem, żeby tak wyszło
Kiedy ostatni raz coś jadłem?

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Kolejne tygodnie, dni, miesiące, lata
Trzydzieści lat zmarnowanego czasu
Kolejne papierosy, bieg w szpony nałogu
Piętnastoletnie samobójstwo.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Gdzieś głęboko w piwnicy
W pokoju bez okien
Staram się deszczem łez
Zgasić płomień życia.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Dlaczego to tak boli
Dlaczego Bóg jest taki zły
Dlaczego nie ma wartości
Dlaczego nie ma wyjścia.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


To jest jak labirynt
Z którego nie ma wyjścia
Zagadka ma dwa rozwiązania-
Głód albo żyletka.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Kiedy wreszcie zrozumiecie
Że nie potrafię być szczęśliwy
Że moje życie,
To miłość zgoła romantyczna.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Rzygać mi się chce, jak na was patrzę
Innym razem, to bardzo as kocham
Ten wasz entuzjazm i egoizm
I nienawidzę własnego.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


Poszukiwania sensu
Zakończyły się waleniem głową w mur
Poszukiwania końca
Kolejnym papierosem.

Niczego więcej od ciebie nie chcę
Daj mi śmierć
I pojedynczą łzę,
Co spływa razem z deszczem.


[16 XI 2005]


A teraz coś co powstało na fali mojej największej depresji, mysli samobójczych i takich tam... Jednakowoż uważam, ze to całkiem optymistyczny kawałek - przesłanie jest chyba jasne - korzystaj z życia póki możesz, a jak już się totalnie zapetisz, to mozesz się zabić - zawsze masz jakieś wyjśćie - więc ryzykuj! A więc - "Kochaj i oszukuj" jest adosne - na mój wariacki X-JAP(f)ANowy sposób ;P

Kochaj i oszukuj

Kochaj i oszukuj
Żyj jak chcesz
Kochaj i kłam
Nie pozwól by ktoś ci poderżnął gardło
Zrób to sam
Przynajmniej umrzyj z honorem
Podetnij sobie żyły
Bo pieniądze są po to, by je wydawać
Kobiety, żeby kochać
Nóź, żeby dawał wytchnienie
Ja już nie należę do siebie
Nie mogę tego zrobić
Zabij się za mnie
powiedz Bogu, że
bluźnierstwo to też wyznanie miłości
Posadź śmierć na tronie
Padnij na kolana
I się módl
A potem weź sznur
I pokaż im wszystkim
Gdzie ich masz
W górę i w dół
Życie to spieniona rzeka
A potem rzuć się z wodospadu
Mówią, że miłość jest wartością
Jedyną wartością jest wolność
A wolność to lot
Dalej, skacz z tego wieżowca
Lepszy złamany kręgosłup
Niż tysiące ran na sercu.
[5 X 2005]
_________________
Silva hevsum
 
 
 
sirion 
Administrator

Pomógł: 7 razy
Wiek: 33
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 2736
Skąd: Łódź
Wysłany: 2006-10-26, 20:00   

No to tak, "Daj mi śmierć" czytałem i jak już wcześniej pisałem bardzo mi sie podoba. Kochaj i oszukuj jeszcze bardziej. A dlaczego? Bo po portostu lubię taką tematykę. Wypowiedź mało kreatywna, ale cóż
_________________
mateuszdomanski at hotmail.com
 
 
Hadrianka 
Znikopis


Pomogła: 18 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 07 Wrz 2006
Posty: 7364
Skąd: Poznań
Wysłany: 2006-10-27, 09:55   

Skoro się podoba - to proszę kolejna orcjka i to sora. Teksty różna, ja osobiście polecam "Necro" i "Dzwon".

___________________________________________________

Jeden z moich ulubionych tekstów… A propos autora „Daj mi smierć”, co jest chyba jasne…

Necro

32 lata, długie włosy,
przegrany zupełnie
anioł o skrzydłach
zdeptanych przez los.

Takim właśnie byłeś aniołem
zdeptanym nie - upadłym
z kamieniem u nogi -
tej prawej.

W połowie drogi do nieba,
w tym przedsionku piekła
należałeś do kasty szarpidrutów
która dla mnie zawsze była
fascynującą zagadką.

Nie było już w tobie radości
tylko mrok i cierpienie
dlatego rozumiałeś doskonale
dziecię nienawiści.

Było nas pięcioro
z tobą na czele
chcieliśmy być wielcy -
ty byłeś święty.

Odrzucony przez boga
wzgardzony przez ludzi
zagłębiający się powoli
we własny mrok
pokazałeś dzieciakom
radość tworzenia
swój smutny uśmiech
i skrzydła zdeptane.

Mówiłem ci bracie,
ale chciałem: tato
bo byłeś mi ojcem
po stokroć bardziej niż on.

Poszedłbym za tobą
bez słowa w ten mrok
ale ciebie już nie ma
i nie ma też mnie
jest tylko piosenka
i na rękach krew.

[1 IX 2005]




Niekończący się deszcz

Zamknięty w klatce
wiecznego deszczu
kradzionym piórem
na kradzionej kartce
pisze bezgłośne wołanie
które może dojrzysz
pośród niezliczonych łez
wiecznego deszczu

Zamknięty w klatce
wiecznego deszczu
spisuje krwawym atramentem
krwawe wiersze
bezgłośne wołanie
które może dojrzysz
pośród niezliczonych łez
wiecznego deszczu.

Zamknięty w klatce
wiecznego deszczu
ronię krwawe łzy
bezgłośnie wołam
za utraconą wolnością
której nigdy nie dojrzę
pośród niezliczonych łez
wiecznego deszczu

I jeszcze krótka forma

Anioł

Zdesperowany anioł
co musi pilnować mej duszy
Czasem, to ci nawet trochę
współczuję biedaku
Och biedny anioł
co duszy upadłej miał strzec.

W oczach smutek i łzy
a wszystko moja wina,
duszy rogatej,
co nade wszystko upaść chciała
Och biedny anioł,
co duszy upadłej miał strzec

We mnie nie ma juz nic
tylko piekło cierpienia
już cię nie potrzebuję
leć gdzie chcesz
i tak zawsze widziałeś inne niebo niż ja.


Tym razem drobne wyjaśnienie - podmiot liryczny (Zinge, człowiek o spojrzeniu psychopaty, poetyckiej duszy i świetnym głosie) używa słów "nienawiść i "miłość, często jako synonimów, lub wręcz nadaje im odwrotne znaczenie (stąd też drobne niegramatyczności, ciekawam, kto zauważy, bo, że nikt nie zrozumie, to prawie pewna jestem ;p).

Nienawiść to najdoskonalsza forma miłości

Są takie miejsca,
miejsca, których nie ma.
Był taki dzień,
dzień, w którym umarłem.
Jeśli kogoś kochałem,
to człowieka z gitara jak krew
kobietę z włosami jak ogień
basistę, co pocieszał

Są takie łzy,
łzy, które nie płyną
Są takie słowa,
słowa, które niewypowiedziane trwają.
Jeśli kogoś nienawidziłem,
to stu tysięcy na stadionie
inkwizytora bezsensu
mężczyznę z włosami jak noc.

Są takie kruki,
kruki, które nie kraczą
Są takie wiersze,
wiersze, niespisanie
Jeśli miałem marzenia,
to zedrzeć gardło
z wielkim uśmiechem,
ze łzami w oczach,
ku pamięci mrocznego jak śmierć.

Są tacy święci,
święci, którzy grzeszyli
Są takie, kobiety,
kobiety, które pieniądze kochały
I są ci,
ci, którzy robili to co kochali
dla tych, których nienawidzili.

Bo nieważny jest sens
Ważna gitara,
gitara jak krew.


Teraz coś, co powstało już jakiś czas temu. Śpiewa się "toto" na melodię Miscast X-JAPAN... Co by tu jeszcze... Aha, na dwa głosy - pierwszą część do *** głosem wysokim, podobnym nieco do głosu Toshiego, drugą (analogicznie: po ***) głosem niskim, silnym, podobnym do głosu Hetfielda...


Będziemy żyli wiecznie (Hymn terrorysty)

Były łzy, było cierpienie i krew
Ale to jest niczym, bo
Będziemy żyli wiecznie

Sprawdź magazynki,
Przeładuj broń
Będziemy żyli wiecznie

Te kilka granatów, gitara
To wszystko, co mam
Kocham cię bracie
Będziemy żyli wiecznie

Kiedy przeczytałem tamten wiersz
Ujrzałem jedną łzę
I wiedziałem już
Będziemy żyli wiecznie.

Wszyscy na miejsca
Zaciśnij dłoń na kolbie
To może być ostatnia rzecz,
Jaką dotkniesz z miłością
Te kilka wersów skreślonych nasza krwią
Będziemy żyli wiecznie.

Były początki i końce
Była radość i gniew
Teraz to już nieważne
Będziemy żyli wiecznie.

Przejdziemy do historii bracie
Będą o nas uczyli w szkołach
Będziemy żyli wiecznie

Pójdą w nasze ślady miliony
Róże będą płakać nasza krwią
Będziemy żyli wiecznie

Więc mówię ci
Sprawdź jeszcze raz magazynki
Pamiętaj o tym nożu w bucie
Będziemy żyli wiecznie

Oczy błyszczące, palce zbielałe
Tomik poezji na piersi
Będziemy żyli wiecznie

Już nieważne tamte łzy
Liczy się tylko tamten wiersz
Będziemy żyli wiecznie

Te kilka granatów, gitara
Nigdy nie miałem nic więcej
Będziemy żyli wiecznie

Terkot karabinu, uderzenie w pierś
To właśnie o to chodziło
Będziemy żyli wiecznie

***

Bo to jest pieśń poświęcona twojej pamięci
Twoim słowom, bracie:
Będziemy żyli wiecznie

Taki mi mówiłeś

Rady przez ciebie dawane
Nuty, krwią wrogów na skrawkach spisane
Słowa w gniewie wykrzyczane
Zdrętwiałe palce struny szarpiące
Głos zachrypnięty
Ból krew pot i łzy
Ale to już nie ważne, bo
Żyjesz we mnie
Tak jak mówiłeś
Będziemy żyli wiecznie

To już ostatnia moja szarża
We dwóch poszliśmy, we dwóch
Będziemy żyli wiecznie

[Poznań 21 VIII 2005]


Żmija

Bo rzeczywistość to żmija
Zaczajona za rogiem
Błyszczą się żeby
Świecą w ciemności
Oczy pionowoźreniczne

Bo rzeczywistość to kobieta
Zaczajona za rogiem
O dłoniach smukłych
Długich paznokciach
Na kolbie zacisłych.

