Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2007-02-06, 11:31
Ogame, nie ma co współczuć - to ja wam współczuję. Wiesz jak nam było wesoło? Siedzieliśmy całymi dniami gromadą w bibliotece, ktoś donosił jedzenie, ktoś przemycał flaszki - to była nauka
A potem całe noce razem w akademikach albo po domach - bo jak się już człowiek przyzwyczaił do takiej nauki w grupie to naprawdę fajnie było - niekończąca się impreza
Stąd studia niektórzy ciągnęli wieeele lat
Pomogła: 6 razy Wiek: 37 Dołączyła: 09 Sie 2006 Posty: 3959
Wysłany: 2007-02-06, 11:35
a co to tylko jeden pan o takich inicjalach byl "zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną" czy jakos tak Kazimierz Wielki Chyba władze mojej uczelni licza na to że ten cud zostanie powtorzony w przypadku tej szkoly
Nefra- pewnie w ten sposob więcej się nauczyliście niz my teraz- bo ja moge skserować i tego w ogole nie przeczytac, a robiac notatki można sie wiecej nauczyc przy okazji
"wieczny student" to musi byc piekne, sam na studiach docenilem co to jest nauka w grupie (nawt dwu osobowej) - czlowiek jak siedzi sam w domu i sie uczy to po przeczytaniu kilku zdan wylacza sie i wyglada to na zasadzie jednym uchem wlecialo, a d rugim wylecialo. Moze masz i racje ze to nam trzeba wspolczuc, siedza teraz takie "osobniki" jak ja i zamiast wyjsc z domu i pogadac "w realu" z kumplami, badz kolezankami (to powinno byc przed kolegami ) to maja te swoje komputery i zalosne gg...
Pomógł: 16 razy Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 10914 Skąd: z Matrixa
Wysłany: 2007-02-06, 11:44
i jeszcze to dawało mozliwość sprzedania wiedzy- przepytywaliśmy się, wypowiadaliśmy na dany temat, dyskutowalismy- niekiedy streszczaliśmy sobie ksiązki zeby już ten ktoś nie musial czytac.
A to zaowocowało. Wiele osób z tej grupy zostało nauczycielami akademickimi.
Pomógł: 7 razy Wiek: 58 Dołączył: 10 Sie 2006 Posty: 17304
Wysłany: 2007-02-06, 11:48
taż żartuję z tym Karolem Kamilko Hmm... Kazimierz Wielki - ileż ten pan miał żon i kochanek - to dopiero! A jaki kadłun miał wielki co przy wzroście kurduplim zabawnie wyglądać musiało. Życie weołe prowadził - hulaka, poligamista i gwałciciel - szkoda tylko że potomka legalnego nie zostawił przez co Piastów w Polszcze wkróce spotkał los dinusi :bravo:
_________________ "Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta" - Napoleon Bonaparte.
mam na stancji dwoch kolegow (z klasy w LO) studiujemy ten sam kierunek , ale jeden woli indywidualny tryb nauki (moze nie to ze woli ten tryb, ale jak ja i ten drugi uczymy sie to ten pierwszy "wykorzystuje okazje" i goni do kompa ), nie powiem, czasami sie do nas przylaczy ale jest malo wytrzymaly
Pomogła: 6 razy Wiek: 37 Dołączyła: 09 Sie 2006 Posty: 3959
Wysłany: 2007-02-06, 12:03
piwko3 napisał/a:
Życie wesołe prowadził - hulaka, poligamista i gwałciciel
nic doda nic ujać, teraz już wiadomo co sie stało z naszymi stypendiami- na splacanie jego długow poszly
Czasami fajnie jest się z kimś uczyć ale nie zawsze to wychodzi- czasami to rozprasza, albo zamiast się uczyć zaczynamy robić cos innego, np gadać o niczym albo idziemy na piwo Ta druga osoba/osoby musi motywowac
do tego by uczyć się wspólnie nie rzadko trzeba się nieźle przygotować samemu...
Czesto druga osoba rozprasza
czaesm najlepsza nauka to słuchawki na uszach i do roboty....
U mnie nauka wspólna jest o tyle trudna że ja mam na swoich studiach głównie zadania które każdy musi umieć z osobna i nie da sie ich streścić i opowiedzieć...