Bo rzeczywistość to ta, co
Strzela do każdego
Kto odważył się wznieść
Nad równinę codzienności.

Bo rzeczywistość to pole
Trupami aniołów zasłane
A pomiędzy nimi snują się ci
Co skrzydła sami oddali.

Ale ja się nie dam
Niech sobie suka strzela
Ja nie pozwolę
Sobie skrzydeł odebrać

W dzień jest piękna
Wieczorem ponętna
W nocy okrutna
I nożem włada
Którym skrzydła obżyna.

Ale ja się nie dam
Głos bogów dar
Po to by się wznieść
I w nicość ulecieć

Bo nie ma takiej siły
Żeby majaki zabrała
Do piekieł strąciła
Nie martw się bracie
Jest aspiryna

Odlecę w metafizyczne istnienie
Z Tobą za rękę
Uparcie pod wiatr
I żmii na przekór

Chociażby dlatego
Żeby paść na kolana
Z Tobą za rękę
W nicości zaginąć

A śmiech twój silny
Me spojrzenie szalone
W drżenie wprawi
od czasu do czasu
Rzeczywistości szpony.

[15 X 2005]


Dzwon (1984)

Budzisz się
Wczesny ranek
To znów jest w tobie
Biegniesz do wyjścia
Którego nie ma
Walczysz o racje
Których nie znasz
Zabijasz i nie wiesz dlaczego
Duma
Nie znasz jej
Nie rozumiesz
Ale ona jest w tobie
Wciąż biegniesz
Wciąż robisz to samo
Chociaż wiesz, że to tylko ból

Dzwon
Czas nie spuszcza z ciebie oka
Dzwon

Patrz w niebo
To już ostatni raz
Potem zamkną cię w klatce
Razem z lękiem
Bo to jest ich władza
Mają twój strach
Tysiące szczurów w drucianych klatkach
Brutalny gwałt
Chcesz – masz
Uśmiechnie się do ciebie Wielki Brat
Padniesz na kolana
Wszak kochasz go
Duma
Nie znasz jej
Nie rozumiesz
I nie ma jej w tobie
Już nie biegniesz
Już nic nie robisz
Zniknął nawet ból

Dzwon
Boisz się tego spojrzenia
Dzwon

Ta cisza cię boli
Jest za głośna
Zabija
Coś było do zrobienia
Ale nie pamiętasz co
Kiedyś czymś byłeś
Ale teraz zostało
Tylko to, co możesz zobaczyć
Blizna na czole
Garnitur sztucznych zębów
Duma
To słowo ma w sobie niepokój
Cóż ono znaczyło
Miotasz się jak szczur w klatce
Ale on ma się czym bronić
A widzialna klatka
Aż tak nie frustruje

Dzwon
Już tylko wspomnienie
Dzwon

Szachy
Obskurny lokal
Brudna podłoga
Nacieki na ścianach
Mgliste wspomnienie
Opuszczonej katedry
Nucisz pod nosem stara piosenkę
Dopadli cię znowu
Recydywista
Duma
Chyba ją znasz
Zaczynasz rozumieć
Gdzieś budzi się w tobie
Zaczynasz biec
Znów to robisz
I teraz już wiesz
To nie tylko ból

Dzwon
Salwa plutonu
Dzwon
W oczach czasu błysnęła łza
Dzwon
Twój krzyk zagłuszył ciszę
Dzwon
Dla Winstona Smitha
Dzwon

Dzwon

Dzwon

Dzwon
[21 XII 2005]


Sam

Sam
Siedzę sam
Myślę sam
Piję sam
Sam patrzę w gwiazdy
Sam się rodzę
I sam umieram

Wokół mnie
Pełno ludzi
A ja jestem sam
Nie mam nikogo
Kto by zechciał
Pocieszyć
I wyrwać z ręki nóż

Nikt nie chce słuchać
Więc mówię do siebie
Nikt nie chce patrzeć
Więc kupiłem sobie lustro
Zamiast ramienia pocieszycielki
Mam tylko stara poduszkę
I to naprawdę mnie boli

Sam
Popadam w schizofrenię
Zmyślony przyjaciel
Już nie chce o mnie słyszeć
Samotny aż do głębi duszy
Próbuję się wyrwać z klatki
Ale sam nie dam rady.

Sam
Szukałem żyletki
Sam
Wiązałem sznur
Sam
Ostrzyłem nóż
Pomogliście mi tylko
Dojść do wniosku, że jestem
Nic nie wartym śmieciem.
_________________
Silva hevsum
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Link do Shoutbox

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group