_________________ Creation. That is why we are here.
mojego kolegi nie trzeba namawiac do nauki, jest mozna powiedziec takim naszym mralizatorem - czasmi mowi "moze byscie sie pouczyli?...", typ jest tak zawziety ze jak chce sie nauczyc to wypija, kawe, polyka "sesje" zapijajac w miedzyczasie 1L energydrinka, gdzie dzienna dawka wynosi 200ml, i czasami dochodzi do tego ze mu sie krew z nosa leje - mowie mu ze ta nua mu na zdrowie nie wyjdzie, ale "Bogu dzieki" sesja sie skonczyla i ma sie calkiem dobrze
Pomogła: 5 razy Wiek: 42 Dołączyła: 26 Sty 2007 Posty: 770 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-06, 13:23
Studiowałam zarządzanie i marketing. Ja jednak w większości przypadków przeferuję naukę indywidualną Podzielam zdanie camisi, że często, zbyt często zamiast się uczyć to się wspólnie robi wszytsko inne niż nauka. Pewnie dlatego ja zawsze gdy się umawialiśmy na jakieś zbiorowe uczenie, przychodziłam już przygotowana, ew. pytałam jak miałam z czymś konkretnym problem. Bo jeśli spotykalismy się dzień przed egzaminem, to wiadomo że będziemy rozmawiać o wszystkim tylko nie nauce. Ew. dzielić się plotkami nt. zaliczeń i wykładowców. Chyba najsłynniejszy kawał krążący po Uniwerku (wcześniej to była Politechnika w Zielonej Górze, na 2 roku z Polibudy zrobił się Uniwerek) dotyczył doktora wykładającego Historię gospodarczą. Zajęcia i materiał takie nudne, że brak słów. Zajęcia raz na dwa tygodnie, więc raptem z 6 było. Należało wykuc książkę napisaną przez w/w. Dr bardzo lubił ładne blondynki (dobrze, że mam inny kolor włosów ). Lubił kiedy nosiły skąpe mini itp. i indywidualnie przychodziły zaliczać. I któregoś pięknego razu wpada na korytarz owa dziewoja (brązowe mini w lamparcie cętki, brązowe cienkie rajstopki, i kozaczki w lamparcie cętki. Makijaż oczyiwście starannie zrobiony, bardzo widoczny i czeka. A doktorka nie ma, czeka minut 5, 10 nadal nic. Oprócz niej inni do zaliczeń. W koncu się wkurzyła, chodzi po korytarzu i mówi: No gdzie ten alfons, ile mam czekać, jestem tu już piaty raz, może w końcu dziś zaliczę. W tym momencie, a co zza rogu wychodzi szanowny pan doktor Tak, oczywiście że wszystko słyszał :bravo: Dziewczyna zrobiła się cała czerwona, a on na to: Pani pierwsza do mnie wejdzie, bo słyszałem że pani się spieszy. Dziewczyna weszła, on wziął indeks, bez pytania strzelił ocenę i powiedział: dziękuję. Na co laska: Ale ja, to nie tak, proszę dać mi szansę i zadać pytanie .. Na co doktor z uśmiechem na ustach podając indeks: Alfons musi dbac o swoje dziwki. Do widzenia. Na korytarzu owa dziewoja zajrzała do indeksu, patrzy a tam 5.0 (szóstek u nas nie stawiali)
Wracając do tematu. Fakt faktem, na studiach nie miałam neta co często pomagało Nie spędzałam tyle czasu przy komputerze .. Ok, spędzałam, ale nie w necie tylko przy pisaniu prac tudzież nałogowym oglądaniu filmów - taaak, to mi bardzo pasowało, że zawsze od koleżanek z akademika mogłam pożyczyć Czasem miałam takie tygodnie, że nie ruszyłam nic ze studiów, tylko filmy i książki :dance: Tak po prostu się relaksowałam. A druga sprawa, że od czasu do czasu lubię samotność, żeby coś przemyśleć itp. A za parę dni wracam do ludzi
JA tez juz sie przekonalem ze studia to nie jakies gimnazjum czy LO, tutaj wykladowcy robia co chca, to tak jakby takie odrebne niezalezne instytucje, chce to zaliczy, a jak mu sie nie spodobasz albo wczesniej pdpadles to masz prze... niewesolo, Ja wczoraj mialem kolejny przyklad na hist admin. - nauczylem sie materialu "jakotako" no i poszedlem, a ze prof. pytal z historii powszechej ktorej sie nigdy nie uczylem to niewiele mu powiedzialem. A on do mnie ze zalicza mi tylko dlatego ze mam 4 z cwiczen
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach